- Justin? - ponownie uderzyłam go łokciem.
- Mhm? - mruknął.
- Justin! - poklepałam go dłonią po ramieniu.
Chciałam, żeby jak najszybciej się obudził i wyjaśnił tą niezręczną sytuację.
- Księżniczko, wczoraj nie byłaś taka ostra - otworzył jedno oko i spoglądnął na mnie.
Czułam, że jeżeli zaraz się nie zamknie to uduszę go. Tu, teraz, w tym łóżku. Chłopak musiał zauważyć moją minę, bo zapytał:
- Co jest? - przetarł dłonią oczy i zachłannie się we wpatrywał.
Uniosłam wyżej głowę i popatrzyłam na stojącą przy drzwiach Pattie, Justin podążył za mną wzrokiem. Kiedy ujrzał swoją mamę, jego oczy się rozszerzyły. Po chwili mruknął:
- Hej mamo - podniósł się do pozycji siedzącej i podrapał niezręcznie po karku.
O mój Boże. Jego włosy były w kompletnym nieładzie i trzeba być niezłym idiotą, żeby się nie domyśleć, że ktoś się nimi bawił i ciągnął za nie. Chciałam zapaść się pod ziemię, a fakt, że miałam na sobie jego koszulkę, kompletnie nie pomagał. Rozglądnęłam się po pokoju. Wszędzie były porozrzucane nasze ubrania. No cholera! Wolałabym już nigdy nie spotkać Pattie, przecież.. co ona sobie o mnie myśli. Pewnie uważa, że jestem jakąś dziwką. Ale to był jeden pieprzony raz! Ugh, nienawidzę siebie. Jak mogłam być tak głupia i nieodpowiedzialna? Popatrzyłam za okno, słonce mocno świeciło, a chmury lekko je zasłaniały, co oznaczało że mamy piękny poranek. Kurwa, spędziłam tutaj noc. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Nie miałam nawet ochoty patrzeć na swój telefon. Jak tylko wrócę do domu, moja mama mnie zabije, jestem tego pewna.
- Możemy porozmawiać? - mruknęła Pattie.
- Jasne, zaraz przyjdę - odpowiedział z uśmiechem chłopak.
Kobieta pokiwała głową i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Westchnęłam i opadłam na materac, chowając głowę w poduszce. Dlaczego wczoraj zasnęłam? Przecież dobrze wiedziałam, że nie mogę zostać na noc. Jak ja się wytłumaczę swojej mamie? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie Justin, który masował opuszkami palców moje ramię.
- Grace? - mruknął koło mojego ucha.
- Ugh, nie odzywaj się do mnie - warknęłam w poduszkę.
Właściwie to była też jego wina. Justin zasnął, tak samo jak ja, ale wieczorem mógł mnie uprzedzić, że jego mama wróci rano. Z resztą kto by pomyślał, że sprawy się tak potoczą? No właśnie, nikt. Chyba powinnam przeprosić Pattie. W końcu postawiłam ją w niezręcznej sytuacji i nocowałam w jej mieszkaniu, nie pytając się nawet o jej zdanie.
- Kochanie - dźgnął mnie palcem w policzek - Jesteś zła?
Podniosłam się i usiadłam na łóżku, patrząc w jego karmelowe oczy. Po chwili powiedziałam:
- Jasne, że nie. Po prostu.. co mam zrobić? Iść przeprosić twoją mamę? - mruknęłam.
- Co? - Justin wybuchnął niekontrolowanym śmiechem.
- Co w tym śmiesznego? - zapytałam zdziwiona.
Chłopak jak zwykle wszystko bagatelizuje i ma z tego niezły ubaw, ale ja naprawdę chciałabym mieć dobry kontakt z Pattie, lubię ją.
- Wiesz.. - ponownie się zaśmiał - Nie masz za co przepraszać. W końcu to ona weszła do mojego pokoju bez pukania - wzruszył ramionami.
- Justin.. błagam Cię, powiedz mi, że kiedyś Pattie też Ci weszła do pokoju.. wiesz, w dwuznacznej sytuacji. Powiedz, że to nie pierwszy raz.. proszę - mruknęłam z nadzieją.
- Niestety, księżniczko. To pierwszy raz - zaśmiał się.
- Ugh - zmarszczyłam czoło.
Właściwie mogłabym się cieszyć, bo to oznacza, że chłopak raczej nie sypiał z dziewczynami w swoim łóżku. No chyba, że.. Pattie ich nie przyłapała, ale gdzieś w głębi serca, miałam nadzieję, że Justin zapraszał do swojego łóżka tylko.. ważne dla niego osoby. Jezu, brzmi to jakby miał mnóstwo dziewczyn i z każdą sypiał, a przecież to nie jest potwierdzone. Możliwe, że źle go oceniam, nie chce w ogóle tego robić. Z resztą nie mam zamiaru obwiniać go za to co robił kiedyś. To tylko i wyłącznie jego sprawa. Jeżeli kiedyś sypiał z wszystkimi dziewczynami w mieście, trudno, jego sprawa. Nie żyjmy przeszłością.
- Pójdę z nią pogadać i wszystko wyjaśnię - uśmiechnął się - Nie przejmuj się - cmoknął mnie w usta i wstał z łóżka.
Chłopak przeczesał ręką swoje włosy, założył szare spodnie dresowe, a do tego czarną, bawełnianą koszulkę i wyszedł z pokoju.
Z niechęcią sięgnęłam po telefon, który leżał na szafce nocnej. Wstrzymałam oddech i go odblokowałam. No nie. 20 nieodebranych połączeń od mamy. Był wyciszony, dlatego nic nie słyszałam. Westchnęłam i stwierdziłam, że lepiej nie oddzwaniać, tylko napisać sms-a. No chyba, że chce słyszeć jej wrzaski i pretensję, ale chyba tym razem podziękuje.
Grace:
Nie martw się. U mnie wszystko w porządku, zaraz wrócę do domu.
Wstałam z łóżka i zaczęłam zbierać moje ubrania z całego pokoju. Ściągnęłam koszulkę Justina, położyłam ją na krzesło i założyłam na siebie wczorajsze ubrania. Przeczesałam ręką włosy i postanowiłam, że pójdę skorzystać z łazienki. Wyszłam po cichu z pokoju i ruszyłam korytarzem, ale zatrzymałam się, kiedy usłyszałam głosy, dobiegały one z kuchni.
- Justin.. czy wczoraj, kiedy mnie nie było.. Wy..? - usłyszałam zmartwiony głos Pattie.
- Mamo! Jasne, że nie - zaprzeczył chłopak - Do niczego nie doszło.
- Myślisz, że jestem głupia czy głupia? - zapytała.
- To podchwytliwe pytanie? - zaśmiał się i zapewne przeczesał ręką swoje włosy.
- Justin.. przecież widziałam na własne oczy! Wszędzie wasze ubrania, a ty półnagi.. - nie dokończyła, ponieważ syn jej przerwał.
- Okej, może to wygląda dziwnie i trochę.. podejrzanie. Ale zaufaj mi. Skoro tak mówię, to tak było - westchnął - A nawet jeśli nie.. to co? Nie lubisz Grace?
- Oh, oczywiście, że lubię. I właśnie o to chodzi. Przecież wiem, jaka jest różnica wieku między wami - powiedziała z wyrzutem.
- Różnica wieku między nami? - powtórzył rozbawionym głosem.- Mamooo.. Grace ma 16 lat. Jeśli według Ciebie 3 lata to dużo, to jesteś śmieszna. Mam Ci przypomnieć o ile mój ojciec był od Ciebie starszy? - nie czekając na odpowiedź, powiedział - O 5 lat - warknął.
- Justin! Przestań - pisnęła kobieta - To nie chodzi o mnie i o ojca..
- Ale taka jest prawda, więc przestań pierdolić o jakieś różnicy wieku. Mogę się pieprzyć z Grace i nic Ci do tego, jasne?! - krzyknął.
- Słownictwo! - byłam pewna, że kręci teraz głową i myśli nad odpowiedzią - Dokończymy tą rozmowę później. Teraz idź do niej.
Kiedy to usłyszałam, skręciłam w pierwsze drzwi po prawej i znalazłam się w łazience. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie, bez jakichkolwiek emocji. Nie chciałam, żeby przeze mnie się pokłócili. To nie tak miało być. Mieli spokojnie porozmawiać, wyjaśnić to. I jeszcze Justin potraktował swoją mamę.. chamsko. Nie podoba mi się to, chociaż ja nie traktowałam swojej mamy lepiej, ale w końcu on jest chłopakiem. Zrobiło mi się trochę przykro, kiedy usłyszałam te słowa:
Mogę się pieprzyć z Grace i nic Ci do tego, jasne?!
To zabrzmiało jakbym była jakąś pieprzoną zabawką bez uczuć. Ale mam nadzieję, że Justin tak nie uważa i powiedział to tylko i wyłącznie w złości. Westchnęłam i odkręciłam kurek z zimną wodą. Opłukałam twarz, żeby się obudzić, kiedy już to zrobiłam, zakręciłam go i wytarłam twarz w żółty ręcznik, wiszący na grzejniku. Wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę drzwi, prowadzących do pokoju chłopaka. Otworzyłam je i zastałam Justina siedzącego na krześle przy biurku.
- I jak poszła rozmowa? - uśmiechnęłam się słabo.
- Dobrze - wzruszył ramionami.
Wzięłam z półki mój telefon, schowałam go do tylnej kieszeni moich spodenek i powiedziałam:
- Ja już um.. pójdę.
- Przepraszam, nie mogę Cię odprowadzić, mam jeszcze coś do zrobienia - zacisnął usta w cienką linię.
- Jasne - uśmiechnęłam się - To cześć - machnęłam niezręcznie ręką.
Justin pokiwał głową i nadal siedział na krześle. Zastanawiał się nad czymś, był zamyślony. Może chodziło o kłótnie z jego mamą? Możliwe, ale wiedziałam, że nie ma najlepszego humoru, dlatego grzecznie wyszłam. Ubrałam buty w przedpokoju i zaglądnęłam do kuchni. Pattie nalewała sobie soku do szklanki. Odchrząknęłam, więc kobieta zwróciła na mnie uwagę.
- Ja.. - zaczęłam - Przepraszam. Nie powinno mnie tutaj być w nocy, to się więcej nie powtórzy - wymamrotałam.
- Oh, skarbie. Nie przepraszaj, to było małe.. nieporozumienie - uśmiechnęła się szczerze - Po prostu uważaj na Justina... Nigdy nie wiadomo co mu wpadnie do tej głowy - zaśmiała się, kręcąc głową - Dbaj o siebie i jeśli nie będziesz miała na coś.. ochoty, to po prostu się na to nie gódź, jasne?
Podniosłam brwi w zdziwieniu i powiedziałam:
- Jasnee - przeciągnęłam, nie wiedząc dokładnie o co jej chodzi - Do widzenia - i wyszłam z mieszkania.
Podczas drogi do domu byłam bardzo zamyślona. Ciągle powtarzałam sobie słowa mamy Justina i próbowałam je zrozumieć. Czy jej chodziło o to, że jeśli chłopak namawiałby mnie do uprawiania seksu, to mam się dobrze na tym zastanowić? To przecież wiem, nie jestem jakaś tępa.. Ale rozumiem Pattie, chce dobrze. Widocznie nie zna najlepiej swojego syna, bo on nigdy nie naciskał.. jak na razie. Możliwe, że 'nasza relacja' przypomina Pattie jej dawne małżeństwo. Chociaż u nich różnica wieku była większa to i tak może trochę przypominamy ich? Możliwe. Jednak nie chciałabym poznać ojca Justina. Zdradził Pattie, a dla mnie to jest coś.. niewybaczalnego, okropnego, tragicznego, dlatego mam taki, a nie inny stosunek do mojej mamy.
Nagle zderzyłam się z kimś. Potknęłam się i w mgnieniu oka leżałam na chodniku. Wstałam, dość niezgrabnie i popatrzyłam na dziewczynę, która klęczała i otrzepywała swoje spodnie z kurzu.
- O mój Boże! Alex! - pisnęłam.
Dziewczyna miała długie, czarne włosy, które luźno opadały na jej ramiona. Piękne, brązowe oczy radośnie błyszczały w tym świetle, a jej malinowe usta uformowały się w duży uśmiech, kiedy mnie zobaczyła. Miała na sobie długie, czarne getry, białe adidasy i o rozmiar za dużą, niebieską bluzę z numerem 88. Jak zwykle, ubrana jak skate. Kochałam jej styl.
Kiedy dziewczyna wstała, momentalnie rzuciłam się na nią i mocno przytuliłam.
- Grace, co Ty tutaj robisz? - zapytała Alex, kiedy oddaliłyśmy się od siebie.
Wyciągnęła słuchawki z uszu i czekała na moją odpowiedź.
- Jestem tu na wakacjach.. Rany, nie wiedziałam, że to właśnie tutaj się przeprowadziłaś.. - wymamrotałam.
Alex Santiago to moja najlepsza przyjaciółka z czasów dzieciństwa. Kiedyś byłyśmy nierozłączne, ale dziewczyna musiała się przeprowadzić, bo jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym i z tego co pamiętam, musiała zamieszkać u babci. Dopiero po chwili zauważyłam chłopaka, który stał za nią. Miał czarne włosy i ciemne oczy, a broda, którą zapuszczał, sprawiała, że wyglądał trochę starzej. Ubrał się w długie, czarne rurki i koszulę w kratę. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- Zayn - szepnęłam i momentalnie wtuliłam się w jego szyję.
Jest to brat Alex, zawsze miałam z nim dobry kontakt. Lubiłam go, był zabawny i zawsze szczęśliwy.
Oderwałam się od chłopaka i powiedziałam do Alex:
- Przepraszam, spieszę się do domu. Mama na mnie czeka. Możesz mi podać swój numer? Zgadamy się, okej? - uśmiechnęłam się.
Kiedy podałyśmy sobie numery, ruszyłam w stronę domu. Szłam jakieś 5 minut, co chwilę kopiąc kamyk i uśmiechając się jak jakaś idiotka. Cieszę się, że spotkałam Alex. Może odnowimy swoje relacje? Kiedyś dobrze się dogadywałyśmy i nawet obiecałyśmy sobie, że będziemy się przyjaźnić na zawsze. Może jednak dotrzymamy tej obietnicy?
Kiedy znalazłam się przed moim domem, czułam, że bicie mojego serca momentalnie przyspiesza, a ręce zaczęły się pocić. Wytarłam je szybko i zaczęłam obmyślać co mogłabym powiedzieć swojej mamie. Kiedy już miałam obmyślony plan, weszłam do domu. Ściągnęłam buty i poszłam do salonu, w którym znajdowała się moja mama. Stała przed kanapą i rozmawiała z kimś przez telefon, gestykulując przy tym rękami.
Westchnęłam i usiadłam na sofie.
- Dziecko! Gdzieś ty była przez całą noc? - wrzasnęła.
U Justina i uprawiałam z nim suchy seks.
- Mamo.. spokojnie, pozwól, że Ci to wszystko wyjaśnię. Spotkałam Alex, pamiętasz ją? Przyjaźniłam się z nią w podstawówce. Poszłam do jej domu, dużo rozmawiałyśmy, a potem zaczęłyśmy oglądać film i jakoś tak wyszło, że nawet nie wiem, kiedy zasnęłyśmy przez telewizorem.. Rano obudził nas jej brat i od razu do Ciebie napisałam - uśmiechnęłam się szczerze.
Czasami kłamstwo jest o wiele lepszym wyjściem.
Moja mama odetchnęła z ulgą i zapytała:
- Na pewno?
- No tak - wzruszyłam ramionami.
- Przysięgnij, że nie byłaś u żadnego chłopaka? - podniosła lewą brew w pytaniu.
Okej, tego się nie spodziewałam, ale cóż. Muszę przyznać, jest dobra w myśleniu.
- Mamo, proszę Cię.. Ja tu nikogo nie znam - wymamrotałam.
- Przysięgnij - warknęła.
Ugh, nie miałam innego wyboru, no chyba, że chciałam żeby mnie uziemiła na zawsze.
- Przysięgam - przegryzłam wargę.
- Czyli nadal jesteś dziewicą? - zapytała bez zastanowienia.
Gdybyś tylko wiedziała. Smutne, że moja mama o tym nie wie, ale nie mam zamiaru jej o tym mówić. Nie ufam jej. Po prostu.
- Tak - przytaknęłam - Mogę już iść?
- Idź - machnęła ręką w stronę schodów i chwyciła telefon, wystukała coś na nim, przyłożyła go do ucha i po paru sekundach, zaczęła mówić - Ted, tak, tak. Jest już w domu. Wszystko w porządku, tak.
Ruszyłam w stronę mojego pokoju i położyłam się na łóżku. Kłamanie przychodzi mi z łatwością. To trochę źle, bo nie lubię tego robić, ale mama mnie do tego zmusza. Nawet nie chce wiedzieć, co by zrobiła, gdyby dowiedziała się, że spędziłam noc u Justina. Chwyciłam telefon i napisałam do chłopaka:
Grace:
Masz jutro czas?
Musiałam z nim pogadać o tym, czy wie, że moja mama i jego tata... Tak, chce wiedzieć co o tym myśli.
Czekałam na odpowiedź 10 minut, ale niestety nie pojawiła się. Z nudów włączyłam jakiś film na laptopie, ale kompletnie nie potrafiłam się na nim skupić. Ciągle patrzyłam na ten pieprzony telefon i sprawdzałam czy przypadkiem i nie odpisał. Ale nie zrobił tego.
Minęły dokładnie 3 dni. Justin nie odbierał ode mnie telefonów i nie odpowiadał na sms-y. Po południami nie chciałam nigdzie wychodzić, dlatego się nudziłam. Czułam, że staje się taka jak na początku wakacji. Książki i filmy mi wystarczały. Postanowiłam, że wezmę prysznic, bo nie miałam nic ciekawszego do roboty. Ściągnęłam brudne ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie. Weszłam pod prysznic i relaksowałam się, kiedy gorąca woda parzyła moje ciało. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam płakać. Łzy mieszały się z wodą. Było mi cholernie smutno, bo miałam nadzieję, że Justin po naszym 'bliższym spotkaniu' odezwie się. W głowie kłębiło mi się mnóstwo myśli. Pewnie byłam słaba w łóżku, więc mnie olał. Mógł mi to chociaż powiedzieć, a nie unikać. A może jednak chodzi o coś innego? Nie mam pojęcia, ale to nie zmieniło faktu, że się do mnie nie odzywa. Umyłam ciało czekoladowo-migdałowym żelem pod prysznic i spłukałam się. Owinęłam się puchowym ręcznikiem i ruszyłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i miałam wielką ochotę zasnąć. To było łatwiejsze, bo kiedy nie spałam, ciągle myślałam o Justinie o tym czemu do mnie nie napisał. Moje powieki stawały się coraz cięższe, kiedy usłyszałam dźwięk.
Beep! Beep!
Wyskoczyłam z łóżka i ruszyłam w stronę komórki, która znajdowała się na biurku.
Jedna nowa wiadomość.
Moje serce automatycznie zaczęło bić szybciej, a ręce trząść się. Chciałam, żeby to był sms od Justina. Właściwie byłam pewna, że to on, bo nikt inny do mnie nie piszę. Kiedy wyświetliłam wiadomość, westchnęłam ze złością.
Sam:
Jestem już w Blater. Mieliśmy spędzić te wakacje razem, pamiętasz? Masz ochotę się dziś spotkać?
Kompletnie o nim zapomniałam, ale właściwie i tak nie mam co robić. Kupimy jakieś jedzenie i obejrzymy filmy. Tak, to chyba dobry pomysł.
Wystukałam szybko odpowiedź.
Grace:
Jasne. Zobaczymy się o 19:00 pod sklepem przy parku?
Na odpowiedź czekałam parę sekund.
Sam:
Dobrze. Do zobaczenia.
Była 17:30, dlatego postanowiłam, że zacznę się już zbierać. Ubrałam koronkową bieliznę, czarne getry i dłuższą, niebieską koszulkę z napisem. Założyłam parę bransoletek i poszłam do łazienki. Nałożyłam tusz na rzęsy, podkreśliłam oczy eyelinerem i musnęłam usta wiśniowym błyszczykiem. Nałożyłam lekki podkład, żeby zakryć niedoskonałości mojej cery, a włosy rozczesałam i pozostawiłam luźno. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju Nicki. Chciałam pogadać o tym co zamierza zrobić ze swoim przyszłym dzieckiem. Mówiłam, że ta rozmowa jej nie ominie, dlatego chce dotrzymać słowa. Zapukałam w drzwi, a kiedy nikt nie otwierał ani nic nie odpowiedział, otworzyłam je, ale w środku nikogo nie było. Westchnęłam, znowu mnie unika. Schowałam jeszcze do kieszeni pieniądze i telefon i pobiegłam na dół.
- Mamo, wychodzę! - wrzasnęłam.
- Gdzie idziesz? - zapytała.
Ugh, znowu się zaczyna.
- Do Sama, pamiętasz go? - mruknęłam i zaczęłam ubierać czarne trampki przed kostkę.
- Pamiętam. Wrócisz na noc do domu.. prawda? - podniosła brwi w pytaniu.
- Ugh, tak. Tamto to była.. jednorazowa sytuacja.
- No jasne - nie była przekonana.
- Nieważne - warknęłam - Cześć - i wyszłam z domu, nie czekając na odpowiedź.
Szłam powolnym krokiem, ponieważ miałam jeszcze sporo czasu. Cieszę się, że mogę się spotkać z Samem. Właściwie wszyscy się ode mnie odwrócili. Nicki jest obrażona i mnie unika, a Justin.. to samo. Nie mam pojęcia co się dzieje. Widocznie odpycham ludzi swoim zachowaniem, wyglądem? Nie mam pojęcia, ale nie powiem, że nie jest mi przykro. Bo jest. Potrząsnęłam głową, żeby wyrzucić te myśli. Po paru minutowej drodze znalazłam się przed sklepem. Stał już tam Sam Sanders i szeroko się uśmiechał. Brązowe włosy były przykryte czapką smerfetką, a zielone oczy dodawały mu charakteru. Ubrany był w 3/4 jeansy i czarny t-shirt z zielonymi, neonowymi napisami.
- Cześć! - zawołałam.
- Hej - podszedł do mnie i mocno przytulił.
- To co chcesz robić? - zapytał, kiedy się od niego odsunęłam.
- Możemy kupić coś do jedzenia i pooglądać filmy? Tak jak kiedyś..? - zapytałam z nadzieją.
- Jasne - wzruszył ramionami - W takim razie idź do sklepu, a ja do Ciebie zaraz przyjdę.
- Czemu nie wejdziesz ze mną? - zmarszczyłam czoło w zdziwieniu.
- Umówiłem się tutaj z kimś. To zajmie mi tylko chwilkę - uśmiechnął się szczerze.
- Dobrze, w takim razie do zobaczenia - odwzajemniłam uśmiech.
Chłopak pokiwał głową, więc weszłam do małego sklepu. Za ladą stała starsza kobieta o siwych włosach, która nie przejęła się zbytnio moim przyjściem. Chwyciłam koszyk i zaczęłam pakować do niego różne słodycze. Wzięłam chipsy, żelki, popcorn, czekoladę, batony, lizaki i dwie cole. Wiem, cholernie niezdrowo, ale chce miło spędzić czas z Samem, a po za tym to jest nasza mała tradycja. Kiedyś spotykaliśmy się w każdy piątek, u mnie w domu, zajadaliśmy się słodyczami i oglądaliśmy jakieś beznadziejne seriale. Tęsknie za tym.
Kiedy zapłaciłam za zakupy, chwyciłam reklamówkę i wyszłam ze sklepu. Rozglądnęłam się, ale nigdzie nie widziałam Sama. Było już ciemno, a drogę oświetlała mi pobliska lampa uliczna. Westchnęłam i kiedy byłam już w trakcie wyciągania telefonu, żeby zadzwonić do chłopaka, usłyszałam krzyk.
- Kurwa! - wrzasnął Sam - Puszczaj!
Cholera. Mam dzwonić na policję? Nie, zanim oni przyjadą do minie sporo czasu, a tej chwili go nie mam. Pójdę tam i zobaczę co się dzieje. W razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa mogę zadzwonić do Justina, prawda? Taaa o ile odbierze. A właściwie to.. chodziłam na te całe zajęcia samoobrony, więc zobaczymy czy się czegoś nauczyłam. Krzyk dobiegł zza sklepu, dlatego ruszyłam w tamtą stronę, schowałam telefon do kieszeni i czułam, że coraz bardziej się boję. Stanęłam za kontenerem na śmieci i przypatrywałam się całej sytuacji. Przy murku stał Sam, a wokół niego trzech chłopaków, ubranych na czarno, w ciemnych kominiarkach. Świetnie, ich jest trzech, a ja jedna. Na pewno dam sobie radę.
- Masz nam oddać hajs! - zawołał jeden z nich.
- Mówiłem, że oddam jak zdobędę te pieprzone pieniądze. Słuchasz mnie w ogóle? - zapytał Sam.
W twojej sytuacji, radziłabym Ci nie pyskować, chłopcze.
Jeden z chłopaków, najwyższy z nich, stał zaraz przed Samem, natomiast pozostała dwójka zaraz za nim, pewnie służyli za wsparcie. Ten na samym czele musiał być ich szefem czy coś takiego. Kiedy Sam się odezwał, pozostała dwójka podeszła do niego i zaczęli go bić w twarz oraz brzuch. Chłopak padł na ziemię i zwijał się z bólu, natomiast Ci nie przestawali, byłam pewna, że zaraz przestaną, ale tak się nie stało. Kopali go jeszcze mocniej. Kiedy chłopak zawył głośno z bólu, zobaczyłam krew spływającą z jego twarzy. Bez namysłu pobiegłam w ich stronę i krzyknęłam:
- Przestańcie!
Wszyscy nagle obrócili się i patrzyli prosto na mnie. Moje serce biło niemiłosiernie szybko, a ja miałam ochotę uciekać, ale wiedziałam, że nie mogę zostawić Sama w takim stanie. Jeden z chłopaków, ten, który był na samym czele podszedł do mnie i mruknął:
- Nie powinnaś tutaj być, słoneczko.
- Proszę, puśćcie go - mówiłam poprzez łzy.
Robiło mi się coraz słabiej, kiedy widziałam krew wokół ciała Sama. Chłopak ubrany na czarno podchodził do mnie coraz bliżej, natomiast dwójka przypatrywała się mi z daleka, a mój przyjaciel stracił przytomność.
- Wiesz co robię z takimi niegrzecznymi dziewczynkami jak Ty? - zapytał z nutką rozbawienia w głosie.
Przełknęłam głośno ślinę. Kiedy nic nie odpowiadałam, odpowiedział na swoje pytanie.
- Tak, dobrze myślisz. Będę Cię pieprzył tak mocno, że nie będziesz w stanie nic powiedzieć - jego oczy zrobiły się czarne - Bierzcie ją chłopaki! Zabawimy się nią trochę.
Dwóch chłopaków podchodziło do nas, chciałam uciekać, biec najszybciej jak potrafię, ale nie mogłam. Czułam, że nie mogę się ruszyć. Sparaliżowało mnie. Każdy mięsień mojego ciała zastygł. Byli coraz bliżej, a ja nie potrafiłam zrobić nawet kroku w tył. Jeden z nich podszedł do mnie i chwycił mnie za nadgarstki, żebym nie mogła uciec. W tym momencie zapomniałam wszystkie ciosy z tych pieprzonych zajęć. Nic, kompletnie nic nie pamiętałam. Pustka w głowie. Drugi chłopak nie podszedł do mnie, tylko do swojego szefa. Powiedział mu coś na ucho, a ten tylko przytaknął z grymasem na twarzy.
- Może następnym razem, słoneczko - powiedział rozbawionym głosem - Idziemy.
Odetchnęłam z ulgą i popatrzyłam na ciało Sama, które leżało całe we krwi, a potem na oddalających się chłopaków i w tym momencie zesztywniałam. Szef i ten drugi chłopak, który trzymał mnie za ręce mieli koszulki z krótkim rękawem, natomiast ten, który szepnął coś do ucha tego obleśnego typa, miał koszulkę bez rękawów. Widziałam wszystkie jego tatuaże. A w tym tym tygrysa, który najbardziej mi się podobał.
Jestem tego pewna, to był Justin.
Cześć kochani! Pod ostatnim rozdziałem było mniej komentarzy niż się spodziewałam. Nie wiem, może nie lubicie scen +18? Albo nie podobało Wam się jak to opisywałam? Błagam, jeśli było coś nie tak to mi napiszcie. Zapraszam do zakładki INFORMOWANI. Zapisujcie się! :) JEŚLI PRZECZYTAŁAŚ/EŚ TEN ROZDZIAŁ, PROSZĘ, SKOMENTUJ! To dla mnie naprawdę ważne, nawet nie wiecie jak to cholernie motywuje.
Do zobaczenia! Kocham <3
#Klaudia
PS Już w poniedziałek rozpoczęcie roku, nie wiem jak ja to przeżyje ;o
Super rozdzial @biebs_ilysmx
OdpowiedzUsuńo kurcze..mam nadzieje ze ona sie myli...kurcze..genialne ! masz wielki talent!
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Jej, czekam na nn\wiki_mmm
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńcudowny jak zawsze <3 nie mogę doczekać się następnego, mam nadzieje ze bedzie szybko xoxoxo / @jaybeeex
OdpowiedzUsuńŚwietny! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ;D
@natalina656
wow tam był Justin... ciekawie
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego :D jesteś cudowna<3
@swetspeed
Czekam na
OdpowiedzUsuńWszystko opisujesz genialnie i podobają nam się sceny +18 xD czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńWszystko jest okey. :** Świetnie piszesz, nie przejmuj sie komami, może to jednorazowy przypadek :)
OdpowiedzUsuńBOSKIII, Jak to nie podobał się rozdział z 18+? (; Oczywiśćie że się podobał i czekam na koleny taki!!!!
OdpowiedzUsuńnevv-love-story.blogspot.com
Kocham!!! Jak nie kochamy jak kochamy takie sceny!! A kiedy będzie rozdział? Xoxo
OdpowiedzUsuńSswietny rozdzial, ale ciekawe jak to sie dalej potoczy ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie sceny z poprzedniego rozdzialu!:D pisz nadal takie xd przezyjesz rozpoczecie roku :* ktora klasa?
OdpowiedzUsuńO jezu, swietny! Justin i takie cos? Ech...
OdpowiedzUsuńCzekam NN :)
cudowny! czemu on się do niej nie odzywa głupek
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńJeju super, naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3 *_*. Czekam na następny :P
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Nie rozumiem Justina :-\
OdpowiedzUsuńAww Świetny *.* kocham kocham kocham <333 miłego dnia ;3 czekam na kolejny ;)@nxd69
OdpowiedzUsuńOmg boski *,* pisz szybko kolejny ! ;** @wiktoriamarkow
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
OdpowiedzUsuńMyśle, że w czwartek albo w piątek. Rozdziały staram się dodawać co tydzień :)
UsuńO ja pieprzę! No nieźle! :D nie rozumiem tylko czemu Justin nie odzywa siędo Grace :c co mu odbiło?! Świetny rozdział zresztą jak zawsze :* Czekam na kolejne :) @annie_pilch
OdpowiedzUsuńAle zajebiste. Juz nie mogę się doczekać nastepnego .
OdpowiedzUsuńKiedy następny noo ? ;)) <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś czeka na nowy rozdział, więc dziękuje za komentarz :) Niestety rozdziału dzisiaj na pewno nie dodam. Jest on już w połowie napisany, więc myśle, że jutro już będzie ^^
Usuń