sobota, 9 sierpnia 2014

10. Ona Cię podrywała.

Kiedy jego ręka była na poziomie fioletowej bluzy, zamknęłam oczy. Musiałam wyglądać naprawdę dziwnie. Siedziałam na łóżku z zaciśniętymi pięściami na kołdrze, ciekawa tego co się zaraz wydarzy.
- Grace.. czemu masz zamknięte oczy? - zapytał Justin.
- Ja um.. - niechętnie je otworzyłam i spoglądnęłam na chłopaka, który stał nade mną z miętowym pudełeczkiem w ręku - Nieważne.
Chłopak tylko zmarszczył brwi w zdziwieniu i usiadł obok mnie. Z odruchu się odsunęłam.
- Ja nie gryzę - uśmiechnął się, ukazując rząd białych zębów.
Wiem, że nie gryziesz, ale posiadasz broń, która znajduje się w twojej szafie, a to już jest coś..
- Tak, wiem - delikatnie się do niego przybliżyłam.
Otworzył okrągłe pudełko i zaczął w nim grzebać. Wyciągnął parę papierków, a następnie.. srebrną bransoletkę. Była piękna, ale po co mi ją pokazuje?
- Jest śliczna - włożyłam ręce pomiędzy kolana i przypatrywałam się biżuterii.
- Moja babcia dała mi ją parę lat temu i powiedziała, że ta bransoletka jest dla niej ważna, bo należała do jej matki. Prosiła mnie, żebym przekazał ją wyjątkowej dla mnie dziewczynie i pomyślałem o Tobie. W końcu jesteś wyjątkowa, prawda? To jest taki jakby.. prezent za to, że mi wszystko opowiedziałaś. Chciałbym żebyś ją zawsze nosiła. Jeśli będzie Ci trudno, jeśli będzie chciała zrobić coś.. głupiego, wtedy popatrzysz na nią i przypomnisz sobie, że masz mnie. Pamiętaj, zawsze możesz do mnie zadzwonić. Bo wiesz.. powiedziałaś mi, że chciałaś się kiedyś zabić..
- Tak, ale to było dawno - przerwałam mu.
- Wiem, ale nie chciałbym, żeby coś Ci się stało, dlatego to dla Ciebie.
Justin chwycił mnie za rękę i położył ją na swoim kolanie. Założył bransoletkę na mojej lewej ręce i mnie przytulił. Usiadłam na nim okrakiem i położyłam dłonie na jego ramionach, a chłopak masował moje boki.
- Nie sądzę, że zasługuje na tą bransoletkę - potrząsnęłam ręką przed jego twarzą, żeby pokazać biżuterię, która ładnie na mnie wygląda, oczywiście, nie chwaląc się - Przecież ona była ważna dla twojej babci, a ja.. nie jestem wyjątkową dziewczyną. Jest piękna, ale nie chce jej.
- Grace, przestań. Już Ci ją dałem i nie masz nic do gadania. Zrozum, jesteś dla mnie wyjątkowa, więc ją zachowaj.
Pokiwałam twierdząco głową i czułam, że moje policzki delikatnie się zaczerwieniły.
- W takim razie.. dziękuje - uśmiechnęłam się szeroko, ponieważ ona naprawdę mi się podobała.
Chłopak przytulił mnie, a ja schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Po chwili usłyszałam głos dziecka, które się śmiało. Zdezorientowana popatrzyłam na Justina, a on tylko westchnął i powiedział:
- Myślałem, że wrócą później..
Wstałam z kolan chłopaka i nadal patrzyłam na niego zdziwiona.
- Kto? - zapytałam.
- Moja mama i siostra - odparł.
Od kiedy od ma siostrę? O kurwa, poznam jego mamę.
- Mhm - pokiwałam głową.
- Chodź - pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy z jego pokoju, kierując się w stronę kuchni. 
W przedpokoju spoglądnęłam szybko na swoje odbicie, bo byłam ciekawa tego, jak wyglądam. Cóż, dzisiaj dużo się wydarzyło, ale nie chce, żeby było to po mnie widać. Na szczęście wyglądałam w miarę dobrze, nie było żadnego śladu po płaczu. Weszliśmy do kuchni, która była dość mała, ale przytulna. Ściany były koloru zielonego, a meble ciemnego brązu. Przy otwartej, białej lodówce stała kobieta o ciemnych, długich włosach, była niższa ode mnie, a jej oczy wyglądały jak przejrzyste jezioro. Wydawała się być miłą, starszą kobietą. Nałożyła na siebie kremowy, dzianinowy sweter i jeansy, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Na blacie siedziała mała dziewczynka o jasnych włosach i brązowych oczach (takich jak Justin), zajęta jedzeniem truskawek. Miała na sobie żółtą, kwiecistą sukienkę i według mnie, miała około 6 lat.
- Widzę, że mamy gościa - powiedziała mama Justina.
- Tak.. to jest Grace, moja.. przyjaciółka. Grace, to moja mama.
- Dobry wieczór, jestem Grace Meet - podałam rękę kobiecie, która tylko pokiwała przecząco głową i przyciągnęła mnie do niedźwiedziego uścisku.
- Pattie Bieber - powiedziała - Kochanie, w naszej rodzinie tak się witamy, a to jest Jazmyn - wskazała palcem na małą dziewczynkę, wzięła ją na ręce i postawiła przy mnie.
- Cześć, jestem Grace - uśmiechnęłam się.
- Jazzy - powiedziała, trochę zawstydzona dziewczynka.
Zgięłam się i przytuliłam mocno siostrę Justina, a ta objęła mnie swoimi małymi rączkami i powiedziała:
- Masz takie miękkie włosy i.. - powąchała je - ładnie pachną.
- Dziękuje - pogłaskałam ją delikatnie po głowię - Twoje też są mięciutkie - uśmiechnęłam się.
Podrapałam się po ręce, a dziewczynka zaczęła się śmiać i przeczesała ręką swoje włosy.
- Może zostaniesz na kolację? - zapytała mama Justina.
- Nie, dziękuje. Musze już wracać do domu.
- Dobrze, w takim razie do zobaczenia - uśmiechnęła się szeroko.
- Miło było panią poznać. I Jazmyn oczywiście też.
- Oh, skarbie. Mów mi Pattie - powiedziała i oparła się jedną ręką o blat.
Pokiwałam twierdząco głową i wyszłam z kuchni, zaczęłam ubierać buty w przedpokoju, kiedy Justin zaproponował:
- Odprowadzę Cię do domu - włożył swoje ręce do kieszeni, tak, że tylko kciuki wystawały.
- Justin, nie trzeba - odmówiłam, ponieważ chciałabym to wszystko sobie przemyśleć, ale jak zwykle chłopak nie dał za wygraną.
- Jest już ciemno, nie ma mowy, że pójdziesz sama.
Westchnęłam i wyszłam z mieszkania. Justin po chwili dorównał mi kroku i szliśmy w ciszy, co jakiś czas stykając się ramionami.
- Dobrze, że nie zostałaś na kolacji. Przynajmniej nie uciekniesz ode mnie tak szybko - zaśmiał się.
- Dlaczego miałabym uciekać? - zapytałam ciekawa tego, co ma na myśli.
- Wiesz, moja mama jest trochę.. wkurzająca i założę się, że jak ją bliżej poznasz to będziesz miała dosyć i ode mnie uciekniesz.
- Wydaje się być miła. Lubie ją - powiedziałam szczerze - A Jazzy jest taka urocza. Nie mówiłeś, że masz siostrę.. - powiedziałam z wyrzutem.
- Nie pytałaś - uśmiechnął się.
I wtedy przypomniały mi się słowa mojej mamy..  
To są bracia. Mieszkają niedaleko nas.. To Justin Bieber i jego brat, Jaxon.
Nigdzie nie widziałam jego brata. Może gdzieś wyszedł? A co jeśli Justin ma tylko siostrę, a to o jego bracie to tylko głupie plotki? Nie mogłam wytrzymać, dlatego zapytałam:
- Masz jeszcze jakieś rodzeństwo, oprócz Jazmyn? - spoglądnęłam na niego, żeby zobaczyć jego reakcję, ale tylko zacisnął mocniej szczękę.
- Dlaczego pytasz? - zapytał bardzo spokojnym głosem.
- Z czystej ciekawości - wzruszyłam ramionami.
- Ta, mam jeszcze brata - odparł.
Kurwa, czyli to nie były plotki. 
- Nie było go teraz w domu, prawda? 
- Nie - mruknął szybko.
- Masz  z nim dobre kontakty? - zapytałam.
- Grace, o co Ci chodzi? - był lekko zirytowany.
- O nic - wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść szybciej przez park.
- To dlaczego Cię to tak interesuje? - mruknął.
- Pytam z nudów.. - udałam niewzruszenie - Jeśli nie chcesz, to nie mów. Chciałam tylko nawiązać rozmowę.. - uśmiechnęłam się słabo.
- Nie chodzi mi o to - warknął - Nazywa się Jaxon i ma 16 lat, tyle co Ty, ale nie chce żebyś się do niego zbliżała, jasne?
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Bo tak powiedziałem - włożył ręce do kieszeni spodni.
Widać było, że ten temat jest dla niego.. dość wrażliwy, dlatego odpuściłam. Szliśmy w niezręcznej ciszy, a chłopak w tym czasie dwa razy zapalił. Nie miałam przy sobie żadnych papierosów, ale nie chciałam pożyczać od Justina, dlatego nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Szłam szybkim krokiem i nuciłam piosenkę. W sumie nie mam pojęcia o co mu chodzi, skoro poznałam jego mamę i siostrę, to dlaczego nie mogę poznać jego brata? To dziwne. Ciekawe co z jego ojcem.. ale teraz na pewno nie będę się o niego pytać. Jest za bardzo zdenerwowany. Po paru minutach, znaleźliśmy się przed moim domem. Chłopak cmoknął mnie w policzek i powiedział: 
- Trzymaj się - i poszedł.
On jest obrażony? A może zły? Nie mam pojęcia, ale wiem, że muszę się dowiedzieć więcej o jego bracie i go poznać. Weszłam do domu, ściągnęłam buty i poszłam do kuchni. Przy stole siedziała moja mama i piła samotnie herbatę.
- Hej - wymamrotałam.
- Gdzie byłaś? - zapytała, stawiając czerwony kubek w kropki na stole.
U Justina. Tak, tak to ten chłopak z którym mam się nie spotykać. Dobrze, usłyszałaś. A i wiesz czego się dowiedziałam? Ma broń w szafie, super co nie? 
- Poszłam na spacer po plaży.
- Chcesz?- zapytała, wskazując brodą na kubek.
- Nie, dzięki. Wolę coś zjeść. 
Mama tylko pokiwała głową, ale wydaje mi się, że jest.. smutna? Kiedy zrobiłam sobie tosty z dżemem, usiadłam naprzeciwko niej i zapytałam:
- Coś się stało? 
- Nie - odpowiedziała szybko.
- Okej.. - jakoś nie byłam przekonana - A gdzie Ted i Nicki?
- Pokłócili się ze sobą..  Nicki wybiegła z domu i do tej pory nie wróciła. Ted jej teraz szuka, a ja mam zostać w domu, na wypadek gdyby wróciła. Tak się o nią martwię..
- Długo jej nie ma? - zapytałam niewzruszona jej jakże interesującą historią. Czujecie ten sarkazm?
- Wybiegła z domu jakąś godzinę temu.
- Na pewno się znajdzie. Jak tylko ochłonie, wróci - potarłam pocieszająco jej ramię, chociaż tak naprawdę miałam to gdzieś - Idę do siebie - wzięłam talerz z tostami i wyszłam z kuchni. 
Usiadłam na łóżku i zaczęłam w spokoju jeść kolację. Zrobiło mi się zimno, więc podeszłam do szafy i wyciągnęłam szarą bluzę. Ubrałam ją i wtedy coś mi się przypomniało. Bluza. Fioletowa bluza. Broń. W szafie. O co chodzi? Po co Justinowi broń? Dlaczego trzyma ją w domu? W swoim pokoju, jak gdyby nigdy nic? Chociaż .. może była zabawkowa? Nie, na pewno nie, przecież była ciężka i wyglądała jak prawdziwa. Chciałabym się spytać chłopaka o to, ale przecież nie mogę. Co mam  mu niby powiedzieć? 'Słuchaj, znalazłam broń w twojej szafie. Po co Ci ona?' Pomyślałby, że grzebałam mu w rzeczach, a to przecież nieprawda! Kiedy skończyłam tosty, odłożyłam pusty talerz na szafkę nocną i zobaczyłam na mojej ręce bransoletkę. Teraz, za każdym razem, kiedy na nią patrzę, przypomina mi się Justin i nasza rozmowa. Moje pieprzone wyznanie. Boże, jak mogłam być taka głupia, żeby mu o wszystkim opowiedzieć? Przecież on to może komuś wygadać. Wszyscy będą się ze mnie śmiać. Nie chce tego, cholera nie chce! Kurwa. Przecież opowiedziałam mu jeszcze o swoim wymarzonym, pierwszym razie. Nie wierzę. Wzięłam pierwszą. lepszą książkę, która znajdowała się na podłodze i uderzyłam się nią prosto w twarz. Dlaczego mu to opowiedziałam?! Przecież go to zupełnie nie interesuje. Jak mu to mówiłam, był bardzo poważny, ale mogę się założyć, że w duchu się śmiał. I to cholernie głośno. Muszę się go zapytać o tą broń. Jakoś tak.. tajnie, żeby się nie zorientował, że o niej wiem. Chwyciłam szybko telefon i wysłałam mu wiadomość:
Grace:
Hej, możemy się jutro spotkać?
Po paru minutach odpisał.
Justin:
Jutro nie mogę, sorry.
Czyżby nadal był na mnie zły? Jezu, o co mu chodzi? Muszę to wyjaśnić.
Grace:
Dlaczego?
Odpowiedź przyszła momentalnie.
Justin:
Muszę się zająć Jazzy.
To świetnie! Przecież mogę mu pomóc. Ale.. nie narzucam się? Nie, chyba nie.
Grace:
Mogę Ci pomóc, jeśli chcesz.
Justin:
Ta, czemu nie. Bądź koło 10:00 na placu zabaw, okej?
Grace:
Jasne, do zobaczenia!
Szczerze? Cieszę się, że będzie Jazzy, przynajmniej jak coś pójdzie nie tak, Justin nie będzie mógł się zdenerwować, bo będzie tam jego młodsza siostrzyczka. Byłam tak zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami, że nawet nie miałam siły wstać z łóżka, dlatego od razu zasnęłam.

Rano obudziłam się przed 9:00. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy kokosowym szamponem i wyszczotkowałam zęby. Spięłam włosy w wysokiego koka, pomalowałam usta wiśniowym błyszczykiem i nałożyłam tusz na rzęsy. Wyszłam z łazienki i poszłam do swojego pokoju, stanęłam przed szafą i zaczęłam się zastanawiać w co się ubrać. Zdecydowałam się na trzy czwarte, czarne spodnie, a do tego białą bluzkę i szarą bluzę. Tak na luzie, w końcu będę się też bawić z Jazzy, racja? A wiem ile dzieci mają w sobie energii, dlatego przygotowałam się na najgorsze. Zbiegłam na dół i zastałam mamę i Teda w kuchni.
- Hej - powiedziałam.
- Grace.. Nicki jeszcze nie wróciła, teraz jedziemy znowu jej szukać. A ty zostań w domu w razie, gdyby wróciła - wymamrotała moja rodzicielka.
Ha, nie.
- Tak, pewnie.
Ted odłożył pusty kubek po kawie do zlewu i wyszedł, a mama wybiegła z domu zaraz za nim. Niby po co mam tu na nią czekać? Jeśli wróci do domu, to nie ucieknie znowu, bo po co by wracała? Pieprzona filozofia. Trzeba troszeczkę pomyśleć, moja droga mamusiu. Westchnęłam i rozglądnęłam się po kuchni. Zapomnieli o mnie i nawet nie zrobili mi śniadania. Miło. W końcu przyjechałam tu na wakacje, nie? Chociaż z drugiej strony, to dobrze, że mnie olewają. Przynajmniej mogę się spotkać z Justinem. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i pospiesznie je zjadłam. Potem ubrałam czarne trampki i wyszłam z domu. Pobiegłam w stronę placu zabaw, który znajdował się przy parku, ponieważ byłam już trochę spóźniona. Po paru minutach drogi, znalazłam Justina siedzącego na ławce, co chwilę spoglądał na Jazzy, która bawiła się grzecznie w piaskownicy. Na huśtawkach huśtało się dwóch chłopczyków, na zjeżdżalni zjeżdżała dziewczynka o kasztanowych włosach, a na karuzeli kręciły się bliźniaki. Przypomniało mi to wszystko, czasy z dzieciństwa, kiedy jeszcze spędzałam wolny czas z moimi rodzicami. Dziwne, od tamtej pory, zmieniło się wszystko. Wyrzuciłam z głowy tą głupią myśl i ruszyłam w stronę chłopaka. Miał na sobie jasne rurki, opadające w kroku i białą koszulkę, a na to czarną bejsbolówkę. Założył czarne Sneakersy i okulary przeciwsłoneczne. 
- Cześć - pomachałam Justinowi i usiadłam obok niego.
- Hej - uśmiechnął się szczerze.
Okej, już nie jest na mnie zły, chociaż tyle..
Po chwili niezręcznej ciszy powiedział:
- Chodźmy do Jazzy.
- Okej.
Ruszyłam za nim w stronę dziewczynki, która miała dwa kucyki i białą sukienkę w różowe kropki. Wyglądała przesłodko! Zresztą dla mnie każde dziecko jest słodkie. 
- Cześć Jazmyn - uśmiechnęłam się.
- Hej - przytuliła mnie - Pobawcie się ze mną w berka! - wrzasnęła i klepnęła mnie w nogę, a ja automatycznie, zaczęłam za nią biegnąć, oczywiście spowolniłam swoje ruchy, żeby dziewczynka miała trochę frajdy z tej zabawy. Po chwili dotknęłam ją w ramię i powiedziałam:
- Berek!
Jazzy uśmiechnęła się  i zaczęła mnie gonić. Po chwili zmieniła kierunek i biegła w stronę swojego starszego brata. Justin chwilę przed nią uciekał, aż w końcu dał się złapać. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się łobuzerko. Wiedząc do czego zmierza od razu zaczęłam biegnąć. Chciałam sprawdzić, gdzie już jest i kiedy obróciłam się, Justin wpadł na mnie z całą swoją siłą. Upadłam na trawę, a chłopak zaraz za mną. Przygniótł mnie całym swoim ciałem, a ja zaczęłam się wiercić, bo był naprawdę ciężki i mnie trochę miażdżył. Chłopak położył ręce po obu stronach mojej głowy i szepnął:
- Nic Ci nie jest?
Pokiwałam przecząco głową.
Justin otarł się swoim nosem o mój i już miał mnie pocałować, kiedy usłyszałam piskliwy głosik.
- Coooo robicie? - zapytała Jazzy.
Chłopak szybko ze mnie wstał i podał mi rękę, żebym mogła sprawniej się podnieść.
- Nic - odparł Justin.
- Chodźmy na lody! Proooooszę! - wrzasnęła dziewczynka. 
- Dobrze - uśmiechnął się chłopak i wziął ją na ręce, a drugą chwycił mnie i splótł nasze palce. Po chwili drogi znaleźliśmy się w małej kawiarence. Było tutaj bardzo przytulnie, na miętowych ścianach wisiały obrazy a na parapetach leżało mnóstwo kwiatów. Usiedliśmy wokół szklanego stolika, kiedy podeszła do nas kelnerka. Wyglądała na jakieś 20 lat. Miała brązowe, kręcone włosy i długie (bardzo!) nogi. Zachichotała i zwróciła się do Justina:
- Co podać?
Kurwa, też tu jestem.
- Poproszę lody śmietankowe - uśmiechnął się i oblizał dolną wargę.
Ej, co to było?
- A ja poproszę lody truskawkowe! - wrzasnęła Jazzy, dzięki czemu kelnerka wróciła na ziemie, bo potrząsnęła głową.
Zaczęła coś pisać w notesie, a kiedy miała pójść, powiedziałam:
- Lody czekoladowe dla mnie.
- Jasne - przewróciła oczami i odeszła.
Już jej nie lubię.
Po chwili kelnerka wróciła z lodami i... kurwa! Najwyższy guzik jej koszulki był odpięty, a spódnica wyżej niż powinna i pomalowała usta błyszczykiem. Suka. Podała mi i Jazzy lody tak, że świeciła swoimi wielkimi cyckami prosto przed twarzą Justina. Chłopak ponownie oblizał usta i szeroko się uśmiechnął.
- Dziękuje - mrugnął do niej jednym okiem, a kiedy ta zachichotała, odprowadził ją wzrokiem. 
Po paru minutach zauważyłam, że obok jego lodów leży karteczka, ale nie widziałam co na niej piszę, dlatego sięgnęłam po chusteczkę, dzięki czemu mogłam dobrze zobaczyć.. numer telefonu i pieprzone serduszko! No chyba nie! Kiedy Jazmyn zjadła swój deser, powiedziałam:
- Słonko, popatrz, tam jest kącik z zabawkami. Idź się pobawić, a ja zaraz do Ciebie przyjdę, dobrze?
Pokiwała główką i poszła.
- Justin! Co to było? - wrzasnęłam szeptem.
- Co? - udawał, że nie wie o co mu chodzi.
- Ona Cię podrywała.. - wymamrotałam.
- Kto?
No Jazmyn, kurwa.
- Ta kelnerka!
- Zdaje Ci się - uśmiechnął się słabo.
- Justin! Pożerałeś ją wzrokiem..
- Nieprawda - zanurzył łyżeczkę w swoich lodach.
- Cholera, widziałam jak na nią patrzysz. A to co? - zapytałam i wzięłam karteczkę z jej numerem - Co to jest?
- Nie widziałem tego, serio. Ale.. zostawiła mi numer! Jak zaje.. to znaczy chujowo. Daj, wyrzucę to potem.
- sięgnął ręką po papierek.
- Nie, ja to wyrzucę - uśmiechnęłam się łobuzerko, bo dobrze wiem, że Justin by tego nie zrobił.
- Grace, nie! Daj mi to - wyrwał mi kartkę i wsadził ją do tylnej kieszeni spodni.
- Justin. O co Ci kurwa chodzi? - zapytałam zszokowana.
- Księżniczko, skończ z tymi wyrzutami, co? Dobrze wiesz, że gdyby Cię tu nie było, już dawno pieprzyłbym tą kelnerkę na zapleczu, więc się przymknij.
Zamarłam. Jak on mógł coś takiego powiedzieć?! Umówił się ze mną, a nie z nią.. racja? Nie mam zamiaru dłużej tego słuchać, dlatego powiedziałam:
- Świetny pomysł, Justin! W takim razie ja pójdę, a Ty ją przelecisz na zapleczu, co? - wstałam z siedzenia.
- Grace, poczekaj, nie to miałem na myśli..
- Nie odzywaj się do mnie! - i wyszłam w pośpiechu z kawiarni.

 Głupi Justin, co on narobił..

