Tydzień mijał spokojnie. Z Justinem spotykaliśmy się prawie codziennie, jednak chłopak zachowywał się dość dziwnie. Był jakby nieobecny. Za każdym razem, kiedy próbowałam się czegoś dowiedzieć, zbywał mnie. Nie chciałam naciskać, jednak wiedziałam, że prościej będzie jak mi powie co mu leży na sercu. Justin nie zgadzał się ze mną w tej kwestii. Mówił, że wszystko jest w porządku i nie mam się czym martwić. Ewidentne kłamstwo.
Właśnie siedziałam w swoim pokoju i zastanawiałam się nad tym wszystkim. Za chwilę miał do mnie przyjść Sam. W sumie nie wiem po co. Od jakiegoś czasu nasze relacje nieźle się pogorszyły. Pewnie przez to, że chłopak zaczął spędzać czas z Camilą i Lukiem, a ja nie przepadam za tym towarzystwem, jednak zgodziłam się na to spotkanie. Mówił, że to dla niego ważne.
Westchnęłam i założyłam kosmyk włosów za ucho. Miałam świadomość, że Justin nie lubi, kiedy spotykam się z Samem, ale to było konieczne.
Po paru minutach usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili do pokoju wszedł Sanders. Jego włosy były w lekkim nieładzie. Miał na sobie koszulę w kratę oraz jeansy i bił od niego mocny zapach perfum. Uśmiechnęłam się delikatnie i mruknęłam:
- Hej.
Chłopak kiwnął głową i usiadł na krześle, zaraz naprzeciwko mnie.
- Więc.. w sobotę organizuje imprezę i.. - zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie mogę przyjść - mruknęłam.
Miałam już inne plany. Umówiłam się z Justinem. Mamy spędzić ten dzień sami w jego domu.
- Ale to dla mnie ważne - zmarszczył czoło - Bo będzie tam Camila, Luke i..
- Sam, to są twoi znajomi, nie moi - powiedziałam cicho.
Nie miałam pojęcia do czego chłopak zmierza. Niby czemu zależy mu na tym, abym była na tej imprezie, skoro będzie tam Luke i Camila? Dobrze wie, że ich nie lubię.
- Wiem - uśmiechnął się delikatnie - Właśnie dlatego chce żebyś tam była. Poznasz ich.
- Dziękuje za zaproszenie, ale nie skorzystam - poprawiłam się na łóżku i mu się przyglądałam. Był zawiedziony.
- Dlaczego nie możesz przyjść? - zapytał.
- Już się z kimś umówiłam - odparłam.
- Hm.. niech pomyśle. Z Justinem? - skrzywił się, a potem dodał - No błagam cię, co się z tobą dzieje? Od kiedy to spotkanie z jakimś chłopakiem jest ważniejsze od imprezy? Naprawdę się zmieniłaś.
- Nie zmieniłam się! - broniłam się.
- Właśnie, że tak - był pewny swojego zdania - Justin jest ode mnie ważniejszy. Widzę to. Nie wiem czy pamiętasz, ale te wakacje mieliśmy spędzić razem..
Przypomniała mi się sytuacja, która zdarzyła się na koniec roku szkolnego. Chłopak zaproponował mi, że spędzimy razem te wakacje, że zbliżymy się do siebie, ale potem.. powiedział, że może w końcu uda mu się mnie przelecieć. Może właśnie dlatego coraz bardziej się od niego odsuwam? Może to mnie w nim odrzuca? Ta jego pewność siebie i brak jakiegokolwiek zahamowania.
- Przecież widzimy się dość często - schowałam kosmyk włosów za ucho.
- Dość często - powtórzył rozbawionym tonem - Grace, co się z tobą dzieje? Kiedyś zawsze chodziłaś ze mną na wszystkie imprezy. Nie było dnia żebyśmy się nie widzieli.
- Możemy do tego nie wracać? To było dawno i..
- Chce wiedzieć, dlaczego się zmieniłaś! - warknął.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć - mruknęłam - To nie jest ważne. Po prostu znudziło mi się ciągłe imprezowanie i..
- Weź przestań! Dobrze wiem, że nie o to chodzi. Powiedz mi prawdę, proszę - oblizał powoli usta i patrzył mi prosto w oczy.
Zaczęłam się zastanawiać czy warto mu powiedzieć. Właściwie to wszystko wydarzyło się dawno. Jeśli opowiedziałabym wszystko Sandersowi to ten nie dałby mi spokoju. Od nowa zacząłby się ten cały koszmar. Na nowo wywołałby wspomnienia. Przypominałby mi o tym wszystkim na każdym kroku. A tego nie chce.
- To jest prawda! - skłamałam - Jeśli ty ciągle chcesz chodzić na imprezy to proszę bardzo. Mi nic do tego, naprawdę. Ale nie zmuszaj mnie, jasne?
- Przecież cię nie zmuszam. Po prostu chce żebyś przyszła.. - podrapał się po karku.
- Nie przyjdę. Jak już mówiłam, jestem umówiona. Przykro mi - przegryzłam wargę.
- Och, wcale ci nie jest przykro! - krzyknął.
- Sam, ja naprawdę nie chce się kłócić - westchnęłam - Nie przyjdę na tą imprezę, więc jeśli tylko po to przyszedłeś, to temat skończony.
- Jesteś uparta - mruknął zachrypniętym tonem, ale można było w nim wyczuć nutkę rozbawienia.
- Kiedy indziej, okay? Obiecuję, że pójdziemy razem na imprezę, ale nie w tą sobotę.
- W porządku, ale jeśli zmienisz zdanie to wpadaj - uśmiechnął i podszedł do mnie - Mam nadzieję, że tak będzie - dodał, po czym cmoknął mnie w czoło i wyszedł z pokoju.
Następnego dnia zaczęłam się pakować, ponieważ miałam nocować u Justina. Nie wiem jakim cudem udało mi się namówić mamę. Po wielokrotnym obiecywaniu, że będę spała w innym pokoju, w końcu zgodziła się. Dlatego po śniadaniu ubrałam się w krótkie, czarne spodenki, a do tego założyłam białą koszulkę w niebieskie paski i czarny kardigan. Chwyciłam plecak z łóżka i pobiegłam po schodach na dół.
W kuchni siedziała już moja mama i Ted. Byli ubrani w służbowe ubrania, co oznaczało, że zaraz jadą do pracy.
- Hej - przywitałam się - Idę już do Justina, więc..
- Grace, przecież jest dopiero 10:00 - westchnęła - Skoro idziesz do niego na noc to wystarczy, że będziesz tam po południu. Ale nie rano...
- Ale on sam zaproponował żebym przyszła rano, więc się zgodziłam - wytłumaczyłam się - Poza tym dzisiaj będzie u niego młodsza siostra, więc na pewno czas szybko zleci.
- Niech będzie, ale zadzwoń jakbyś czegoś potrzebowała, dobrze? - uśmiechnęła się - I pamiętaj, nie rób głupstw. Ufam ci.
- Jasne! - ubrałam buty i pomachałam im - To do zobaczenia!
Wyszłam z domu, nie czekając na odpowiedź i szybkim krokiem zaczęłam iść w dół drogi. Trochę się bałam. Właściwie nie miałam czego, ale obawy wciąż nawiedzały mój umysł. Po ostatnim nocowaniu w jego domu nie skończyło się to za dobrze. Ale nie wracajmy do tego. To się więcej nie powtórzy.
Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam mój ulubiony kawałek i przyspieszyłam kroku. Po około 15 minutach znalazłam się przed jego furtką. Zadzwoniłam na domofon, a po chwili bramka się otworzyła. Weszłam do ogrodu i schowałam telefon oraz słuchawki do kieszeni. Miałam naprawdę dobry humor. Słuchanie muzyki mi go poprawiało, dlatego teraz tryskałam radością.
Momentalnie się uśmiechnęłam, kiedy zobaczyłam, że Justin wyszedł ze swojego domu. Miał na sobie trzy czwarte, czarne spodnie i żółtą koszulkę. Przeczesał swoją grzywkę do góry i szeroko się uśmiechnął.
- Cześć! - krzyknęłam i podbiegłam do chłopaka, po czym wtuliłam się w niego.
Dopiero teraz zauważyłam, że za nim stała Jazzy. Była ubrana w czarne getry i pomarańczową podkoszulkę, a włosy miała zawiązane w kucyka.
- Hej, Jazzy - uśmiechnęłam się do dziewczynki, a ta objęła moją nogę i wtuliła się w nią.
Zaśmiałam się na jej gest, a potem wszyscy weszliśmy do środka. Ściągnęłam trampki i ruszyłam za nimi. Prawdopodobnie właśnie oglądali bajki albo kolorowali kolorowanki, ponieważ telewizor był włączony, a na stole leżało pełno kartek i kredek.
Usiadłam na sofie i zerknęłam na brązowooką, która ponownie zajęła się rysowaniem. Dlatego w wolnej chwili pociągnęłam chłopaka za rękaw koszulki i szepnęłam mu na ucho:
- Czemu ona jest taka smutna?
Naprawdę zachowywała się jakoś tak dziwnie. Nie śmiała się tak jak zawsze, a każdy jej uśmiech był.. wymuszony? Chciałam wiedzieć co jest grane, dlatego niecierpliwie czekałam na odpowiedź.
Chłopak lekko się spiął, a po chwili mruknął:
- Po prostu.. dowiedziała się, że za jakiś czas musi gdzieś wyjechać i z tego powodu jest taka przytłoczona. Tak myślę - westchnął.
- Gdzie wyjeżdża? - zapytałam zaciekawiona.
- Do naszej dalszej rodziny - wzruszył ramionami.
- To chyba fajnie, nie? - uśmiechnęłam się - Jak byłam mała to uwielbiałam spędzać czas ze swoimi kuzynami.
- Grace, pogadamy o tym potem - syknął, a potem zaczął patrzeć prosto w ścianę.
Zdziwiłam się na jego zachowanie, ale już się nie odzywałam. Nie miałam pojęcia, dlaczego jest taki nieobecny. Siedział na kanapie, a dłonie miał złożone jak do modlitwy. Jego wzrok był pusty.
- Justin, który kolor wybrać? - zapytała Jazzy swojego brata - Lepiej żeby moja sukienka była żółta czy różowa?
Ale Bieber nie odpowiadał. Wyglądał jakby w ogóle nie usłyszał pytania, dlatego usiadłam obok dziewczynki i poleciłam jej żółtą kredkę, a potem sama zaczęłam rysować. Co chwilę zerkałam na chłopaka, ale ten nie zwracał na mnie uwagi. Nie byłam pewna o co mu chodzi. Westchnęłam cicho i postanowiłam, że na razie nie będę o to pytać. Kiedy znudziło nam się już to zajęcie, Jazzy zaczęła oglądać bajkę, ale też nie mogła się na niej skupić, bo co chwilę zerkała na swojego brata. Nie chciałam, żeby zdenerwowała go, dlatego postanowiłam ją czymś zająć.
- Jazzy? - zapytałam, a kiedy zwróciła na mnie swoją uwagę, zaproponowałam - Może miałabyś ochotę na babeczki, co?
- Jasne - uśmiechnęła się i ruszyła za mną do kuchni.
Dziewczynka usiadła na stołku, a ja oparłam się o blat i bacznie jej się przyglądałam. Widać było, że to jej trochę poprawiło humor. Uśmiechnęłam się w duchu.
- To gdzie są te babeczki? - zapytała i rozejrzała się po pokoju.
- Cóż, najpierw musimy je zrobić - zaśmiałam się.
Otworzyłam lodówkę i ku mojemu zdziwieniu znalazłam wszystkie potrzebne składniki. Widocznie Pattie zrobiła wcześniej zakupy. Wyciągnęłam z półki miskę i zaczęłam wrzucać do niej mąkę, cukier, proszek do pieczenia, śmietanę i jajka.
Jazmyn obserwowała mnie z zaciekawieniem. Właściwie nigdy nie przepadałam za gotowaniem. Ale tym razem postanowiłam się poświęcić. I było warto, ponieważ uśmiech nie schodził z mojej oraz Jazzy twarzy.
- Wolisz czekoladowe czy może bananowe? - zapytałam.
- Czekoladowe - odparła bez zastanowienia, dlatego dodałam do miski kakao i rozpuszczoną tabliczkę czekolady.
Gdy wymieszałam wszystko, rozłożyłam foremki na blaszce i wtedy dziewczynka zaczęła rozkładać tam ciasto. Kiedy skończyła, włożyłyśmy czarną blaszkę do piekarnika.
- Za 20 minut będą gotowe - powiedziałam, a brązowooka kiwnęła głową i pobiegła do Justina, dlatego ruszyłam za nią.
- Justin, zrobiłyśmy babeczki! - wrzasnęła, a chłopak uśmiechnął się i przytulił ją do siebie.
Przypatrywałam im się z boku. Bieberowi coś siedziało na sercu i nieważne ile razy powie, że wszystko jest w porządku, ja wiem swoje. Kiedy złapałam z nim kontakt wzrokowy uśmiechnęłam się delikatnie, a on.. odpowiedział mi uśmiechem. W duchu się zdziwiłam, ale nie narzekałam. Westchnęłam i poszłam do kuchni, po czym wyciągnęłam blaszkę z piekarnika i rozłożyłam babeczki na talerzu. Ruszyłam w stronę salonu i usiadłam obok rodzeństwa.
Jak mnie zobaczyli uśmiechnęli się i chwycili słodkości z talerza. Atmosfera zrobiła się milsza, nie była już tak napięta jak wcześniej, dlatego dziękowałam w duchu, że jeszcze pamiętałam jak się robiło babeczki. W sumie jeszcze jak mama mieszkała ze mną to piekłyśmy je razem dość często. Może dlatego mam teraz taki uraz do gotowania?
- Za chwilę przyjdzie po ciebie mama - powiedział Justin do swojej siostry.
- Nieee - przeciągnęła - Chce tu zostać.
- Wiesz, że nie możesz - uśmiechnął się delikatnie - Musisz teraz dużo odpoczywać.
Jazmyn westchnęła po czym wsadziła sobie duży kawałek babeczki do ust.
Po jakimś czasie postanowiłam, że przed przyjściem Pattie możemy jeszcze w coś zagrać, czy w coś się pobawić, dlatego zaczęłam:
- Jazzy, co chcesz jeszcze robić?
- Oglądać bajki - uśmiechnęła się delikatnie i zaczęła przeglądać wszystkie płyty DVD, które leżały na stoliku.
- Ale to możesz robić, kiedy jesteś sama w domu - westchnęłam - Może pobawimy się w coś razem? Póki jesteś tutaj.
- To może w berka? - zaproponowała dziewczynka.
- Nie ma mowy, tu jest za mało miejsca - do rozmowy wtrącił się Justin - Po za tym masz się nie przemęczać, pamiętasz?
Zmarszczyłam czoło w zdziwieniu, ponieważ.. co to miało znaczyć? Ale jak na razie nie chciałam o to pytać. Może niedawno była chora i jeszcze jest osłabiona po chorobie? Tak, pewnie tak.
Zaczęłam przypominać sobie wszystkie zabawy z czasów dzieciństwa i wtedy wpadłam na genialny pomysł.
- Już wiem! - krzyknęłam i pobiegłam do przedpokoju.
Zaczęłam szukać w półce jakiegokolwiek szalika, chustki czy czegoś czym można by przewiązać sobie oczy. W końcu znalazłam czarną bandamkę, więc pobiegłam w stronę rodzeństwa.
- Możemy zagrać w ciuciubabkę! - krzyknęłam i czekałam na ich reakcje.
Justin się uśmiechnął i wziął swoją siostrę na ręce, a następnie podszedł do mnie. Postawił Jazzy na kafelkach, a ode mnie wziął bandamkę.
- Zawiąż mi ją, okay? - zapytałam, a chłopak kiwnął głową, dlatego po chwili już nic nie widziałam.
Zaczęłam się kręcić wokół własnej osi, a kiedy kompletnie straciłam orientację, gdzie się znajduje, zaczęłam iść przed siebie. Starałam się złapać kogokolwiek, dlatego wyciągałam przed siebie ręce, ale niestety to nie pomagało. Albo oni byli tak dobrzy w tej grze, albo ja tak beznadziejna.
- Uważaj, ściana! - usłyszałam głos Justina, dlatego stanęłam jak wryta.
Nie chciałam przywalić prosto w nią, więc zaczęłam się cofać. Po chwili wpadłam na kogoś, dlatego trzymając kawałek ubrania, ściągnęłam sobie bandamkę z oczu.
- Mam cię! - zaśmiałam się, kiedy zobaczyłam, że złapałam Jazmyn - Obróć się - nakazałam.
Dziewczynka zrobiła to, więc już chciałam zawiązać bandamkę, ale usłyszałam jej piskliwy głosik.
- Macie mnie uprzedzać jak będzie ściana.
- Jasne - kiwnęłam głową - Mogę zawiązać?
- Tak - zgodziła się, więc to zrobiłam.
Po chwili zaczęła się kręcić wokół własnej osi, a kiedy krzyknęłam 'stop', obróciła się na pięcie i zaczęła nas szukać.
- Jazzy, możemy pograć w coś innego.. - powiedział Justin, a ja zmarszczyłam czoło.
Wydawało mi się, że gra się podoba, więc w czym był problem?
- Nie, nie trzeba - wymamrotała dziewczynka.
Ale po paru minutach brązowooka zaczęła się dziwnie zachowywać. Wiedziałam, że się denerwuje, ponieważ nie mogła nas złapać, ale to nie było normalne.
- Ja nic nie widzę! - wrzasnęła i zaczęła panikować.
Pobiegła do przodu i zanim ktokolwiek zdążył zareagować, potknęła się o dywan i upadła na ziemię.
Justin momentalnie znalazł się przy niej i ściągnął jej bandamkę z oczu.
- Justin! - krzyknęła - To było straszne, ja naprawdę nic nie widziałam i nie mogłam nad sobą zapanować, bo.. - rozpłakała się na dobre.
- Sh, kochanie, shh.. - uspokajał ją.
Zrobiło mi się naprawdę głupio. Nie miałam pojęcia, że ona tak zareaguje. Kiedyś zawsze się w to bawiłam z kuzynami i nikt nigdy nie miał problemu, że na chwilę nie widzi. Przegryzłam nerwowo wargę i podeszłam do nich. Jazmyn znajdowała się w objęciach brata i cicho szlochała.
- Ja myślałam, że straciłam wzrok, Justin - jęknęła.
- To byłą tylko gra, spokojnie - powiedział chłopak - Obiecałem ci coś kiedyś, pamiętasz? - kiedy Jazzy kiwnęła głową, Bieber dodał - No właśnie, więc nie masz się czego obawiać. Już jest wszystko w porządku.
Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, powiedziałam:
- Pójdę otworzyć, to pewnie Pattie.
Ruszyłam wolnym krokiem w stronę przedpokoju. W myślach ciągle się zastanawiałam nad tym wszystkim. Dlaczego Jazzy tak strasznie panikowała? Rozumiem, że czarny widok przed oczami mógł ją trochę przestraszyć, ale żeby od razu myśleć, że straciła wzrok? Nie rozumiałam jej zachowania.
- Dzień dobry - przywitałam się, kiedy zobaczyłam mamę Justina i Jazmyn.
- Cześć, kochanie - uśmiechnęła się szczerze - Przyszłam po Jazzy.
- Jasne, zapraszamy - wpuściłam ją do środka, po czym zamknęłam drzwi.
Stanęłam naprzeciwko Justina, który bacznie mi się przypatrywał.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
- Możesz iść na górę? - przegryzł dolną wargę, czekając na moją reakcję.
- Ja.. uh w porządku? - bardziej zapytałam, niż odpowiedziałam - W takim razie do widzenia.
Weszłam po schodach na górę i znalazłam się w sypialni Justina. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego chłopak chciał, abym wyszła? Czy ma przede mną jakieś sekrety?
Justin's POV
Kiedy Grace zniknęła mi z oczu, zwróciłem się do siostry:
- Spakuj wszystkie swoje rzeczy, dobrze? Ja muszę pogadać z mamą.
Jazmyn kiwnęła głową i ruszyła do salonu, dlatego pociągnąłem rodzicielkę za rękaw i zacząłem iść w stronę kuchni.
- Czego się dowiedziałaś? - zapytałem od razu.
Nie chciałem owijać w bawełnę. Cały dzień zastanawiałem się nad tym wszystkim. Nie mogłem skupić się na czymś innym. Wiedziałam, że dzisiaj mama ma rozmowę z lekarzem, który ma przeprowadzić operację, dlatego byłem kłębkiem nerwów.
- Normalnie trzeba czekać jakieś 2-3 miesiące na operacje, ale jeśli będziemy mieli odpowiednią sumę pieniędzy to może uda się nawet za 2-3 tygodnie - powiedziała i założyła ręce na piersi.
- A czytałaś coś o tym lekarzu? Czy jest odpowiednio dobry? - wolałem się upewnić.
- Tak, Justin - kiwnęła głową - Najlepszy w mieście.
- W porządku. W takim razie zapłacimy i Jazzy będzie miała operację. A nie wiesz może ile to trwa? - oblizałem powoli usta.
- Tak około 30 minut - westchnęła - Ale po zabiegu konieczne są wizyty kontrolne. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to dostanie jeszcze jakieś krople do oczu. A gdy wzrok się ustabilizuje, lekarz dobierze jej odpowiednie okulary.
- Okulary? - zapytałem - Jazmyn nie będzie z tego powodu zadowolona - zaśmiałem się cicho.
- Tak, pewnie tak - zawtórowała mi - Ale kupimy różowe, więc mam nadzieję, że da się na nie namówić.
- Wszystko pójdzie dobrze - powiedziałem pewnym siebie głosem - Musi.
- Ale Justin... Muszę się ciebie o to spytać - westchnęła - Skąd zdobędziesz pieniądze?
- Mamo, to nie jest ważne - włożyłem dłonie do kieszeni.
- Chce wiedzieć - była nieugięta - Pamiętaj, że ja ci to wszystko oddam. Ale ratami, bo wiesz, że...
- Przestań. Nie chce od ciebie żadnych pieniędzy - uśmiechnęłam się - Pożyczę od koleżanki, więc jest w porządku.
- Koleżanki? - zapytała zdziwiona - Od Grace?
- Nie, ona o niczym nie wie i chciałbym, żeby tak zostało - westchnąłem.
- No dobrze.. - kiwnęła głową - Co to za koleżanka?
- Nie znasz jej, ale pomoże mi - oparłem się o blat - Więc o to się nie martw.
- Boże, muszę jej podziękować - na jej twarz pojawił się szczery uśmiech - Jak dobrze, że na tym świecie są jeszcze tak bezinteresowni ludzie.
Gdybyś tylko wiedziała...
- Tak, tak - przegryzłem wnętrze policzka.
Do kuchni właśnie weszła Jazmyn. Była już spakowana, więc mama podziękowała mi jeszcze raz i się pożegnaliśmy.
Wiedziałem, że teraz będę musiał porozmawiać z Grace. Muszę jej wytłumaczyć moje dziwne zachowanie. To znaczy nie wytłumaczyć, bardziej wynagrodzić, ponieważ nie chce jej nic mówić o chorobie Jazzy. Wtedy musiałbym wspomnieć o propozycji Camili, a to na pewno by się jej nie spodobało. Miałem już pewny plan, który chciałem dzisiaj wdrożyć w życie.
Wspiąłem się na górę po schodach i wszedłem do sypialni. Dziewczyna właśnie leżała na łóżku i wpatrywała się w sufit. Usiadłem obok niej i chwyciłem ją za rękę. Nie patrzyła na mnie, ale jej kąciku ust podniosły się, kiedy poczuła mój dotyk.
- Dzisiejszy dzień spędzimy razem, kochanie - wymamrotałem cicho.
Rudowłosa podniosła się do pozycji siedzącej i zmarszczyła brwi.
- Najpierw chce się dowiedzieć co się dzieje - oblizała powoli usta i bacznie mi się przypatrywała.
Zapewne chciała zobaczyć coś co sprawi, że będzie pewna, że kłamie. Ale nie mogłem nic po sobie pokazać, dlatego westchnąłem cicho i zacząłem:
- Nic się nie dzieje, już mówiłem. Wiem, że wcześniej byłem trochę nieobecny, ale musiałem się nad czymś mocno zastanowić. Tak poza tym dziękuje, że przez chwilę zajęłaś się Jazzy. Wiesz, te babeczki poprawiły jej humor - uśmiechnąłem się.
- Ale gra w ciuciubabkę już nie bardzo - jęknęła - Możesz mi powiedzieć dlaczego się tak dziwnie zachowywała? Przecież to była tylko gra..
Zastanawiałem się co jej powiedzieć. Ja akurat w pełni rozumiałem Jazzy. Wiedziałem, że się przestraszyła tego, że naprawdę straciła wzrok. Na początku nie sądziłem, że ta gra może jej o tym przypomnieć, ale kiedy Grace założyła jej bandamkę, poczułem, że to nie był najlepszy pomysł.
- Wiesz... dzieci tak czasem mają. Panikują bez powodu - wzruszyłem ramionami - Nie przejmuj się.
- Ale ona wyglądała na naprawdę przestraszoną. Nie chciałam żeby tak się czuła, miało być fajnie..
- Nic się nie stało - zacząłem masować kciukiem jej dłoń - Jest w porządku, kochanie. To co dzisiaj robimy? - zapytałem, nie chcąc dłużej rozmawiać o mojej siostrze - Wychodzimy gdzieś czy może wolisz zostać w domu?
- Wybieram drugą opcję - odparła - Możemy pooglądać jakieś filmy.
- W porządku - uśmiechnąłem się - To idź zrobić popcorn, a ja włączę laptopa i pościele łóżko.
- Okay - zgodziła się i wyszła z pokoju.
Odetchnąłem z ulgą, ponieważ na szczęście Grace nie pytała o nic więcej. Poukładałem równo poduszki, a kołdrę wytrzepałem i położyłem na łóżku. Zasłoniłem żaluzje, żeby było ciemno w pokoju. Tak o wiele lepiej ogląda się filmy. Przynajmniej według mnie. Włączyłem laptopa i wpisałem hasło. Wiedziałem, że to Grace będzie wybierać film, dlatego usiadłem obok i na nią czekałem. Po chwili wróciła z miską popcornu.
- Wybieraj film - powiedziałem.
Kiwnęła głową i zaczęła przeglądać różne kategorie. W końcu zdecydowała się na horror. Nawet nie wiem jaki tytuł. Włączyła go, dlatego położyłem się na łóżku, pociągnąłem Grace za koszulkę, więc ułożyła się wygodnie na mojej klatce piersiowej i zaczęliśmy oglądać.
Kiedy film się skończył dziewczyna zaczęła szukać kolejnego. Ale znowu nie mogłem się na niczym skupić. Ciągle myślałem o tym planie, który dzisiaj pozna Grace. Niestety. Nie chciałem tego, ale Jazzy jest moją siostrą i nie mogę pozwolić, żeby cokolwiek jej się stało.
Podczas drugiego filmu, mój telefon zaczął dzwonić, dlatego odsunąłem od siebie dziewczynę, wstałem z łóżka i wyszedłem na korytarz. Dzwonił Paul.
- Siema, Bieber! - usłyszałem głos po drugiej stronie linii - Mam sprawę.
- No? - westchnąłem.
- Potrzebuję czegoś na imprezę. Najlepiej mocnego..
- Jasne, a ile? - zapytałem rutynowo.
- Będziesz z 20 osób, więc..
- Rozumiem. Pieniądze wyślesz na konto czy wolisz się spotkać?
- Mogę zapłacić, jak towar już będzie - odparł po chwili namysłu.
- Widzimy się za 2 dni - uśmiechnąłem się w duchu, ponieważ w ten sposób już powoli zaczynam zarabiać na Jazzy.
Wiedziałem, że te 10 tysięcy od Camili starczą na operację, ale co potem? No właśnie, wizyty, krople do oczu i inne lekarstwa, to wszystko kosztuje. Ciągle byłem umówiony z Lukiem, więc chłopaki do mnie dzwonili z zamówieniami.
Rozłączyłem się i poszedłem do Grace. Podczas filmu mój telefon zadzwonił jeszcze parę razy. Nie wiem czemu akurat teraz wszyscy czegoś chcieli. Chociaż może chodziło o to, że jest weekend, więc potrzebują towar.
Mój telefon ponownie zadzwonił, dlatego znowu wyszedłem na korytarz i odebrałem zamówienie. Zapisałem wszystko w notatniku i wszedłem do sypialni. Grace właśnie wstawała z łóżka, a z jej miny mogłem wywnioskować, że nie jest zbytnio zadowolona.
- Co jest? - westchnąłem i schowałem telefon do kieszeni.
- Pamiętasz, że mieliśmy ten dzień spędzić razem? - warknęła - A z tego co widzę, twój telefon nie przestaje dzwonić, więc... - przerwałem jej.
- Kochanie, weź przestań - uśmiechnąłem się lekko - No nie gniewaj się - przyciągnąłem ją do swojego ciała.
- Idę do domu - powiedziała szorstkim tonem i starała się wyrwać z mojego uścisku - Ciągle wychodzisz, nawet nie wiesz o czym są te filmy! Dzięki za takie wspólne spędzanie czasu.
- Nie wychodź, proszę - oblizałem usta - To są ważne telefony..
- Ważne telefony - powtórzyła rozbawionym tonem - Więc ta twoja gówniana praca jest ważniejsza ode mnie?
Zmarszczyłem brwi, ponieważ skąd wiedziała, że chodziło o narkotyki? Przecież wychodziłem na korytarz, więc nie miała prawa tego usłyszeć... Widząc moją minę, dodała:
- Wszystko było słychać - wzruszyła ramionami - Następnym razem mów ciszej albo nie stój pod drzwiami.
- Jezu, nie gniewaj się - jęknąłem - Chciałem z tobą spędzić trochę czasu, ale zrozum, że nie mogę tak po prostu olać moich klientów, jasne? Ta praca wymaga tego abym był dostępny 24 godziny na dobę. Wiedziałem w co się pakuję, więc teraz musisz to zaakceptować.
- Już ci mówiłam co sądzę o tej pracy! - krzyknęła - Wiesz, że wolałabym abyś robił wszystko tylko nie to!
- Grace, dla ciebie wszystko jest takie proste - westchnąłem zirytowany jej zachowaniem - Gdybym znalazł coś ciekawego to pewnie bym zmienił pracę.. Z resztą nie powinnaś narzekać. Gdyby nie to, nie siedziałabyś teraz w tym domu. Możliwe, że musielibyśmy gnieździć się w starym mieszkaniu z moją mamą albo jeszcze lepiej! Siedzielibyśmy u ciebie z twoją mamą, która założę się, że zaglądałaby nam do pokoju co 5 minut, żeby sprawdzić czy nie dotknąłem jej świętej córki.
- Wiesz co? Wolę to niż patrzeć jak siedzisz w tym gównie. Zrozum, że za to można iść siedzieć! - warknęła - Jak myślisz, co by czuła twoja mama i Jazzy, gdyby dowiedziały się, że pójdziesz do więzienia? Byłyby z ciebie dumne? Justin, one cię potrzebują!
Przegryzłem wnętrze policzka. Poczułem się trochę głupio. Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Ale nie mogłem dać jej do zrozumienia, że ma rację, dlatego powiedziałem:
- Jestem naprawdę ostrożny - wytłumaczyłem się - Nie złapią mnie.
- Skąd możesz to wiedzieć? - zapytała, a jej oczach zobaczyłem łzy. Odwróciłem wzrok.
Wiedziałem, że teraz jest ten moment. Muszę wprowadzić mój plan w życie. Chciałem przespać się z Camilą. Tylko jeden, jedyny numerek. Ale wiedziałem, że wyrzuty sumienia by mnie zeżarły, dlatego chce żeby Grace ze mną zerwała. Dokładnie teraz. A potem jakoś bym ją udobruchał i wszystko byłoby w porządku. Myślałem nad tym cały dzisiejszy dzień i wydaję mi się to najlepszym pomysłem.
- Możesz przestań wpierdalać się w moje życie? To jest po prostu przesada - westchnąłem.
Nie patrzyłem jej w oczy. Nie potrafiłem.
- Ja się tylko martwię! - krzyknęła - Bo mi na tobie zależy - odparła cicho.
- Po prostu przestań - westchnąłem - Za bardzo ingerujesz w moje życie, jasne?
- Przecież ci mówię, że nie robię tego specjalnie! Po prostu nie chce żebyś poszedł siedzieć!
- Nie pójdę - warknąłem - Jesteś cholernie upierdliwa i byłoby miło gdybyś przestała.
- Ja chyba śnie! - otworzyła szerzej oczy - Ty ciągle nie widzisz problemu! Jesteś zapatrzony w siebie! Nie liczysz się z tym co może czuć twoja mama, Jazzy czy ja, kiedy się dowiemy, że skończysz w pierdlu! - wybuchnęła.
Poczułem, że już jesteśmy na tym etapie, żeby dokończyć ten cholernie popieprzony plan.
- Wiesz co? Czasami mi się wydaję, że to kurwa dobrze, że zostałaś zgwałcona. To ci się po prostu należało - powiedziałem na wydechu.
Czekałem na jej reakcje. Miałem nadzieję, że wrzaśnie "nienawidzę cię!", "z nami koniec!", "zrywam z tobą!" czy kopnie mnie w jaja albo uderzy w policzek. Ale nic takiego się nie stało. Ona po prostu stała i na mnie patrzyła.
Jej oczy robiły się coraz bardziej szklane, a dolna warga zaczęła się trząść, tak samo jak ręce. Kiedy złapałem z nią kontakt wzrokowy, poczułem się jak ostatni chuj. Jej wzrok mówił wszystko, dosłownie wszystko. Wiedziałem, że przegiąłem. I kiedy miałem ochotę przytulić ją do siebie i powiedzieć, że tak nie myślę, co oczywiście było prawdą, zaczął dzwonić telefon, którzy tylko dobił mnie w tej sytuacji. Dziewczyna ostatni raz obdarzyła mnie smutnym spojrzeniem, a potem wybiegła z pokoju. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę co zrobiłem. Jak ją to musiało zaboleć. Normalna Grace już dawno zaczęłaby się na mnie drzeć, ale ona tego nie zrobiła. To oznaczało jedno. Trafiłem w jej naprawdę czuły punkt.
Westchnąłem i nie zastanawiając się dłużej, pobiegłem na dół, ale jej już nie było. Tak samo butów. Wybiegłem na zewnątrz w samych skarpetkach i zobaczyłem ją jak przechodzi przez furtkę, a w dłoni trzyma telefon i mówi:
- Sam, jednak przyjdę. Widzimy się za 15 minut. Stara Grace wraca!
Przepraszam za opóźnienie!
Mam nadzieję, że skomentujecie, ponieważ to dla mnie naprawdę ważne ♥
35 komentarzy = następny rozdział
Do zobaczenia!
#Klaudia
Nie moge sie doczekac następnego :)
OdpowiedzUsuńKocham *.*
OdpowiedzUsuńJeju, na koncu sie prawie poplakalam.
OdpowiedzUsuńJak on mogl jej to powiedziec?!?
Kurde, rozumiem, ze potrzebuje pieniedzy, ze musi miec na operacje Jazzy, ale moglby to zalatwic w inny sposob, a nie przez pielrzenie sie z inna!
Cos mi sie teraz nie wydaje, zeby tak szybko udalo mu sie udobruchac Grace, bo serio ja teraz mocno zranil.
Zreszta mogl powiedziec Grace o chorobie Jazzy, pewnie by mu pomogla, nie bylo by tego wszystkiego, ale moze to i lepiej, ze tak sie stalo, bo co jakis czas musi byc drama, zeby bylo ciekawiej
Swietny rozdzial, czek na nn ;*
Weny<3
believe-in-your-dreams-jb.blogspot.com
Co za kretyn ?! rozdzial suuper i czekam nn
OdpowiedzUsuńNiee Justin co ty narobiłeś? :(
OdpowiedzUsuńNa końcu płakałam :'( Justin co ty narobiłeś ;/;/ czekam na nn ❤️
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że on sje nie przespi z tamtą! Czekam na kolejny. To jest świetne
OdpowiedzUsuńWZRUSZYŁAM SIĘ
OdpowiedzUsuńO NIE JUSTIN JAK MOGŁES
OdpowiedzUsuńHshdhd CUDOWNE <3333
OdpowiedzUsuńW KOŃCU! TEN ROZDZIAŁ JEST WSPANIAŁY, JESTEM WNIEBOWZIĘTA, ŻE JUSTIN JEJ TO POWIEDZIAŁ, A JESZCZE BARDZIEJ SIĘ CIESZE Z TEGO POWODU, ŻE JUSTIN ZNOWU PRZEZ CHWILĘ BĘDZIE TYM CUDOWNYM DRANIEM I ZNOWU BĘDZIE MANIPULOWAŁ GRACE.. MM. NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU.
OdpowiedzUsuńKocham, nie moge sie doczekac nastepnego!:)
OdpowiedzUsuńNo nie wierzę! Jak on może tak postępować? Zmanipulował swój związek w tak beznadziejny sposób. I jeszcze prześpi się z tą pizdą. Coś czuję, że to będzie koniec Justina i Grace. Przynajmniej przez przyszłe rozdziały, bo wątpię, że Camila zostawi taki gorący fakcik tylko dla siebie. Nie wyobrażam sobie nawet tego. Nawet nie wiesz jak trzęsą mi się ręce. Przez ostatnią scenę się popłakałam. Nie chciałabym usłyszeć czegoś takiego od chłopaka. Rozumiem, że chce pomóc siostrze, ale bez przesady! Trochę niech ruszy głową! Faceci są takimi idiotami. Zamiast powiedzieć Grace o chorobie, poprosić ją o pomoc, woli iść trudniejszą drogą. Spali za sobą mosty i zostanie kurwa sam. Ale się wkurzyłam na niego. Teraz nie będę mogła zasnąć, bo będę rozmyślała o tym co się wydarzy. A co, jeśli coś stanie się Grace na tej imprezie? Nawet nie chcę o tym myśleć. Boże, Justin, co ty zrobiłeś!
OdpowiedzUsuńProszę, pisz szybciutko kochana, bo zejdę tu na zawał!
www.collision-fanfiction.blogspot.com
O mój Boże co on zrobił ?!?! Zachował się jak ostatni chuj! Tak ja skrzywdził:( no nie mogę! Kiedy znowu będzie dobrze?:( Ale jemu sie wydaje, że nie ma innego wyjcia, ale jakby porozmawiał z Grace to jakoś by sie ułożyło:( do następnego ✌
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńZajebac Justina to mało! Totalny idiota! Ale cóż.. rozumiem go.. Taka opcja jest chyba najbezpieczniejsza skoro można powiedzieć że "zerwali" ;-; Chociaż nadal nie popieram tego z Camila ;-; Biedna Grace..
OdpowiedzUsuńBuziaki;)
Jak mógł on to powiedzieć? Zarabie goo jak sie z tamtą zdzirą przespi!! Czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper!! Czekam nn!
OdpowiedzUsuńZajebisty! Czekam nn!
OdpowiedzUsuńJezu kocham to opowiadanie, na prawde! <3 dawajcie ludzie! Komentujcie! :))
OdpowiedzUsuńCzemu?! Ja sie pytam kurwa czemu?! Vo za zjebany chuj! Grr... Tak sie wkurzyłam że aż z tej złości zaczęłam przeklinać! Rozdzial zajebisty, współczuję jej! Daj szybciej nn, za opóźnieni, vo? :* <3
OdpowiedzUsuńże co ?! nie, ja w niego nie wierzę..co to ma być za plan ?! przegiął i to ostro..strasznie jej współczuję, ale skoro Grace wraca to będzie dość bardzo ciekawe :D ciekawi mnie czy Justin za nią pójdzie..
OdpowiedzUsuńjest świetnie !
mam nadzieję że szybko będzie nn:*
@magda_nivanne
Kuuuuuuźwa! Ale się podziało . Co ten Justin wyprawia? Szkoda mi Grace :( To był cios poniżej pasa! Chcę już next! Buziaki dla ciebie to opowiadanie jest świetne ;)
OdpowiedzUsuńOmg! Daj mi kolejny NOW!!
OdpowiedzUsuńSUPER ! JEJU KOCHAM TO <3
OdpowiedzUsuńwow woooow nie spodziewałam się tego,
OdpowiedzUsuńno no ale on ja potraktował ... ehh,
mam nadzieję że pieniądze załatwi szybko
dla małej na operacje,
oby nic się nie działo na tej imprezie
ciekawe co się kryje dokładnie pod tym
że ''stara grace wraca '' hmmm
nie wiem co myśleć chce już kolejny
nooo nie mogę się już doczekać ;33
rozdział świetny jak zawsze <33
@nxd69
Ja już się tak cieszyłam że są pogodzeni a tu nagle Justin musiał wprowadzić "swój plan" w życie. Rozdział genialny jak zawsze i z niecieprliwością czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń@daria_222
Super
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńNo nie ...jak on moze jej to zrobic ??? Rozdzia lcudowny,czekam na nastepny :**
OdpowiedzUsuńCo za idiota z ng!!! Rozdział cudowny :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Jajebie??? Justin lecz sie boze nie moge soe doczekac nastepnego teraz matko kocham cie!!!
OdpowiedzUsuńChcę już next! Justin'owi sie w głowie porąbało co on wyrabia! Niech się opamięta to staci Grace :(
OdpowiedzUsuńSię podziało! Czekam nn
OdpowiedzUsuńugh w takim momencie ?! ;c next proszeeee <3
OdpowiedzUsuńOch serio Klaudia?! Czemu mi to robisz co? Najpierw myślałam że Jazzy naprawdę straciła wzrok, nie wytrzymałabym tego ale nie, i co? Ja szczęśliwa, uchachana, jest super, ona ma wzrok, nie straciła, życie jest piękne, czytam dalej, moge być spokojna, a co Klaudia na to? : ahaaahaha no chyba nie bitch mam jeszcze asa w rękawie buhahhahha, zabiłaś mnie po prostu zabiłaś, ja nie wiem jak ty będziesz funkcjonować po tym jak wrócisz do szkoły ale nie będziesz miała życia dopóki nie pogodzisz ich razem i nie będzie hepi endu jasne? No a więc już jest ok spokojnie, licz do 10 (jak Luke hyhyhy) rozdział ogółem jest piękny, bo pokazuje że tak naprawdę Justin chciał ją "zranić" i zrobić tak żeby z nim zerwała żeby później nie cierpiała jeszcze bardziej, oczywiście jest kutasem, ale kocha ją cholernie i nie chce dla niej jak najlepiej i tak będę go bronić, będę bronić Justina bo wiem jak cholernie trudno jest zranić osobę żeby później nie doznawała większego cierpienia, naprawdę potrzeba wielkiej odwagi żeby to zrobić, ale Grace oczywiście miała wielkie, cholerne prawo być na niego zła i wybiec, bo to był cholera jej czuły punkt, wspomnienia na których myśł robi się niedobrze, i Grace także będę bronić, bo także wiem jak to jest gdy ktoś trafia w ten mały czuły punkcić, który prawie już w tobie zanikł, ale ktoś powiedział"nie, nie pozwolę ci o tym zapomnieć" taki ktoś się zawsze znajdzie... To cholernie boli.Ok skończyłam monolog, dziękuję za uwagę i dobranoc ❤ P.S. napisałabym więcej ale mnie ręka boli xD @myprettyKlaudia
OdpowiedzUsuńO maatko ekstra rozdzial ♡
OdpowiedzUsuńJuz nie mogę się doczekać następnego i życzę weny ;**
Tylko mi nie mówcie że ten dupek zgodził się na pieprzenie z Camilla?! Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuń:3
OdpowiedzUsuńO Boże jak mógł?! Już bym wolała żeby powiedział jej prawdę niż łamał serce! Ale rozumiem że postanowił się przespać za kase ale w ten sposób straci wszystko... czekam na nn! ... :)
OdpowiedzUsuńBoże cudowny, dziś przeczytałam całość <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Nie wiem jak Justin mógł jej tak powiedziec i jeszcze sprawa jagnie chciał z nią zerwać by przespać się z Camil... rozumiem, ta cała sytuacja z Jazzy ale bez przesady... następny! Paaa
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się nowy rozdział ? Bo już się nie mogę doczekać :)
OdpowiedzUsuńDziś wieczorem x
UsuńBłagam cię dodaj już ten rozdział bo zaraz wyjdę z siebię >.< Kocham twoje opowiadanie i już chcę kolejny rozdział. TERAZ !! NATYCHMIAST !! <3 <3
UsuńO nie, Justin serio głupi plan wymyślił ;// kurde :(. Ale mimo że jest taka ,,drama,, to i tak rozdział superrr!! Czekam na kolejny :))~ Paulinaa
OdpowiedzUsuń