sobota, 18 października 2014

17. Dzisiaj mi nie uciekniesz.

Miałam ochotę krzyczeć na cały dom, ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Nicki by mnie zabiła. Pamiętałam o tym, że jeszcze nie powiedziała ani Tedowi, ani mojej mamie o ciąży, dlatego starałam się zachować emocję w sobie.
Potrząsnęłam jej ramieniem, ale dziewczyna tylko lekko otworzyła oczy i zaczęła coś majaczyć pod nosem.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - mruknęłam.
Byłam naprawdę zła. Nie tylko na nią, ale też na siebie. Gdzie byłam kiedy mnie potrzebowała? Wiedziałam, że stara się mnie odtrącić, ale przecież mogłam temu zapobiec. To nie musiało się tak stać. Ona mogła szczęśliwie urodzić dziecko i nie musiałaby kupować tych pieprzonych tabletek.
Co mam zrobić? Nie posiadam auta, więc nie mogę jej zawieść do szpitala, ale...
Justin.
On jest moją ostatnią deską ratunku. Jeśli mi pomoże, będzie moim wybawcą. Chociaż wątpię, że chciałby mi pomóc po tym co zrobiłam. Na początku go zwodziłam i starałam się umilić wieczór, a kiedy chłopak się podniecił, zostawiłam go. To nie było w porządku, ale naprawdę nie byłam w stanie tego zrobić. Nie mam pojęcia czy się bałam, czy może bardziej wstydziłam. To wszystko jest chore. Chciałabym zacząć współżyć i robić różne cudowne rzeczy, ale najwyraźniej w świecie się boję. I to nie jest normalny strach. Nie boję się rozebrać przed chłopakiem, nie o to chodzi. Mówię o pieprzonych wspomnieniach, które wracają każdego dnia. Nie chce poczuć tego ponownie. Wiem, że Justin nie chce mnie skrzywdzić  i nie zrobi mi nic złego, ale w mojej psychice to już jest zapisane.. to uczucie jest i zawsze będzie złe. U większości kobiet seks powinien sprawiać przyjemność, ale nie mi. Wiem, że kiedy będę już na tym etapie, aby zacząć się z nim kochać, to uczucie powinno mi sprawiać niesamowite doznania, ale tak nie będzie. Mój mózg jakby się przeprogramował. Moment włożenia, będzie mi przypominał tamten dzień i to świństwo, które ten człowiek mi zrobił. To naprawdę straszne, że przez głupotę tamtego chłopaka będę miała uraz do końca życia. I choćbym starała się najbardziej jak potrafię to i tak nie dam rady się przełamać. To wszystko jest chore.
Nie miałam wyboru, musiałam do niego zadzwonić. Może nawet zacząć się śmiać, ale niech mnie i Nicki po prostu zawiezie do szpitala. Westchnęłam, chwyciłam swój telefon i wybrałam numer Justina. Po 3 sygnałach odebrał.
- Cześć, zmieniłaś zdanie i masz zamiar mi pomóc? - zaśmiał się - To naprawdę było wredne, że mnie tak zostawiłaś. Następnym razem nie wypuszczę cię tak prędko, bo mam swoje potrzeby i..
- Justin, potrzebuje pomocy! - krzyknęłam szeptem, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
Ciągle wpatrywałam się w Nicki, która teraz zwijała się z bólu.
- Co się stało? - zapytał przerażony.
- Musisz nas zawieść do szpitala, Nicki.. ona.. wzięła tabletki i krwawi - powiedziałam - Proszę cię, zawieź nas do tego szpitala, ja umm.. wiem, że cię wcześniej tak zostawiłam, ale błagam, zrobię co chcesz, tylko..
- Już jadę - przerwał mi i się rozłączył.
Podbiegłam do umywalki i chwyciłam tabletki, schowałam je do kieszeni i podeszłam do Nicki. Myślę, że lekarz, który będzie ją badał, na pewno będzie chciał zobaczyć co wzięła. Objęłam dziewczynę ramieniem i podniosłam. Było naprawdę ciężko, ale Nicki opierała się na mnie.
- Musimy zejść na dół.. dasz radę, jasne? - szepnęłam.
Dziewczyna tylko pokiwała głową, a jej napuchnięte oczy od płaczu ciągle wpatrywały się w podłogę.Wyszłyśmy z łazienki i stanęłyśmy przed schodami. Popatrzyłam na nią zmartwiona natomiast Nicki kiwnęła głową na znak, że da radę. Szłam przed dziewczyną, żeby było jej łatwiej, a w razie gdyby się potknęła, zatrzymałaby się na mnie. Moje ręce były z tyłu, więc ją trzymałam. Schodziłyśmy bardzo powoli, ale gdy już stanęłyśmy przed drzwiami wyjściowymi, lekko się uśmiechnęłam, ponieważ najtrudniejsza droga była już za nami. Moje serce biło niemiłosiernie szybko, starałam się uspokoić oddech, ale to nic nie dawało. Byłam za bardzo zestresowana. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam zaparkowane na poboczu auto Justina, po paru sekundach silnik zgasł i chłopak wybiegł z niego. W mgnieniu oka znalazł się obok nas i spojrzał na Nicki z przerażeniem.
- Jakie tabletki wzięła? - zapytał.
- Poronne - odpowiedziałam i zamknęłam drzwi, ciągle trzymając dziewczynę.
- Ona...
- Tak - pokiwałam głową - Chodźmy.
Justin wziął na ręce Nicki i pobiegł w stronę samochodu, starałam się mu dorównać kroku. Kiedy znaleźliśmy się przy białym Lamborghini, otworzyłam tylne drzwiczki. Na szczęście to auto miało 4 miejsca, więc bez problemu usiadłyśmy z tyłu, chłopak usiadł za kierownicą i zaczął prowadzić samochód. Był zdenerwowany, widziałam to. Co chwilę przeczesywał ręką włosy i przegryzał wargę. Myślałam, że tylko ja mam takie nawyki, ale najwyraźniej nie byłam sama. Nicki siedziała po mojej prawej stronie i miała zamknięte oczy, ale ciągle jej twarz była skrzywiona co oznaczało, że nie straciła przytomności. Po paru minutach drogi byliśmy na miejscu. Tym razem byłam naprawdę wdzięczna, że jechał tak szybko. W tym przypadku liczyła się każda sekunda. Chłopak otworzył tylne drzwi i ponownie wziął moją siostrę na ręce. Wysiadłam z pojazdu, zamknęłam drzwi i pobiegłam w stronę szpitala, żeby otworzyć główne drzwi. Justin wszedł do szpitala, a tam w jednym momencie znalazło się wokół niego parę pielęgniarek i dwóch lekarzy. Dałam jednemu z nich tabletki, a ten uważnie im się przyjrzał, potem położyli Nicki na noszach i poszli z nią wgłąb korytarza.
Zaczęłam płakać. Byłam zła, smutna, zdenerwowana, zdezorientowana, zestresowana. Nie miałam pojęcia dlaczego to zrobiła. Przecież mówiła mi, że Michael się nią zaopiekuje, że wszystko będzie dobrze. Co się stało? Przecież nie mógł ot tak zmienić zdania. Usiadłam na krześle i rozglądnęłam się po otoczeniu. Po lewej stronie znajdowała się recepcja, za którą stała młoda blondynka o szczerym uśmiechu. Po prawej stronie był długi korytarz z wieloma drzwiami. W jednej z tych sal leżała Nicki.Ciągle się zastanawiałam czy zadzwonić do mamy i Teda. Powinni wiedzieć, ale przecież.. wiem, że ona nie chce żeby się dowiedzieli o tej ciąży, a gdy im powiem, będzie na mnie cholernie zła. Postanowiłam, że na razie nic im nie powiem. Tak będzie lepiej dla każdego z nas, przynajmniej nie będą się stresować w tym momencie. Ciągle byłam cała mokra, po tym jak wpadłam do jeziora, ale nie zwracałam na to najmniejszej uwagi, nie obchodziło mnie to jak wyglądam. Teraz liczyło się tylko zdrowie Nicki i jej dziecka. Siedząc na krześle, podciągnęłam nogi i oparłam głowę o kolana. Po chwili Justin usiadł obok mnie. Byłam mu tak cholernie wdzięczna. Gdyby nie on, nie wiem co by się stało. Musiałabym zadzwonić po pogotowie, a wtedy mama i Ted na pewno by się dowiedzieli, bo usłyszeliby dźwięk karetki.
- Dziękuje - szepnęłam i spoglądnęłam na chłopaka.
Nic nie odpowiedział, po prostu objął mnie ramieniem i przycisnął do swojej klatki piersiowej. Wtedy nie wytrzymałam i wybuchłam niekontrolowanym płaczem. W mojej głowie ciągle się odtwarzały najstraszniejsze scenariusze. Wyobrażałam sobie lekarza idącego w naszą stronę, który po chwili mówi 'Nicki nie żyje, robiliśmy wszystko co w naszej mocy, przykro nam'. Nie, tak się, kurwa, nie stanie. Ona jest za silna, da radę, wierzę w to. W pewnym sensie obwiniałam siebie, nie bez przyczyn, ponieważ to była moja wina. Gdybym powiedziała mamie o tym, że Nicki jest w ciąży na pewno by mi pomogła. Porozmawiała z nią jak kobieta z kobietą i wszystko wytłumaczyła. Pocieszyłaby ją i dzięki temu, moja siostra poczułaby się o wiele lepiej. Wtedy na pewno by tego nie zrobiła, jestem tego pewna.
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze - mruknął Justin i pocałował mnie w czubek głowy.
- Właśnie, że nie - westchnęłam - To wszystko moja wina, gdybym z nią więcej rozmawiała, starała się jej to wszystko wytłumaczyć, po prostu jej pomóc, nie doszłoby do takiej sytuacji..
- Nie mów tak - oblizał powoli usta - To była jej decyzja, a ty nie mogłaś na nią wpłynąć. Widocznie tak się musiało stać.
W tej chwili nic mi nie pomagało, nieważne jakby ktoś mnie pocieszał, nie jest w stanie wywołać uśmiechu na mojej twarzy. To niemożliwe, jestem za bardzo zdenerwowana. Chce żeby lekarz do nas podszedł i powiedział, że wszystko jest już dobrze. To jedyne czego pragnę w tym momencie.
- Jak chcesz to możesz już iść - wtuliłam się w niego mocniej - Nie chce marnować twojego czasu.
Właściwie z tego co wiem, to Justin nie był blisko z Nicki, dlatego nie sądzę, żeby bardzo obchodziłoby go jej zdrowie. Wiem, że to brzmi bardzo źle, ale taka jest prawda. Ludzie, którzy dla nas nic nie znaczą, nie obchodzą nas.
- Nie, Grace. Poczekam tu z Tobą, nie chce żebyś była teraz sama - uśmiechnął się lekko w moim kierunku.
To zdanie mnie po prostu zagięło. Nie sądziłam, że będzie marnował swój czas na czekanie ze mną. Byłam bardzo wdzięczna, że spotkałam taką osobę jaką jest Justin. I ciągle nie rozumiałam dlaczego wszyscy się go czepiają. Nikt go dobrze nie zna, a ocenia. To mnie najbardziej denerwuje, ponieważ pozory mogą mylić. Justin w stosunku do mnie jest opiekuńczy, miły i szczery. Zaczęłam się zastanawiać nad tym, że to 'ukrywanie się' przed moją mamą jest męczące. Wiem, że Justin nie wie o tym, co moja rodzicielka o nim myśli, ale czas to wszystko zmienić. Chce żeby go poznała i zobaczyła jaki jest naprawdę. Ale z drugiej strony niby jak go mam przedstawić? Jako mojego dobrego przyjaciela? Znajomego? Chłopaka? Nie, to ostatnie na pewno nie. Porozmawiam z mamą jak tylko zobaczę, że zaczynamy czymś razem być. Wtedy nie będzie mnie to obchodziło, co o tym myśli moja matka, czy to akceptuje, czy też nie. To nie będzie ważne. Wiem, mówiła, że jeśli zacznę się z nim spotykać to pojadę do rodzinnego domu, ale ona tego nie zrobi, mam taką nadzieję, że nie jest do tego zdolna.
Chciałabym zacząć robić jakieś poważniejsze rzeczy z Justinem. W samochodzie zachowałam się bardzo dziecinnie, niestety zdaję sobie z tego sprawę, ale wtedy się przestraszyłam. Nadszedł czas, żeby to zmienić. Muszę się przed nim otworzyć i pozwolić mu dojść do siebie. Nie mogę ciągle żyć przeszłością, chce się zmienić na lepsze. Mam zamiar wprowadzić ten plan do swojego życia.
Całą noc siedzieliśmy przytuleni do siebie, nie odzywaliśmy się do siebie, właściwie w tej sytuacji nie było o czym rozmawiać. Ciągle myślałam o Nicki i o tym jak się czuję. Miałam nadzieję, że wszystko z nią okay, wierzyłam w to. Mimo, że nie byłam z nią bardzo blisko to jednak była moją przyrodnią siostrą, która jest dla mnie ważna. Koło 9:00 postanowiłam wysłać do mamy sms-a, żeby się nie martwiła i niczego nie podejrzewała.
Grace:
Hej, jestem z Nicki na wycieczce, nie martwcie się.
Wiedziałam, że to wszystko jest bez sensu, ale w tym momencie nie miałam innego planu. Musiałam ciągle kłamać, jednak wiedziałam, że za niedługo to wszystko się wyjaśni, Nicki im powie co się dzieje.
Parę minut po wysłaniu wiadomości, lekarz wyszedł z sali. Od razu się podnieśliśmy z krzeseł i ruszyliśmy z Justinem w jego stronę.
- Co z Nicki Merry? - zapytałam.
- A pani to..? - mruknął, poprawiając swoje okulary na nosie.
Miał może 35 lat, wyglądał dość młodo, ciemny blondyn z piwnymi oczami i paroma pieprzykami na prawym policzku.
- Siostra - odpowiedziałam.
- Z Nicki już lepiej, ale te tabletki, które wzięła.. one były bardzo niebezpieczne i to mogło się skończyć tragicznie dla niej, bo dla dziecka..
- Właśnie co z dzieckiem? - otworzyłam szerzej oczy.
- Proszę usiąść - kiedy posłusznie zajęłam miejsce, lekarz powiedział - Pani Merry straciła swoje dziecko, bardzo mi przykro - pogłaskał mnie lekko po ramieniu - Muszę już iść, obowiązki wzywają - i ruszył korytarzem.
Moje ręce zaczęły się trząść, a w oczach powoli zbierały łzy, to był szok.
- Przepraszam! - wrzasnęłam - Czy mogę się z nią zobaczyć?
- Pani siostra nie chce z nikim rozmawiać, ale proszę spróbować.. - mruknął i wszedł do sali na końcu korytarza.
Moje przypuszczenia się potwierdziły, nie w pełni, ale jednak. Zastanawiałam się jak ona się teraz czuję. Co będzie dalej? Czy da radę z tym żyć? Z myślą, że zabiła swoje własne dziecko? Nie rozumiałam tego wszystkiego, jak najszybciej potrzebowałam wyjaśnień, dlatego musiałam z nią porozmawiać.
Justin stał obok mnie i obejmował ramieniem, byłam wdzięczna, że był ze mną przez ten cały czas, bo sama nie dałabym rady.
- Pójdę do niej, dobrze? - mruknęłam i pogłaskałam go po policzku.
- Jasne, księżniczko, idź - uśmiechnął się lekko i z powrotem usiadł na krześle.
Zapukałam do drzwi, z których wcześniej wyszedł lekarz i weszłam do pomieszczenia. Znajdowało się w nim parę łóżek, ale tylko jedno było zajęte. Przez moją siostrę. Leżała tam i cicho płakała. Wiedziałam, że jest teraz kompletnie załamana, a to co zrobiła, będzie pamiętać do końca życia i jeden dzień dłużej.
Po prawej stronie wisiał mały telewizor na niebieskiej ścianie. W tym pokoju było czuć chłód i brak radości.
Nie wiedziałam co powiedzieć, jak zachować się w tej sytuacji..
- Hej - mruknęłam, ale dziewczyna nie odpowiedziała.
Nicki wyglądała źle, jej twarz była czerwona od płaczu, a w oczach widziałam tylko i wyłącznie ból oraz cierpienie. Ten widok był straszny.
Wzięłam taboret, który leżał przy oknie, położyłam go przy łóżku i usiadłam na nim. Cały czas starałam się nawiązać jakąkolwiek rozmowę, ale słabo mi to wychodziło. Nicki tylko płakała, a kiedy już się uspokoiła, znowu wybuchała płaczem. Po paru godzinach leżenia i płakania z nią, postanowiłam ponownie zacząć konwersację. Ona musiała mi to wszystko wyjaśnić i dobrze o tym wiedziała.
- Proszę Cię, porozmawiajmy.. - mruknęłam i pogłaskałam ją kciukiem po ręce.
- Nie chce, nie mamy o czym.. - westchnęła i wtuliła się w poduszkę.
- Nicki, musisz mi wszystko opowiedzieć - uśmiechnęłam się pocieszająco.
Moja siostra podniosła się do pozycji siedzącej, przeczesała ręką włosy i zaczęła:
- Co ci, kurwa, mam powiedzieć? Że miałaś rację? Tego chcesz? - warknęła, głośno oddychając.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi.. chce po prostu poznać prawdę - mruknęłam.
- Nie mam zamiaru ci o tym mówić - westchnęła i spoglądnęła na mnie.
- Nicki, proszę Cię.. - oblizałam usta.
- No co chcesz wiedzieć?! - krzyknęła - Okłamałam cię, tyle. Michael mi wcale nie powiedział, że się nami zaopiekuje, on ma to wszystko w dupie. Myślisz, że łatwo mi było powiedzieć, że kazał mi spierdalać?! - warknęła - No właśnie.. - jej głos się załamał i znowu zaczęła płakać.
- Nicki, ja..
- Właśnie, Grace. Miałaś rację, miałaś tą pieprzoną rację! - płakała coraz głośniej.
- Shhh, shhh - szeptałam.
Ona była załamana, raz krzyczała, raz płakała. Było mi jej tak cholernie żal. Starałam się ją uspokoić, ale to było naprawdę trudne.

Przez kolejne 3 dni przychodziłam do niej do szpitala, Justin też wpadał i rozmawiał z nią. Mama i Ted myśleli, że pojechała na parodniową wycieczkę w góry ze znajomymi. Nie chciała nic im mówić, rozumiałam to i zaakceptowałam. Nie chciałam naciskać, wiedziałam, że to jej decyzja, więc jeśli będzie chciała im powiedzieć to to zrobi, sama, bez mojej pomocy.
- Gotowa? - zapytałam, wchodząc do sali, w której przebierała się Nicki.
- Tak, chyba tak - mruknęła i zabrała wszystkie swoje  rzeczy z szafki, które jej ostatnio przyniosłam.
Ruszyliśmy w stronę recepcji, tam dziewczyna podpisała jakieś papiery i wyszła ze mną ze szpitala.
- Justin czeka na nas na parkingu - uśmiechnęłam się szczerze - Tam - pokazałam w kierunku chłopaka opierającego się o samochód.
- Mhm - pokiwała głową i ruszyła w tamtą stronę.
Justin miał na sobie czarne rurki i biały podkoszulek. Na szyję zawiesił złoty naszyjnik, a na rękę założył złoty zegarek, na stopach miał białe adidasy. Wyglądał świetnie, zresztą jak zwykle.
- Cześć - mruknął i uśmiechnął się w naszą stronę.
Nicki wsiadła do samochodu, a ja oplotłam jego szyję rękami i cmoknęłam w policzek.
- Hej - przegryzłam wargę - Jedziemy?
- Tak - pokiwał głową i otworzył mi drzwi swojego samochodu.
Po parunastu minutach znaleźliśmy się przed naszym domem, Nicki nie żegnając się wysiadła z auta i ruszyła w stronę drzwi wejściowych.
- To dla niej trudne.. - mruknęłam.
- Wiem, kochanie - uśmiechnął się - Pomożesz jej, prawda? Ona wygląda jakby się miała zaraz zabić.
- Przesadzasz.. - westchnęła - Ale postaram się spędzać z nią więcej czasu.
- Tylko nie zapomnij, że mnie też masz - zaśmiał się.
- Mam cię? - uniosłam brwi, szeroko się uśmiechając.
Chłopak przegryzł wargę, potarł ręką moje kolano i cmoknął w czoło.
- Idź już - powiedział.
- Nie chcesz, żeby sytuacja się powtórzyła? - zapytałam zażenowana.
Miałam na myśl nasze ostatnie bliższe spotkanie w samochodzie, z którego uciekłam.
- Taaa - zaśmiał się - Nie chce żebyś mnie takiego zostawiła, bo potem sam muszę sobie poradzić z.. moim problemem.
- Wynagrodzę ci to kiedyś, obiecuję - włożyłam kosmyk włosów za ucho i wysiadłam z samochodu.
Do domu szłam wolnym krokiem, miałam nadzieję, że Nicki właśnie rozmawia z moją mamą i Tedem i mówi im całą prawdę. Weszłam do przedpokoju, ściągnęłam trampki i zaglądnęłam do salonu, w którym wszyscy siedzieli.
- Tam było naprawdę świetnie, ale nogi mnie już bolały od tego ciągłego chodzenia po górach - zaśmiała się Nicki.
Kłamała. Myślałam, że powie im prawdę, ale nie mieszam się w to. To jest jej decyzja. Spiorunowałam ją wzrokiem, jako ostrzeżenie, że wszystko słyszę i ruszyłam do pokoju.
Przebrałam się w szare spodnie dresowe i czarny podkoszulek, a włosy spięłam w wysokiego koka na czubku głowy. Na stopy naciągnęłam puchowe skarpetki, chwyciłam laptopa z biurka i ułożyłam się wygodnie w łóżku. Była godzina 14:00, więc miałam jakąś godzinę do obiadu. Weszłam na facebooka i sprawdziłam powiadomienia, a po paru minutach otrzymałam wiadomość od Sama:
Sam Sanders:
Dawno się nie widzieliśmy..
Grace Meet:
Wiem, przepraszam, mam dużo na głowie.
Sam Sanders:
Chcesz się zobaczyć dzisiaj?
Nie miałam ochoty, wolałam zostać z Nicki, ale wiedziałam, że dawno się z nim nie widziałam, a po za tym Nicki musi sobie wszystko przemyśleć, sama.
Grace Meet:
Okay, gdzie i o której?
Sam Sanders:
16:00, centrum handlowe?
Grace Meet:
Może być, do zobaczenia.
Westchnęłam i odłożyłam laptopa na bok. Wstałam z łóżka i poprawiłam koka na głowie, potem ruszyłam w stronę pokoju Nicki, chciałam zobaczyć jak się czuję, czy czegoś nie potrzebuje. Zapukałam i weszłam.
- Hej, nie potrzebu..? - przerwałam - Co ty robisz?
 Nicki siedziała na podłodze i pakowała swoje rzeczy do walizki.
- Wyjeżdżam - odpowiedziała krótko i wrzuciła do torby jeansy.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona.
- Za dużo wspomnieć, nie mam zamiaru codziennie oglądać ucieszonej mordy Michaela, który podrywa kolejne dziewczyny - mruknęła.
- Nicki, nie..
- To już postanowione, ale nie martw się. Będę pisać, dzwonić. Jesteś dla mnie ważna i jako jedyna.. no nie licząc Justina, wiesz o tej sytuacji - uśmiechnęła się słabo.
- Ja uh.. dobrze. Ted wie?
- Wie. Powiedziałam mu, że mam już dość wakacji w Blater i chce jechać do matki, zgodził się, powiedział, że nie będzie mnie tu trzymał na siłę - wstała i podeszła do szafy.
- Kiedy wyjeżdżasz? - zapytałam.
- Za 30 minut wyjeżdżamy, mój tata mnie odwiedzie. Naprawdę nie chce być w tym miejscu, mam stąd same złe wspomnienia, o których chce zapomnieć - poprawiła swoją grzywkę i schowała do torby parę swetrów.
- Rozumiem, nie mam zamiaru cię zatrzymywać, musisz odpocząć, z dala od tego miejsca.. - westchnęłam.
Nie byłam szczęśliwa z tego powodu, ona mnie po prostu zostawiała. Czułam to. Ale wiedziałam, że musi to wszystko przemyśleć i chciałaby uciec od tego wszystkiego, ale nie może, jeśli codziennie widzi tą miejscowość i Michaela.
Uśmiechnęłam się, podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.
- Ufam ci - mruknęła.
- Nie powiem o tym nikomu, możesz mi wierzyć - pogłaskałam jej plecy - Będę tęsknić, masz pisać, dzwonić, wysyłać listy..
- Wysyłać listy? - zapytała rozbawiona.
- Tak, właśnie tak, chce dostać do ciebie list! - krzyknęłam, na co dziewczyna się zaśmiała.
To był pierwszy moment, kiedy widziałam ją uśmiechniętą.
- Do zobaczenia, Grace - usiadła na łóżku.
- Do zobaczenia - i wyszłam z pokoju.
Poszłam do kuchni, w której gotowała moja mama. Po paru minutach podała mi obiad, w pośpiechu zjadłam makaron z mięsem, a potem poszłam na górę się przygotowywać.
Założyłam krótkie, czarne spodenki i zieloną koszulę w kratę. Chwyciłam czarną torebkę do której włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy, a potem poszłam do łazienki. Wypsikałam się perfumami i poprawiłam makijaż. Włosy zostawiłam proste, bo nie miałam już czasu, żeby coś z nimi zrobić.
Zbiegłam po schodach i zawołałam:
- Idę z Samem na zakupy, wrócę wieczorem! - ubrałam trampki i wybiegłam z domu, nie czekając na odpowiedź.
***
Właśnie siedzieliśmy wraz z Sandersem w kawiarni, pijąc kawę i jedząc rogaliki z czekoladą. Chodziliśmy już po centrum parę godzin i wchodziliśmy do różnych sklepu, właściwie nic nie kupiliśmy, tylko oglądaliśmy. Nie miałam za dużo kasy, więc nie chciałam wydać jej na jakieś głupoty.
- Spędzamy ze sobą za mało czasu - mruknął i wziął gryza swojego rogala.
- Taa - uśmiechnęłam się, a po chwili dodałam - Z twoim okiem już lepiej.
- Tak, już prawię wszystko się zagoiło - odparł.
- Powiesz mi o co chodziło? Dlaczego oni ci to zrobili..? - zapytałam, popijąc kawę.
- Grace, miałaś odpuścić - westchnął.
Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Ta kawiarnia miała gust. Wszystko było w kolorach brązu, ale nie zlewało się. Na ścianach wisiało parę obrazków z ładnie ozdobionymi napojami oraz różnego rodzaju ciasta.
- Nie odpuszczę - uśmiechnęłam się szczerze.
- Zawsze mnie denerwujesz - pokręcił głową z rozbawieniem - Jesteś strasznie uparta.
- Uczę się od ciebie - zaśmiałam się.
Siedzieliśmy tu jeszcze godzinę i rozmawialiśmy o błahych sprawach. Było naprawdę miło. Sam ciągle mnie rozbawiał i czułam, że jednak potrzebowałam takiego spotkania z przyjacielem. Chociaż na chwilę zapomniałam o Nicki i jej problemach. A chłopak się zmienił, na lepsze oczywiście. Skończył ze swoimi nieprzyzwoitymi żartami, które były cholernie żenujące, nie dotykał mnie, kiedy nie chciałam, był miły, uprzejmy i się nie narzucał. Kiedy nasze talerzyki i filiżanki były puste, zasunęłam za sobą krzesełko i czekałam na Sama, który zapłacił za nasz podwieczorek.
Chodziliśmy po centrum bez żadnego celu, nie chciałam nic kupować, więc nie zależało mi do którego sklepu wejdziemy. Po paru minutach zatrzymałam się i zobaczyłam, że Justin stoi z kolegami po mojej prawej stronie. Był daleko, ale patrzył w naszym kierunku. Pomachałam mu, natomiast on nie zwrócił na to uwagi i rozmawiał nadal ze swoimi znajomymi.
Szłam obok Sama, który opowiadał mi o tym co robił przez ostatni tydzień.
- Ostatnio otworzyli nowy basen, musisz się tam ze mną wybrać - uśmiechnął się.
- Tak, na pewno tam razem pójdziemy - odwzajemniłam gest i szłam dalej.
Ciągle się zastanawiałam nad tym dlaczego Justin mi nie odmachał. O co chodziło? Nie miałam pojęcia. Może mnie nie zauważył? Tak, na pewno tak. Próbowałam sobie to wmówić, natomiast dobrze wiedziałam, że miałam z nim krótki kontakt wzrokowy.
Staliśmy obok fontanny i szliśmy powolnym krokiem, Sam teraz opowiadał mi o tym, że zaczął gotować i, że świetnie mu to wychodzi. Po chwili poczułam, że jego ręka znalazła się owinięta wokół mojej talii. Już miałam coś powiedzieć, kiedy zobaczyłam Justina idącego w naszą stronę.
- Sanders, nie dotykaj czegoś co nie jest twoje - warknął przez zaciśnięte zęby i stanął naprzeciwko nas.
Momentalnie strzepnęłam rękę Sama z mojego ciała i delikatnie się od niego odsunęłam.
- A co, może jest twoje? - zapytał rozbawiony.
- Żebyś wiedział - odpowiedział Justin, piorunując go wzrokiem.
- Mam do niej takie same prawa, jak ty - warknął Sam.
- Ty nie masz żadnych praw, Sanders - uśmiechnął się Justin - A teraz stąd spierdalaj, chyba, że chcesz, żeby twoje oko znowu wyglądało tak jak ostatnio. Widzę, że jeszcze się nie zagoiło po naszym ostatnim spotkaniu - zaśmiał się sarkastycznie.
 - Przyszedłem tu z nią, więc..
- Więc ją zostaw w spokoju - odpowiedział zachrypniętym głosem Justin i chwycił mnie za rękę.
- Grace.. - mruknął Sam.
- Zobaczymy się potem? - zapytałam, lekko zażenowana tą całą sytuacją.
Rozmawiali o mnie jak o jakiejś rzeczy, to było chore.
- Taa - spiorunował wzrokiem Justina i odszedł.
Justin pociągnął mnie w stronę wyjścia, więc posłusznie za nim poszłam. Po paru minutach spaceru, znaleźliśmy się obok jego samochodu.
- Mówiłaś, że chcesz spędzić czas z siostrą, a spotykasz się z nim - przymrużył lekko oczy.
- Taki był plan - pokiwałam głową - Ale Nicki dziś wyjechała..
- Co? - zmarszczył nos w zdziwieniu.
- No tak postanowiła - wzruszyłam ramionami - Rozumiem ją.
Chłopak pokiwał głową i objął mnie w talii. Nachylił się i dotknął moich warg swoimi. Jego usta były  tak cholernie miękkie. Pogłębiłam pocałunek i położyłam ręce na jego szyi. Chłopak oblizał moją dolną wargę, więc ją lekko uchyliłam. Bieber popchnął mnie na swój samochód i przycisnął całe swoje ciało do mojego, a jego język już szukał mojego. Kiedy go znalazł zaczęliśmy toczyć walkę o dominację. Jego ręce masowały moje boki, natomiast ja ciągnęłam go za końcówki włosów.
- Chodźmy do samochodu - mruknął przez pocałunek.
Pokiwałam głową i poczekałam aż Justin usadowi się pierwszy, potem usiadłam na nim okrakiem, zamknęłam drzwi samochodu i musnęłam jego usta. Oderwałam się od niego, żeby zaczerpnąć powietrza i lekko się uśmiechnęłam w jego stronę. Potem przypomniało mi się coś, co musiałam wyjaśnić.
- Rozmawiałeś o mnie jak o rzeczy - westchnęłam.
- Wydawało ci się - pokręcił głową i zaczął całować moją szyję.
- Justin, przestań - odepchnęłam go lekko - Nie rozumiem dlaczego tak traktujesz Sama, to mój przyja..
- On nim nie jest, nawet go tak nie nazywaj - oblizał usta.
- Skąd możesz o tym wiedzieć, przecież..
- Nie zbliżaj się do niego - westchnął.
- Justin nie możesz mi zabronić się z nim spotykać - pokręciłam głową.
- Nie zabraniam, po prostu proszę - uśmiechnął się.
- Ale to nie zmienia faktu, że mówiliście o mnie jak o rzeczy - przymrużyłam lekko oczy.
- To nie moja wina, że on trzyma łapy tam gdzie nie trzeba - odparł i przycisnął swoje usta do moich.
Wiedziałam, że teraz ani on, ani ja nie mamy ochoty na rozmowę, oboje chcieliśmy czegoś spróbować, czułam to.
Całował moją skórę na szyi, co jakiś czas ssąc ją i przegryzając. Wiedziałam, że za niedługo będę miała tam parę malinek. Będę musiała się ukrywać przed mamą.. chociaż.. nie, na pewno nie. Mam to w dupie, a ona musi to zaakceptować.
- Dzisiaj mi nie uciekniesz -  położył ręce na moje pośladki i zaczął je lekko masować.
- Nie ucieknę, obiecuję - jęknęłam.
Justin przysunął fotel do tyłu, żebyśmy mieli trochę więcej miejsca. Wiedziałam, że to jest ta chwila, w której muszę się przełamać. Chce to zrobić. Nie tylko dla niego, ale też dla siebie. Chce pokazać, że jestem cholernie silna i mogę wszystko przezwyciężyć. Zeszłam z niego i uklęknęłam na podłodze auta.
- C-co ty robisz? -  zająknął się.
- Muszę zrobić coś, czego ostatnio nie dokończyłam, prawda? - uśmiechnęłam się zadziornie i chwyciłam pasek jego spodni.
Chłopak bez zastanowienia podniósł swój tyłek, więc powoli rozpięłam pasek jego spodni i rozporek, a potem pociągnęłam jego spodnie w dół. Zatrzymały się przy kolanach, a ja czułam się coraz bardziej speszona, ale wiedziałam, że nie mogę przestać. Nie teraz, kiedy to zaszło tak daleko. Miał na sobie czarne bokserki od Calvina Kleina, a wybrzuszenie w nich coraz bardziej rosło. Bez zastanowienia położyłam rękę na jego kroczu i zaczęłam je lekko masować. Moje serce biło cholernie szybko, a adrenalina buzowała w żyłach. Starałam się to zrobić jak najlepiej, żeby nie zawieść Justina. Masowałam jego członka przez bokserki, co chwilę lekko go ściskając. Potem spoglądnęłam na chłopaka. Miał wysoko podniesioną głowę i zamknięte oczy. Wyglądał jakby delektował się moim dotykiem, a uśmiech nie schodził mu z twarzy, dlatego stwierdziłam, że mu się podoba. W aucie robiło się coraz bardziej gorąco, w tym momencie byłam wdzięczna, że jest ciemno, ponieważ jest małe prawdopodobieństwo, że ktoś by nas zobaczył. Wiedziałam, że to jest już ten moment, kiedy powinnam ściągnąć jego bokserki, dlatego chwyciłam ich skrawek i głęboko odetchnęłam, potem spoglądnęłam na Justina i je zsunęłam. Nie chciałam tam patrzeć. Bałam się, stresowałam, byłam po prostu jak z waty, nie mogłam się ruszyć.
- Heej - uśmiechnął się Justin, widząc moje speszenie - To nic takiego - pogładził kciukiem moją brodę - Spójrz w dół.
Mój wzrok zjeżdżał coraz niżej, aż w końcu ujrzałam penisa Justina. Moje oczy momentalnie się rozszerzyły i czułam, że robię się coraz bardziej czerwona. Jego członek był już gotowy, ponieważ stał na baczność. Uśmiechnęłam się lekko i delikatnie nachyliłam, nie odrywając od niego wzorku. Czy był duży? Według mnie tak. Nie mam żadnego porównania, ale gdy sobie pomyślałam, że mam coś tak wielkiego wziąć do buzi, to się przeraziłam. Przecież to się nie zmieści - pomyślałam.
Jednak nie miałam czasu na zastanawianie się nad tym, ponieważ Justin czekał. Głęboko odetchnęłam i chwyciłam jego końcówkę do buzi. Zaczęłam ją powoli lizać, a z ust chłopaka wydobywały się jęki. To naprawdę pomagało, ponieważ miałam jakąś świadomość, że mu się podoba i, że robię mu dobrze. Owinęłam usta wokół jego penisa i po chwili poczułam jego ręce z tyłu mojej głowy, które popychały lekko mnie w kierunku jego członka. Byłam wdzięczna, ponieważ nadawał mi tempo i było mi o wiele łatwiej.
- Kurwa, Grace - jęknął.
Poruszał moją głową w przód i w tył, a mój język wirował wokół jego penisa. Starałam się go wziąć jeszcze bardziej, przez co Justin znowu jęknął. Jego krzyki sprawiały, że czułam się coraz pewniej, dlatego nie przestawałam.
- Zaraz dojdę - mruknął.
Po paru sekundach, jego penis zaczął mocniej pulsować, a po chwili wystrzeliło z niego nasienie. Poczułam ciepłą, słoną mazie w ustach. Nie chciałam tego wypluć, to byłoby dziwne, dlatego bez zastanowienia, połknęłam to. Jego penis zaczął wiotczeć, więc się odsunęłam i usiadłam na fotelu obok.
Chłopak nałożył na siebie bokserki i spodnie, a potem westchnął.
- Boże, to było niesamowite - powiedział - Ile wcześniej robiłaś lodów?
- Ja ugh.. zero - mruknęłam zażenowana i spoglądnęłam w szybę.
- Co? Naprawdę? To co dopiero będzie, jak poćwiczysz i...
- Przestań - schowałam twarz w dłoniach i czułam, że robię się coraz bardziej czerwona.
- Nie wstydź się, księżniczko - uśmiechnął się - Za niedługo ja będę sprawiał ci przyjemność i obiecuję ci, że będziesz głośno krzyczeć moje imię.
- Możemy już jechać? - zapytałam cicho.
- Bardzo głośno - powtórzył i się zaśmiał - Tak, jedźmy - nachylił się, cmoknął mnie w usta i przekręcił kluczyk w stacyjce.
Jechaliśmy w ciszy, byłam cholernie zażenowana tą całą sytuacją i nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować. Czułam, że moje policzki mnie pieką, a serce nadal mocno biję. Ciągle się stresowałam, chociaż nie było czym. Kiedy zaparkował auto przed moim domem, już miałam z niego wysiąść, kiedy chłopak mnie zatrzymał i chwycił za łokieć.
- Proszę cię.. nie mów, że się wstydzisz - uśmiechnął się delikatnie.
- Nie, ja..
- Grace, przecież widzę. Nie ma się czego wstydzić. To normalne, jasne? - zaśmiał się cicho.
- Mhm - pokiwałam głową - Do zobaczenia - mruknęłam.
- Pa, księżniczko.
Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę domu. Uśmiechałam się sama do siebie, bez powodu. To było dziwne. W przedpokoju ściągnęłam buty i już miałam wejść po schodach na górę, kiedy zatrzymał mnie głos mojej mamy, który dobiegał z kuchni.
- Czyj to był samochód?


Hej! Ten rozdział wyszedł mi dłuższy niż myślałam, ale to chyba dobrze, nie? Bo każdy z nas lubi czytać takie rzeczy :D No więc jak Wam się podoba Grace w takiej odsłonie? Poradziła sobie? Jak oceniacie ten rozdział? Może chcecie więcej takich scen? Proszę, wyraźnie w komentarzu swoją opinię. TO DLA MNIE WAŻNE. Jeśli przeczytałaś ten rozdział, to tak bardzo ładnie proszę: SKOMENTUJ. Sprawisz, że będę z siebie dumna i uśmiech nie będzie schodził z mojej twarzy przez cały dzień :) 
Jeśli chcesz być informowana to zapraszam do zakładki INFORMOWANI. 
Dziękuje za 34,100 wyświetleń.
Widzimy się za tydzień, cześć!
#Klaudia

34 komentarze:

  1. Uff w końcu się przełamała :) Więcej takich scen please <3 !

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww
    boziu tyle się działo gdjddjstjxh *.* kocham kocham kocham <3
    nareszcie się jej udało hihi i ciekawe co powie mamie xd czekam na
    kolejny @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohyda to co zrobiła Grace xd. Szkoda mi Nicki :(

    OdpowiedzUsuń
  4. o boze zajebisty rozdzial czekam na nn :)
    @Bieber7235

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, naprawdę. Chciałabym jednak żeby Grace spotykała się nadal z Samem np. żeby on ją pocałował tylko żeby ona go nie odtącała czy coś :) i żeby Justin o tym nie wiedział
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. ah ta szalona Grace haha
    ciekawe czy znów się przełamie i szepnie słówko mamie o Justinie
    już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!♥ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. CUDOWNY :) ! JUŻ CZEKAM NA NASTĘPNY ! /@Belieberka_14

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejku, ten rozdział był cudowny <3. Przykro mi z powodu Niki ;c Jestem dumna z Grace, że się przełamała, oby więcej takich scen :P. Czekam na następny rozdział xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Pojawi się jeszcze w opowiadaniu Nicki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że tak, ale na razie nic nie zdradzam ;) x

      Usuń
  10. Aww fajnie,że się przelamala i zdecydowanie więcej takich scenq

    OdpowiedzUsuń
  11. Bara bara bara hihi no to jest coś czekam na jakąś akcję

    OdpowiedzUsuń
  12. Omg.. To bylo boskie <3 Nie mogę się doczekać aż Justin sie jej odwdzięczy ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. haha, to bylo genialne..rozdzial bardzo dobrze napisany!
    z niecierpliwoscia czekam na nowy
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  14. No ja też bym chciała więcej Sama bo jezeli dałaś,że Samem jest Matt Prokop to serio więcej go bym chciała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martwcie się, Sam odegra bardzo ważną rolę w życiu Grace. Może jeszcze nie teraz, ale.. nie zdradzam więcej x

      Usuń
  15. Jeju świetny! Co do tych scen to może być trochę więcej hahah do następnego!;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku Grace się wkońcu przełamał yeasy B) I hahahahahahah więcej takich scen!XD
    Też mnie bardzo zastanawia dlaczego sam i jus rozmawiali o grace jakby była rzeczą ? Kurwa co w ogóle jest z samem kto to ma być?
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  17. jasne ze sobie poradzila :D czekam na nastepny, justin mowil ze bedzie robil jej dpbrze.. hmm.. moglabys cos uwzglednic :D
    @lewwciaxd

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny, świetny, świetny
    Czekam na nexta :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. awww nareszcie*.* :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Swietny rozdzial ! W sumie jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Miazga agjdtheyydug xdd

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział idealny ❤ kocham to ff . Myślę że Grace dobrze zrobiła że się przełamała, bo zwyciężyła z okropnymi wspomnieniami, jest bardzo odważna, jeżeli chodzi o Justina to był delikatny i wyrozumiały ❤ lubię Sama ale coś mi do Grace nie pasuje... Jest dobrym przyjacielem ale jako chłopak to Justin jest moim zdaniem o wiele lepszy. Bardzo dobrze i dokładnie opisałaś tą sytuację . Więcej takich scen❤❤ życzę weny i czekam nn @myprettyKlaudia

    OdpowiedzUsuń
  23. Matko jak ja kocham twoje opowiadanie!! przepraszam ale miałam komputer w naprawie i nie mogłam wcześniej skomentować :( mama widziała Grace , uuuu... bedzie się działo prawda?? Pisz szybko następny !! Życzę weny kochana ♥ @wiktoriamarkow

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdzial i cudne opowiadanie!!!!

    OdpowiedzUsuń