Jeśli to przeczytałaś/eś zostaw nawet najmniejszy komentarz, ponieważ KAŻDY motywuje mnie do dalszego pisania. Dodałam zakładkę INFORMOWANI! Zapisujcie się! Chciałabym wam serdecznie podziękować za 5.000 wyświetleń! To dla mnie dużo znaczy! Dziękuje! <3
#Klaudia 
PS ZA NIEDŁUGO ZMIENI SIĘ KOMPLETNIE WYGLĄD BLOGA I POJAWI SIĘ ZWIASTUN! Nie mogę się doczekać, mam nadzieję, że Wy też! :D

28 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, czekam z niecierpliwością na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć! Chciałabym się zareklamować z moim blogiem, przepraszam za spam, ale trzeba od czegoś zacząć na początku:) "Są rzeczy których nie możesz zobaczyć, są dźwięki których nie możesz usłyszeć, są ludzie, którym nie możesz ufać." http://fallen-fanfictionjb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zajrzę, ale tak na przyszłość.. tutaj jest specjalna zakładka do reklamowania swoich blogów :) http://thedecisionseventhesmallest.blogspot.com/p/blog-page_29.html

      Usuń
  4. super :) czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie wkurza ta cała Grace. Nie jest z Justinem a sie na niego wydziera pozatym zachowuje sie jak egoistka. Nie przejmuje sie przyrodnią siostrą ważniejsze, że ma plany. I jeszcze to: ,,pprzyjechałam na wakacje powinni sie mną zajmować." A ile ty kurwa masz lat?( chodzi o Grace) Żeby sie tobą wszyscy zajmowali. Żałosne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że każdy może mieć swoje zdanie, ale pozwól, że Ci trochę wyjaśnię jej zachowanie. Po pierwsze wyobraź sobie, że idziesz na spotkanie z chłopakiem (bo randką bym tego nie nazwała) i jest wszystko okej, super się bawicie, ale potem on podrywa kelnerkę. Coś tutaj jest nie tak, prawda? Ja bym się wkurzyła, oczywiście oni nie są razem, ale Justin mógł olać tą kelnerkę, a zagadać do niej potem, jak nie będzie Grace. A jeśli chodzi o przyrodnią siostrę to Grace nigdy jej nie akceptowała. Nie wiem czy czytasz to opowiadanie od początku, ale parę rozdziałów temu Grace uważała, że Nicki jest zwykłą dziwką, więc ma prawo się zbytnio nią nie przejmować.. Tak naprawdę nigdy nie miały dobrych kontaktów, w sumie ledwo się znają, a Grace zapewne uważa, że Nicki poszła się z kimś przespać albo zabalowała na imprezie :D A jeśli chodzi o zajmowanie się nią to.. dziewczyna przyjechała na wakacje do swojej mamy, żeby 'poprawić z nią relacje', ale jak ma to zrobić, skoro mama jest ciągle w pracy? I w sumie nie spędzają razem czasu, a ta jej mama tak bardzo chciała mieć Grace u siebie w domu, bo bardzo za nią tęskniła, a jednak.. trochę ją olewa. Więc to też trochę boli dziewczynę. Więc według niej równie dobrze, mogłaby zostać u siebie w domu, w rodzinnym mieście. Myślę, że Ci to trochę wyjaśniłam, ale i tak dziękuje za twoją opinię. Mam nadzieję, że nie przestaniesz czytać bloga i będziesz pisała co o nim myślisz, a ja będę starała się pisać coraz lepiej ;)

      Usuń
  6. Świetne opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. super ♥♥ kiedy następny rozdział? :D <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju to jest takie cudne *.* Czytam od początku i mam nadzieję że tak szybko sie nie poddasz i będziesz go długo pisała ponieważ jest naprawdę świetny <3 ! Nie mogę się doczekać <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodaj jak najszybciej proszę :*

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW CUDOWNY nawet nie wiesz jak długo na to czekałam hehe czekam na kolejny! :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Chcę nowy rozdział TERAZ ZARAZ BŁAGAM!

    P.S Zapraszam do mnie http://thegame-justinbieber.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow! To jest MeGA wciągające! Super piszes. Czyżby Grace się zakochała w Justinie a Justin w niej;) ? Zastanawia mnie jedno, dlaczego Bieber potraktował tak chamsko Grace w kawiarni? Jednak jej nie kocha XDD ? Ja i te moje przemyślenia hahah;D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdzial. Bardzo fajnie piszesz, ladnie ;D kiedy następny rozdział? xoxo

    OdpowiedzUsuń
  15. Coś ty narobił Justin/?????????????
    czekam na następny :) :) :) :)
    zakochałam się w tym opowiadaniu...
    powiedz kiedy następny , bo ja tu umrę. chcę wiedzieć co dalej aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa boże to jest takie zaje*iste !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Kocham kocham kocham kocham !
    i autorkę też kocham ! <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy następny ? Aaa śliczny <3

    OdpowiedzUsuń