sobota, 26 lipca 2014

8. Mam pieprzoną odrazę, jasne?

- Co zrobiłaś? - zapytał, jąkając się.
- No słyszałeś.. - westchnęłam i przyłożyłam ręce do miejsca intymnego, żeby je zakryć, chociaż i tak było ciemno, więc Justin nic nie mógł zobaczyć.
Chłopak zachłannie się we mnie wpatrywał, widocznie trochę zmieszany, ale do kurwy nędzy co ja mam powiedzieć? Ugh, spokojnie. Uspokój się, nic się nie dzieje - ciągle to sobie wmawiałam. Musze coś zrobić albo powiedzieć, a nie stać jak jakiś pieprzony kołek.
- Więc.. - zaczęłam, ale tak naprawdę nie wiedziałam co powiedzieć, więc ponownie zamilkłam.
- Mogę zanurkować i spróbować je znaleźć? - zaproponował Justin.
- Nie! - wrzasnęłam.
Jeszcze by tego brakowało, żeby zobaczył mnie nago.
- Ale wiesz, że to nie jest tak, że nigdy nie widziałem gołej kobiety, nie? Więc się nie stresuj.
- Ta, dzięki za pocieszenie - wymamrotałam.
Błagam, chce już być w domu, w łóżku, w moich ubraniach i zapomnieć o tej żenującej sytuacji.
- Jeśli chcesz, mogę Ci dać moje kąpielówki? - zapytał i chwycił materiał swoich spodenek, pokazując, że jest do tego zdolny.
- Nie! - ponownie wrzasnęłam.
Wiem, że zachowuje się jak naburmuszone dziecko, ale nie mam zamiaru nosić jego spodenek, które właśnie ma na sobie, a po za tym co z nim? Będzie chodził goły, bo ja zgubiłam majtki? Raczej nie.
- Twoje pomysły są beznadziejne - powiedziałam.
- Dzięki - odpowiedział sarkastycznie.
Wiem! Mam pomysł. Może nie jest genialny, ale jednak..
- Słuchaj.. możesz iść na brzeg po moje spodenki? - zaproponowałam.
- Tak, jasne - uśmiechnął się i popłynął.
Stałam zupełnie sama, pół naga, pośród morza. Wiatr rozwiewał moje włosy, które były w kompletnym nieładzie. Rozglądnęłam się dookoła i było cicho. Bardzo cicho. Zdezorientowana zaczęłam szukać wszystkich naszych znajomych, ale.. nikogo nie było. Gdzie oni się podziali? Popatrzyłam na Justina, który stał na brzegu i się rozglądał. Po chwili wrócił do mnie i powiedział:
- Ukradli nam ubrania - zaśmiał się.
- Co?! - krzyknęłam.
- Wiesz.. - podrapał się niezręcznie po karku - To pewnie żart, zabrali nam ubrania. Mogę się założyć, że wpadł na to Michael albo Ryan. Nikogo tutaj nie ma, więc pewnie wszyscy gdzieś poszli. Ale jest też dobra wiadomość - uśmiechnął się lekko.
- Jaka? - zapytałam, kompletnie wkurzona.
- Zostawili nam buty - Justin zaczął się śmiać.
- Oh, to świetnie! Jacy łaskawi! - krzyknęłam.
- Grace.. uspokój się, przecież nic takiego się nie stało - powiedział i podszedł do mnie trochę bliżej.
- Jak do chuja mam się uspokoić, skoro jestem bez ubrań?! - zapytałam, głośnym tonem.
- Ale przynajmniej masz buty! - zaśmiał się.
- Zamknij się, Justin.
Nie rozumiem jak on może być taki spokojny.. co mam teraz zrobić? Jakby czytając w moich myślach, powiedział:
- Mam pomysł. Dam Ci moje kąpielówki, potem pójdziemy do mojego samochodu, dobrze? Zawiozę Cię do domu i będzie okej.
- Ugh, nie, Justin! Ja nie mam zamiaru widzieć Cię.. - podrapałam się w tył głowy, a drugą rękę trzymałam pomiędzy nogami, zasłaniając się - no wiesz, nago.
- Skarbie, tym się nie przejmuj - zaśmiał się.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Przecież mam bokserki.. zawsze je noszę pod kąpielówkami - wzruszył ramionami.
- Mogłeś mówić od razu!
Nie wiedziałam, że je ma.. ale to dobrze, jestem uratowana!
Westchnęłam, a chłopak ściągnął pod wodą swoje kąpielówki i rzucił nimi we mnie. Oczywiście, z moim szczęściem, nie złapałam ich, tylko zawiesiły się na mojej głowie. Justin zaczął się głośno śmiać, a ja spiorunowałam go wzrokiem. Naprawdę, nie jest mi teraz do śmiechu i nie mam pojęcia dlaczego on jest taki radosny.
Włożyłam jego kąpielówki pod wodę i szybko wsunęłam na siebie. Popłynęłam w stronę chłopaka i powiedziałam:
- Chodźmy do twojego auta.
Wymruczał ciche 'okej' i ruszył zaraz za mną. Kiedy znaleźliśmy się na brzegu, ubraliśmy nasze buty i poszliśmy w stronę jego samochodu. Starałam się nie patrzeć na niego, ponieważ szedł w białych, mega seksownych bokserkach od Calvina Kleina i w białych Suprach. Wyglądał uroczo, a zarazem śmiesznie. W sumie to przeze mnie, ale nieważne.
- A co z kluczykami? - zapytałam.
- Są w samochodzie - odpowiedział szybko.
- Jak to w samochodzie? Zostawiłeś je tam? Tak po prostu? A co jeśli ktoś ukradł Ci samochód? - zadawałam mnóstwo pytań naraz, zawsze tak robię, kiedy jestem zdenerwowana.
- Przecież zaparkowałem samochód niedaleko ogniska, spokojnie. Zawsze tak robię. Po za tym nikt by się nie odważył tknąć mojego auta.
- Mhm - wymruczałam cicho.
Dobijał mnie jego spokój, zawsze był taki opanowany, ale cóż.. każdy reaguje inaczej na różną sytuację. Ja wrzeszczę i się wkurzam, a on jest poważny i spokojny. Tak, różnimy się, ale podobno przeciwieństwa się przeciągają, nie? Po paru minutach doszliśmy na parking, który znajdował się zaraz przy ognisku. Po drodze, nikogo nie spotkaliśmy, wszyscy sobie poszli, razem z naszymi ubraniami. Wsiadłam do białego Lamborghini Justina i usiadłam na miejscu pasażera. Wow, to auto jest niesamowite. Założę się, że kosztowała więcej niż ja zarobię przez całe swoje życie. Kluczyki były faktycznie w stacyjce, dlatego głęboko odetchnęłam i się rozluźniłam. Po chwili do auta wszedł chłopak, zapalił silnik i odjechał z piskiem opon. Zapięłam pasy i spoglądnęłam na niego. Był skupiony, prowadził samochód z pełną powagą. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie jechał w samych bokserkach. W myślach, zaczęłam się głośno śmiać, bo to było cholernie zabawne. Ale starałam się na niego nie patrzeć, żeby nie pomyślał sobie, że jestem jakaś napalona czy podniecona. Bo nie jestem. Oj no dobra, może troszeczkę!
- Obczajasz mnie - stwierdził i się uśmiechnął.
- Co? Nie! - udawałam, że patrze przez okno.
- Swoją drogą, wyglądasz seksownie w moich kąpielówkach - powiedział i przeczesał ręką swoje idealne włosy.
- Dzięki - szeroko się uśmiechnęłam, bo tak.. to było słodkie.
Kiedy zaparkował pod moim domem, powiedział:
- Skoro już jesteśmy na miejscu, to oddaj mi moje spodenki.
- Justin.. chyba sobie żartujesz - powiedziałam zdezorientowana.
- Nie, oddaj mi je. Są moje - uśmiechnął się delikatnie.
- Proszę Cię.. oddam Ci je jutro, teraz nie mogę, bo.. - nie dokończyłam, bo Justin mi przerwał.
- Grace, spokojnie - wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
Po chwili, zorientowałam się, że mnie wrobił.
- Ha, bardzo zabawne - westchnęłam.
Po krótkiej ciszy, zapytał:
- Chciałabyś jutro do mnie wpaść?
O rany, nie. Dzisiejsza sytuacja była tak żenująca, że wolałabym nie widzieć go już nigdy w życiu. Sama nie wiem, dlaczego odpowiedziałam:
- Tak, czemu nie? Ale nie mam pojęcia, gdzie mieszkasz.
- Spotkamy się o 15:00 w parku, dobrze? A potem pójdziemy do mnie - swoimi palcami uderzał rytmicznie o kierownicę.
- Dobrze, do zobaczenia - otworzyłam delikatnie drzwi i już miałam wyjść, kiedy Justin powiedział:
- A co z buziakiem na do widzenia?
Westchnęłam i cmoknęłam go w policzek.
- Tylko na tyle Cię stać? - zapytał i zrobić minę smutnego szczeniaczka.
- Oh, zamknij się. Cześć.
- Pa, księżniczko - kiedy wysiadłam z auta, ruszył swoim Lamborghini w dół drogi.
Pewnie, że mogłabym zakończyć to spotkanie bardziej.. romantycznie. Na przykład usiąść na jego kolanach i namiętnie go pocałować, ale nie zapominajmy o naszym niezręcznym ubiorze, dlatego zrobimy to następnym razem.
Kiedy chciałam otworzyć drzwi wejściowe, były zamknięte, a ja nie miałam klucza. Cholera, Nicki go ma! A mama z Tedem są na jakiejś pieprzonej kolacji. Ugh, nie będę na nich czekać. Podeszłam do szopki, która znajdowała się za domem i na szczęście była otwarta. Wyciągnęłam drabinę i przeniosłam ją. Postawiłam ją, tak żebym mogła wejść przez otwarte okno do mojej sypialni. Wspięłam się sprawnie po drabinie i takim oto sposobem, znalazłam się w swoim pokoju. Wzięłam pidżamę i pobiegłam do łazienki. Ściągnęłam górną część stroju, a potem zsunęłam z siebie kąpielówki Justina i przyłożyłam je do nosa. Pięknie pachniały, jak on. Uśmiechnęłam się i wrzuciłam oby dwie rzeczy do kosza na pranie.Weszłam pod prysznic, żeby zmyć z siebie całą sól, namydliłam ciało żelem czekoladowym, a na włosy nałożyłam truskawkowy szampon. Spłukałam swoje ciało, a następnie wytarłam się puszystym ręcznikiem i ubrałam pidżamę. Zmyłam makijaż i poszłam w stronę mojej sypialni. Kiedy byłam w przedpokoju, zawołałam:
- Halo! Jest tu ktoś?
Cisza.
Czyli Nicki jeszcze nie wróciła do domu, tak samo mama z Tedem. Westchnęłam i poszłam do mojego pokoju, opadłam swobodnie na łóżko i w mgnieniu oka zasnęłam.

Obudziło mnie słońce, które przedzierało się przez rolety i świeciło mi prosto w twarz. Przetarłam oczy, przeciągnęłam się i popatrzyłam na zegarek. Była 10:15. Zeszłam na dół po schodach i poszłam do kuchni, na blacie leżały dwie karteczki.

Do Grace.
Jesteśmy w pracy, wrócimy wieczorem, Gofry są w lodówce, a na obiad możesz zamówić pizzę.
Mama.

Do Nicki.
O 5:00 rano nie było Cię jeszcze w domu! A teraz nie mogę Cię obudzić, śpisz jak zabita. Nie myśl sobie, że to Ci się upiekło. Pogadamy jak wrócę.
Tata.

Zaczęłam się śmiać i pobiegłam do pokoju Nicki, która faktycznie, spała jak zabita. Potrząsnęła, jej ramieniem, ale nic. Szkoda, bo chciałam się jej spytać co zrobili z naszymi ubraniami. Poszłam sprawnym krokiem do kuchni i zjadłam pyszne gofry z bitą śmietaną i owocami oraz polewą czekoladową, a potem udałam się do łazienki na długi prysznic. Kiedy woda relaksowała moje nagie ciało, zaczęłam rozmyślać. W sumie.. nie chce się spotkać z Justinem. Wczorajsze wydarzenia były dziwne i krępujące. Ale z drugiej strony to wszystko było cholernie śmieszne, dlatego nie mam się czym przejmować. No, ale jednak.. na miłość Boską, kto gubi majtki? Tylko mi się to może stać. Po godzinnym prysznicu, wyszłam z łazienki i ubrałam czarne spodenki z wysokim stanem, a do tego jeansową koszulkę zapinaną na guziki, włożyłam ją do spodenek, rozczesałam moje włosy i pozostawiłam je luźno, potem wypsikałam się moimi ulubionymi perfumami, delikatnie pomalowałam i zbiegłam na dół. Ubrałam białe Conversy przed kostkę, włożyłam telefon do tylnej kieszeni i poszłam szybkim krokiem w stronę parku. Po jakichś 5 minutach, zobaczyłam Justina, siedział na drewnianej ławce. Jego włosy były w nieładzie, miał na sobie długie, jeansowe rurki, lekko opadające i zwykły, biały t-shirt z wycięciem 'V', a na to jeansową kamizelkę. Na stopy założył niebieskie Sneakersy.
- Hej Justin  - powiedziałam, uśmiechając się.
- Cześć Grace - wstał z ławki i cmoknął mnie w policzek, blisko ust.
- Chodźmy.
- To daleko stąd? - zapytałam, ciekawa tego gdzie mieszka.
- Nie, nawet nie - odparł szybko.
Szliśmy w ciszy, przeszliśmy cały park, potem poszliśmy parę minut chodnikiem, a następnie znaleźliśmy się na osiedlu. Wszędzie zbudowane były stare, brudne bloki. Wyglądały na opuszczone, ale nie były, ponieważ w oknach świeciły się światła. Ta okolica w ogóle nie przypominała mi 'mojego' Blater. Tutaj było po prostu strasznie. Przy blokach stali chłopcy i palili, a atmosfera była tutaj raczej.. nieprzyjemna. Za blokiem zauważyłam białe Lamborghini Justina. Nie rozumiem tego, ma drogie auto, a mieszka w tej ruderze? To bez sensu.
Justin złapał mnie za rękę, pewnie dlatego, że miałam minę przestraszonego szczeniaka, ale hej! Tu jest naprawdę strasznie. Podeszliśmy do jednego z szarych bloków, chłopak wyciągnął klucz z tylnej kieszeni spodni i otworzył drzwi. Weszliśmy na klatkę schodową, która miała mnóstwo graffiti na ścianach. Justin otworzył mieszkanie nr 5 i przepuścił mnie. Jaki gentleman, taa albo po prostu chce popatrzeć na mój tyłek. Ku mojemu zdziwieniu było bardzo przytulnie, ściągnęliśmy buty i poszliśmy do jego pokoju. Kiedy weszłam, uśmiechnęłam się. Niebieskie ściany, brązowe meble, łóżko dwuosobowe z białą kołdrą, a na ścianach wisiało mnóstwo plakatów Beyonce, wiele jej zdjęć było w samym stroju kąpielowym.
- Beyonce? - zapytałam, śmiejąc się.
Pokiwał głową, trochę zawstydzony i się uśmiechnął.
Usiadłam na skraju jego łóżka, a Justin przy biurku na krześle. Pogadaliśmy chwilę o różnych rzeczach (nie wspominając wczorajszego dnia, na szczęście), a potem Justin wpadł na pewien pomysł.
- Zagrajmy w 5/5 pytań? - zaproponował.
- Um, dobra - uśmiechnęłam się lekko - Mogę zacząć? - zapytałam.
Pokiwał głową, więc zaczęłam:
- Ile miałeś dziewczyn?
- Zero - wzruszył ramionami.
- Co? Jak to? - zapytałam zdziwiona.
- Nigdy nie miałem oficjalnie dziewczyny. Teraz ja.
Kurwa, zmarnowałam swoje pytanie, to było do przewidzenia. Mogłam zapytać z iloma dziewczynami spał czy coś takiego.
- Mhm - pokiwałam głową.
- Jesteś dziewicą? - zapytał bez zastanowienia.
O mój Boże. To pytanie zwaliło mnie z nóg. Czułam, że ręce zaczęły mi się pocić, a twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora.
- Um.. - zaczęłam.
- No przyznaj się. Spałaś z kimś? - zaśmiał się.
Ty nic nie rozumiesz.
- Tak.
O ile można to tak nazwać, kurwa to temat na który nie chce z nim rozmawiać, ale on.. zaczął go. Więc teraz nie odpuści, już po mnie.
Wyglądał na zdziwionego, ale nie mam zamiaru mu tego tłumaczyć.
- Okej.. teraz ty zadaj pytanie.
- Nie grajmy w to. Ta gra jest do dupy - przyznałam szybko, ponieważ bałam się co może jeszcze wymyślić.. jeszcze gorsze pytania.
- Yhm, okej. W takim razie.. chcesz coś do picia?
- Tak, poproszę - wymamrotałam cicho.
- Zaraz wracam - i wyszedł z pokoju.
Zostałam sama, więc rozglądnęłam się w poszukiwaniu jakichkolwiek rodzinnych zdjęć, ale nigdzie ich nie było.
Kiedy wrócił, trzymał tacę, a na niej dwie szklanki z pepsi. Wzięłam łyka i odstawiłam ją na półkę. Justin uśmiechnął się i usiadł obok mnie na łóżku. Zaczął kreślić różne wzorki na mojej nagie nodze, a potem chwycił mnie za boki i przeniósł tak, że siedziałam na jego kolanach. Owinęłam ręce wokół jego szyi i wpatrywałam się w jego orzechowe tęczówki, po chwili Justin delikatnie musnął moje usta, a ja odpowiedziałam na jego pocałunek. Pocałunek ten nie był słodki, romantyczny, ale raczej pożądany. Uśmiechnęłam mu się w usta, a potem Justin zrobił to samo. Potem przeniósł mnie tak, że znalazłam się pod  Dalej namiętnie mnie całował, a ja położyłam ręce na jego klatce piersiowej. Jego ciało było przyparte do mojego, dokładnie tak samo jak na plaży, wczorajszego dnia. Chwyciłam za jego włosy i pociągnęłam za nie, po to żeby był jeszcze bliżej mnie, chociaż to i tak nie było już możliwe, bo napierał na mnie całym swoim umięśnionym ciałem. Potem zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi, co chwilę ją ssąc i przegryzając. Czułam, że będę miała tam malinkę. Dłonie chłopaka wędrowały po całym moim ciele, aż w końcu zatrzymał się na mojej klatce piersiowej i powoli zaczął odpinać guziki mojej bluzki.
O mój Boże, do czego on zmierza?
- Justin.. - zaczęłam.
- Spokojnie - i nadal odpinał guziki mojej koszulki.
- Justin, przestań - starałam się go lekko odepchnąć.
- To przecież nic takiego.
- Ale.. - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Mówiłaś, że już nie jesteś dziewicą, więc to nic takiego.
On NIC nie rozumie.
- Justin.. ty nic nie rozumiesz - oderwał się ode mnie i wpatrywał się w moje oczy.
Usiedliśmy naprzeciwko siebie, chłopak był lekko czerwony i zdyszany.
- Czego nie rozumiem? - zapytał zdezorientowany.
- Justin.. - nie wiedziałam jak mu to powiedzieć.
- Rozumiem. Okłamałaś mnie. Nadal jesteś dziewicą, czyż nie?
- Justin.. - kolejny raz zaczęłam.
- Czemu mnie okłamałaś? - zapytał.
- Justin, do cholery! Nie okłamałam Cię, nie jestem dziewicą.
Czułam, że moje ciało staje się sztywne, bo zaraz powiem mu prawdę. On będzie pierwszym, który się o tym dowiedział.
- Więc dlaczego nie chcesz tego zrobić? - zapytał zdezorientowany.
- Mam pieprzoną odrazę, jasne? - powiedziałam surowym tonem, chociaż tak naprawdę miałam ochotę się rozpłakać.
- Co to znaczy? - zmarszczył lekko brwi.
- Justin. ja zostałam zgwałcona.
Czułam, że moje serce bije dwa razy szybciej i że nie chce mu tego mówić.. ale kiedy wypowiedziałam te słowa, poczułam ulgę. Nie wiem dlaczego. Możliwe, ze trzymałam to w sobie.. za długo. I teraz poczułam, że nie jestem z tym sama. Że ktoś mi może pomóc. Chociaż tak naprawdę nie potrzebuje pomocy, to było dawno i chce o tym zapomnieć, ale Justin.. on wywołał wszystkie wspomnienia na nowo. Oczywiście, nie mam mu tego za złe, ponieważ nie wiedział...

To już wiecie co się stało Grace.. Jak myślicie, jak Justin na to zareaguje?
Jeśli to przeczytałaś/eś zostaw nawet najmniejszy komentarz, ponieważ KAŻDY mnie motywuje do dalszego pisania. Z góry dziękuje <3

#Klaudia 

sobota, 19 lipca 2014

7. Zgubiłam majtki.

Siedzieliśmy przed ogniskiem jakieś 10 minut, wszyscy byli pochłonięci rozmową, natomiast ja nie miałam ochoty słuchać o tym, jak było na wczorajszej imprezie i kto kogo przeleciał. Może dlatego, że Justin po odprowadzeniu mnie mógł wrócić na tą imprezę i kogoś zaliczyć, ale nawet jeśli, to mnie to kompletnie nie obchodzi. Wstałam z ławki, ubrałam Vansy i poszłam w stronę małego lasku przy plaży. Nikt nawet nie zauważył, że odeszłam, dlatego spokojnie oparłam się o drzewo i wyciągnęłam papierosa z kieszeni. Podpaliłam go, mocno się zaciągnęłam i wypuściłam dym. Lubiłam to, wiem, że miałam przestać, ale nie da się. Po prostu się nie da. To uczucie jest tak relaksujące i odprężające, że nie potrafię. A po za tym Justin mnie wkurzył, więc mam prawo się jakoś odstresować. Odeszłam od drzewa i zaczęłam się wpatrywać w morze oraz wsłuchiwać w szum fal, kiedy poczułam owijające się wokół mnie ramiona. Mogłam się tylko domyślać kto to. Powoli obróciłam głowę i zobaczyłam Justina. Miał na sobie trzy czwarte jeansy i czarną bluzkę bez ramion, dzięki czemu mogłam zobaczyć jego dobrze umięśnione ramiona. Ćwiczy, na pewno. Miał założone białe Supry, a włosy ułożone w stylu 'właśnie uprawiałem seks'.
- Hej Grace - wymruczał mi do ucha.
- Cześć - odpowiedziałam i szybko wyrzuciłam papierosa, chociaż i tak go widział - Co tu robisz?
- Przecież mieliśmy dokończyć to co wczoraj zaczęliśmy, nie? - obrócił mnie tak, że byłam naprzeciwko niego, a Justina ręce trzymały moje biodra.
- Nie - zaśmiałam się - Nie lubię, jak ktoś gra na dwa fronty, wiesz?
To dziwne, bo kiedy przyszłam na plażę, nawet na mnie nie spojrzał, bo był zajęty dotykaniem Camili, ale kiedy go spoliczkowała i zostawiła, to nagle przypomniał sobie o mnie. Nie lubię takiego czegoś, nie chce być na drugim miejscu.
- Ale ja nie gram na dwa fronty - patrzył mi głęboko w oczy i masował moje boki, a ja położyłam ręce na jego klatce piersiowej, która unosiła się w górę i w dół.
- Nie, wcale - odepchnęłam go i poszłam w stronę plaży.
Po paru krokach, Justin chwycił mnie za nadgarstek i powiedział:
- Eh, czy Tobie wszystko trzeba tłumaczyć?
Westchnęłam i pokiwałam twierdząco głową.
- Dobrze - przeczesał ręką swoje idealne włosy - W takim razie, chodźmy usiąść - pociągnął mnie za rękę i poszedł w kierunku plaży.
Usiedliśmy obok siebie z dala od ogniska, żeby spokojnie porozmawiać. Justin patrzył daleko w morze, nie zwracając na mnie uwagi. Potem westchnął i zapytał:
- Chodzi Ci o Camile?
Nie, kurwa, o moją babcię.
- Tak.
-  Słuchaj.. chciałem jej wytłumaczyć, że już nie chce się z nią spotykać. Znaczy.. właściwie to my się nie spotykaliśmy. Po prostu parę razy się z nią pieprzyłem, ale to nic nie znaczyło, przynajmniej dla mnie. A ona wyobrażała sobie - westchnął - za dużo. Dlatego musiałem to skończyć. Ale ona mnie ignorowała i zachowywała się jakbym nic nie powiedział i usiadła mi na kolanach, twierdząc, że jest dobrze tak jak jest. I wtedy powiedziałem kulturalnie, żeby spierdalała, bo już zaczynała mnie wkurwiać.
- Justin! - wrzasnęłam.
To było naprawdę chamskie, to musiało ją trochę zaboleć, ale cóż.. nie narzekam, ponieważ nigdy jej nie lubiłam, a w głębi duszy bardzo się cieszyłam, ale nie chciałam mu tego pokazać.
- No co? - wzruszył ramionami - Była jak wrzut na dupie i nie chciała się odczepić.
- Więc za to Cię spoliczkowała? - zapytałam.
- Mhm - pokiwał głową i zanurzył rękę w piasku.
Zaczęłam się śmiać, ponieważ przypomniałam sobie sytuacje, która miała miejsce paręnaście minut temu, kiedy wkurzona Camila uderzyła Justina i jego mina.. taka zdezorientowana. To było bezcenne!
- Hej! To wcale nie jest śmieszne - wrzasnął.
- Dla mnie jest - odpowiedziałam szczerze i nie mogłam opanować swojego śmiechu - Należało Ci się.
Mój śmiech był tak przerażający, że nie mogłam go powstrzymać i poczułam, jak łzy spływają mi po policzkach. Położyłam się na plecach i głośno chichotałam. Ale nie spodziewałam się tego, co Justin zrobił. Wpatrywał się we mnie, a po chwili szeroko uśmiechnął. Następnie wstał ze swojego miejsca i przeczołgał się na mnie. Oparł się na swoich łokciach, które znajdowały się obu stronach mojej głowy. Jego twarz była naprzeciwko mojej, a jego ciało przyparte do mojego.
- Jeśli nie przestaniesz się śmiać, to będę musiał zrobić to za Ciebie, kochanie.
Zanim zdążyłam przetworzyć tą informację i ją zrozumieć, Justin przywarł swoje usta do moich. Szybko odpowiedziałam na pocałunek i go pogłębiłam. Moje dłonie spoczęły na jego klatce piersiowej, było mi tak cholernie dobrze pod nim. Nie widziałam nic innego poza nim. Czułam się bezpieczna w jego zamknięciu. To było tak, jakbyśmy byli tylko my, a czas na całym się świecie.. zatrzymał się. Po chwili chłopak oderwał się ode mnie i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi. Czułam jego gorący oddech na sobie, a kiedy zaczął ssać miejsce pod moich uchem, przegryzłam dolną wargę. Kiedy miałam ochotę na więcej, Justin wstał i strzepnął z siebie piasek, wpatrując się we mnie.
- Widzę, że Ci się spodobało, ale spokojnie. Możemy to jeszcze kiedyś powtórzyć.
Oczywiście, że możemy.
Podał mi swoją dłoń, dzięki czemu sprawniej wstałam. Czułam piasek w moich włosach, ale w tym momencie kompletnie mnie to nie obchodziło. Poszliśmy w ciszy w stronę ogniska, gdzie wszyscy nadal rozmawiali i nawet nie zauważyli naszej nieobecności. Usiadłam obok Justina i wtuliłam się w niego, wdychając jego niesamowity zapach. Pachniał jak mieszanka drogich perfum i papierosów. Pocałował mnie w czoło i owinął swoją rękę wokół mojej talii. Zauważyłam, że Nicki dziwnie na nas patrzy, ale po chwili wzruszyła ramionami i wróciła do rozmowy z Emily. Zaczęłam zastanawiać się, czy moja mama również przeprowadziła z nią rozmowę na temat 'niebezpiecznych ludzi w naszej okolicy' i czy powiedziała jej, co myśli o Justinie i jego bracie. Nie rozumiałam tego, że przy 'niebezpiecznej osobie' czuję się tak.. bezpiecznie. Bezpieczniej niż kiedykolwiek. Właściwie chciałam się spytać chłopaka o to co moja mama powiedziała, ale niby jak miałabym zacząć ten temat? 'Siema, Justin. Moja mama powiedziała, że Ty i twój brat jesteście niebezpieczni. i, że mam się trzymać z dala od Was i mówiła też, że posiadasz broń. To prawda?' Najlepiej, żebym spytała go podczas rodzinnego przyjęcia na popołudniowej herbatce, co Wy na to? No, chyba nie. Westchnęłam i wtuliłam się mocniej w jego ramię, które było takie ciepłe. Muszę się dowiedzieć dlaczego inni ludzie uważają Justina z niebezpiecznego. Czy to z powodu tatuaży i kolczyków? A może to coś innego? Nie mam pojęcia, ale się dowiem. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Justin, który powiedział:
- Chodźmy do wody!
Wszyscy uśmiechnęli się szeroko i wstali ze swoich siedzeń. Zakrztusiłam się swoją pianką, którą jadłam, ponieważ wszystkie dziewczyny, znajdujące się tutaj mają ciało niczym gwiazda porno. I dobrze o tym wiem. Nie chodzi o to, że nie lubię swojego ciała czy coś takiego, bo to nieprawda, ale po prostu nie jestem do niego przekonana. Po za tym wszystkie dziewczyny tutaj mają większe piersi ode mnie i są trochę wyższe, więc mają dłuższe i zgrabniejsze nogi. No i na miłość Boską wszystkie są o 3 lata starsze, więc mam prawo czuć się skrępowana. Tak, wszyscy z paczki Nicki mają 19 lat, a ja 16. Czuję się bardzo młodo i to mi trochę przeszkadza, ponieważ Justin może uważać mnie za jakiegoś bachora, którym oczywiście nie jestem. Według mojego taty jestem bardzo dojrzała jak na swój wiek. Przynajmniej tak sobie wmawiam.
Kiedy wszyscy ruszyli w stronę morza, ja nadal siedziałam na swoim miejscu i wpatrywałam się w ognisko, mając nadzieję, że wszyscy o mnie zapomnieli, ale nie, jednak nie. Justin wpatrywał się we mnie i miał skrzyżowane ręce na piersi. Podniósł lewą brew i zapytał:
- Grace.. a Ty nie idziesz?
- Um.. nie. Zostanę tutaj, nie lubię pływać - odpowiedziałam szybko.
Oczywiście to było wielkie kłamstwo, ponieważ uwielbiałam pływać i nawet byłam w drużynie pływackiej, ale chłopak nie musiał o tym wiedzieć.
- Oh, przecież nie musisz pływać - uśmiechnął się łobuzersko - No chodź, chce Cię zobaczyć w stroju kąpielowym - poruszył znacząco brwiami.
- W takim razie, nie zobaczysz - zaśmiałam się - I co teraz zrobisz?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - uśmiechnął się szyderczo.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął biegnąć w stronę morza. Wisiałam tak, że moja twarz była przy jego aksamitnym tyłku. Wkurzona, zaczęłam uderzać w niego pięściami, ale Justina to podniecało jeszcze bardziej, bo zawołał:
- Kochanie, poczekaj z tym, aż będziemy w łóżku! - i zaczął się śmiać.
- Justin, to nie jest śmieszne! Puść mnie!
Ale on nie reagował, na moje prośby, tylko biegł jeszcze szybciej. Kiedy zwolnił, wiedziałam, że jesteśmy już przed samym morzem. Postawił mnie i chwycił za rękę, w razie gdybym chciała uciec. Faktycznie, miałam takie myśli, ale nie mogłam się wyrwać z jego uścisku, dlatego odpuściłam. Wpatrywałam się w morze, wszyscy z naszej paczki i parę innych osób pływało w wodzie. Chlapali się wodą albo podtapiali i wyjątkowo głośno śmiali. Właściwie to jest dość ciemno, dlatego nie mogą dobrze zobaczyć mojego ciała, więc postanowiłam, że wejdę do wody.
- Księżniczko, wejdźmy do wody - powiedział, nadal trzymając mnie za rękę.
- Nie rozumiesz, że nie chce? - postanowiłam trochę się z nim podroczyć.
- Ale ja chce. Marzę, żeby zobaczyć Cię w stroju kąpielowym - pocałował mnie delikatnie w czoło i oplótł ręce wokół mojej talii - Jesteś tutaj najpiękniejszą dziewczyną z najlepszym ciałem. Wiesz o tym, prawda?
To wystarczyło, żeby mnie przekonać. Tak, działają na mnie takie tanie komplementy, ale hej! Nie oceniajcie mnie, ponieważ Justin również musi się rozebrać, nie? Więc mogę go pooglądać w samych kąpielówkach. Coś za coś, mi to pasuje. Kiedy zaczęłam ściągać swoje buty, Justin powiedział:
- Dobra dziewczynka - i zdjął swoje Supry.
Przeciągnęłam przez głowę koszulkę, a Justin wpatrywał się we mnie. Czułam jak wypala dziurę w moim ciele. Kiedy zaczęłam ściągać swoje spodenki, jego wzrok podążał za każdym moim ruchem. Przegryzł dolną wargę, a w jego oczach mogłam zauważyć pożądanie. Potrząsnął głową, jakby chciał wyrzucić swoje nieczyste myśli i ściągnął  koszulkę, a następnie zsunął z siebie spodenki i został w samych kąpielówkach. Mogę się przyznać, że również  pożerałam go wzorkiem, ponieważ był taki.. idealny. Jego abs był dobrze wyrzeźbiony, ramiona miał szerokie, a od pępka w dół było delikatne owłosienie prowadzące do jego skarbu. Zaśmiałam się na tą myśl i przybiłam sobie facepalma (oczywiście w myślach). Miał mnóstwo tatuaży, o czym doskonale wiecie. Jego lewa ręka była cała w dziarach, a prawa tylko do połowy. Miał też parę na nogach, klatce piersiowej i za uchem.
- Lubię twój tyłek - uśmiechnął się łobuzerko - A teraz chodź, ślicznotko - i znowu przerzucił mnie sobie przez ramię (ale tym razem nie biłam go w tyłek) i poszedł w stronę morza.
Po chwili zorientowałam się co chce zrobić, dlatego zaczęłam się wyrywać, ale on tylko podrzucił mnie w powietrze i wylądowałam z pluskiem w zimnej wodzie. Powiedziałam w zimnej? Miałam na myśli w lodowatej! Wypłynęłam na powierzchnię i poprawiłam swój czarny strój kąpielowy. Miał falbanki i był zawiązany na sznureczki, które były po bokach na moich majtkach. Sprawdziłam czy wszystko jest dobrze zawiązane i popłynęłam w kierunku Justina, który się głośno śmiał.
- Justin, nie żyjesz! - wrzasnęłam.
- Najpierw mnie dogoń, skarbie - i zaczął biegnąć w przeciwnym kierunku, chociaż było to trochę ciężkie, bo woda mu przeszkadzała, dlatego wykorzystałam okazję i zaczęłam szybko płynąć w jego stronę. Kiedy obrócił się, żeby zobaczyć gdzie jestem, rzuciłam się na niego popchnęłam go, ale niestety obydwoje znaleźliśmy się pod wodą. Kiedy wypłynęliśmy, owinęłam swoje ręce wokół szyi Justina, a on chwycił mnie za tyłek i podniósł, więc automatycznie owinęłam nogi wokół jego bioder. Kiedy już miał mnie pocałować, przypłynęła wielka fala, dzięki której obydwoje znaleźliśmy się pod wodą, znowu. Szybko wypłynęłam na powierzchnie i kiedy zobaczyłam, że Justin jest jakieś 3 metry ode mnie, zawołałam:
- Jeśli chcesz mnie pocałować, musisz mnie złapać! - i zaczęłam uciekać w przeciwnym kierunku.
Wiem, zabawa dla dzieci, ale hej! Było naprawdę śmiesznie.
Justin przyjął wyzwanie, bo zaczął płynąć kraulem. Po chwili poczułam, że jest mi zimno w miejscu, w którym raczej nie powinno być mi zimno. Chwyciłam się za tyłek i poczułam, że nie mam majtek.
Jezu Chryste, dlaczego to się zdarza właśnie mnie?
Wiedziałam, że dolna część stroju kąpielowego nie powinna być wiązana na sznureczki. Co za chuj to wymyślił? A jakby tego było mało, Justin już był przy mnie.
- Justin, stop! - wrzasnęłam histerycznie.
- Co jest? - zapytał zdziwiony i zatrzymał się.
- Justin.. - zaczęłam niepewnie.
- Co się stało, księżniczko? Przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko - uśmiechnął się delikatnie.
- Zgubiłam majtki.

To już wiecie jakie Grace ma szczęście, hahaha :D Jak się podoba rozdział?
Jeśli to przeczytałaś/eś zostaw nawet najmniejszy komentarz, ponieważ KAŻDY mnie motywuje do dalszego pisania. Z góry dziękuje <3
#Klaudia

niedziela, 13 lipca 2014

6. Nie dokończyłem tego, co chciałem zrobić.

Kiedy wszyscy poszli potańczyć, ja ruszyłam w stronę małego barku. Nie mam zamiaru pić, ale po prostu chce usiąść. Spoglądnęłam na barmana, który był bardzo przystojny. Miał jakieś 25 lat, czarne włosy, postawione na żelu, niebieskie oczy i mocny zarost. Kiedy przygotowywał jakieś drinki, usiadłam na stołku i przypatrywałam się mu. Po chwili spoglądnęłam na parkiet. Wszyscy tańczyli (o ile ocieranie się o siebie, można nazwać tańcem), Nicki kręciła tyłkiem przed jakimś chłopakiem, którego imienia nie znam, a Emily i Rose tańczyły ze sobą. I wtedy zobaczyłam Justina. Tańczył z dziewczyną o długich, kręconych, czarnych włosach, mocno wymalowaną w niebieskiej sukience, ledwo okrywającej uda. Trzymał ją mocno w ramionach i tańczył w rytm muzyki. Nie miałam co robić, dlatego wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać instagrama. Po paru minutach poczułam, że ktoś obok mnie usiadł i szturcha mnie swoim kolanem. Niechętnie spoglądnęłam znad telefonu na chłopaka o karmelowych oczach. Był to Justin, uśmiechał się i trzymał w ręku niebieskiego drinka.
- Czemu siedzisz sama? - zapytał - Przecież piękne dziewczyny nie powinny być samotne, racja?
Poczułam jak moje policzki się czerwienią, a bicie serca delikatnie przyspiesza. Uśmiechnęłam się, schowałam telefon do kieszeni i odpowiedziałam:
- Nie znam tu nikogo.
- Hej! - uniósł rękę i przycisnął ją do serca, na znak, że czuję się urażony - A co ze mną? Przecież mnie znasz.
- No tak - przegryzłam dolną wargę.
- Więc jak Ci się podoba w Blater? - zapytał.
- Nie jest tak źle, jak myślałam - mruknęłam.
- Uwielbiam twój entuzjazm - powiedział z sarkazmem - Tutaj jest naprawdę fajnie.. jeszcze się przekonasz. Mamy tu świetne imprezy - rozglądnął się dookoła - ogniska, jest też plaża i basen. Nie będziesz się nudzić.
Zaśmiałam się.
- Co w tym śmiesznego? - zapytał, popijając swojego drinka.
- Nie skorzystam z Twoich propozycji. Nie cieszyłam się na wakacje tutaj, nigdy nie chciałam tu przyjeżdżać. Zostałam zmuszona, dlatego mam zamiar cały czas siedzieć w domu.
- A jednak teraz jesteś na imprezie.. - uśmiechnął się łobuzersko.
- To był tylko jeden raz, taki wyjątek, dla Nicki, jasne?
- Mhm - zaśmiał się - Słuchaj, chciałabyś może zatań..?
Nie dokończył, ponieważ rozmowę przerwała nam dziewczyna, z którą chłopak wcześniej tańczył.
- Juuuustin, moje kochanie - wymruczała, ledwo stojąc, na swoich zabójczych szpilkach - Chodźmy potańczyć. Jestem napalona, Juusstin - uśmiechnęła się, wtulając w klatkę piersiową Justina.
Już jej nie lubię. Oczywiście nie z powodu, że nazwała go 'kochaniem', ale dlatego, że niekulturalnie przerwała nam rozmowę. Jest zdzirą, to widać, chociażby po ubraniu albo po słowach, które właśnie wypowiedziała. Miałam nadzieję, że Justin ją spławi i wróci do naszej rozmowy, ale nie. Zrobił co innego.
- Grace, muszę się zająć Camilą.
A więc nazywa się Camila.
- Zobaczymy się potem - powiedział, przerzucając ją sobie przez ramię i idąc w kierunku łazienki.
Ugh, naprawdę? Będą się pieprzyć w łazience? Jak romantycznie. Właściwie to jest tutaj nudno i nie mam co robić, dlatego postanowiłam, że pójdę znaleźć Nicki i powiem jej, że wracam do domu. Po paru minutach szukania, nie znalazłam jej dlatego odpuściłam i po prostu wyszłam z tego ogromnego domu. Zimne powietrze uderzyło we mnie, jak tylko znalazłam się na zewnątrz. Szybko owinęłam ręce wokół mojego ciała. Przeszła kawałek drogi, ale zatrzymałam się, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Niestety, to znowu on.
- Grace! Grace, zaczekaj! - zawołał, wychodząc z domu, w którym była impreza.
- Co chcesz? - zapytałam oschle.
- Księżniczko, nie tak ostro - włożył ręce do kieszeni swoich spodni.
- Nie nazywaj mnie tak! - powiedziałam i poszłam w stronę swojego domu.
Za kogo on się uważa? Zostawia mnie, potem pieprzy się z inną i teraz wraca do mnie do mnie, nazywając mnie 'księżniczką'. Coś czuję, że się nie polubimy, coraz bardziej mnie denerwuje. Znam ludzi takich jak on, myślą, że mogą wszystko, bo są przystojni, ale według mnie to nieprawda.
- Mogę Cię chociaż odprowadzić? - zapytał, dołączając do mnie.
- Nie, dzięki - odpowiedziałam.
- Jest już ciemno. Naprawdę myślisz, że pozwolę Ci wracać samej?
- Mam nadzieję, że tak - uśmiechnęłam się sztucznie.
- W takim razie jesteś w błędzie. Chodźmy.
Szliśmy w ciszy, ale po jakimś czasie zaczęłam się w niego wpatrywać. Zauważyłam małą zmianę, ponieważ kiedy widziałam go po raz pierwszy, nie miał dwóch małych kolczyków nad okiem.
- Przypatrujesz mi się - stwierdził.
- Co? Nieprawda - odwróciłam szybko wzrok i popatrzyłam w inną stronę, opuszczając głowę.
- Więc? - zatrzymał się i stanął naprzeciwko mnie - Na co tak patrzysz? - zapytał, podnosząc dwoma palcami, moją brodę, tak żebym patrzyła na jego twarz.
- Um.. wydawało mi się, że ostatnio nie miałeś tych kolczyków - wymamrotałam i wskazałam na nie.
Zbliżył się o parę centymetrów, więc byliśmy blisko siebie, a nasze nosy niemal się stykały.
- Bo ich nie miałem - kiedy to powiedział, poczułam jego gorący, miętowy oddech - Zrobiłem je dzisiaj - uśmiechnął się łobuzerko - Podobają Ci się?
Poczułam jak moje serce bije szybciej, a nogi odmawiają posłuszeństwa, żeby ruszyć się, chociaż trochę do tyłu, z dala od niego.
- Tak - odparłam cicho, niemal szepcząc.
I wtedy to zrobił. Chwycił mnie w talii i przywarł swoje usta do moich. Odpowiedziałam na jego pocałunek i po chwili poruszaliśmy się w tym samym rytmie, potem przechyliłam głowę w lewo i pogłębiłam go jeszcze bardziej. Przegryzł moją dolną wargę, a kiedy rozchyliłam usta, poczułam jego język walczący z moim. Następnie oderwałam się od niego, żeby zaczerpnąć powietrza. Moje serce biło szybciej, a oddech był nierówny, Justin łapał powietrze. Niepewna tego co właśnie się zdarzyło, zapytałam:
- A co z Camilą?
- Co ma być? - udawał, że nie wie o co mi chodzi.
- No bo ona.. - zaczęłam, ale Justin mi przerwał.
- Nie jest moją dziewczyną - powiedział szybko -Dzisiaj odprowadziłem ją do łazienki, bo była kompletnie pijana i źle się czuła, a tam zajęły się nią jej przyjaciółki. Potem poszedłem Cię szukać.
Poczułam się.. źle. Szukał mnie, tak naprawdę mnie nie zostawił, ale martwił się o swoją przyjaciółkę (o ile mogę ją tak nazwać). Źle go oceniłam, pomyliłam się. Byłam pewna, że przeleci ją w toalecie, a jednak tego nie zrobił. Wiedziałam, że źle postąpiłam, ponieważ nigdy nie lubiłam, kiedy ktoś mnie oceniał, a wcale nie wiedział ile przeszłam. Nie wiedział dlaczego byłam kiedyś bardzo chamska w stosunku do swoich rodziców i nie wiedział, dlaczego jedna noc sprawiła, że się zmieniłam.. zamknęłam się w sobie. Dlatego źle się czułam, że tak po prostu oceniłam chłopaka, nie znając go.
- Aa, okej - wymruczałam cicho.
- Chodźmy - splótł razem nasze palce i ruszył dalej.
Okej, stop.
Czy to się dzieje naprawdę? Czy my właśnie idziemy i trzymamy się za ręce? Nie wierzę w to. Spoglądnęłam jeszcze raz na nasze splecione palce i się uśmiechnęłam. Szliśmy w komfortowej ciszy, a kiedy znaleźliśmy się pod domem mojej mamy. powiedziałam:
- Tutaj mieszkam - wskazałam brodą na dom.
- Mhm - mrucząc cicho, przybliżył się do mnie.
Zaczął delikatnie ocierać swój nos o mój, puścił moją rękę i chwycił moją brodę pomiędzy dwa palce i podniósł do góry, dzięki czemu, patrzyłam głęboko w jego karmelowe (idealne) oczy. Mój oddech stał się nierówny, a serce zaczęło bić szybciej, ponieważ miałam pewne podejrzenia do tego co się zaraz stanie. Czułam jego gorący oddech na moich ustach. Zaczął delikatnie gładzić mój policzek, a drugim przytrzymywał moje biodro, następnie zaatakował moje usta swoimi. Kiedy miałam odwzajemnić pocałunek, usłyszałam szum otwierania zamka w drzwiach.
O, cholera.
Nie myśląc, odepchnęłam Justina na tyle mocno, że wpadł do rowu. Myślałam, że wybuchnę śmiechem, patrząc jak leży tam ze zdziwioną miną i pociera tył głowy.
- Co do kurwy? - wymamrotał cicho.
Odwróciłam się w stronę domu, kiedy drzwi się otworzyły i wyszła z nich moja mama. Popchnęłam go, ponieważ wiedziałam, że gdyby moja rodzicielka zobaczyłaby chłopaka, zaczęłaby zadawać mnóstwo pytań i stwierdziłaby, że jesteśmy parą.. Przestraszyłaby Justina, a tego na pewno nie chciałam.
-  Grace - uśmiechnęła się, ale była trochę zdziwiona - Co Ty tu robisz?
- Wróciła wcześniej z imprezy, ponieważ źle się czułam - wyjaśniłam z powagą, chociaż chciałam wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem.
- A gdzie Nicki? - zapytała.
- Została na imprezie - odparłam szybko.
- Aa, no dobrze. W takim razie chodź do domu, bo jest zimno - pokazała ręką na otwarte drzwi.
- Musze jeszcze.. coś załatwić - włożyłam kosmyk włosów za ucho.
- Co takiego? - położyła ręce na swoich biodrach.
- Um.. muszę zadzwonić - szybko skłamałam, zerkając na Justina, ciągle leżącego w rowie.
Miał minę mówiącą 'zaraz Cię zabije'.
- Możesz zadzwonić w domu, no chodź, bo nie mam czasu - powiedziała stanowczo.
- Ugh, no dobra. - odparłam, ruszając w stronę  wejściowych drzwi.
- Miałam podlać kwiaty, ale chce z Tobą porozmawiać - powiedziała, zamykając drzwi na klucz.
- Czy coś się stało? - zapytałam, ściągając swoje buty.
- Och, nie, oczywiście, że nie. Po prostu chce pogadać o tym jak było na imprezie.
- Aa, było świetnie. Poznałam dużo fajnych ludzi - uśmiechnęłam się na myśl o Justinie.
- Ale pamiętaj, że nie ze wszystkimi możesz się zadawać. Są tutaj niebezpieczni ludzie, z którymi masz nie rozmawiać, jasne?
Co? Jak to 'niebezpieczni ludzie'? Jeju, gdzie ja spędzam wakacje.. mamy tu jakichś morderców czy pedofilów?
- To są bracia. Mieszkają niedaleko nas.. - odparła krótko.
- Możesz mówić trochę jaśniej? - zapytałam trochę zirytowana, ponieważ w tym mieście na pewno jest dużo braci..
- To Justin Bieber i jego brat, Jaxon - powiedziała, tak jakby te słowa były obrzydliwe.
Moje serce zamarło, na jego imię i nazwisko. Nie, to nie może być prawda, że Justin jest niebezpieczny. Moja mama na pewno oceniła go po tym, że ma tatuaże. Miał brata, nie wiedziałam o tym, ale mogę się domyślić, że ma tatuaże i kolczyki, jak Justin.
- Co z nimi nie tak? - zapytałam, udając niewzruszenie.
- Co z nimi nie tak?! - wrzasnęła - Jakbyś ich zobaczyła to już byś wiedziała. Są cali w tatuażach, mają kolczyki w uszach..
- Też mam kolczyki w uszach - przerwałam jej.
- Wiesz o co mi chodzi.. - powiedziała widocznie zirytowana - I z tego co wiem, to ciągle uciekają z domu. Chodzą, też plotki, że ten starszy, Justin, posiada broń! - wrzasnęła moja mama - Matko Boska.. - powiedziała bardziej do siebie niż do mnie - Jak tak można, no jak?
- A gdzie oni mieszkają? - zapytałam.
- Oh, parę ulic dalej, za parkiem. Więc pamiętaj, że jeżeli zobaczę Cię z którymś z nich to jedziesz do domu. Od razu! Naprawdę, nie chce żeby Ci się coś stało, dobrze?
- Mhm - powiedziałam, przytulając ją.
Stwierdziłam, że lepiej jej nie dodawać, że właśnie całowałam się z Justinem, bo to mogłoby ją troszeczkę wkurzyć.
- Pójdę już spać, dobranoc - dodałam.
- Dobranoc, kochanie. Słodkich snów - powiedziała i chwyciła konewkę, aby podlewać kwiaty.
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, przebierając się w swoją pidżamę. Kiedy wróciłam do pokoju, swobodnie opadłam na łóżko i wyciągnęłam telefon. Miałam jedną, nieodebraną wiadomość od nieznanego numeru.
Nieznany:
Nie każdej lasce pozwalam się wrzucić do rowu. Możesz czuć się zaszczycona.
Uśmiechnęłam się i odpisałam:
Grace:
Uwierz mi, tak się właśnie czuję . Tak w ogóle skąd masz mój numer?
Zapisałam jego numer i czekałam na odpowiedź.
Justin:
Nicki mi podała. Zobaczymy się jutro? Nie dokończyłem, tego co chciałem zrobić.
Uśmiechnęłam się szeroko i odpisałam:
Grace:
Dobrze, do jutra.
Odłożyłam telefon na półkę i zaczęłam myśleć o dzisiejszym dniu. Właśnie całowałam się z Justinem Bieberem. I gdybym powiedziała, że mi się nie podobało, to bym skłamała. Pocałunek był.. idealny. I to mnie trochę bolało, bo mogłam jedynie się domyślać, ile innych dziewczyn pocałował przede mną. Z drugiej strony, powinnam przestań się z nim spotykać i rozmawiać. Moja mama na pewno by się wściekła, gdyby dowiedziała się o tym, że ze sobą gadaliśmy.
Ha. I całowaliśmy się.
Myśląc o Justinie, zapadłam w głęboki sen.

- Grace! Grace! - usłyszałam skrzeczący głos Nicki.
- Czego chcesz? - zapytałam, wyrwana ze snu.
Z pięknego snu.
- Wstawaj, jest już 13:30. Nie możesz przespać całego dnia - zaśmiała się.
- Co? Naprawdę? - zapytałam zszokowana, że mogłam spać tak długo.
- Noo.. a tak właściwie to czemu się ślinisz? - jej mina była zdziwiona.
- Że co? Nie.. - szybko przetarłam ślinę.
Nie to nie z tego powodu, że właśnie miałam erotyczny sen o Justinie Bieberze. Boże, co się ze mną dzieje? Odwala mi.
- Nieważne - powiedziała szybko - Dzisiaj jest ognisko na plaży, idziesz? - zapytała z nadzieją.
- A będzie cała twoja paczka?
Cała paczka, czyli Justin.
- Tak, a co? - zapytała, poruszając sugestywnie brwiami - Wcześniej nie chciałaś wychodzić, a teraz taka zmiana.. Czyżby ktoś Ci się spodobał? Czy chodzi o Michaela? Jest taki słodki, prawda? - powiedziała, poprawiając włosy.
- Tak, tak - odparłam niewzruszona - O której zaczyna się ognisko?
- Koło 20:00.
- Okej, będę gotowa na tą godzinę - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Cieszę się! - i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Weszłam na laptopa i obejrzałam jakąś słabą komedię, a potem przeczytałam parę rozdziałów książki pt. ,,Gwiazd naszych wina". Według mnie jest świetna. Zjadłam śniadanio-obiad, a moja mama była zdenerwowana z powodu, że wstałam tak późno, ale Jezu.. przecież mam wakacje, nie? Koło 19:00 spięłam włosy w wysokiego koka, założyłam czarny, dwuczęściowy strój kąpielowy, a na to szare szorty oraz białą koszulkę w różnokolorowe kwiatki. Zeszłam na dół i założyłam białe Vansy.
- Gotowa? - zapytała Nicki.
Spoglądnęłam na nią, była ubrana w krótkie (bardzo, bardzo) spodenki i t-shirt bez ramion.
- Tak. Mamo! Wychodzimy.
Kiedy nikt nie odpowiedział, Nicki powiedziała:
- Poszli na jakąś romantyczną kolację.. - zaśmiała się.
- Aaa - uśmiechnęłam się.
Według mnie to słodkie. Na plaże szłyśmy jakieś 15 minut, a kiedy poczułam piasek, zdjęłam swoje buty i chwyciłam je. Po paru minutach drogi po ciepłym piasku, zobaczyłam dym unoszący się z ogniska, wokół niego siedziało dużo osób, w tym cała paczka Nicki.
- Cześć wszystkim! - zawołała moja siostra i usiadła obok Emily i Rose.
- Hej - wymamrotałam i usiadłam obok Nicki, która nie zwracała na mnie uwagi i uważnie rozmawiała ze swoimi przyjaciółkami.
Zobaczyłam Ryana i Michaela, którzy dyskutowali ze sobą i paręnaście innych ludzi, których nie znałam. Kiedy zobaczyłam Justina moje serce zabiło szybciej, ale ze złego powodu, ponieważ na jego kolanach siedziała Camila i dotykała go po jego mięśniach. Westchnęłam ciężko i uznałam, że moje paznokcie są bardzo ciekawe.To trochę zabolało. Chwila, co? Nie, my nie jesteśmy nawet parą.. ale jednak, wczoraj mnie pocałował i trzymał za rękę, a potem napisał, że to dokończymy. Czyli dla niego to nic nie znaczyło, okej, to może i lepiej, bo przecież mama zabroniła mi się z nim spotykać. Ponownie spoglądnęłam na Justina i zobaczyłam, że szepcze Camili jakieś słodkie słówka do ucha, bo chichotała. Uznałam, że moje buty są bardzo ciekawe, dlatego głęboko się w nie wpatrywałam. I nagle usłyszała TRZASK! Spoglądnęłam na Justina, Camila nie siedziała już mu na kolanach, ale stała nad nim z wyciągniętą ręką, a jego policzek zrobił się błyskawicznie czerwony. Dziewczyna wybiegła z płaczem, a on tylko wzruszył ramionami i rozsiadł się wygodniej na ławce. Dobra, może nie lubiłam tej dziewczyny, ale zrobiło mi się jej żal. A Justin siedział jakby nic nigdy się nie stało. Stwierdziłam, że jest kompletnym dupkiem i, że nie chce mieć z nim nic wspólnego.


Jeśli to przeczytałaś/eś zostaw nawet najmniejszy komentarz! Z góry dziękuje <3
Jak wam się podoba nowy nagłówek? Mi bardzo :3
#Klaudia

wtorek, 8 lipca 2014

5. Ale zawsze można to ściągnąć, nie?

- Że co? - wrzasnęłam - Jak to moja przyrodnia siostra? - zapytałam, krztusząc się własną śliną.
- Uspokój się, kochanie - powiedziała moja mama - Nicki to córka Teda, z poprzedniego małżeństwa. Również spędza tutaj wakacje.
Spoglądnęłam na dziewczynę, która była zdziwiona, nawet bardziej niż ja, sądząc po jej minie
- Więc.. - odchrząknęła - Cześć, jestem Nicki - powiedziała, podając mi rękę.
- Grace - również uścisnęłam jej dłoń.
Ted i mama wpatrywali się w nas, a po chwili szeroko uśmiechnęli.
- Dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej? - zapytałam zdziwiona.
- Cóż.. chcieliśmy Was poznać, zaraz po twoim przyjeździe, ale kiedy wróciliśmy do domu, Nicki już nie było.
- Mhm - mruknęłam. - Ale przecież nie mieliście ślubu, nie? To znaczy, chodzi mi o to, że Nicki nie jest oficjalnie moją siostrą, prawda? - włożyłam kosmyk włosów za ucho.
- Właściwie to.. - mama uniosła swoją dłoń w górę, ukazując piękny pierścionek - Jesteśmy zaręczeni - powiedziała podekscytowana.
- Co? - wrzasnęłam.
- Pisałam Ci o tym w listach, skarbie..
Ted tylko wpatrywał się we mnie i kiwał głupkowato głową.
- Racja, nie miałam okazji przeczytać - wymamrotałam pod nosem.
- Nic nie szkodzi - uśmiechnęła się.
- W takim razie.. gratulacje?
- Dziękujemy - przytulili mnie mocno.
- Grace, Nicki, idźcie już spać. Jest już późno - powiedział Ted, przytulając moją mamę.
- Dobrze - odpowiedziałyśmy równocześnie i wyszłyśmy z kuchni.
Nie odzywałyśmy się do siebie podczas drogi do naszych pokoi. Kiedy już byłam przy swoich drzwiach, Nicki zawołała:
- Dobranoc!
- Branoc - odpowiedziałam, zamykając za sobą drzwi.
Pokój Nicki był na końcu korytarza, a mój zaraz przy schodach.
Upadłam na miękkie łóżko i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Miałam 5 nieodebranych połączeń i dwie wiadomości od mojego taty.
Tata:
Dojechałaś już na miejsce? Odpisz jak najszybciej.
Tata:
Zaczynam się martwić. Grace, odbierz telefon albo chociaż odpisz!
Westchnęłam i szybko wystukałam odpowiedź.
Grace:
Tak, Tato. Wszystko w porządku. Dotarłam już na miejsce i zaraz idę spać. Dobranoc.
Odpowiedź przyszła momentalnie.
Tata:
Nareszcie.. Dobranoc, skarbie.
Wyciągnęłam z walizki pidżamę i kosmetyczkę, idąc szybkim krokiem do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i rozczesałam włosy, aby rano były idealnie proste. Spoglądnęłam w lustro i zobaczyłam dziewczynę, która miała duże worki pod brązowymi oczami. Wyglądałam na bardzo zmęczoną. Przebierając się w niebieskie spodenki i białą koszulkę, wyszłam z łazienki, kierując się w stronę mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam.

Nagle nastała jasność. Otworzyłam oczy ze zdziwienia i zobaczyłam moją mamę odsłaniającą rolety.
- Wstawaj, zaraz będzie śniadanie - uśmiechnęła się.
- Mhm - wymamrotałam, zasłaniając twarz kołdrą - Która godzina?
- Dochodzi 10:00, wstawaj, Grace!
- Dobrze, już wstaję - powiedziałam cicho.
Kiedy wyszła, przebrałam się w krótkie, jeansowe spodenki i zieloną koszulkę w kratę z krótkim rękawem. Wykonałam poranną toaletę i poszłam po schodach do kuchni. Przy drewnianym stole siedział już Ted, moja mama i Nicki.
- Cześć wszystkim - usiadłam na krześle, nakładając na talerz parę małych naleśników.
- Hej - odpowiedział Ted.
Oblałam naleśniki syropem czekoladowym i zaczęłam myśleć o tym, co wczoraj powiedziała moja mama. Jest zaręczona z Tedem. Z jednej strony to dobrze, nawet bardzo. Cieszę się, że jest szczęśliwa, ale z drugiej strony mój biologiczny ojciec powinien z nią być. Oczywiście, lubię Teda, ale on nigdy nie będzie moim tatą. To boli, kiedy widzisz, że jeden z Twoich rodziców układa sobie życie z inną osobą, natomiast drugi nie może sobie poradzić po utracie najbliższej mu osoby. Tak, mój tata nadal kocha mamę, wiem to. Nieraz słyszałam jak płaczę po nocach albo ogląda ich stare, wspólne zdjęcia. To naprawdę smutne i czuję się jeszcze gorzej, kiedy pomyśle, że nie mogę nic z tym zrobić. Ta bezradność jest denerwująca. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Ted, który powiedział:
- Zaraz jedziemy do pracy, zobaczymy się popołudniu dziewczyny, tak? - uśmiechnął się delikatnie.
- Tak - powiedziałam, a Nicki pokiwała głową, przeżuwając ostatni kęs naleśnika z syropem.
Tym razem.. była ubrana normalnie. Nie wyglądała jak dziwka. Miała na sobie dresowe spodnie i różową podkoszulkę. Kiedy dorośli wyszli, zjadłam naleśniki, odłożyłam talerz do zlewu i pobiegłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam z walizki laptopa i słuchawki. Położyłam się na łóżku i zaczęłam nucić piosenkę Rihanny, przeglądając Tumbrla. Dzisiejszy dzień zamierzam spędzić, oglądając różne filmy albo po prostu słuchając muzyki. Nagle poczułam rękę na swoim ramieniu. Wzdrygnęłam się i poczułam gęsią skórkę. Ściągnęłam słuchawki i obróciłam się, po to żeby ujrzeć siedzącą na moim łóżku Nicki. Dziwne, nawet nie poczułam jak ugina się pod nią materac, kiedy usiadła. Uśmiechała się.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Niee, chciałam tylko pogadać.
Usiadłam po turecku i zaczęłam ją uważnie słuchać.
- Mów.
- Słuchaj.. wiem, że źle zaczęłyśmy. Trochę głupio wyszło, ale wtedy nie wiedziałam kim jesteś. Po prostu wyglądałaś inaczej niż wszyscy, których znam. I przepraszam Cię za to - podrapała się w tył głowy.
- Racja.. nie zaczęłyśmy dobrze. Ja również nie miałam na myśli tego co powiedziałam, przepraszam za to.
- Nie szkodzi. Zaczniemy od początku? - zapytała.
- Jasne! - odparłam.
Przytuliłyśmy się, a kiedy miała zamiar wyjść, zatrzymała się i zapytała:
- Dzisiaj wieczorem jest impreza. Chciałabyś pójść?
Jeju, impreza. Nie, nie chce. Nie mam zamiaru wracać do starych nawyków i upijać się codziennie. Nie, dziękuje. Za dużo osiągnęłam, żeby teraz to wszystko, po prostu zepsuć.
- Nie, ale dziękuje za zaproszenie. Mam już inne plany - uśmiechnęłam się.
- Jakie? - zapytała zdziwiona.
- Chcę obejrzeć parę filmów..
- Co? Żartujesz sobie? - zaśmiała się - No proszę Cię! Zgódź się.
- Nie chce - wymamrotałam.
- Zrób to dla mnie - uśmiechnęła się.
- Ugh, no dobra. Ale pójdę tylko na chwilę.
- Super! - klasnęła dłońmi i wybiegła podekscytowana.
Westchnęłam.
- Ubierz się gorąco! - zawołała z przedpokoju.
- Nie - powiedziałam tak cicho, że nie mogła mnie usłyszeć.
Po obejrzeniu paru filmów i zjedzeniu wspólnego obiadu z 'rodziną', miałam jeszcze godzinę do wyjścia z Nicki, bo impreza zaczyna się koło 19:00. Postanowiłam, że zacznę się zbierać. Ubrałam krótkie, czarne spodenki i białą bluzkę z krótkim rękawem z motywem flagi USA. Włosy zostawiłam wyprostowane, delikatnie się pomalowałam i schowałam do kieszeni parę banknotów. Wychodząc z pokoju wpadłam na Nicki, która była już gotowa. Znowu miała ubraną miniówę i top odkrywający wszystko. Dosłownie wszystko.
- Miałaś się ubrać gorąco.. - powiedziała.
Westchnęłam, rzucając jej rozdrażnione spojrzenie.
Zbiegłyśmy po schodach i spotkałyśmy moją mamę.
- Wychodzicie gdzieś? - zapytała.
- Tak, idziemy na małą imprezę do moich znajomych. Zabieram również Grace.
- Och, to cudownie! - uśmiechnęła się.
Czekałam aż moja mama powie coś na temat jej seksownego stroju, ale zawiodłam się, ponieważ nic nie powiedziała. Mogę się założyć, że gdybym ja się tak ubrała, byłabym od razu martwa.
- Żadnego alkoholu? - zapytała surowo mama.
- Och, co to za pytanie? - Nicki machnęła lekceważąco ręką - Oczywiście, że żadnego.
Uśmiechnęła się dumnie i powiedziała:
- Wróćcie przed północną. Bawcie się dobrze!
- Dzięki - powiedziałyśmy i wyszłyśmy na zewnątrz.
- Czym się tam dostaniemy? - zapytałam.
- Musimy iść pieszo, ale spokojnie, to tylko chwila drogi stąd.
Słyszmy jakieś 5 minut i znalazłyśmy się przed dużym, ładnym domem, z którego leciała głośna muzyka.
- No to jesteśmy, chodźmy! - Nicki pociągnęła mnie za rękę - Musisz poznać moich znajomych.
Weszłyśmy do domu. W środku było mnóstwo ludzi, mniej więcej w moich wieku, wszyscy trzymali w rękach szklanki z alkoholem.
Ha, zero alkoholu.
Nicki  pociągnęła mnie w stronę grupki ludzi. On tam stał. Chłopak, którego poznałam wczoraj w parku.
- Cześć, kochani! - wrzasnęła Nicki, sprawiając, że wszyscy spoglądnęli na nią - To moja.. przyjaciółka, Grace.
- Hej - wymamrotałam cicho.
Czułam się dziwnie. Wszystkie dziewczyny były ubrane jak Nicki. Byłam jedyną, która miała ubrania, chociaż trochę przykrywające ciało.
- Jestem Ryan - podszedł i przytulił mnie, wyższy ode mnie chłopak.
Miał brązowe włosy i jasnozielone oczy, ubrany był w jeansy i białką koszulkę z wycięciem 'V'.
- Michael, miło mi - podszedł do mnie kolejny chłopak.
Wszyscy wyglądali na jakieś 19 lat. Michael miał blond loczki i niebieskie oczy. Ubrany był w czarne spodnie i koszulkę z jakimś napisem. Potem podeszły do mnie dwie dziewczyny, wyglądające bardzo podobnie do Nicki.
- Jestem Rose.
- A ja Emily! - uśmiechały się szeroko.
Rose miała czarne, krótkie włosy i piwne oczy, a Emily długie, blond włosy i ciemnoniebieskie oczy. Przytuliły mnie i oddaliły się w stronę mojej siostry, aby z nią pogadać. I wtedy podszedł do mnie chłopak, uśmiechał się, ukazując wszystkie swoje śnieżnobiałe zęby. Powoli oblizał usta i powiedział:
- Mówiłem, że się jeszcze spotkamy. Witaj Grace - podszedł i mnie przytulił, tak jak zrobili to wszyscy.
Na ciele poczułam gęsią skórkę, kiedy jego gorący oddech uderzył o moje ucho. Wtedy wyszeptał cicho:
- Pięknie dziś wyglądasz. Tylko szkoda, że tak mało odkrywasz.. ale zawsze można to ściągnąć, nie? - uśmiechnął się i odszedł do swoich znajomych.
- Skoro już się wszyscy poznaliście.. to czas na zabawę! - wrzasnęła Nicki.
Zapowiada się ciekawy wieczór, pomyślałam.


Jeśli to przeczytałaś/eś zostaw nawet najmniejszy komentarz! Z góry dziękuje <3
#Klaudia

sobota, 5 lipca 2014

4. Więc przyszłaś tu po to, żeby zapalić, chociaż nie palisz?

Nie wierzę, że to zrobił. Ale nie jestem pewna, czy wkurzyłam się z powodu, że mnie okłamał czy może dlatego, że okazał się trochę sprytniejszy i mądrzejszy niż ja. Chyba to drugie. Otworzyłam szafę i wybrałam ubrania, rzucając je na łóżko. Ściągnęłam sukienkę i założyłam czarną koszulkę z krótkim rękawem, na której był napis 'I hate everyone' (wiem, dobrze dobrana do sytuacji), szare szorty i czarne trampki przed kostkę. Rozpuściłam włosy i zeszłam na dół. Wzięłam moją torbę podręczną, ponieważ tata trzymał już walizki. Schowałam telefon do kieszeni szortów i wyszliśmy przed dom. Kiedy ojciec pakował bagaże, ja usiadłam na miejscu pasażera. Wiedziałam, że będzie chciał porozmawiać o tym, dlaczego się spóźniłam, że będzie mówił o tym jak bardzo jest zawieziony i w ogóle. Nie mam ochoty tego słuchać, dlatego włączyłam radio i nuciłam sobie piosenkę, nerwowo stukając palcami o kolano. Kiedy tata wszedł do auta, wpatrywałam się w szybę.
- Nie chcesz ze mną rozmawiać? - zapytał.
Pokiwałam przecząco głową.
- Bardzo dojrzale - powiedział, wyjeżdżając autem na ulicę - Ale uważam, że powinniśmy porozmawiać - ściszył radio do zera.
- Okej - wymamrotałam cicho.
Wiedziałam, że ta rozmowa mnie nie ominie, dlatego rozluźniłam się w fotelu i zaczęłam słuchać tego, co ma mi do powiedzenia.
- Słuchaj.. - zaczął - Wiem, że jesteś zła, bo musisz jechać do swojej matki, ale to nie powód, żeby ignorować mnie i to, że obiecałaś wrócić do domu na czas. Jednak nie gniewam się na Ciebie - oblizał usta - Ponieważ Cię rozumiem. Ale chce żebyś miło spędziła te wakacje, dlatego masz się dobrze zachowywać, nie pyskować i masz być życzliwa w stosunku do swojej mamy, tak?
Ha, nie.
- Oczywiście - pokiwałam głową.
- Obiecujesz? - zapytał z nadzieją w oczach.
- Tak, tato - uśmiechnęłam się - Obiecuję.
- Cieszę się, skarbie - powiedział. parkując samochód na dworcu autobusowym - Kocham Cię - dodał, przytulając mnie, kiedy już zaparkował.
- Ja Ciebie też - odwzajemniłam uścisk i wyszłam z auta.
Trzymałam torbę podręczna, a on ciągnął dwie walizki za sobą. Autobus był koloru srebrnego, dość nowoczesny. Kiedy moje bagaże były już w pojeździe, uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Napiszę, jak dojadę, dobrze?
- Dobrze - powiedział, przytulając mnie - Trzymaj się.
- Ty też - wymamrotałam, machając ręką na pożegnanie i wsiadłam do autobusu.
Usiadłam z tyłu. Przede mną zajęła miejsce starsza kobieta o czerwonych włosach, która rozmawiała ze sobą. Co? Po prawej stronie siedział facet, który wyperfumował się tak mocno, że co jakiś czas kichałam. Założyłam słuchawki na uszy i weszłam na instagrama. Kiedy autobus ruszył, wpatrywałam się w piękne widoki za oknem. Menele siedzący na ławkach albo opustoszałe fabryki. Ta, świetnie. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w rytm muzyki. Nawet nie wiem kiedy udało mi się zasnąć.

Po niecałych dwóch godzinach jazdy, obudziłam się. Popatrzyłam w okno i zobaczyłam, że poruszamy się autostradą. Potem skupiłam swój wzrok  na tabliczce, która informowała, że za 2 km będziemy w miejscowości Blater. Po paru minutach autobus zatrzymał się na parkingu przy parku. Stało tam mnóstwo aut. (nie zdziwiłabym się gdyby nie było tutaj mojej mamy, ponieważ nigdy nie miała dobrej pamięci, na pewno zapomniała o mnie) Kiedy wysiadłam z autobusu, poszłam wyciągnąć walizki z bagażnika. Potem stanęłam na chodniku i zaczęłam się rozglądać, aby ją znaleźć. W końcu ujrzałam w tłumie kobietę o długich, kręconych, brązowych włosach. Jej grzywka opadała na czoło, była dość szczupła, oczy miała koloru brązowego. Cera była bez skazy, bardzo blada. Miała na sobie jeansy i białą koszulkę wykonaną z koronki. Obok niej stał mężczyzna. Miał czarne włosy i zielone oczy oraz pełno pieprzyków na policzkach. Ubrany był w czarne spodnie i jasnozieloną koszulkę z kołnierzykiem. Podeszłam do nich wolnym krokiem, stali przy granatowym samochodzie, mieszczącym jakieś 5 osób.
- Hej - wymamrotałam, stojąc naprzeciwko nich.
- Cześć, kochanie! - zawołała moja uradowana mama, miażdżąc mnie w niedźwiedzim uścisku.
- Hej, jestem Ted Merry - podał mi rękę mężczyzna, który pewnie każdej nocy pieprzy moją matkę.
- Grace Meet - uścisnęłam słabo jego dłoń.
- Urosłaś, skarbie. Robisz się coraz bardziej dojrzała! Tak, pięknie wyglądasz! - powiedziała moja podekscytowana mama z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Mhm.. dziękuje - przegryzłam wargę - Możemy już jechać do domu?
- Tak, pewnie. Chodźmy!
Jej radość była bardzo denerwująca.
Ted spakował moje walizki do bagażnika, następnie wszyscy wsiedliśmy do samochodu. Droga zajęła nam jakieś 5 minut. Zatrzymaliśmy się przed dość małym domkiem o białych ścianach. W oknach było mnóstwo kwiatów, a w ogrodzie pełno drzew i krzewów. Moja mama zawsze chciała zostać ogrodniczką, ale nic z tego nie wyszła, dlatego pozostało jej dbać o swój własny ogródek. Wchodząc do środka potknęłam się o próg domu, ale to tylko szczegół. Salon był przytulny, z dużym kominkiem i średniej wielkości telewizorem, sofy były koloru szarego, a ściany zielonego. Wisiało mnóstwo obrazków i zdjęć. Widać, że urządzała go mama, ponieważ to były jej klimaty. Rodzinny, przytulny, z wieloma obrazami salon. Kuchnia natomiast zaskoczyła mnie, bo była raczej w starym stylu. Meble i półki drewniane, stół z sześcioma krzesłami również. Ted wraz z moją mamą zaprowadzili mnie po schodach na górę do mojego pokoju. Ściany były pomalowane na fioletowo, łóżko, które zmieściłoby jak nic trzy osoby, leżało obok okna, a na nim mnóstwo różnokolorowych poduszek. Meble były koloru jasnego brązu. Na szafkach poukładano różnego rodzaju książki, a na półce przy łóżku położono lampkę nocną. Rzuciłam walizki za drzwi i pobiegłam do kuchni, na kolację. Przy stole siedziała już mama z Tedem, jedząc zapiekankę ziemniaczaną. Dołączyłam do nich i zaczęłam również spożywać kolację. W sumie nie było tak źle. Mama ciągle mówiła o tym jak bardzo się za mną stęskniła i opowiadała o swojej pracy. Dowiedziałam się, że pracuje w jakiejś firmie z Tedem i są tam ważnymi osobami, to znaczy dyrektorami. Potem chciałam odpocząć i miałam wielką potrzebę zapalenia. Tak wiem, obiecałam sobie, że z tym skończę, ale to był nagły wypadek. Właściwie, dawno nie paliłam, ale teraz nie ma mnie kto pilnować, ponieważ tata został w rodzinnym mieście. Poszłam na górę i wyciągnęłam z walizki paczkę papierosów. Ubrałam luźną bluzę i schowałam ją do kieszeni.
- Idę się przejść! Zaraz wracam - powiedziałam, ubierając trampki.
- Dobrze, ale wróć zanim zrobi się ciemno!- krzyknęła mama.
- Mhm.
Wychodząc na świeże powietrze, zobaczyłam dziewczynę wychodzącą z samochodu. Miała czarne, lekko kręcone włosy z przedziałkiem na głowie, jej brązowy oczy były hipnotyzujące. Ciało miała bardzo zgrabne, ale w tym stroju wyglądała jak zwykła dziwka. Krótka mini i top odkrywający brzuch i dekolt. To nie mój styl. Dziewczyna cały czas gapiła się na mnie, dlatego zapytałam:
- Co się tak patrzysz? - włożyłam ręce do kieszeni bluzy.
- A co? Nie mogę? - zapytała, kładąc rękę na swoim biodrze.
- Nie - odpowiedziałam krótko.
- Patrze się tak, ponieważ - zakaszlała - Wyglądasz jak ciota!
Zacisnęłam pięści w kieszeni i odpowiedziałam:
- Naprawdę? Wolę wyglądać jak ciota niż zwykła dziwka - pokazałam jej środkowy palec i poszłam wzdłuż chodnika, uśmiechając się w duchu.
Usiadłam na wysokim murku w parku. Zapaliłam papierosa i wsadziłam go do buzi, mocno się zaciągając. Po chwili wypuściłam idealne kółka z dymu. Było już ciemno. Na niebie świeciły gwiazdy, a drzewa cicho szumiały. Nagle, obok mnie ktoś usiadł. Był to chłopak, wyglądał na jakieś 19 lat. Jego blond włosy były idealnie ułożone, a jego grzywka delikatnie zaczesana do góry. Miał brązowo-piwne oczy, niczym karmel. Jego cera była idealna. Miał dwa małe pieprzyki. Jeden pod okiem, a drugi na prawym policzku, obok ust. W uszach miał paręnaście kolczyków, wyglądał w nich świetnie. Ubrany był w szare, trzy czwarte spodenki i białą podkoszulkę, dzięki, której mogłam zobaczyć, że jest dobrze umięśniony i ma mnóstwo tatuaży. Do tego ubrał białe Supry.
- Jestem Justin - oblizał usta - Bieber - spoglądnął na mnie, patrząc mi prosto w oczy.
- Grace Meet - uśmiechnęłam się.
- Jesteś stąd? - zapytał.
- Nie, przyjechałam na wakacje - odpowiedziałam.
- Aa.. no właśnie, bo nigdy Cię tu nie widziałem. A znam wszystkie ładne dziewczyny w tej okolicy - uśmiechnął się.
Okej, co?
- Ta, dzięki - wymamrotałam cicho.
Chociaż nie brałam sobie tego głęboko do serca, ponieważ ten chłopak to zapewne miejski podrywacz, łamacz serc czy coś takiego. Wyrywa wszystkie laski w okolicy po to, żeby je przelecieć.
- Ty tutaj mieszkasz? - zapytałam, ponownie się zaciągając.
- Tak - pokiwał głową - Ile masz lat? - zapytał, przegryzając wargę.
To były naprawdę urocze. Zaśmiałam się w duchu.
- 16, a co? - zmarszczyłam brwi.
- I palisz? - zdziwił się.
- Nie, nie palę - powiedziałam.
- Właśnie widzę.. - zaśmiał się.
- To znaczy.. - wstałam i wyrzuciłam niedopałek papierosa, przydeptałam go butem i wróciłam na swoje miejsce - Tak, ogólnie to nie palę, ale teraz.. Miałam nagłą potrzebę. Rozumiesz?
- Tak - pokiwał głową - Rozumiem, bo też palę.
- No, przecież mówię, że nie palę. To było jednorazowe - wzruszyłam ramionami.
Chyba.
- Jakoś Ci nie wierzę. Nie da się tak po prostu nie palić - zaśmiał się.
- Ugh, nieważne.
- Więc do kiedy tutaj jesteś? - położył swoją rękę na kolanie.
- Do końca sierpnia, niestety - westchnęłam.
- Uu, całe wakacje.
Po paru minutach ciszy, zapytał:
- Więc przyszłaś tu po to, żeby zapalić, chociaż nie palisz? - zaśmiał się.
- Okej, skończ z tym. Przyszłam tu po to, żeby odpocząć od ludzi - odpowiedziałam chamsko.
- Coś Ci to nie wychodzi - uśmiechnął się.
- Właśnie wiem.. - również się uśmiechnęłam, zakładając kaptur na głowę.
- Nie rób tego.
- Czego? - zapytałam zdziwiona.
- Nie zakładaj kaptura - powiedział i ściągnął ręką mój kaptur  - Nie lubię tego - dodał.
- Ale, ja to lubię - ponownie go ubrałam.
- Jesteś tutaj ze mną, dlatego masz go ściągnąć.
- Przecież to Ty do mnie podszedłeś.. - wymamrotałam.
- Racja - ponownie go zrzucił - Ale i tak masz go ściągnąć - uśmiechnął się, pokazując wszystkie swoje równe, śnieżnobiałe zęby.
Odpuściłam, bo naprawdę nie miałam ochoty kłócić się o głupi kaptur. Tak, wiem, brzmi to beznadziejnie.
- Więc, fajnie tu jest? Czy raczej nudno? - zapytałam.
- Wiesz.. jeśli lubisz palić papierosy - mrugnął do mnie - imprezy i seks, to na pewno Ci się tutaj spodoba.
Ugh, już mi się nie podoba. Kiedyś byłabym z tego powodu ucieszona, ale nie teraz. Staram się z tym wszystkim skończyć. A zwłaszcza z imprezami.
- Ta, brzmi super - wstałam - A teraz, muszę iść.
- Zobaczymy się jeszcze kiedyś? - zapytał, również wstając.
- Raczej nie - odpowiedziałam sucho.
- A gdzie mieszkasz?
- W domu - uśmiechnęłam się, chowając dłonie w kieszeniach bluzy.
- Zabawne - zrobił sztuczny uśmiech.
- Wiem, cześć - poszłam w stronę pasów na jezdni.
- Do zobaczenia! - zawołał i również się oddalił, ale w innym kierunku.
Oby nie.
Szłam parę minut, a podczas drogi myślałam o nim. W sumie.. potraktowałam go trochę chamsko, ale nie przyjechałam tu po to żeby poznać chłopaka, który by mnie przeleciał i rzucił, tylko po to żeby siedzieć w pokoju i oglądać filmy. Wchodząc do domu, ściągnęłam i rzuciłam trampki pod półkę, kierując się do kuchni. Wchodząc powolnym krokiem, zamarłam. Siedziała tam dziewczyna, którą wcześniej nazwałam dziwką. Rozmawiała z moją mamą i Tedem, najwyraźniej była lekko wkurzona. Mówić lekko, mam na myśli bardzo! Kiedy patrzyłam na nich, mama mnie zobaczyła i podeszła do mnie.
- Cześć, skarbie - potarła delikatnie moje ramię - To jest twoja przyrodnia siostra, Nicki. Przywitaj się.


Jeśli to przeczytałaś/eś zostaw nawet najmniejszy komentarz! Z góry dziękuje <3
#Klaudia