Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi i jego wspaniały głos:
- Grace, wszystko w porządku?
Nie odpowiedziałam.
- Grace.. proszę, otwórz drzwi.
Znowu nie odpowiedziałam. W sumie nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, ale Justin się nie poddawał.
- Księżniczko, nie płacz. Nienawidzę, kiedy dziewczyny płaczą, proszę..
Uspokoiłam się i starałam się przestać płakać, ale nie potrafiłam, dlatego zatkałam sobie usta dłonią, dzięki czemu chłopak nie mógł mnie usłyszeć.
- Grace, chce porozmawiać.
O rany, on chce porozmawiać.
Nie, nie, nie, nie.
Na pewno chce żebym opowiedziała mu o tej sytuacji. Chce żebym mu wszystko wytłumaczyła, ale ja nie chce rozdrapywać starych ran. Chce zapomnieć i najlepiej byłoby, gdyby on też tak zrobił, a jeśli nie, to przestanę się z nim spotykać i wtedy nie będę musiała mu niczego tłumaczyć.
Spoglądnęłam w lustro, ugh, wyglądam okropnie. Mam czerwone, lekko opuchnięte oczy od płaczu, ale na szczęście się nie rozmazałam.
- Justin? - zapytałam cicho.
- Tak? - jego głos był.. zmartwiony?
- Ja chciałabym pójść do domu, dlatego.. - przerwał mi.
- Odwiozę Cię do domu, jeśli tego chcesz.
- Nie, nie o to chodzi. Po prostu idź do swojego pokoju, a ja wyjdę z łazienki i pójdę do siebie, dobrze? Chce się przejść, sama - specjalnie podkreśliłam ostatnie słowo, żeby nie chciał iść ze mną.
Po chwili ciszy, powiedział:
- Dobrze.
Przetarłam oczy opuszkami palców, a kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, odetchnęłam z ulgą, chociaż raz ten chłopak mnie posłuchał. Dzięki Ci Boże! Przekręciłam klucz i delikatnie otworzyłam drzwi, kiedy rozejrzałam się, nikogo nie było, dlatego ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. Nawet nie zrobiłam dwóch kroków, bo ktoś chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął w swoje ramiona. Bez zastanowienia, wtuliłam się w jego klatkę piersiową, bo.. potrzebowałam tego. Kiedy byłam tak zamknięta w jego objęciu, zaczęłam cicho płakać. Łzy spływały intensywnie z moich policzków, ale próbowałam je powstrzymać. Nie chce, żeby Justin pomyślał sobie, że jestem jakąś ciotą. Chociaż tak naprawdę nią jestem.
- Shh, księżniczko, nie płacz - uspokajał mnie.
Justin delikatnie pocierał moje plecy w geście uspokojenia mnie .. i cóż, wychodziło mu to, nawet bardzo.
- Pójdźmy do mojego pokoju, dobrze? - zapytał.
Pokiwałam głową, więc chłopak chwycił mnie pod kolanami i podniósł. Schowałam głowę w zagięciu jego szyi i wdychałam jego niesamowicie męski zapach. Po chwili posadził mnie na jego miękkim łóżku i usiadł zaraz za mną, więc opierałam się plecami o jego klatkę piersiową. Chłopak położył ręce na moim brzuchu i delikatnie go masował, a ja wpatrywałam się w jeden punkt, delektując się jego dotykiem.
- Przepraszam - powiedziałam.
- Za co? - zapytał.
- No wiesz.. ja nie chciałam tego powiedzieć. To znaczy, nie chce, żebyś przyjaźnił się ze mną teraz z powodu żalu. W ogóle zachowujmy się jakbym tego nie powiedziała, dobrze?
Justin westchnął i zaczął:
- Nie masz za co mnie przepraszać.. Ja właściwie.. jakby.. jest mi miło, że zaufałaś mi na tyle, aby mi to powiedzieć. Oczywiście, że nie będę się z Tobą przyjaźnić z żalu.. to raczej z powodu, że Cię bardzo lubię, księżniczko. Ale na pewno o tym nie zapomnę, więc nawet mnie o to nie proś. I nie mam zamiaru zachowywać się jakby to się w ogóle nie stało, jasne? Pamiętaj, znajdę tego skurwiela i go zabiję.
- Nie możesz o tym zapomnieć? - zapytałam z nadzieją, chociaż wyraźnie dał mi do zrozumienia, że tego nie zrobi.
Ja naprawdę nie chce żeby on się mścił czy coś takiego. Po pierwsze, mógłby sobie narobić dużo problemów, a nawet trafić do więzienia, a po drugie ja nawet nie wiem kto to był, nie mam pojęcia do dziś. Mogę się jedynie domyślać albo wyobrażać sobie jego ohydną twarz.
- Nie, Grace. Nie zapomnę o tym. Nie po to mi to powiedziałaś, żebym teraz tak to zostawił. Więc.. kto to był? - zapytał.
- Ja.. nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jak to nie wiesz? Przecież..
- Byłam tyłem kiedy to robił - uprzedziłam, zanim zadałby mi żenujące pytanie.
- A policja go złapała?
- Cóż.. um Justin, policja o tym nie wie. Nikt o tym nie wie.. - uśmiechnęłam się słabo.
- Co do cholery? Jak to? Nie wezwałaś policji? - w jego głosie można było czuć lekkie zdenerwowanie.
- Ja.. nie potrafiłam, przecież musiałabym im to wszystko tłumaczyć, opisywać.. A to jest takie krępujące? - ostatnie zdanie, bardziej zapytałam niż powiedziałam.
- Grace - westchnął i zaczął mnie delikatnie masować po bokach - Opowiedz mi wszystko, dobrze? Chce wiedzieć jak to się stało, kiedy, gdzie, dlaczego nikomu o tym nie powiedziałaś. Proszę.. Chce wiedzieć wszystko. Zrelaksuj się i mi opowiedz. Zaufaj mi, księżniczko, chce Ci tylko pomóc. To dla twojego dobra.
- Justin, ja nie potrzebuje pomocy - zaczęłam - Po co chcesz to wszystko wiedzieć? Co Ci to da, że będziesz wiedział? No właśnie.. nic. A mnie to będzie sporo kosztować. Ja nawet nie wiem czy potrafiłabym o tym mówić.
- Mówiłem Ci, że tak tego nie zostawię. Proszę, chce wiedzieć - oparł swój podbródek na mojej głowie.
Cieszyłam się, że jestem do niego tyłem, bo nie muszę na niego patrzeć i mówić mu to wprost. To wszystko jest takie żenujące. To, że człowiek może zrobić Ci taką krzywdę.. za nic. Ja nigdy nikomu nic nie zrobiłam. Nigdy nikogo nie uderzyłam, cholera zawsze byłam grzeczna i spokojna. Za co to wszystko? Dlaczego właśnie ja? Co ja jestem Bogu winna? Te pytania odbijają mi się w głowie każdego wieczoru.
Każdego.
- Dobrze, opowiem Ci - położyłam dłonie na jego rękach, które znajdowały się na moim brzuchu i zaczęłam - Kiedyś byłam bardzo szczęśliwa. Dogadywałam się z moimi rodzicami, którzy byli idealną parą. Byli dla siebie stworzeni. Rok temu przyjaźniłam się jeszcze z takim chłopakiem, Samem. Był wymarzonym przyjacielem, ufałam mu. Poszliśmy razem na tą pieprzoną imprezę. Trochę przesadziłam z alkoholem.. bolał mnie brzuch i miałam uczucie, że zaraz zwymiotuje. Kiedy powiedziałam Samowi, że się źle czuje, on tylko wzruszył ramionami i nadal tańczył z jakąś dziewczyną. W drodze do łazienki, ktoś mnie złapał od tyłu i poprowadził na zewnątrz. Wyrywałam się, ale to nic nie pomagało. Potem przywarł mnie przodem do ściany klubu i.. - poczułam łzy, które spływają po moich policzkach, ale nie zwracałam na nie uwagi, bo chce być silna i mu wszystko opowiedzieć - ten ktoś zaczął rozpinać mi rozporek, było strasznie ciemno i nic nie widziałam, ale broniłam się. Biłam pięściami wszystko co napotkałam, ale chłopak kompletnie nie zwracał na to uwagi, tylko zsunął ze mnie moje krótkie spodenki i przycisnął mocniej do ściany, potem usłyszałam dźwięk odpinanego paska, więc zaczęłam wrzeszczeć, krzyczeć, prosiłam, żeby tego nie robił. Jak się zapewne domyślasz, tak się nie stało. Zsunął ze mnie moje majtki i wszedł we mnie. Tak po prostu. Bez żadnego ostrzeżenia. Nic nie mówił. Zaczął się we mnie poruszać, a ja coraz głośniej krzyczałam. To bolało.. tak cholernie bolało. On po chwili zaczął jęczeć i sapać. Poruszał się we mnie jeszcze szybciej. To było okropne uczucie, pamiętam je do dziś. Po chwili doszedł i wyszedł ze mnie, ubrał swoje spodnie i klepnął mnie w tyłek, a potem zostawił mnie tam.. samą.. leżącą.. przestraszoną.. zdezorientowaną. Po chwili wzięłam się w garść i ubrałam, pobiegłam do domu, chociaż pomiędzy nogami, czułam dziwny ból. Ale nic sobie z tego nie robiłam, po prostu chciałam być już w domu. Kiedy znalazłam się przed wejściowymi drzwiami, postanowiłam opowiedzieć wszystko swoim rodzicom, bo wtedy im ufałam..
- A teraz nie ufasz? - zapytał Justin.
- Nie przerywaj mi - upomniałam go.
- Przepraszam.
- Ale kiedy weszłam do domu, słyszałam jak się kłócili. Nigdy wcześniej tego nie robili, dlatego wydawało mi się to podejrzane. Po chwili zorientowałam się o co chodzi. Moja mama zdradziła tatę, a on zażądał rozwodu. Moja rodzina się rozpadła. Tak po prostu.. przez głupotę mojej matki. Dla mojego taty, zdrada była czymś niewybaczalnym, dlatego zostawił ją. Kiedy to usłyszałam pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam płakać, to wszystko tak cholernie bolało. Zostałam... zgwałcona, a potem dowiedziałam się, że moja rodzina się rozpada. To wszystko, to było za dużo.. wydawało się, że to niemożliwe, że to może się tylko dziać w jakimś filmie. Nie mam pojęcia dlaczego to wszystko zdarzyło się właśnie mnie. Wiem, że trochę broiłam i często chodziłam na imprezy.. piłam i paliłam, ale przecież tak robi połowa nastolatków w tym wieku, racja? Tamtej nocy postanowiłam się zmienić. Zaczęłam się uczyć, przykładałam się do nauki, nie chodziłam na żadne imprezy, urwałam kontakt z Samem, chociaż to było trochę niewykonalne, bo chodziliśmy razem do klasy, ale przynajmniej się starałam. Zapisałam się też na zajęcia samoobrony, żebym mogła się bronić przed takimi gnojami jak on. Moja mama nawet nie wiedziała o moich dobrych stopniach, bo zaczęła nowe życie z jeszcze innym mężczyzną, którym okazał się być Ted. Starałam się mieć dobry kontakt z tatą, bo wiem, że bolała go ta zdrada, ale jednak miałam do niego żal. Wtedy kiedy ja najbardziej potrzebowałam pomocy, on i mama zostawili mnie samą z tym wszystkim. To było przykre. Próbowałam się nawet zabić. Ale nie potrafiłam, byłam za słaba. Jestem tak cholernie słaba.. - i znowu zaczęłam głośno płakać.
- Shh, kochanie - uciszał mnie Justin.
- Po prostu to jest trudne - pociągnęłam nosem - Każdego wieczoru myślę o tym, jak ten chłopak we mnie wchodzi. Do dziś mogę sobie wyobrazić mój strach i tamten ból, to cholernie dziwne uczucie. Wiesz.. to śmieszne, bo kiedyś często myślałam o swoim pierwszym razie. Mój przyszły chłopak zaprosiłby mnie na randkę, ubrałabym się cudownie, w elegancką sukienkę i w ogóle, a on w garnitur. Wręczyłby mi kwiaty, czerwone róże, a potem poszlibyśmy na kolację. Byłoby cudownie. Następnie zaprosiłby mnie do siebie. Zrobilibyśmy to na wielkim łóżku, otoczeni płatkami róż i palącymi się świeczkami. Wszystko byłoby idealnie. Mój przyszły chłopak, ciągle pytałby się mnie czy na pewno chce to zrobić.. czy jestem gotowa.. czy chce mu oddać swoje dziewictwo.. troszczyłby się o mnie. A ja byłabym tego pewna i bym się zgodziła. To było moje marzenie. Ale niestety stało się inaczej. Przed klubem. Z obcym chłopakiem. Zero romantyczności. Zero czułości. Zero pytań. Zero przyjemności. Ale za to mnóstwo bólu. Nie wiem dlaczego ja.. myślę, że na to nie zasłużyłam. Ale jednak..
- Grace - zaczął Justin - Oczywiście, że na to nie zasłużyłaś. Jesteś wspaniałą dziewczyną, a to było cholerne nieporozumienie. Ale obiecuje Ci, że on tego pożałuje. I pamiętaj, że ja nigdy Cię nie skrzywdzę, mi możesz zaufać, możesz mi o wszystkim powiedzieć, skarbie.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się słabo - I przepraszam, że się tak rozmarzyłam. Wiesz, o tym pierwszym razie - zaśmiałam się.
- Według mnie to było bardzo urocze - uśmiechnął się i pocałował mnie w głowę - Ty jesteś urocza.
Poczułam, że moja policzki delikatnie się zaczerwieniły.
- I dziękuje, że się przede mną otworzyłaś, to dla mnie wiele znaczy - powiedział Justin.
Pokiwałam głową, trochę dumna z siebie, że dałam radę i to wszystko w końcu z siebie wyrzuciłam. Fakt, poczułam dużą ulgę.
- Mogę coś do picia? - zapytałam - Od tego mówienia, zaschło mi w gardle.
- Jasne, księżniczko, zaraz wracam - przytulił mnie mocno i wyszedł z pokoju.
Po chwili czekania, zrobiło mi się strasznie zimno. Jednak chłopak dawał mi duże ciepło poprzez swoje ciało. Chyba się nie obrazi jak pożyczę od niego bluzę, nie? Na pewno nie. Podobno męskie bluzy są takie ciepłe i pachnące. Przynajmniej tak zawsze mówili w filmach. Podeszłam do jego szafy i ją otworzyłam. Rozglądnęłam się, miał dużo ubrań, ale jedna rzecz przykuła moją uwagę. Fioletowa bluza. To mój ulubiony kolor, jakby ktoś nie wiedział. Wszystkie inne ubrania były powieszone na wieszakach, a ta leżała zawinięta w kącie. Cóż, może jest brudna? Wezmę inną.. ale ona jest fioletowa, no! Chwyciłam bluzę zawiniętą w kłębek i..
Cholera, coś z niej wypadło.
Przyjrzałam się bliżej..
Jezu Chryste, to jest broń!
Chwyciłam ją szybko i owinęłam z powrotem w kłębek, rzuciłam ją w kąt szafy i szybko zamknęłam drewniane drzwiczki. Kiedy usiadłam na łóżku, Justin przyszedł z napojami i postawił je na biurku. Chyba, zauważył moją gęsią skórkę i strach w oczach, bo zapytał:
- Wszystko w porządku?
- Tak, tak, jasne - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Grace, muszę Ci coś pokazać.. - uśmiechnął się i podszedł do szafy.
Zgiął się tak, że był na poziomie fioletowej bluzy. Już tam sięgał ręką...
O cholera, co on chce zrobić?!
W tym rozdziale głównie skupiłam się na uczuciach Grace.. trochę smutno.
Jeśli to przeczytałaś/eś zostaw nawet najmniejszy komentarz, ponieważ
KAŻDY mnie motywuje do dalszego pisania. W ostatnim rozdziale myślałam, że będzie więcej komentarzy.. Bardzo Was proszę, każdy się dla mnie liczy, dlatego skomentujcie, jeśli przeczytacie! To dla mnie bardzo ważne i cieszę się z każdego komentarza. Dodałam zakładkę INFORMOWANI! Zapisujcie się! I jeśli chcecie to zerknijcie na zakładkę BOHATEROWIE, znajdziecie tam nowe postacie! Z góry dziękuje <3
Świetny rozdział jak zawsze oczywiście ;) już nie moge doczekać się następnego rozdziału kocham <3
OdpowiedzUsuńOoooo śwetny <33 Czekam na next :)))
OdpowiedzUsuńOMG ZAJEBISTY!!!!
OdpowiedzUsuńAWWWW NIE MOGE SIĘ JUŻ DOCZEKA KOLEJNEGO, DAWAJ SZYBKO!!!! :d
I zapraszxam także na mój blog, myslę, że cię zaciekawi :)
Dopiero dzisiaj trafiłam na tego bloga, ale opowiadanie świetne, wkrecilam się i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńlove-quintessence.blogspot.com
Jej te wyznanie.. rozdzial cudowny
OdpowiedzUsuńSuper czeka nn jest cudowny ciekawe po coJustin sigał do nluzy :-P
OdpowiedzUsuńOmg ale mega ;o
OdpowiedzUsuńSwietne fanfiction! Kiedy kolejny rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dodam w piątek albo w sobotę :)
UsuńCudowne czekam na nastepny rozdzial!!!
OdpowiedzUsuńSUPER ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńZaczynam czytać :D
OdpowiedzUsuńMaddie z aquasenshi.blogspot.com
Może trochę za późno ale naprawdę podoba mi się to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuń