piątek, 4 lipca 2014

3. Naprawdę myślałaś, że jestem taki głupi?

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę centrum handlowego. Na szczęście podczas podróży nie musieliśmy za dużo rozmawiać, ponieważ Sam włączył radio, a kiedy leciała moja ulubiona piosenka, zaczęłam ją śpiewać. Po paru minutach drogi, w czasie, gdy zaczęło mocno padać, byliśmy już na miejscu. Wyszliśmy z auta i zaczęliśmy iść w stronę ruchomych schodów. Czuć było zapach gofrów, wszędzie wystawy, a na nich świetnie ubrane manekiny. Z chęcią weszłabym do kilku sklepów, ale bardzo dobrze wiem, że Sam tego nienawidzi, dlatego odpuściłam. Dzisiejszego dnia było mnóstwo ludzi (pewnie dlatego, że jest koniec roku i wszyscy świętują) Kiedy znaleźliśmy się przed KFC, stanęliśmy w kolejce, która była dość długa.
- Co bierzesz? - zapytał, spoglądając na tabliczki, na których były różnego rodzaju szejki.
- Um.. Wezmę hamburgera, duże frytki i szejka czekoladowego - oblizałam usta - A Ty? - dodałam.
- Longera, duże frytki i lody waniliowe - uśmiechnął się.
- Mhm - pokiwałam głową.
Sam stał przede mną, dlatego zamawiał pierwszy, ale kiedy usłyszałam, że chce za mnie zapłacić, powiedziałam:
- Spoko, mogę za siebie zapłacić - uśmiechnęłam się i zaczęłam szukać w torebce portfela.
- Nie, ja Cię zaprosiłem, dlatego ja płacę - wyciągnął parę banknotów z tylnej kieszeni spodni i podał kobiecie za ladą.
- Okej - uniosłam ręce w geście obronnym - Dzięki.
Potem poszliśmy znaleźć wolny stolik. Kiedy już to zrobiliśmy, usiadłam na krześle, a Sam naprzeciwko mnie. Powiesiłam torebkę na oparciu siedzenia i rozpakowałam hamburgera. Ugryzłam kawałek, kiedy Sam postanowił ze mną porozmawiać:
- Więc, pojedziesz do mamy? - wymieszał łyżeczką lody - No wiesz, na wakacje.
- Nie - powiedziałam szybko - I tak już nie zdążę na autobus - włożyłam frytkę do buzi, patrząc na godzinę na moim telefonie - Autobus odjeżdża za 5 minut.
- Aaa.. tak właściwie, to przeze mnie się spóźnisz, nie? - zapytał, biorąc gryza swojego longera.
- Em.. nie. To była moja decyzja, żebyś tutaj przyjść. Zgodziłam się na to. A po za tym nie chce jechać do mamy, dlatego dziękuje Ci, że zabrałeś mnie do centrum handlowego - uśmiechnęłam się szczerze.
- Ale wiesz, że możesz pojechać innym autobusem?
- Nie sądzę.. - przegryzłam wargę i zaczęłam ją żuć - Bo wiesz.. pomyślałam, że jak mój tata zobaczy jak bardzo nie chce jechać, to odpuści.
- Oby - pokiwał głową.
Kiedy wszystko zjedliśmy, wyrzuciliśmy puste pudełka i papierki po jedzeniu do kosza. Potem wyszliśmy z centrum i poszliśmy w stronę samochodu. Po paru minutach jazdy, w radiu zabrzmiała piosenka Imagine Dragons - Radioactive, więc oboje zaczęliśmy głośno śpiewać, śmiejąc się przy okazji, z tego jak bardzo fałszujemy. Kiedy zaparkował auto pod swoim domem, zaczęłam się wiercić w swoim fotelu i poczułam, że moje ręce zaczęły się bardzo pocić. Wytarłam je szybko w sukienkę i wyszłam z samochodu.
- Dziękuje! - zawołałam, idąc w stronę swojego domu - Było fajnie - dodałam, uśmiechając się.
- Nie ma za co, powodzenia! - pomachał mi i wszedł do swojego domu.
Kiedy stanęłam przed swoimi drzwiami wejściowymi, poczułam jakby mój brzuch miał zaraz wszystko z siebie wyrzucić. Bałam się tego, że tata jest w domu i, że czekał na mnie, żeby mnie zawieść na dworzec autobusowy, a ja się nie pojawiłam. Pewnie jest zawiedziony. Boże, proszę, spraw, żeby nie było go jeszcze w domu, żeby był w pracy i nie miał pojęcia, że jeszcze nie pojechałam do mamy. Proszę. Wyciągnęłam z kieszeni torebki klucz i przekręciłam go w zamku. Wchodząc do domu, ściągnęłam szpilki i kopnęłam je pod szafę, a torebkę powiesiłam na wieszaku. Weszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody.
- Tato? - zawołałam.
Cisza. Nikt nie odpowiadał. To świetnie, nie ma go w domu. Odetchnęłam z ulgą i rozluźniłam się, siadając na krześle. Kiedy odwróciłam głowę, zamarłam. Mój ojciec siedział na fotelu w salonie, a wokół niego były poukładane moje dwie walizki i torba podręczna.
- Co Ty tu robisz? - zapytałam, wstając z siedzenia.
- Idź na górę i się przebierz, masz dwie minuty - powiedział, nie patrząc na mnie.
- Ale po co? - zapytałam - I tak autobus już dawno pojechał.
- Naprawdę? - przekręcił głowę  i popatrzył na mnie, jego wzrok był straszny - Naprawdę myślałaś, że jestem taki głupi? Żeby podać Ci prawdziwą godzinę odjazdu autobusu? Miałem pewne podejrzenia, że będziesz chciała coś zrobić. I jak zwykle, nie zawiodłem się na Tobie - pokręcił głową - A teraz idź na górę, autobus odjeżdża za 20 minut, a ja już spakowałem wszystkie twoje kosmetyki i inne rzeczy.
Kopnęłam w krzesło i poszłam na górę, zatrzaskując za sobą drzwi. Nienawidzę Go.


Jeśli to przeczytałaś/eś zostaw nawet najmniejszy komentarz! Z góry dziękuje <3
#Klaudia

6 komentarzy: