niedziela, 14 grudnia 2014

24. Jeśli teraz wyjdziesz, to możesz już nie wracać.

Kiedy czytałam tego sms-a moje ręce zaczęły się trząść, a serce przyśpieszyło bicie do maksimum. Położyłam telefon na półce i spoglądnęłam na Justina, który smacznie spał. Westchnęłam i wstałam z łóżka, gdy ubrałam moją koszulę i majtki, zaczęłam iść w stronę łazienki. Gdy szłam korytarzem nie kontrolowałam łez spływających po mojej twarzy. Ktoś może powiedzieć, że przesadzam, ale to co czułam w tym momencie było nie do opisania.
Przymknęłam cicho drzwi i spoglądnęłam w lustro. Mój makijaż był całkowicie rozmazany, dlatego wzięłam papier toaletowy i zaczęłam zmywać go wodą. To było trochę trudne, ale Justin na pewno nie miał mleczka do demakijażu, więc nawet nie zaglądałam do półek. Kiedy moja twarz była już czysta, usiadłam na zamkniętej ubikacji. Przetarłam dłonią mokre od łez policzki i patrzyłam na ścianę. Ta wiadomość sprawiła, że teraz wiem do czego jest zdolna Camila. Te całe zadania podczas gry w butelkę nie były przypadkowe. Ona zrobiła to specjalnie. Chciała pokłócić mnie i Justina, a najgorsze jest to, że wciągnęło w to też mojego przyjaciela. Nawet Sam jest przeciwko mnie. Wiedziałam, że muszę powiedzieć mamie o moim związku z Justinem. Nie ma innej możliwości, ponieważ gdyby zrobiłaby to Camila, byłaby wściekła. Lepiej żebym ja to załatwiła. Muszę zdążyć zanim ona to zrobi. Ale z drugiej strony.. czy warto? Jeśli teraz nie zerwę z Justinem to ta dziewczyna zrobi coś innego. Może nawet gorszego. Czy jest sens walczyć? Wiadomo, zależy mi na Bieberze, ale wiem, że ona się nie podda. Zrobi wszystko żeby nas rozdzielić i bardzo dobrze pokazała to dzisiejszego dnia. A jeśli powiem mamie o tym, że jestem z Justinem, to.. czy zrobi mi coś tak okropnego i spakuje moje walizki i zawiezie do ojca? Czy jest do tego zdolna? Na początku mnie ostrzegała, ale przecież to co zakazane, jest najlepsze, prawda? Tak czy inaczej, muszę jej powiedzieć. Postaram się zrobić to jak najlepiej potrafię i właściwie nie muszę zbytnio kłamać. Justin jest cudowny i nie zrobił mi nic złego. W porównaniu do innych osób. Ale tak cholernie boję się jej o tym powiedzieć. Tak samo Bieberowi. On myśli, że moja mama wie, że się z nim spotykam. A jeśli się spotkają, to co zrobi Justin? Przecież to właśnie moja rodzicielka zniszczyła małżeństwo jego rodziców. Tak cholernie mi za nią wstyd.
Kiedy uspokoiłam swój oddech, znowu wybuchnęłam głośnym płaczem. To wszystko było tak trudne. Nie chciałam dawać satysfakcji Camili, a przede wszystkim stracić Justina. Ale również bałam się powiedzieć mamie o naszym związku, a także jej reakcji.
Zatkałam dłonią usta, żeby nie obudzić Justina moim szlochem. Miałam tak dużo wyjść z tej chorej sytuacji, ale nie miałam pojęcie, którą wybrać. Wszystkie wydawały mi się beznadziejne.
Po chwili usłyszałam ciche kroki. Otworzyłam szerzej oczy i rozglądnęłam się po łazience. Chciałam się schować, ale potem pomyślałam, że to beznadziejny pomysł. Przecież świeci się tu światło, więc wiadomo, że tutaj jestem. Przetarłam szybko twarz i spoglądnęłam na drzwi. Po paru sekundach usłyszałam ciche pukanie i dźwięk otwieranych drzwi. Do łazienki wszedł Justin w szarych spodniach dresowych. Nie patrzyłam na niego. Nie potrafiłam. Byłam już pewna swojej decyzji i bałam się jego reakcji. Zamknęłam oczy, czując wzrok chłopaka na sobie. Po chwili poczułam głaskanie na mojej nodze, ale nadal nie otwierałam oczu. Nie reagowałam na nic.
- Co jest? - zapytał cicho - Zrobiłem coś nie tak?
Poczułam ukłucie w sercu. On myśli, że to jego wina, że płaczę przez niego. Prawda jest zupełnie inna, ale nie mogę pokazać mu tego sms-a.
- Nie - szepnęłam i pokręciłam przecząco głową.
- To czemu płaczesz? - zapytał.
Poczułam jak głaska mój policzek. Delektowałam się jego dotykiem, ale po chwili opamiętałam się i odsunęłam jego dłoń.
- Nie rób - mruknęłam i otworzyłam oczy.
Chłopak kucał na podłodze, pomiędzy moimi nogami. Kiedy nawiązałam z nim kontakt wzrokowy, poczułam nieprzyjemny ucisk w moim brzuchu. W jego oczach widziałam smutek i zdezorientowanie jednocześnie. Odwróciłam wzrok, ale nie na długo, ponieważ jego dłoń złapała moją brodę i zmusiła do popatrzenia na niego.
- Co się stało? - zapytał, marszcząc czoło.
- Nic - westchnęłam i zamrugałam mocniej oczami, żeby powstrzymać łzy, które chciały się z nich wydostać - Po prostu.. to się nie uda - powiedziałam szybko.
Wiele osób pewnie myśli, że się poddałam. Ale ja po prostu nie mam siły na walkę. Nie mam szans z Camilą i dobrze o tym wiem. Ona prędzej czy później i tak się dorwie do Justina, więc lepiej odpuścić teraz niż wpaść głęboko w to gówno. Potem nie będę mogła się z tego wydostać i będzie boleć 2 razy mocniej niż teraz.
- Co się nie uda? - mruknął - Czekaj, bo nie za bardzo rozumiem. Jesteśmy razem jakąś godzinę, a ty ze mną zrywasz?
- No bo.. - oblizałam powoli usta - To się nie uda. Tyle.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Plątałam się we własnych słowach. Nie miałam dobrego wytłumaczenia i w tej chwili nie potrafiłam nic powiedzieć, co by go przekonało.
- Mówisz bez sensu - pokręcił głową - Kochanie, co się stało? Przecież widziałem jak się cieszyłaś, kiedy powiedziałem, że jesteś moją dziewczyną. Skąd ta nagła zmiana? - patrzył mi głęboko w oczy i czekał na odpowiedź.
- Justin, nie zrozumiesz tego - przyłożyłam dłoń do czoła, żeby jakoś się ochłodzić - Możesz mnie odwieść do domu?
- Nie ma mowy - oparł od razu - Jutro mi to wyjaśnisz, dobrze? Porozmawiamy na spokojnie, a teraz chodź. Pójdziemy spać, jesteś zmęczona - powiedział spokojnie i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
Spoglądnęłam na niego, a kiedy kiwnął zachęcająco głową, chwyciłam jego rękę i wstałam z ubikacji. Kiedy znaleźliśmy się na korytarzu, chciałam skręcić do gościnnego pokoju. Właściwie nie wiem czemu to zrobiłam. Czułam się jakbym była śledzona. Jakby Camila widziała każdy mój ruch, więc wolałam nie spędzić kolejnej nocy z Justinem.
- Idziemy do mojego pokoju - odparł stanowczo i objął mnie w pasie, pchając w stronę jego sypialni.
Nic nie odpowiedziałam. Tylko szłam przed siebie, nie patrząc na nic. Widok przed oczami mazał się przez kolejne łzy. W tym momencie poczułam to. Poczułam, że mu na mnie zależy. W innym razie naprawdę odwiózłby mnie do domu i olał wszystko. Z tego właśnie powodu byłam cholernie szczęśliwa, ale również zmartwiona. Ten związek nie wyjdzie, jeśli Camila będzie starała się go zniszczyć.
Weszliśmy na jego łóżko, Justin owinął siebie i mnie kołdrą, a kiedy chciałam lekko się od niego odsunąć, mocno przycisnął mnie do swojej piersi. Nie mówiłam nic, po prostu zamknęłam oczy i starałam się jak najszybciej zasnąć.

Obudziłam się, ponieważ coś gilgotało mnie po brzuchu. Otworzyłam niechętnie oczy i zobaczyłam ręce Justina, które wędrowały po moim ciele.
- Dzień dobry - odparł wesołym tonem i cmoknął mnie w czoło.
Patrzyłam na niego lekko zdezorientowana. Zachowywał się jakby nie było wczorajszej sytuacji. Uwielbiałam jego pozytywne nastawienie do życia, ale w tym momencie nie miałam nastroju na nic. W głowie ciągle odtwarzał mi się ten sms od Camili. Byłam pewna, że to od niej. Jej imię zaczyna się na 'C', a tak właśnie się podpisała. Wiedziałam, że ma nade mną kontrolę i jest o jeden krok wyżej ode mnie.
- Dzień dobry - odparłam nieśmiało i otuliłam się mocniej kołdrą.
Zapadła niezręczna cisza. Wiedziałam, że Justin chce to wyjaśnić. Chce się dowiedzieć, o co mi wczoraj chodziło, ale nie naciskał.
- Wiesz, że musimy pogadać, kochanie? - zapytał i przegryzł wnętrze policzka.
- Wiem - odparłam.
- To wyjaśnisz mi o co ci wczoraj chodziło? - zapytał łagodnie i ciągle masował mój brzuch.
- Uh.. jasne - mruknęłam i poprawiłam grzywkę, która opadała na moje oczy - Więc.. chodziło o to, że jestem tutaj tylko na wakacje. I.. co się stanie potem? Jak będę musiała wyjechać? I tak będziemy musieli się pożegnać. Nie chce tego. Po co się angażować w coś, co i tak trzeba skończyć? Lepiej zakończyć to teraz.. - powiedziałam na jednym wydechu.
W nocy nie mogłam za bardzo spać. Starałam się wymyślić coś co brzmiałoby naprawdę wiarygodnie. To był najlepszy pomysł. Zresztą to była czysta prawda. Co będzie jak wyjadę? Trzeba będzie się pożegnać. A założę się, że za miesiąc byłabym już nieźle zaangażowana w ten związek.
- Kochanie.. - mruknął i przytulił się do mnie - Więc to o to chodziło.. - westchnął i przeczesał swoje włosy ręką - Masz trochę racji, ale nie do końca. Zostaną wspomnienia, prawda? Cudowne wspomnienia, ich się nie da zapomnieć. Wykorzystajmy ten czas jak najlepiej. Póki tutaj jesteś - szepnął mi do ucha.
W tym momencie znowu mnie zagiął. Czy w dobrym znaczeniu? Też, ponieważ coraz bardziej nie chce się od niego oddalać. Chociaż próbuję to i tak mi to nie wychodzi. To coś jak magnez, przyciąga mnie do siebie.
- Masz rację - powiedziałam pewnym siebie głosem.
Jego słowa poprawiły mi humor. Przez ten miesiąc będziemy się użerać z Camilą, a potem.. wyjadę. Chociaż przez sierpień zaczerpnę życia i dzięki Justinowi będę miała wspomnienia, których nigdy nie zapomnę. Kiedy będę siedziała sama, w swoim pokoju, nie będę miała na nic ochoty, to właśnie wtedy przypomnę sobie wszystkie sytuacje związane z Bieberem. I te lepsze i te gorsze.
- Wiem, kochanie - odpowiedział i pocałował mnie w usta.
Uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam go po policzku. Jego obecność, sprawiała, że czułam się cholernie bezpiecznie. I to mi się podobało.
Po jakichś 15 minutach leżenia usłyszałam jego głos:
- Wiesz, gdzie jutro jedziemy?
Zamknęłam oczy, żeby przypomnieć sobie co jutro robimy, a kiedy mój mózg wpadł na pewien pomysł, poczułam nieprzyjemny ucisk w brzuchu.
- Wyścig - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
- Tak - przytaknął i pogłaskał mnie po ramieniu - Jesteś moją motywacją, wiesz?
- Justin, czy muszę.. - zaczęłam, ale mi przerwał.
- Kochanie, obiecałaś - zaśmiał się cicho - Nie możesz tego odwołać.
- Justin, mi nie jest do śmiechu - prychnęłam - A co jeśli zdarzy się wypadek samochody? Albo ktoś kogoś potrąci? To nie na moje nerwy..
- Czemu ty zawsze przewidujesz wszystko co najgorsze? - zapytał z żalem, ciągle głaskając moje ramię.
- Martwię się - odpowiedziałam cicho.
- O mnie? - zapytał z uśmiechem, sugestywnie poruszając brwiami.
- To nie jest śmieszne! - powiedziałam głośniejszym tonem - Tak, o ciebie. Tylko i wyłącznie o ciebie. Nie chce żeby coś ci się stało..
- Nic mi się nie stanie - westchnął - Nie robię tego pierwszy raz. Nie zachowuj się jakby to była dla mnie jakaś nowość. To nie jest pierwszy i nie ostatni wyścig, w którym wezmę udział - odparł, wzruszając ramionami.
- Nie ma szans, żebym cię odciągnęła od tego pomysłu? - zapytałam, przegryzając dolną wargę.
- Nie. To moja pasja, zrozum - mruknął.
- Wolałabym, żebyś zbierał znaczki - powiedziałam.
Chłopak się cicho zaśmiał, a po chwili jego gorący oddech uderzył o moje ucho:
- Wszystko będzie dobrze, nie martw się na zapas.
Łatwo ci mówić.

***
Właśnie siedziałam w samochodzie Justina, który zaparkował go przed moim domem. Nerwowo zaglądałam we wszystkie okna, aby upewnić, że nikt nas nie widzi.
- W takim razie przyjadę po ciebie jutro. Wyścig zaczyna się o 22:00 na opuszczonej dzielnicy. Musimy być wcześniej, ponieważ chce jeszcze posprawdzać samochód. Właściwie zrobię wszystko dzisiaj, a jutro już takie ostateczne poprawki.
- Mhm - kiwnęłam głową.
- Będę o 20:00, okay? - zapytał, zerkając na mnie.
 - Dobrze - wzruszyłam ramionami i odpięłam pas.
- Kochanie..? - mruknął i chwycił mnie za rękę.
- No co? - odparłam nie patrząc na niego.
Chłopak położył swoją drugą rękę na mojej piersi, dlatego obróciłam głowę w jego kierunku i zmarszczyłam brwi.
- Twoje serce bije strasznie szybko - odparł zmartwionym głosem.
- No co ty nie powiesz.. - mruknęłam - Zawsze jest tak kiedy się denerwuję.
- Jesteś zdenerwowana? - zapytał, głaskając moją dłoń.
- Bardziej zmartwiona, ale tak.. - odpowiedziałam, przegryzając wnętrze policzka.
- Wyścig jest dopiero jutro wieczorem, no proszę cię.. Będziesz chodzić cały dzisiejszy i jutrzejszy dzień taka struta? - zapytał, marszcząc brwi.
- Pewnie tak - włożyłam kosmyk włosów za ucho.
Cholernie się bałam i tak właściwie chciałam, żeby Justin to zobaczył. Może wtedy odpuściłby mi to i jednak zostałabym w domu? Tak samo on? Ale na nic takiego się nie zapowiadało, był nieugięty.
- To nie jest zdrowe.. - mruknął - Nie martw się.
- Czy to wszystko? - zapytałam lekko zirytowana.
Miałam dość jego 'nie martw się'. To sprawiało, że martwiłam się jeszcze bardziej i nie potrafiłam nic na to poradzić. 
- Tak - kiwnął głową i puścił moją dłoń - Widzimy się jutro.
- Wiem, jakbym mogła zapomnieć - odparłam z sarkazmem - Czyli teraz będziesz wypróbowywał swój samochód, tak?
- Mhm - oblizał powoli dolną wargę, czekając na to co powiem.
- W takim razie powodzenia - prychnęłam.
Wyszłam z samochodu, a kiedy już miałam zamknąć drzwi, usłyszałam jego głos:
- Wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważna?
Nie odpowiedziałam. Zamknęłam drzwiczki mocniej niż to było konieczne i zaczęłam iść w stronę domu. Kiedy byłam już na schodach, obróciłam się, żeby zobaczyć czy Justin tutaj ciągle jest. Ale nie było go. Pojechał.
Westchnęłam i otworzyłam drzwi. Ściągnęłam buty w przedpokoju i już miałam wejść na górę po schodach, kiedy zobaczyłam, że moja mama stoi za mną.
- Hej - wymamrotałam.
- Znowu się nie zrozumiałyśmy - warknęła - Cieszę się, że zostawiłaś karteczkę, że nie wrócisz na noc do domu. Ale co dalej? Nie mam pojęcia z kim jesteś i co robisz...
- Wyluzuj, mamo - westchnęłam - Nic mi nie jest.
- Ale mogło ci się coś stać.. - zaczęła, ale przerwałam jej.
- Czemu ty zawsze przewidujesz wszystko co najgorsze? - zapytałam, przekręcając głowę na bok.
Kiedy to powiedziałam, poczułam ucisk w brzuchu. To dokładnie te same słowa, które Justin wypowiedział do mnie. Świetnie, jestem jak moja matka. Pewnie Justin uważa mnie za jakąś histeryczkę. Westchnęłam i wpatrywałam się w moją mamą, która ciągle coś mówiła, ale nie zwracałam na to uwagi. Przestałam słuchać po słowach 'jesteś nieodpowiedzialna'. Czekałam tylko aż skończy, a kiedy zauważyłam, że jej buzia już się zamknęła, przytaknęłam i poszłam do swojego pokoju.
Usiadłam na krześle i zaczęłam wspominać dzisiejszy dzień. Właściwie był miło spędzony. Dzięki Justinowi, zapomniałam o jutrzejszym wyścigu, nie robiliśmy nic ciekawego, ale właśnie to sprawiło, że wszystkie złe myśli odstawiłam na bok.
Zerknęłam na telefon i zobaczyłam, że mam 15 nieodebranych połączeń od mamy.
- Eh.. - westchnęłam i pokręciłam głową.
Zapomniałam, że mam wyciszony głos. Schowałam telefon z powrotem do kieszeni, a potem zamknęłam oczy i starałam się jak najbardziej zrelaksować. Nie wychodziło mi to. Nie potrafiłam, kiedy wszystko mnie denerwowało. Nawet najmniejszy dźwięk, sprawiał, że miałam ochotę rozwalić ten cały pokój.
Ja tu teraz wariuje, a Justin świetnie się bawi, sprawdzając swój samochód. Pewnie próbuje jeździć jak najszybciej się da i czuję tą adrenalinę, w czasie kiedy ja mam ochotę zasnąć i się nie obudzić. Przyłożyłam dłoń do czoła. Było gorące. Otworzyłam okno, żeby przewietrzyć pokój i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Była już 20:00. Dokładnie za 24 godziny przyjedzie Bieber i pojedziemy na ten wyścig. Na samą myśl o tym mój brzuch zaciskał się w nieprzyjemny sposób.
Po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu. W moim mózgu narodził się cień nadziei. Chciałam, żeby to był Justin. Modliłam się o to. Miałam nadzieję, że dzwoni, aby mi powiedzieć, że jutrzejszy dzień spędzimy tylko razem. W jego domu. Bez aut. Bez stresu. Bez niebezpieczeństw.
Szybko wyciągnęłam komórkę z kieszeni i poczułam zawiedzenie, kiedy zobaczyłam, że dzwoni Alex. Przejechałam kciukiem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo? - mruknęłam.
- Cześć - usłyszałam jej głos - Co tam?
- W porządku - odparłam obojętnie - A u ciebie?
- Też - westchnęła - Jedziemy jutro razem na wyścig? - pisnęła z podekscytowaniem.
- Słucham? - zapytałam zdziwiona - Nie mów, że ty też o tym wiesz. Nie wierzę, że się cieszysz! Przecież to jest niebezpieczne!
- No błagam cię.. - wymamrotała - Trochę adrenaliny przyda mi się w życiu, prawda? Tobie też! - wrzasnęła.
Słyszałam drugi głos. Tak jakby ktoś jeszcze był w jej pokoju.
- Alex.. jesteś sama? - zapytałam.
- Um, nie. Jest tu też Zayn, a przy okazji on też się ściga! - pisnęła.
- Powiedz, że to jest bezpieczne i, że będziesz tam z nią - mruknął męski głos po drugiej stronie linii.
- Nie wierzę! - warknęłam - Alex, daj mi Zayna do telefonu! - krzyknęłam.
- Okay? - mruknęła, zdziwiona moją reakcją.
- Cześć, Grace - przywitał się szatyn - Jak już ci powiedziała Alex, musisz tam być i..
- Czy Justin kazał tobie i Alex do mnie zadzwonić? - parsknęłam śmiechem.
Oparłam się wygodniej o krzesło i położyłam nogi na biurku.
- Co? - zaśmiał się nerwowo - Nie, po prostu chce żebyś tam była, bo..
- Kazał ci prawda? Zayn, wiem, kiedy kłamiesz - odpowiedziałam zdenerwowana.
- Jezu, Grace. Masz tam być, będzie świetna zabawa. Do zobaczenia, skarbie! - krzyknął i usłyszałam szum.
- Jesteś? - zapytałam.
- Um, tak - usłyszałam głos Alex.
- Czy Zayn już poszedł? - prychnęłam.
- Mhm, Grace, posłuchaj. Nie gniewaj się na Justina, on.. - zaczęła, ale jej przerwałam.
- Świetnie! Czyli on ci kazał do mnie zadzwonić? - warknęłam.
- Prosił żebym cię trochę uspokoiła. On się martwi. Jego głos był przepełniony troską, kiedy ze mną rozmawiał. No weź! Musisz tam być. Dla niego.
- Mhm - pokręciłam głową - Cześć.
Rozłączyłam się szybko i pobiegłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubrania i weszłam pod gorący prysznic. Kropelki wody mieszały się z moimi łzami. Dlaczego poprosił o to Alex i Zayna? Dlaczego nie zadzwonił do mnie sam? Tak bardzo potrzebowałam jego głosu. Wiem, że wcześniej zachowałam się jak suka. Byłam zła, ale teraz naprawdę chciałam usłyszeć ten jego głos, przepełniony troską. Umyłam się szybko i owinęłam ręcznikiem. Wrzucając brudne ciuchy do kosza na pranie, łzy ponownie pojawiły się na moich policzkach. Podrzuciłam moje majtki w misie i głośno prychnęłam. Wrzuciłam je szybko do kosza, starając nie przypominać sobie wczorajszego wydarzenia, które.. zbliżyło mnie i Justina do siebie. Pobiegłam szybko do pokoju, nie chcąc nikogo spotkać. Ubrałam pidżamę i wskoczyłam do łózka. Starałam się jak najszybciej zasnąć, ale kompletnie mi to nie wychodziło. Nie potrafiłam, ponieważ ciągle myślałam o nim. Co chwilę zerkałam na telefon i patrzyłam czy aby na pewno nie zadzwonił, albo chociaż nie napisał głupiej wiadomości. Ale nie zrobił tego. Czułam jakbym w brzuchu miałam kilogram ciężkich kamieni. Ciągle masowałam swój brzuch, starając się uspokoić. Ale nic nie pomagało.

***
Cały dzień chodziłam po domu bez celu. Nie miałam na nic ochoty. Jak nie leżałam to siedziałam, patrząc w ścianę. Martwiłam się coraz bardziej. Wiedziałam, że do 20:00 jest już blisko i, że za niedługo będę musiała pojechać z Justinem na wyścig. Westchnęłam głośno i postanowiłam, że zacznę się już zbierać. Kiedy wzięłam gorący prysznic, czułam się troszeczkę zrelaksowana. Miałam ochotę iść na ten wyścig w pidżamie. Nie miałam siły na wybór jakichkolwiek ubrań. Westchnęłam i przyglądałam się ubraniom wiszącym na wieszakach. Założyłam moją bieliznę (tym razem padło na majtki w słoniki) oraz białe stopki. Potem ubrałam długie, czarne getry i szarą bluzę z numerem 88. Poszłam do łazienki i rozczesałam moje włosy. Nałożyłam tusz na rzęsy, a usta musnęłam bezbarwną szminką. Popsikałam się perfumami i przeglądnęłam się ostatni raz w lustrze. Mama i Ted wrócili jakąś godzinę temu z pracy. Nie rozmawiałam jeszcze z nimi. Chwyciłam telefon do ręki i zbiegłam po schodach na dół. Kiedy ubierałam szare trampki przed kostkę, do przedpokoju weszła moja rodzicielka.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytała szorstko.
- Nie, przebrałam się i pomalowałam, żeby posiedzieć w domu - prychnęłam.
- Oszczędź sobie tego sarkazmu, dobrze? - syknęła.
Kiedy już miałam coś odpowiedzieć, usłyszałam dźwięk, który sygnalizował, że przyszedł sms. Spoglądnęłam na mój telefon, ale nie miałam żadnej wiadomości. Moja mama zaczęła grzebać w swojej torebce, która leżała na półce. To jej telefon zabrzęczał.
Oblizałam usta i zawiązałam mocniej buty. Kiedy moja matka spoglądnęła na swoją komórkę jej oczy się rozszerzyły. Moje serce zaczęło bić szybciej. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Czy coś się stało? - zapytałam cicho.
- Możesz mi powiedzieć co to jest?! - krzyknęła i pokazała mi swój telefon.
Było tam zdjęcie, dokładnie to samo, które dostałam wczoraj od Camili, a pod nim wiadomość:
Nieznany:
Pomyślałam, że powinna Pani wiedzieć co Grace wyprawia poza domem. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.
Zacisnęłam zęby ze złości, ale starałam się nie pokazywać moich emocji. Wiedziałam, że Camila to zrobi, ale nie sądziłam, że tak szybko.
- Zdjęcie - odpowiedziałam na jej wcześniejsze pytanie.
- Wiem, że zdjęcie! - wrzasnęła - Mówiłam ci, że masz się z nim nie spotykać! Tylko o to prosiłam. A ty jak zwykle mnie nie posłuchałaś.. tylko liżesz się z nim na aucie!
- Jezu, tak wyszło. Gdybyś dała mi jakiś dobry powód do niespotykania się z nim to pewnie bym cię posłuchała! - krzyknęłam.
- Dałam ci dobry powód! Mówiłam, że ma broń i..
- Och, przestań! To nie o to chodzi. Wiem, że pieprzyłaś się jego ojcem i rozpierdoliłaś jego rodzinę! Wiem o tym. Wiem, że zdradziłaś Teda. Wiem o wszystkim, kurwa! Dlaczego nie możesz być jak inne matki na tym pieprzonym świecie? - wrzasnęłam - Tylko ty wszystkich zdradzasz, rzucasz i szukasz sobie nowych facetów. Jestem tak cholernie szczęśliwa, że nie odziedziczyłam tego po tobie! W porównaniu do ciebie jestem uczciwa i mam szacunek do ludzi.
- Jak się wyrażasz do matki? Panuj nad sobą! - syknęła - Nie będziesz się z nim spotykać.
- Nie będę? - parsknęłam śmiechem - Nie zabronisz mi.
- A właśnie, że to zrobię! - krzyknęła - A co? Teraz się do niego wybierasz? W takim razie odwołaj plany, bo zostajesz w domu.
- Chyba śnisz - zaśmiałam się - Nie mam zamiaru. Pójdę do niego czy ci się to podoba czy nie!
- Nie, Grace. Zostajesz w domu! - powiedziała stanowczo.
- Nie mam zamiaru - uśmiechnęłam się szeroko - Do zobaczenia!
Już miałam wyjść, kiedy poczułam mocny ucisk na nadgarstku.
- Nigdzie nie idziesz! - zatrzymała mnie moja mama.
- To, kurwa, patrz! - wrzasnęłam i wyrwałam się z jej uścisku.
Kiedy przeszłam przed próg domu usłyszałam jej głos:
- Jeśli teraz wyjdziesz, to możesz już nie wracać - mruknęła ze łzami w oczach.
- Nie mam zamiaru wracać - prychnęłam i pobiegłam w stronę ulicy.
Justina jeszcze nie było, dlatego biegłam w stronę jego domu. Po paru minutach usłyszałam dźwięk nowej wiadomości, dlatego pokręciłam głową ze zrezygnowaniem. i usiadłam na krawężniku. Odblokowałam telefon, a kiedy zobaczyłam, że to Luke, zacisnęłam zęby ze złości.
Luke:
Cieszę się, że będziesz na dzisiejszych wyścigach, ponieważ mamy do pogadania, słoneczko.
Jęknęłam i włożyłam kosmyk włosów za ucho. Schowałam telefon do kieszeni i czekałam na Justina. Po paru minutach zobaczyłam jego samochód, dlatego pomachałam mu. Chłopak zatrzymał się, więc wsiadłam do auta.
- Cześć - mruknęłam.
- Hej, kochanie - powiedział i cmoknął mnie w policzek - Jak się czujesz? - zapytał łagodnie.
- Zajebiście, właśnie straciłam dach nad głową - prychnęłam.
- Co? - zapytałam zdziwiony i wjechał z powrotem na ulicę.
- Nieważne, potem ci opowiem - wymamrotałam - A ty jak się czujesz? Jesteś gotowy?
- Tak - odparł pewnie - Z tobą na pewno wygram.
- Dla mnie się nie liczy, czy wygrasz, czy nie. Chce żebyś wyszedł z tego bez żadnego uszczerbku na zdrowiu, jasne? - zapytałam.
- Kochanie, chce to wygrać - uśmiechnął się lekko - Ale będę ostrożny. Dla ciebie.
Kiwnęłam głową i wpatrywałam się w przednią szybę. Po 30 minutach jazdy, znaleźliśmy się na opuszczonym osiedlu. Ściemniało się, co dawało straszną atmosferę. Naokoło było pełno opuszczonych domów, wszędzie graffiti, a zimny wiatr dopełniał to okropne miejsce. Siedziałam na przednim siedzeniu i wpatrywałam się w widok przede mną. Przed nami zaparkowane były już trzy sportowe auta, a naokoło nich były grupki ludzi.
- Czas zacząć zabawę - powiedział z uśmiechem Justin.
Przełknęłam głośno ślinę i wysiadłam z samochodu. Dzisiejszy wieczór będzie okropny, czuję to...


35 komentarzy = następny rozdział
#Klaudia




38 komentarzy:

  1. Coraz ciekawiej się robi, bardzo boje się kolejnego rozdziału, pewnie będzie wypadek.. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to ff !! Mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze i im sie ulozy ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Prosze tylko zeby Justinowi sie nic nie stalo :(
    A rozdzial super :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! ✌jestem strasznie ciekawa następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie moge sie doczekać następnego :***~Paulina

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję że Luke nic nie zrobi Grace na wyścigu i że Justin wygra wyścig
    Rozdział świetny jak zawsze
    Czekam na następny :3
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko, super. Nie spodziewalam się tego po jej matce, a to co Grace jej powiedziala ... do nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny <3 Zawsze jak zaczynam czytać rozdział to mam ochotę czytać go w nieskończoność a gdy do czytam do końca jestem smutna i cierpliwie czekam na następny :) po prostu to kocham. !! <3 życzę Ci weny na następny i żeby był troszeczkę szybciej. No i przepraszam za tak długą nieobecność :( Kocham i pozdrawiam /@Belieberka_14

    OdpowiedzUsuń
  9. Już nie mogę doczekać się następnego. ! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku, proszę, żeby się nic nie stało. Strasznie się boję o Justina i Grace ;//. Zajebisty rozdział <3 .Tak jak każdy *_*. Mogłabyś trochę szybciej dodawać te rozdziały ? :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny rozdzial, ciekawe jak potoczy sie dalej akcja x

    OdpowiedzUsuń
  12. Uuu, robi się ciekawie. Grace nieźle pojechała po swojej matce. Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział cudny.. Naprawdę, ale szkoda, że tak bardzo się rozpisujesz o rozmyśleniach Grace.. Wolałabym, aby było troszeczkę mniej tych rozmyśleń.. Ale mniejsza. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.. Zastanawiam się czy Grace w końcu powie Justinowi o tych wszystkich sms, bo gdyby On wiedział to sprawy pewnie też inaczej by się toczyły, bo Camila bynajmniej nie będzie mogła Jej już szantażować.. Mm. Kocham Twojego bloga, serio. Miłego tygodnia. :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału wiec piszcie komentarze!!

    OdpowiedzUsuń
  15. czekam na kolejny! super rozdział:)

    http://poisoned-memories-fanfiction.blogspot.com/ zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja pierdole! To jest cudaśne :)

    OdpowiedzUsuń
  17. awww świetnie ;3
    coraz ciekawiej się robi :)
    czekam na kolejny z niecierpliwością ;)
    @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  18. cudowny rozdział, nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział, zresztą jak każdy:* Tylko nie rozumiem czemu ona mu nie powie o tych SMSach od Camilie i Luke'a? Powinna to zrobić, przecież to jej chłopak... No a teraz wyścigi :D już nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że Justin wygra :) @annie_pilch

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy będzie następny rozdział ?:D

    OdpowiedzUsuń
  21. ooo, no pięknie..mam nadzieję, że Justinowi nic nie będzie
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy next odpisz pls <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Wspaniały :* :* czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Się dzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny ! czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  26. kiedy next odpiszz pls

    OdpowiedzUsuń
  27. najlepszy! boję się kolehnego.. :(

    OdpowiedzUsuń