sobota, 6 września 2014

14. Już myślałem, że zostaniesz u niego na noc.

- Nie wierzę - szepnęłam do siebie.
To nie mógł być Justin. Chciałam udawać, że nie widziałam tych tatuaży, ale jednak.. Prawda była inna. W tym momencie nie miałam czasu na zastanawianie się nad tym.
Podbiegłam do Sama, który leżał pod murkiem i trzymał się za krwawiący brzuch, jego oczy były zamknięte. Uklęknęłam przy nim i położyłam jego głowę na swoich kolanach.
- Ej! - potrząsnęłam jego ramieniem - Popatrz na mnie.
Kiedy nic nie zrobił, zaczęłam klepać dłonią jego policzki.
- Obudź się! - krzyknęłam.
Chłopak niechętnie otworzył oczy i wyglądał jakby ta czynność była dla niego torturą.
- Musimy jechać do szpitala - szepnęłam.
Już miałam wyciągać telefon, kiedy Sam odezwał się:
- Nie, Grace - powiedział zachrypniętym głosem - Idźmy do mnie.
- Co? Żartujesz sobie? Nigdzie nie pójdziesz w takim stanie - westchnęłam.
- Zaufaj mi - chłopak zaczął powoli się podnosić.
Przerzuciłam sobie reklamówkę przez ramię i pomogłam mu wstać.
- To daleko stąd? - zapytałam.
Nie miałam pojęcia, gdzie mieszka, dlatego trochę się martwiłam czy aby na pewno dotrzemy bezpiecznie do celu.
- Parę minut - odpowiedział, kaszląc.
Szliśmy wolnym krokiem, podtrzymywałam chłopaka, dzięki czemu lepiej mu się szło, ale kiedy znaleźliśmy się na osiedlu, zamarłam.
- Co jest? - przymrużył lekko oczy.
- Um.. nic - pokręciłam głową - Chodźmy.
Nie miałam pojęcia, że Sam mieszka na tym samym osiedlu co Justin. Mieszkał dokładnie naprzeciwko bloku Biebera. Ale w tym momencie nie było to ważne, nie chciałam o nim myśleć. Musiałam skupić się na moim przyjacielu i jego zdrowiu. Kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami, które prowadziły na klatkę schodową, zapytałam:
- Gdzie masz klucze?
- W kieszeni - wychrypiał.
Sięgnęłam ręką do spodni chłopaka i je wyciągnęłam. Włożyłam klucz do zamka i go przekręciłam, dzięki czemu znaleźliśmy się na klatce schodowej.
- Które piętro? - uśmiechnęłam się.
- Szóste - wetschnął.
Rozglądnęłam się w poszukiwaniu windy, ale niestety.. nie było jej.
- W takim razie chodź.
Nie powiem, że było to łatwe. Co chwilę zatrzymywaliśmy się, żeby Sam mógł odetchnąć. Po 10 minutach znaleźliśmy się przed drzwiami jego mieszkania. Chłopak podał mi inny klucz, więc szybko włożyłam go do zamka, przekręciłam i otworzyłam drzwi. Weszliśmy od razu do salonu.
Ściany były żółte, a wykładzina koloru beżowego. Na samym środku pokoju stał szklany stolik, a wokół niego dwie jasne kanapy i fotel. Po lewej stronie wbudowano w ścianę drewniane półki, w których poukładano książki. Zaraz obok salonu znajdowała się kuchnia. Meble były koloru białego, natomiast ściany czarnego. Na blacie leżało mnóstwo gazet, a obok lodówki tykał czarny zegar. Mieszkanie było urządzone w nowoczesnym stylu.
- Gdzie chcesz usiąść? - zapytałam.
- Chodźmy do mojego pokoju - wymamrotał.
Pokiwałam głową, odłożyłam klucze i reklamówkę ze słodyczami na stolik. Ruszyliśmy w stronę sypialni chłopaka. Szliśmy mocno oświetlonym korytarzem, który miał białe kafelki i granatowe ściany. Po prawej stronie było duże, prostokątne lustro i szafka na buty, a po lewej białe drzwi, który najprawdopodobniej prowadziły do łazienki. Na samym końcu korytarza  były otwarte drzwi, przeszliśmy przez nie i znaleźliśmy się w pokoju o ciemnozielonych ścianach i brązowych panelach.
Po środku było duże łóżko z czarną pościelą, po jednej stronie była drewniana półeczka, na której leżała lampka nocna i budzik. Naprzeciwko łóżka był telewizor plazmowy, powieszony na ścianie. Po lewej stronie w kącie było biurko, a na nim pełno książek i laptop. Po prawej stronie była duża szafa, a obok niej drewniane krzesło. Wszędzie były porozrzucane ubrania i puszki po pepsi, typowe. Poprowadziłam chłopaka w stronę łóżka i dzięki mnie, położył się na nim.
- Pójdę po apteczkę - stwierdziłam - Masz ją, prawda? - wolałam się upewnić.
Sam pokiwał głową, więc ruszyłam w stronę łazienki. Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam ładną, skromną toaletę.
Naprzeciwko mnie była biała umywalka z dużym lustrem, po lewej ubikacja, a po prawej duża wanna, w kącie za drzwiami była pralka, a na niej poukładane ubrania. Pod umywalką była półeczka, dlatego szybko do niej sięgnęłam i zaczęłam wszystko z niej wyciągać. Kiedy znalazłam czerwone pudełeczko z białym krzyżem na zielonym tle, wyciągnęłam ją, chwyciłam ręcznik, namoczyłam go w wodzie i ruszyłam do pokoju. Usiadłam na łóżku, obok Sama i otworzyłam apteczkę. Koszulka chłopaka była z krwi, dlatego powiedziałam:
- Zdejmij bluzkę.
Chłopak próbował to zrobić, ale coś mu nie wyszło, bo zaplątał się w niej.
- Eh, czekaj, pomogę Ci - zaśmiałam się.
Sam uniósł ręce do góry, dzięki czemu mogłam ją łatwo ściągnąć. Zaczęłam wpatrywać się w każde miejsce na jego ciele. Krew sączyła się z miejsca obok pępka, miał tam duże rozcięcie. Nad lewym nadgarstkiem skóra była mocno przecięta. Natomiast twarz.. była najgorsza. Śliwa pod prawym okiem, już się formowała. Lewą skroń miał przeciętą, tak samo wargę, która była już opuchnięta. Jednym słowem, wyglądał tragicznie. Nie byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam jego nagą klatkę piersiową, ponieważ kiedyś często chodziliśmy razem na basen, więc jestem oswojona z tym widokiem.
Zaczęłam przecierać wszystkie rany, mokrym ręcznikiem, a chłopak tylko otwierał i zamykał oczy. Przemyłam rany wodą utlenioną, co chwilę, spoglądając na chłopaka, który syczał z bólu. Wiem, że go to bolało, ale starałam się jak najlepiej to wykonać. Chociaż raz opłaciło się chodzenia na zajęcia pierwszej pomocy. Wzięłam opatrunek z pudełeczka i owinęłam nim rany na brzuchu i ręce. Na skroń nakleiłam plaster, a potem spoglądnęłam na śliwę pod okiem.
- Masz jakiś lód w zamrażarce? - uśmiechnęłam się słabo.
- Nie wiem, zobacz.
Westchnęłam i ruszyłam w stronę kuchni. Kiedy już miałam sięgać do zamrażalki, mój telefon zaczął wibrować. Z niechęcią wyciągnęłam go z kieszeni i zobaczyłam, że dzwoni Justin. Schowałam telefon i wyciągnęłam worek z lodem z zamrażalki. Wróciłam do pokoju i przyłożyłam go do oka Sama. Ten tylko odetchnął. Po chwili chłopak sam sobie go przykładał, więc nie miałam nic do roboty. Mój telefon cały czas wibrował, ale nie zwracałam na to uwagi. Zaczęło mi burczeć w brzuchu, dlatego grzecznie przeprosiłam i poszłam do salonu, w którym zostawiłam reklamówkę z jedzeniem. Kiedy już po nią sięgałam, mój telefon znowu zaczął wibrować. To się robiło coraz bardziej wkurzające. Wyciągnęłam go, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Księżniczka łaskawie odebrała telefon - powiedział bez humoru.
- Słucham?
Byłam naprawdę zdziwiona. Do kurwy nędzy to on nie obierał ode mnie telefonów, nie odpisywał na wiadomości i jeszcze ma do mnie pretensje? Wszystko to co chciałam mu wygarnąć, zaczęło się we mnie kumulować. Wiedziałam, że zaraz wybuchnę i byłam pewna, że ta rozmowa nie będzie przyjemna. Ani dla mnie, ani dla niego.
- Dobrze, że słuchasz - zaśmiał się - Czemu nie odbierałaś? - zapytał.
- Bo miałam ważniejsze rzeczy na głowie - odpowiedziałam szorstko.
- Grace, nie denerwuj mnie. Nie lubię kiedy ktoś mnie olewa - powiedział zachrypniętym głosem.
- Hm, wiesz co? Też tego nie lubię, a jednak Ty to robiłeś przez ostatnie dni - wymamrotałam z żalem.
- Nieważne. Gdzie jesteś? - mogę się założyć, że w tej chwili przeczesał ręką swoje włosy.
- Nie powinno Cię to obchodzić - warknęłam.
- Grace, do cholery! Powiedz mi gdzie jesteś - jego głos był stanowczy.
- Nie powiem - uśmiechnęłam się szeroko, chociaż wiedziałam, że nie mógł tego zobaczyć.
Byłam z siebie naprawdę dumna. Cieszę się, że umiem mu się przeciwstawić. Niech nie myśli, że jestem jakąś kukiełką, którą można sterować.
- Jesteś u siebie w domu? - podkreślił słowo 'siebie'.
- Dlaczego pytasz? - wiedziałam, że moje pytania będą go jeszcze bardziej drażnić.
- Chce się spotkać - odparł.
- Ale ja nie chce.
Według mnie.. dobrze mu odpowiedziałam. Niech nie myśli, że jestem na każde jego zawołanie. Kiedy ja chciałam się spotkać, on nie miał czasu. Cóż, rolę się odwróciły.
- Dlaczego nie? - zapytał z wściekłością.
- Bo mam ważniejsze rzeczy do zrobienia - usiadłam na sofie i oparłam się o jej zagłówek.
- Takie jak..? - nie dawał za wygraną.
- Hm.. niech pomyślę - udawałam, że się zastanawiam - Opatrywanie ran mojego przyjaciela, który został pobity przez Ciebie i twoich kolegów?! - warknęłam.
- Co? Ja.. - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Nie udawaj idioty! Widziałam Cię - powiedziałam z wyrzutem.
- Niemożliwe - powiedział niepewnie - A co z..?
- Kominiarką? - dokończyłam za niego - Wiem, że ją miałeś, ale zapomniałeś o tym, żeby zakryć ręce, ponieważ widziałam twoje tatuaże - uśmiechnęłam się w duchu, bo chociaż raz, byłam sprytniejsza od niego, a kiedy nic nie odpowiadał, dodałam - Więc wiem.
- Grace, ja - zatrzymał się, bo pewnie zastanawiał się co ma powiedzieć.
- No co? Zastanawia mnie jedno, co on Wam zrobił?! - wrzasnęłam.
- Więc teraz jesteś u niego.. ale Grace, to nie twoja sprawa - zrobił chwilę przerwy - Nie mieszaj się w to.
- Justin, jak mam się nie mieszać, skoro to jest mój przyjaciel? - przegryzłam wargę.
- Przyjaciel? - powtórzył z rozbawieniem - Grace, nie rozśmieszaj mnie. Ten przyjaciel, który zabawiał się z jakąś dziewczyną, w czasie kiedy zostałaś zgwałcona?
I wtedy nie wytrzymałam. Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na stół. Miałam ochotę się rozpłakać, ryczeć jak małe dziecko, ale nie pozwoliłam żadnej łzie spłynąć z moich oczu. Wspomnienia wracały niczym ponownie odtwarzany film.
Impreza. Sam. Korytarz. Obcy chłopak. Wyjście na zewnątrz. Murek. Przygwożdżenie do ściany. Gwałt. 
W moim brzuchu robiło się naprawdę nieprzyjemnie, miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. Potrząsnęłam głową, żeby pozbyć się tych okropnych myśli. i wypuściłam powietrze. Chwyciłam reklamówkę ze słodyczami i pobiegłam do Sama. Chłopak ciągle leżał na łóżku i próbował dosięgnąć pilota, który leżał na ziemi. To wyglądało naprawdę komicznie. Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po niego. Usiadłam na łóżku, włączyłam telewizor, wyciągnęłam wszystko z reklamówki i otworzyłam chipsy.
- Chcesz? - zapytałam.
Sam pokiwał głową, więc zaśmiałam się zaczęłam go karmić. To było naprawdę zabawne, bo za każdym razem, kiedy skupiłam się na telewizorze, dzióbnęłam chłopaka w nos albo w oko chipsem.
- Grace, skup się - zaśmiał się.
- Przepraszam - przegryzłam wargę - Jak się czujesz? - zapytałam z troską - Powinieneś przykładać jeszcze lód..
- Nie trzeba, jest dobrze. Dzięki Tobie - odpowiedział.
- Tak właściwie o co im chodziło? O jakich pieniądzach mówili? - zapytałam z ciekawością.
- Grace, nieważne Nie mieszaj się w to - uśmiechnął się słabo.
Ugh, wypowiedział te same słowa co Justin.
- Dobrze - westchnęłam.
Wiedziałam, że nic więcej mi nie powiem, dlatego odpuściłam. Sam taki był.. uparty i nawet ja nie potrafiłam wyciągnąć od niego informacji.
- Co oglądamy? - zapytał.
- Cokolwiek chcesz - odparłam.
- Harry Potter? - zaśmiał się.
- Jak za dawnych czasów.. - uśmiechnęłam się na tą myśl - Nadal masz oryginalne płyty?
Chłopak pokiwał głową i wskazał na biurko. Faktycznie, leżało na nim mnóstwo filmów. Kiedy zastanawiałam się jaką część wybrać, zapytałam:
- Z tego co pamiętam.. miałeś mieszkać u dziadków?
- Taak - przeciągnął - Ale stwierdzili, że nie wytrzymają ze mną tyle czasu, dlatego wynajęli mi to - wskazał brodą na pokój.
- Ładnie tu - szczerze skomplementowałam.
- Dzięki. To która część? - wziął chipsa do buzi.
- Co powiesz na Komnatę Tajemnic? - przegryzłam dolną wargę.
- Wiedziałem! - zaśmiał się - Zawsze ją wybierasz..
Wzruszyłam ramionami i włożyłam płytę do odtwarzacza DVD. Spoglądnęłam na chłopaka, wyglądaj lepiej niż wcześniej, ale i tak było widać, że ktoś go pobił. Śliwa robiła się coraz bardziej sina, a warga nadal była spuchnięta. Zgasiłam światło i usiadłam obok chłopaka.
- Jeśli chcesz możesz się przytulić - zaproponował.
- Nie, dzięki - przeczesałam ręką włosy - Nie chce Cię skrzywdzić.. twoje rany są jeszcze świeże.
- Nie przesadzaj - uśmiechnął się - Chodź tu.
Położyłam się obok Sama i wtuliłam w jego nagą klatkę piersiową. Położyłam czekoladę na jego ciele i zaczęłam oglądać telewizor, co jakiś czas wkładając kostkę czekolady do buzi.

Kiedy film się skończył, wstałam z łóżka i zaczęłam sprzątać papierki po słodyczach.
- Możesz zostać na noc - uśmiechnął się - Kiedyś często u mnie nocowałaś..
- Kiedyś.. - powtórzyłam - Wiem, ale moja mama na pewno się nie zgodzi. Miałam ostatnio.. nieprzyjemną sytuację, więc nie mam zamiaru nawet się jej o to pytać.
- Szkoda - wydął dolną wargę -  Ale wiesz, że nie mogę Cię odprowadzić?
- Wiem, ale nie przejmuj się - wzruszyłam ramionami - Umiem dojść do domu - zaśmiałam się - Trzymaj się.
- Cześć - odpowiedział i sięgnął ręką po pilota.
Wyszłam z pokoju, ubrałam buty i wybiegłam z mieszkania. Schodząc po schodach, zobaczyłam, że mam jedną, nieodebraną wiadomość. Byłam pewna, że to moja mama, ale pomyliłam się.
Alex:
Idziemy jutro na imprezę? Mamy tyle do obgadania!
Kiedy już wyszłam z bloku, chciałam szybko wystukać odpowiedź, ale nie zrobiłam tego, ponieważ wpadłam na kogoś i mój telefon wypadł mi z ręki. Szybko znalazłam się na ziemi, żeby zobaczyć czy nie potłukł się, nie patrząc na nieznaną mi postać. Na szczęście był cały, włożyłam baterię i go włączyłam, nakładając obudowę. Wstałam z chodnika i już miałam odchodzić, kiedy przypomniałam sobie o osobie, na którą wpadłam. Najpierw popatrzyłam na dobrze mi znane Supry, potem czarne rurki i szarą bluzę z kapturem. Nie chciałam patrzeć na jego twarz, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Podniosłam wzrok i ujrzałam Justina. Był wkurzony. Tylko dlaczego? Przecież to on na mnie wpadł.
- Co tu robisz? - wrzasnęłam.
- Mógłbym spytać o to samo - odparł spokojnie.
- Z tego co wiem, twój blok jest tam - wskazałam palcem za chłopaka - Więc czego tu szukasz?
- Z tego co wiem, twój dom jest tam - wskazał palcem za mnie - Parę ulic stąd. Więc czego tu szukasz? - kiedy nic nie odpowiadałam, dodał - Kurwa, skończmy to. Wiem, że byłaś u niego. Po co? - wrzasnął.
- To nie twoja sprawa - położyłam ręce na biodrach.
- Grace, nie wkurwiaj mnie. Już myślałem, że zostaniesz u niego na noc - warknął.
- A wiesz.. myślałam nad tym - uśmiechnęłam się.
- To nie jest zabawne - powiedział bez humoru - W ten sposób pokazujesz, że jesteś zwykłą dziwką.
- Może nią jestem - odpowiedziałam, a moje serce zabiło szybciej, niż powinno.
Przechodząc, szturchnęłam go ramieniem. Nie patrzyłam na niego. Nie potrafiłam, nie chciałam. To było okropne.. nic z tego nie rozumiałam. Dlaczego tak się wkurzył? To chyba normalne, że nie zostawiłam Sama w takiej sytuacji, musiałam mu pomóc. To, że ludzie zostawiają mnie w chwili kiedy ich potrzebuje to jedna sprawa, ale ja nie mam zamiaru taka być. Westchnęłam i szłam szybkim krokiem. Było dość zimno, wiatr sprawiał, że moje włosy były w kompletnym nieładzie. Gwiazdy na niebie oświetlały mi drogę, tak jak pobliskie lampy uliczne. Kiedy byłam już  w parku, zobaczyłam chłopaka siedzącego na ławce. Miał blond włosy i był ubrany na czarno. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ trzymał ją nisko spuszczoną. Gdy przechodziłam obok niego, już miałam się spytać czy wszystko w porządku, ale wtedy popatrzył na mnie.
Zobaczyłam te oczy.
- Słoneczko? Zgubiłaś się? - zapytał, uśmiechając się.
To był ten głos.
To on kazał Justinowi i temu drugiemu chłopakowi pobić Sama.
Kiedy zaczął wstawać z ławki, bez zastanowienia ruszyłam w stronę domu. Biegłam ile sił w nogach. Raz się potknęłam i kiedy byłam pewna, że upadnę, szybko chwyciłam się pobliskiej gałęzi, dzięki czemu utrzymałam równowagę. Słyszałam za sobą tupot ciężkich butów, ale starałam się skupić i myśleć racjonalnie. Biegłam coraz szybciej, a kiedy minęłam park, wpadałam w nieznane mi uliczki, po to żeby go zgubić. Kiedy w końcu znalazłam się na opuszczonej ulicy, nie słyszałam już tupotu butów za sobą. Rozglądnęłam się wokół siebie i na szczęście nikogo nie było. Odetchnęłam z ulgą i poszłam szybkim krokiem w stronę domu. Za każdym razem, kiedy usłyszałam jakiś śmiech albo nadjeżdżający samochód, czułam, że moje serce bije dwa razy szybciej niż normalnie, a ręce zaczynają się trząść. Ale to wszystko, to były fałszywe alarmy. Kiedy stałam przed moim domem, czułam jakbym znalazła się w najbezpieczniejszym miejscu na Ziemi. Otworzyłam drzwi, ściągnęłam buty i rzuciłam je pod półkę.
- Jestem już w domu! - krzyknęłam do rodziny, która oglądała telewizor w salonie - Idę spać!
Pobiegłam do pokoju, wzięłam pidżamę i ruszyłam do łazienki. Rozczesałam włosy, zmyłam makijaż i umyłam zęby. Ściągnęłam ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie. Wskoczyłam pod prysznic i zaczęłam wmasowywać w ciało żel czekoladowy. Nie mogłam w to uwierzyć.. dlaczego ten chłopak mnie gonił? Czemu mu tak bardzo zależy na mnie? I co mu powiedział wtedy Justin, że odpuścił? A co do Biebera mam mieszane myśli. Jestem na niego zła, bo po pierwsze, przypomniał mi o niechcianym wspomnieniu przez telefon i nazwał dziwką. Może mi się należało, ale w tamtym momencie nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Byłam za bardzo zdezorientowana i wkurzona. Kiedy opłukałam ciało, wyszłam spod prysznica, powycierałam się puchowym ręcznikiem, ubrałam pidżamę i ruszyłam w stronę pokoju. Opadłam na łóżko i w mgnieniu oka zasnęłam.

***
- Dlaczego nie odpisałaś na mojego sms-a? - zapytała mnie Alex.
Oglądanie filmu, przerwała mi moja dawna przyjaciółka, która do mnie zadzwoniła. Była już 18:00, a ja nie zrobiłam niczego pożytecznego, cały dzień się nudziłam i rozmyślałam, chciałam pogadać z Nicki, ale dziewczyna jak zwykle mnie unikała i wyszła z domu. To wszystko sprawiło, że zapomniałam odpisać Alex.
- Przepraszam.. nie miałam czasu - wymamrotałam.
- Okej - westchnęła - To co? Chcesz iść na imprezę? - zapytała.
- Jasne - uśmiechnęłam się - O której i gdzie?
- O 19:30 przed klubem 'Rude Boy'. Może być? - zaproponowała.
- Pewnie, wiem gdzie to jest. W takim razie do zobaczenia - i się rozłączyłam.
Postanowiłam, że zacznę już się zbierać. Stanęłam przed szafą i zdecydowałam się na czarną sukienkę. Była wykonana z czarnej koronki i sięgała mi przed kolana. Wsunęłam ją na siebie i poszłam do łazienki. Postanowiłam, że włosy lekko pofaluje. Kiedy były już gotowe, założyłam czarną opaskę na głowę i zaczęłam się malować. Nałożyłam lekki podkład i tusz na rzęsy, potem musnęłam usta wiśniowym błyszczykiem, a oczy podkreśliłam eyelinerem. Wypsikałam się moimi ulubionymi perfumami i poszłam na dół. Na szczęście mojej mamy i Teda nie było, poszli na jakąś kolację, więc nie musiałam się nikomu tłumaczyć. Ubrałam czarne szpilki i wyszłam z domu. W moich butach szło mi się naprawdę niewygodnie, a klub wcale nie był tak blisko, ale jakoś dałam radę. Po 15 minutach drogi byłam już na miejscu. Był to biały budynek, przed którym stali ochroniarze. Neonowy szyld z napisem 'Rude Boy" rzucał się w oczy. Po paru minutach zauważyłam Alex, idącą w moim kierunku. Jej włosy były spięte w koka na czubku głowy, a czerwona sukienka, dobrze podkreślała jej ciało.
- Cześć! - uśmiechnęła się szeroko.
- Hej - przytuliłam ją mocno - To co? Idziemy?
- Jasne - wzruszyła ramionami.
Chciałam się spytać jak wejdziemy, bo przecież nie jesteśmy jeszcze dorosłe, ale dziewczyna ruszyła pewnym siebie krokiem, więc dotrzymywałam jej kroku. Kiedy miałam już stanąć w kolejce, Alex ominęła wszystkim i poszła do ochroniarza. Ten tylko pokiwał głową i nas wpuścił. Zszokowana spojrzałam na nią, a ta tylko uśmiechnęła się szeroko i odpowiedziała:
- Mój wujek jest właścicielem klubu.
Pokiwałam głową i poprawiłam swoją sukienkę, ponieważ była trochę za wysoko. Kiedy weszłyśmy do pomieszczenia od razu uderzył we mnie zapach potu i alkoholu. Uśmiechnęłam się i ruszyłam za Alex. Usiadłyśmy na sofie, a po paru minutach podszedł do nas barman. Było widać, że zna dziewczynę, bo uśmiechał się do niej bardzo szczerze.
- To co zawsze, dwa razy - odparła moja dawna przyjaciółka.
Chłopak pokiwał głową i za jakieś 2 minuty przyszedł z dwoma kolorowymi drinkami. Kiedy zaczęłam go pić, dziewczyna pociągnęła mnie za rękę, dzięki czemu znalazłyśmy się na parkiecie. W tle leciała piosenka Rihanny - SOS. Zaczęłyśmy poruszać się w rytm muzyki. Podniosłam ręce do góry i mocno nimi poruszałam, a biodrami kołysałam na lewo i prawo. Za jakiś czas zobaczyłam Alex tańczącą z przystojnym brunetem, dlatego wzruszyłam ramionami i zaczęłam tańczyć sama. Po paru minutach przyłączył się do mnie miły blondyn o zielonych oczach. Chwycił mnie w talii, a ja położyłam ręce na jego klatce piersiowej. Takim oto sposobem spędziłam wieczór właśnie z nim. Przetańczyłam z blondynem parę piosenek, a potem razem piliśmy drinki i sporo rozmawialiśmy. To miało wyjść trochę inaczej, bo miałam spędzić czas z Alex, ale nie narzekam, bo ten chłopak był naprawdę uroczy. Po paru godzinach zgubiłam go, więc poszłam usiąść na sofę. Nie miałam siły napić się drinka ani nawet wstać i iść do toalety, po prostu czułam, że odpływam do krainy snu. Po jakimś czasie poczułam owijające się wokół mnie ramionami, ale nie miałam siły otworzyć oczu, dlatego wtuliłam się w nieznaną mi postać. Potem buchnęło we mnie zimne powietrze, co oznaczało, że jestem na dworze, a następnie poczułam, że ktoś usadza mnie na tylnym siedzeniu swojego auta, ale byłam tak zmęczona, że nie zastanawiałam się nad tym. Kiedy usłyszałam dźwięk zapalającego się silnika, zasnęłam nieświadoma całej sytuacji.


Cześć kochani! Na samym początku chciałabym wszystkich przeprosić, ponieważ rozdział miał być w czwartek, a mamy sobotę. Dlatego bardzo przepraszam, ale nie miałam w ogóle weny. Wrzesień zaczął się okropnie. Wszyscy dobrze wiedzą, że zaczęła się szkoła, ale w tym momencie nie mówię o nauce czy o nauczycielach, ale o uczniach. Ten tydzień był naprawdę ciężki i dziwię się, że to wszystko wytrzymałam, ale na szczęście mam ludzi, którzy mnie wspierają. Cały czas chodziłam wkurwiona, smutna.. sama nie wiem. Ale wiadomo, że ten blog nie jest o mnie, dlatego już się nie wyżalam. Według mnie rozdział jest do dupy, niezbyt mi się podoba. To miało wyjść inaczej.. ale nie dałam rady. Cóż, mam nadzieję, że chociaż Wam się minimalnie podoba. Jeśli chcesz być informowany/a to zapraszam do zakładki INFORMOWANI. 
Jeśli przeczytałeś/aś ten rozdział to proszę, skomentuj. TO DLA MNIE WAŻNE.
Ogólnie zaraz stuknie 20 000 tysięcy wyświetleń! Za co serdecznie dziękuje. Do następnego!
#Klaudia

18 komentarzy:

  1. co Ty kochanie gadasz! mi się podoba tak jak zawsze i już nie mogę się doczekać kolejnego!♥
    uh, też zaczęłam ten miesiąc kiepskawo, ale mam nadzieję, że dla mnie jak i dla Ciebie przyszły tydzień okaże lepszy od tego. trzymaj się skarbie xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww
    Świetny *.* oczywiście jak zawsze skarbie <3 czekam z
    niecierpliwością na kolejny ;* jestem ciekawa co będzie dalej i gdzie
    ona pojedzie ;3 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział 💕

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial jest swietny. Nie przejmuj sie jakimis sukami, bo nie warto!! Mam nadzieje, ze znajdziesz wenę i będą rozdziały dlugieeeeeed i czeste, i żeby ciebie zadawalały!! :* KOCHAM!! <3 xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział wspaniały jak zwykle..mam nnadzieję ze to Justin ja wziął z tego clubu... Z niecierpliwością czekam na nowy;)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  6. wcale nie jest do dupy! jest świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział uwielbiam to opowiadanie! http://glamlipstick.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedno z lepszych opowiadań jakie czytam *.* i do tego teraz będzie się coś działo więc nie mogę doczekać się co będzie dalej @swag458

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, nie ma co! Jestem cholernie ciekawa co dalej z Grace, mam nadzieję ze nie złapał jej koleś który ją gonił wcześniej ,a Justin!

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietny jak zawsze, wybacz ze taki krotki komentarz ale mam jutro sprawdzian i mam chwile przerwy od nauki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny, chce juz napstepny i pewnie zabral ja Jus :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg jak zwykle wspanialy i kocham kocham kocham <3 teraz kto ja zabral? Co z tym Zaynem? W co wplatal sie Sam? I co Jus zrobi z tym kolesiem co ja gonil (wedlug mnie to byl jego brat ale ja sie czestp myle xd) czekam na nn ! WENY !! <3 :D
    @trouvdag

    OdpowiedzUsuń