niedziela, 21 grudnia 2014

25. Twoje ciało należy do mnie.

- Skończyłeś? - zapytałam Justina, który właśnie zamknął maskę swojego samochodu.
- Mhm - przytaknął i wytarł brudne od smaru ręce w ścierkę.
Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do chłopaka. Nie wyglądał na zmartwionego. Był szczęśliwy. Uśmiech z jego twarzy nie schodził nawet na minutę. To sprawiło, że poczułam się źle, ponieważ te wyścigi sprawiały mu tyle frajdy, a ja chciałam go od tego odciągnąć.
- Heej! - usłyszałam dobrze mi znany głos.
Odwróciłam głowę i ujrzałam Alex, która biegła w moją stronę. Jej długie, czarne włosy były spięte w wysokiego koka na czubku głowy, a na siebie nałożyła krótkie, jeansowe spodenki i czerwoną koszulę w kratę, czarne trampki za kostkę oraz złoty zegarek dopełniały jej strój.
- Cześć - przywitałam się i mocno ją przytuliłam.
- Cieszę się, że przyjechałaś - odpowiedziała i uśmiechnęła się dumnie.
- A gdzie Zayn? - zapytałam, rozglądając się.
Teraz było już tutaj więcej osób, ale atmosfera ciągle mnie przytłaczała. Nie lubiłam tego miejsca, jednak starałam się tego nie okazywać.
- Gdzieś tam - wskazała palcem za siebie - Sprawdza jeszcze samochód.
- Nie wiedziałam, że on też się ściga - mruknęłam z lekkim żalem.
- Teraz już wiesz! - pisnęła wesoło i podeszła bliżej auta Justina, aby je obejrzeć.
Spoglądnęłam na chłopaka, który wytarł dłonie w swoje spodnie i objął mnie w pasie.
- Muszę iść - powiedział cicho.
- Gdzie? - zapytałam przerażona.
Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym zostać w takim miejscu zupełnie sama. Fakt, jest tutaj też Alex, ale to właśnie Justin sprawia, że czuję się bezpiecznie.
- Idę potwierdzić mój udział w wyścigu - mruknął i lekko się ode mnie odsunął - Poczekaj tu na mnie, dobrze?
Kiedy kiwnęłam głową, chłopak cmoknął mój policzek i ruszył przed siebie. Westchnęłam cicho i podeszłam do Alex, która właśnie skończyła oglądać jego samochód.
- Jest cudowny! - krzyknęła.
- Justin? Wiem o tym.. - zaczęłam, ale mi przerwano.
- Co? Mówię o aucie - zaśmiała się - Justin na pewno też, ale jego samochód to miazga. Nie zdziwię się jak wygra.
- Taa - mruknęłam zrezygnowana - A tak właściwie jaka jest nagroda?
- Każdy z uczestników musi dać wyznaczoną kwotę pieniędzy. Wygrany zgarnia wszystko - wytłumaczyła poważnym tonem, a ja tylko przytaknęłam, więc dziewczyna wyciągnęła telefon i zaczęła coś na nim pisać.
Po chwili wrócił Justin. W ręku trzymał jakąś kartkę, którą szybko schował do samochodu. Nie pytałam o to. Właściwie nie zwróciłam na to uwagi. Byłam bardziej zajęta tym, że zaraz rozpocznie się wyścig.
- Wygram to - powiedział Bieber i położył swoje dłonie na moich policzkach - Dla ciebie.
- Nie, Justin - pokręciłam głową - Nie chcę żebyś tego robił dla mnie. W ogóle nie chce żebyś tego robił. Po prostu wyjdź z tego cały i zdrowy. Tylko o to proszę, jasne?
- Jasne - uśmiechnął się lekko - Będziesz pierwszą dziewczyną do której podejdę, jak przejadę metę - szepnął mi do ucha.
- No i chyba jedyną - zmarszczyłam brwi i wpatrywałam się w niego.
- Racja - zaśmiał się cicho.
Uśmiechnęłam się i przycisnęłam swoje usta do jego. Owinęłam ręce wokół jego szyi, aby być jeszcze bliżej chłopaka. Po chwili polizał moją dolną wargę, dlatego rozchyliłam usta najbardziej jak potrafiłam. Jego język znalazł się w mojej buzi i szukał mojego. Kiedy go odnalazł, zaczęliśmy toczyć namiętną walkę między sobą. Nie wiem czy to były tylko moje odczucia, ale Justin jakby chciał mnie uspokoić. To miało mi dać siłę na czas, kiedy go nie będzie.
Naszą intymną chwilę przerwał męski głos:
- Uczestników zapraszamy na start. Wyścig zaraz się rozpocznie - powiedział ktoś przez megafon.
- Nie denerwuj się za bardzo - powiedział Justin, kiedy oderwał się ode mnie i pogłaskał mój policzek, a po chwili wsiadł do swojego samochodu i podjechał kawałek.
Stanęłam bliżej Alex i zaczęłam wpatrywać się w ustawiające się auta na starcie. W brzuchu poczułam nieprzyjemny ucisk, kiedy zauważyłam Luke'a, Sama i Camile stojących przy drzewie. Westchnęłam i przytuliłam się do ciemnowłosej, a ta momentalnie mnie objęła.
- Ile trwa ten cały wyścig? - zapytałam roztrzęsionym głosem.
- Muszą przejechać 1 kółko wokół tej dzielnicy. To jakieś 3 minuty, jak się pospieszą - odpowiedziała i znowu wyciągnęła swój telefon, po czym wystukała na nim odpowiedź.
- Z kim tak piszesz? - zapytałam i starałam się zobaczyć nadawcę, ale niestety na marne, ponieważ dziewczyna momentalnie odsunęła ode mnie komórkę.
- Z nikim ważnym - mruknęła wymijająco i spoglądnęła na samochody - Mam nadzieję, że Zayn da sobie radę.
- Na pewno da - oblizałam usta i przycisnęłam się mocniej do Alex.
Po chwili usłyszałam głos mężczyzny, który mówił przez megafon:
- Trzy! Dwa! Jeden! Start! I ruszyli!
Przegryzłam wnętrze policzka i wpatrywałam się w wyjeżdżające z piskiem opon samochody. Właściwie to skłamałabym, gdybym  powiedziała, że patrzyłam na wszystkie auta. Mój wzrok był skupiony tylko i wyłącznie na Justinie. Dopiero teraz poczułam jak cholernie się denerwuje. Mój żołądek był wypełniony najróżniejszymi emocjami, które sprawiały, że miałam ochotę zwymiotować. Przełknęłam nerwowo ślinę i ostatni raz spojrzałam na białe Lamborghini, które skręciło w pierwszy zakręt. Był na równi z pomarańczowym samochodem. Nie mam pojęcia do kogo należał, ale jechali bardzo blisko siebie.
Po paru sekundach usłyszałam znudzony głos Alex:
- Muszę siku - westchnęła - Zaraz wracam.
- A gdzie jest łazienka? - zapytałam momentalnie - Pójdę z tobą.
- Tutaj nie ma łazienki - zaśmiała się cicho i pokręciła głową - Idę w krzaki.
- Ach, dobrze - mruknęłam - W takim idź i się pospiesz.
Alex obróciła się na pięcie i poszła w stronę drzew. Nie patrzyłam już na nią. Czekałam tylko na Justina, który musi do mnie wrócić. Cały i zdrowy. Musi, obiecał mi. 
Kiedy wpatrywałam się w drogę, z której miał wyjechać Bieber, zobaczyłam dwie postacie idące w moim kierunku. Przegryzłam nerwowo wargę i skupiłam swój wzrok na dwóch chłopakach. Kiedy zdjęli kaptury, rozpoznałam ich twarz. Momentalnie poczułam nieprzyjemny ucisk w brzuchu, a przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Gdy zrobili dwa kroki w przód, ja zrobiłam trzy w tył. Widząc moje zachowanie, cicho się zaśmiali.
- Nic ci nie zrobimy, chcemy tylko pogadać - mruknął Luke i chwycił mnie za ramię.
 Nie szarpałam się ani nie wołałam o pomoc. Właściwie to nie wiem czemu. Chyba byłam ciekawa, tego co mają mi do powiedzenia.
Kiedy odeszliśmy trochę od tłumu ludzi, Jaxon zaczął:
- Wiem, że Justin jest dla ciebie ważny i nie chcesz, żeby cokolwiek mu się stało, dlatego słuchaj..
- Mamy dla ciebie pewną propozycję - dołączył Luke - O ile wiesz, kolejny wyścig jest w grudniu. Nie możesz dopuścić do tego, aby Justin wziął w nim udział.
- Niby czemu? - zapytałam zdziwiona.
Właściwie to też nie chciałam, aby brał w nim udział, ale oni mieli na pewno inne powody niż martwienie się o niego.
- Dziwnym trafem mógłby mieć uszkodzone hamulce czy coś takiego - odpowiedział z uśmiechem Jaxon.
- A chyba nie chciałabyś żeby zginął na miejscu, prawda? - zaśmiał się gorzko Luke - Sądzę, że nie, dlatego radzę ci. Trzymaj Biebera z dala od wyścigów.
- Czemu to robicie? - otworzyłam szerzej usta i wpatrywałam się w nich z obrzydzeniem.
- Takie mamy zlecenie. Nasz szef zawsze zajmuję drugie miejsce, dlatego.. - zaczął Jaxon, ale jego przyjaciel mu przerwał.
- Zamknij się, kurwa - warknął - Nie twój interes, słońce - zwrócił się do mnie - A teraz stąd spadaj i pamiętaj o tym co ci powiedzieliśmy.
Przegryzłam wnętrze policzka i pobiegłam w stronę tłumu ludzi, którzy zaczęli wrzeszczeć i klaskać. Przepchałam się przez wszystkich, dzięki czemu byłam na samym przodzie. W oddali zauważyłam dwa auta, jechały z zawrotną prędkością w naszą stronę. Przymrużyłam oczy i zauważyłam.. białe Lamborghini Justina oraz pomarańczowy samochód  z czarnymi pasami po bokach. Jechali cholernie blisko siebie, co mnie przeraziło. Żułam dolną wargę, a w moim brzuchu czułam nieprzyjemne ukłucia. Czekałam na to co się wydarzy.
Auta zbliżały się coraz szybciej i szybciej, a kiedy pomarańczowy samochód lekko odjechał od Justina, a następnie sam w nie mocno uderzył, moje serce na moment się zatrzymało. Zamknęłam oczy, nie będąc w stanie na to patrzeć. Po chwili otworzyłam je i zobaczyłam, że Justina właśnie wjechał na metę, a tamten samochód wpadł do rowu. Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu. Ciągle wpatrywałam się w pomarańczowy samochód, starałam się zobaczyć kto to jest. Kto chciał zrobić krzywdę mojemu chłopakowi? Niestety nie było mi to dane, ponieważ widok zasłonił mi Justin. Momentalnie się uśmiechnęłam, a Bieber mocno przycisnął swoje usta do moich, dlatego bez wahania odpowiedziałam na pocałunek.
- Mówiłem, że wygram - powiedział, kiedy oderwał się ode mnie - Obiecałem ci to.
- Dziękuje - szepnęłam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- A teraz idę po nagrodę - krzyknął wesoło i pobiegł w stronę mężczyzny, który trzymał w ręku megafon.
Odetchnęłam z ulgą, ponieważ moje wszystkie złe przeczucia odeszły. Nie było tak źle, jednak.. słowa Luke'a i Jaxona dotarły do mnie bardzo dobrze i jestem pewna, że nie pozwolę mu wystąpić w kolejnym wyścigu. Wiem, że to grudzień. Już mnie tutaj nie będzie, ale.. może tata zgodzi się, abym spędziła święta właśnie tutaj? I wtedy Justin nie pojedzie w wyścigu. Zrobię co w mojej mocy, aby był bezpieczny.
Starałam się zobaczyć, kto wysiada z pomarańczowego samochodu, ale niestety nic nie widziałam. Ludzie mi wszystko zasłaniali. Inni kierowcy też już się powoli zjeżdżali. Każdy chciał się znaleźć przy swoich znajomych, przez co zrobił się kompletny chaos. Odszukałam wzrokiem samochód Justina i stanęłam obok niego.
Po chwili chłopak wrócił z jakimś druczkiem i schował go do tylnej kieszeni spodni.
- Jedziemy? - zapytałam cicho.
- Tak - uśmiechnął się lekko - Właściwie teraz jest organizowana impreza w klubie, ale założę się, że nie masz na nią ochoty..
- Uh.. - wymamrotałam - Jeśli ty chcesz to mogę pojechać. Masz prawo świętować swoje zwycięstwo.
Chłopak wyglądał jakby się zastanawiał, a po chwili mruknął:
- Wolę spędzić ten czas z tobą. Jedziemy do mnie?
- Jasne - uśmiechnęłam się szeroko i wsiadłam do jego samochodu.
Kiedy zapinałam pasy, zauważyłam, że parę osób podchodzi do Justina, gratuluje mu i przybija piątki. Gdy objęła go blondynka o długich nogach, poczułam ucisk w moim sercu. Jednak kiedy Justin nawet jej mocno nie przytulił, tylko lekko poklepał po plecach i wsiadł do samochodu, uśmiechnęłam się w duchu.
Mam najwspanialszego chłopaka na świecie.
- Wygrałem, wygrałem, wygrałem.. - zaśpiewał Justin, kiedy wjechał na drogę.
- Wiem o tym - zaśmiałam się - Jestem z ciebie dumna.
Justin pokiwał głową i zaczął w skupieniu prowadzić samochód, dlatego nie przeszkadzałam mu. Włączyłam radio i wpatrywałam się w przednią szybę. Miałam wielką ochotę zaglądnąć do schowka i zobaczyć co jest na kartkach, które blondyn prawdopodobnie ukrywał przede mną. Jednak nie mogłam zrobić tego teraz. Nawet gdybym miała okazję i byłabym sama, nie zaglądnęłabym tam. To grzebanie w cudzych rzeczach. Nie chciałabym aby on zrobił mi coś takiego, dlatego ja nie mogę być taka ciekawska.
Westchnęłam i ułożyłam się wygodniej w fotelu. Nuciłam pod nosem piosenkę, a za każdym razem, kiedy patrzyłam na Justina, który się uśmiechał miałam w brzuchu motylki. Gdy on jest szczęśliwy, ja również.
Droga minęła dość szybko. Wiedziałam, że będę musiała porozmawiać z Justinem o tym jak zachowałam się dzisiejszego dnia w moim domu. Trochę się bałam, ponieważ.. właściwie mam nadzieję, że pozwoli mi u siebie zamieszkać. Chociaż na chwilę. Nie mam zamiaru wracać do mojej pieprzonej matki. Wyraziła się jasno. Pokażę, że ją słucham i już nigdy nie wrócę do domu.
- Nad czym tak myślisz? - zapytał Justin i odpiął pas.
- Ogólnie - odpowiedziałam wymijająco, również odpięłam pas i wyszłam z samochodu.
Chłodne powietrze uderzyło w moje ciało, dlatego szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Kiedy Justin zamykał bramę, poczułam wibrację w kieszeni, dlatego wyciągnęłam komórkę i zobaczyłam, że mam 15 nieodebranych połączeń od mamy.
- Pieprzyć to - syknęłam i wyłączyłam telefon.
Gdy wkładałam urządzenie z powrotem do swoich spodni, Justin otworzył mi drzwi, dlatego weszłam i ściągnęłam w przedpokoju buty. W domu było ciepło i przytulnie, więc momentalnie się uśmiechnęłam. Panujący tutaj nieporządek również mi pasował. Sama nie uwielbiałam sprzątać, dlatego rozumiałam chłopaka.
- Jesteś zmęczony? - zapytałam, kiedy stanęliśmy obok schodów.
- Nie - wzruszył ramionami - A ty?
- W sumie to też nie - uśmiechnęłam się.
- To co chciałabyś robić? - zapytał i poszedł w stronę kuchni.
Obserwowałam każdy jego ruch. Patrzenie na niego sprawiało mi cholerną przyjemność, a myśl 'on jest moim chłopakiem' powodowała wybuch miliona motylków w moim brzuchu. Justin wyciągnął z lodówki butelkę wody i zrobił parę łyków.
- Daj mi się napić - mruknęłam i wyciągnęłam dłoń w jego stronę.
- Nie, kochanie - zaśmiał się i pokręcił głową.
Zmarszczyłam brwi w zdziwieniu i zrobiłam krok w jego stronę, dlatego on zrobił krok w tył. Zaśmiałam się i zaczęłam iść w stronę kuchni. Zatrzymałam się zaraz przy blacie stołu, Justin stał naprzeciwko mnie.
- Złap mnie, księżniczko - powiedział z uśmiechem na ustach i zaczął biegnąć w stronę schodów.
Po chwili już był na górze, dlatego pobiegłam za nim, a kiedy usłyszałam jak zamyka drzwi swojej sypialni, lekko się uśmiechnęłam.
Szłam wolnym krokiem przez korytarz, a gdy nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi, trochę się przestraszyłam. W pokoju było ciemno i nigdzie nie widziałam Justina. Weszłam wgłąb pokoju, a kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, moje serce zaczęło bić 2 razy szybciej niż powinno. Poczułam owijające się wokół mnie ramiona, dlatego odetchnęłam z ulgą. Justin zaczął się śmiać i wziął mnie na ręce.
- Bałaś się? - szepnął mi do ucha.
- Co? Niby czego? - prychnęłam - Wiedziałam, że tu jesteś - wzruszyłam ramionami.
- Tak? To dlaczego twoje serce bije strasznie szybko? - położył mnie na swoim łóżku i dotknął swoją dłonią moją pierś.
- Bo.. cóż, nie lubię ciemności - odpowiedziałam i przegryzłam nerwowo wargę.
- Jaaasne, w takim razie zapalę lampkę - odparł z uśmiechem i obrócił się w stronę półki.
Po chwili w pokoju było już jasno, ponieważ małe światełko padało z  kąta pokoju.
- Dziękuje - mruknęłam i przytuliłam się do chłopaka.
- Powtórzę pytanie. Co chcesz robić? - zapytał z uśmiechem na ustach i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyi.
- Um.. przytulać się! - pisnęłam wesoło i odsunęłam go lekko od siebie.
- Przytulać? - powtórzył rozbawionym tonem - Jeśli tego chcesz to w porządku - westchnął - Masz wodę - podał mi plastikową butelkę, a ja pokręciłam głową.
- Już mi się nie chce pić - mruknęłam i wtuliłam się w niego mocniej.
- Jesteś niemożliwa - zaśmiał się i rzucił picie na podłogę.
Justin objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Nasze nogi były ze sobą splątane, przez co było mi strasznie ciepło. Jego organizm dawał mi niezwykłe gorąco.
- Justin? - mruknęłam po chwili ciszy.
- Hm?
Jego dłoń głaskała moje plecy, więc delektowałam się tym uczuciem. Sprawiał, że zapominałam o wszystkim i liczył się tylko i wyłącznie on.
- Kto jechał w pomarańczowym samochodzie? - zapytałam ściszonym głosem.
- Grace, serio chcesz rozmawiać o wyścigu? - wymamrotał w moje ucho.
- Nie - pokręciłam głową.
Wiedziałam, że rozmowa na ten temat zazwyczaj prowadzi do kłótni, dlatego wolałam nie ryzykować.
- No właśnie - oblizał wargi i cmoknął mnie w czoło - Nie przejmuj się tym.
- Justin, ale on chciał... nie! On nie chciał. On to zrobił. Wjechał w ciebie. Jestem tak cholernie wdzięczna Bogu za to, że właśnie on za to zapłacił, a nie ty..
- Kochanie, przestań - mruknął pocieszająco - Takie są właśnie wyścigi. Nie rozmawiajmy o tym.
- W porządku. Ale jeszcze jedno pytanie.. czy ty masz zamiar startować kolejnych wyścigach? - zapytałam na wydechu.
- Uh, skąd wiesz, że są kolejne? - przestał mnie głaskać i spoglądnął na mnie lekko zdezorientowany.
- A są? - zapytałam.
- No tak - westchnął - Pewnie wezmę w nich udział. Ale jest jeszcze sporo czasu.  A teraz ja mam do ciebie pytanie. Co miałaś na myśli mówiąc, że straciłaś dach nad głową? - podniósł swoją lewą brew w pytaniu.
- To nieważne - przegryzłam wnętrze policzka.
- Ważne, ważne - powiedział pewnym siebie tonem - No mów.
- No bo.. pokłóciłam się z moją matką i właściwie. Dobra, to była trochę moja wina. Bo wiesz, ciągle chodziłam zła. Przez te wyścigi byłam nieźle zestresowana i całą swoją złość wyrzuciłam na moją mamę. Niechcącą.. - westchnęłam i przytuliłam go mocniej.
- Ale nadal nie rozumiem co to ma do stracenia dachu nad głową.. - mruknął zdezorientowany.
- No bo zabroniła mi się z tobą widywać i powiedziała, że jeśli teraz wyjdę, to mogę już nie wracać - powiedziałam, a mój głoś się załamał.
Po moim policzku spłynęła łza, więc zacisnęłam zęby. Starałam się nie pokazywać swoich emocji, ale to było silniejsze ode mnie. To naprawdę bolało. Słowa mojej mamy były jak nóż wbity w serce. Jednak udawałam, że mnie to w zupełności nie obchodzi. Nie wiem czy mi to wychodziło. Chyba nie, sądząc po tym, że moje policzki były mokre od łez.
- Shh, nie płacz, kochanie - powiedział pocieszająco Justin - Na pewno nie miała tego na myśli. Dobrze wiesz, że w nerwach mówi się różne rzeczy..
- Ale ona tak naprawdę powiedziała. Wiem to. Nie widziałeś jej wzroku, ona naprawdę chciała żebym się wyniosła - westchnęłam i schowałam swoją twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Grace, zaufaj mi - powiedział cicho i ponownie zaczął mnie głaskać po plecach - Ona naprawdę nie miała tego na myśli. Nawet nie wiesz ile ja rzeczy powiedziałem swojej matce, chociaż tak nie myślałem. Po prostu chciałem, żeby cierpiała. W tamtym momencie, oczywiście. A potem tego żałowałem i starałem się zrobić wszystko, żeby się pogodzić. Wiadomo, wybaczyła mi, ale i tak wiem, że ciągle pamięta to co jej powiedziałem.
- Ale ja nie chcę do niej wrócić - wymamrotałam przez łzy - Naprawdę nie chce. Nienawidzę jej..
- Shhh.. nie mów tak - westchnął i przytulił się do mnie mocniej.
Nawet nie wiedząc, kiedy zasnęłam. Było mi tak cholernie dobrze, ale jednocześnie źle. Dobrze, ponieważ byłam w ramionach mojego chłopaka i czułam się bezpiecznie, a źle, bo w głowie ciągle widziałam Jaxona i Luke'a, którzy chcą skrzywdzić Justina oraz moją mamę, która nie akceptuje naszego związku.

Obudziłam się przez szum wody, który dobiegał z łazienki. Obróciłam się na drugi bok i zauważyłam, że leżę sama w łóżku. Westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Czułam się naprawdę nieświeżo, dlatego postanowiłam, że również pójdę się umyć. Justin był w łazience na dole, co oznaczało, że mam całą wannę na górze dla siebie.
Uśmiechnęłam się w duchu i wstałam z łóżka. Szybkim krokiem poszłam do łazienki i włączyłam wodę. Kiedy spoglądnęłam w lustro, przestraszyłam się. Wczorajszej nocy płakałam, więc mój tusz był kompletnie rozmazany. Westchnęłam i wsadziłam twarz pod wodę. Przemyłam się parę razy, a kiedy nie było już ani trochę brudu, ściągnęłam ubrania i wskoczyłam do wanny. Wiedziałam, że w spodniach mam telefon. Chciałam go włączyć i sprawdzić kto do mnie dzwonił. Właściwie, gdy widziałam tyle nieodebranych połączeń od mamy.. to sprawiło, że poczułam się trochę ważna. Wiedziałam, że jej na mnie zależy, ale to dzwonienie pokazywało, że w to uwierzyłam. Momentalnie sięgnęłam po komórkę, która znajdowała się na podłodze i ją włączyłam. Powiadomienia zaczęły przychodzić, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Mama dzwoniła jakieś 30 razy w ciągu nocy. Zastanawiałam się czy oddzwonić.. ale jednak.. za każdym razem, kiedy chciałam to zrobić w głowie miałam jej słowa. Jeśli teraz wyjdziesz, to możesz już nie wracać. Nie wiem ile czasu minęło, ale naprawdę długo zastanawiałam się nad tą decyzją. Pokręciłam głową i zacisnęłam zęby w złości. Nie oddzwonię, nie ma mowy. Niech się pieprzy. Mam w dupie to czy się martwi.
Gdy namydliłam się żelem Justina, szybko się spłukałam i wyszłam z wanny. Chciałam się owinąć ręcznikiem, ale.. nie było. Rozglądnęłam się jeszcze raz, ale nigdzie go nie widziałam. Posprawdzałam wszystkie półki, ale tam też nie było. Świetnie. Jestem cała mokra i bez ręcznika. Westchnęłam i położyłam wszystkie swoje ubrania na półce, chwyciłam do ręki telefon i wyszłam z łazienki.
- Justin! - zawołałam.
Nikt nie odpowiadał, dlatego spróbowałam jeszcze raz:
- Justin?! - krzyknęłam i zaglądnęłam do sypialni, ale tam go nie było.
Nie słyszałam już szumu wody dobiegającego z dołu, co oznaczało, że wziął już prysznic. Kiedy wyszłam z sypialni, usłyszałam jego głos:
- Co chcesz?
Jest na dole - było pierwszą myślą, która wpadła mi do głowy. Westchnęłam i spoglądnęłam w dół na swoje ciało. Czy mogę tak wyjść i zapytać się o ręcznik? To byłoby niezręczne, ale przecież.. już widział moje ciało, więc co za różnica? Po za tym nie wiem czemu, ale niedawno, kiedy patrzył na mnie i komplementował moje ciało to czułam się cudownie. Sprawiał, że byłam doceniana i miałam ochotę pokazywać mu siebie za każdym razem, kiedy tylko chciał. Przegryzłam wargę ze zdenerwowania. Czy jestem na to gotowa? Tak. Chce żeby znowu mnie taką zobaczył. W mojej głowie słyszałam mały głosik, który mówił 'uwielbiasz go kusić'. Cóż, taka była prawda. Naprawdę byłam zdziwiona swoim nagłym zachowaniem, ale już postanowiłam. Położyłam komórkę na stoliku, który znajdował się na korytarzu i ruszyłam dzielnym krokiem w stronę schodów. Zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko. Kiedy znalazłam się na najwyższym schodku, otworzyłam oczy i zauważyłam Justina, dlatego szybko zapytałam:
- Mogę dostać jakiś ręcznik?
Uśmiechnęłam się lekko. Bieber siedział na stole w kuchni i wyglądał na zszokowanego. Czy dobrze? Właśnie nie.. był jakby zawstydzony, dlatego zmarszczyłam brwi w zdziwieniu i spoglądnęłam na niego, czekając na to co powie. Jednak siedział cicho, tylko wpatrywał się przed siebie, dlatego podążyłam za jego wzrokiem i wtedy zobaczyłam... jakiś chłopak siedział naprzeciwko niego i wpatrywał się we mnie z wymalowanym szokiem i podnieceniem na twarzy. Rozchyliłam usta ze zdziwienia i poczułam, że moje policzki są momentalnie gorące. Nie mówiąc nic, odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do jego pokoju. Z moich oczu napłynęły łzy, ręce zaczęły się trząść, a w brzuchu poczułam nieprzyjemne ukłucia. Założyłam na siebie jego koszulkę, która leżała na krześle, położyłam się na łóżku i owinęłam kołdrą. Nie mam pojęcia co to był za chłopak. Nigdy nie widziałam go wcześniej.. chociaż może był na wczorajszym wyścigu, ale nie jestem pewna. Miał brązowe loki i tego samego koloru oczy. Był trochę wyższy od Justina. Westchnęłam i uderzyłam się otwartą dłonią w czoło. Dlaczego muszę być taka głupia? Co mi strzeliło do głowy? Pokręciłam głową i zacisnęłam mocniej zęby. Nie chciałam płakać. Właściwie to nie był powód do płaczu, ale czułam się niezręcznie, cholernie niezręcznie. Nie miałam pojęcia jak zareaguje Justin. Czy będzie zły? A może mnie pocieszy? Otarłam pojedynczą łzę z policzka i westchnęłam cicho.
- Ta, jasne. Siema - usłyszałam głos Justina z dołu.
Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wiedziałam, że teraz będzie chciał mnie zobaczyć. Schowałam się głębiej w kołdrze i patrzyłam na zamknięte drzwi. Usłyszałam skrzypienie schodów. To sprawiło, że przestraszyłam się jeszcze bardziej. Te sekundy trwały wieczność. Zacisnęłam ręce w pięści i czekałam, aż chłopak wejdzie do pokoju. Po chwili drzwi się uchyliły, a w sypialni znalazł się Bieber. Był zły, widziałam to.
- Grace, co ci strzeliło do głowy?! - wrzasnął na cały dom.
- Skąd mogłam wiedzieć, że ktoś jest na dole? - zapytałam spokojnie, chociaż miałam ochotę wybuchnąć.
Też byłam zła. Nie na niego. Na siebie.
- Nie słyszałaś dzwonka do drzwi? Albo że z kimś rozmawiam?! - krzyknął - O ile mi wiadomo, nie gadam ze sobą, więc to chyba jasne, że ktoś był na dole.
- Naprawdę nie słyszałam - starałam się usprawiedliwić - Po za tym czemu się tak denerwujesz? Nic się takiego nie stało! Nie wrzeszcz na mnie!
Właściwie stało się. Czułam się trochę jak dziwka. Nie wierzyłam, że ten chłopak widział całe moje ciało, ale przecież to był tylko wypadek. Gdybym wiedziała to na pewno nie zeszłabym tak ubrana. A raczej nieubrana. 
Po tych słowach twarz Justina trochę złagodniała. Westchnął i podrapał się niezręcznie po karku. Przegryzłam wnętrze policzka i czekałam na to co zrobi. Nie byłam pewna czy nadal jest zły, ale jak na razie wolałam się nie odzywać.
Chłopak podszedł do mnie i usiadł obok mnie na łóżku.
- Jasne, masz rację. Poniosło mnie, ale zrozum. Twoje ciało należy do mnie.. nikt nie ma prawa go widzieć, ani dotykać. Tylko ja mogę..
- Wiem, Justin ...
Usłyszałam dźwięk, który sygnalizował, że dostałam sms-a. Pokręciłam głową i chciałam dokończyć to co mówiłam:
-  Tylko ty możesz mnie...
I znowu ten denerwujący dźwięk. Westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Przyniosę ci go to możesz odebrać wiadomość - powiedział chłopak i wyszedł z sypialni.
- Możesz ją przeczytać! - krzyknęłam - To pewnie od mamy.
Ale potem przypomniało mi się, że przecież dostaje też sms-y od Luke'a. Moje serce przyspieszyło swoje bicie do maksimum. Przegryzłam dolną wargę, miałam nadzieję, że ta wiadomość to tylko jakaś durna reklama albo coś takiego.
Kiedy Justin wszedł do pokoju z telefonem w ręku i wpatrywał się jego ekran, moje serce się załamało. Jego mięśnie się napięły, a twarz  się skrzywiła.
- Skąd masz numer Luke'a?! - wrzasnął - Czy ty do kurwy nędzy z nim piszesz?!



Cześć kochani! Na samym początku chciałabym wszystkim życzyć Wesołych Świąt! Mam nadzieję, że spędzicie je w rodzinnym gronie ♥ A co do rozdziału, jak Wam się podoba? Wyraźcie swoją opinię w komentarzach, bo jest to dla mnie cholernie ważne i tylko dzięki niej mam ochotę pisać kolejny rozdział
Jeśli to przeczytałaś, skomentuj!
A jeśli chcesz być informowana, to zapraszam do zakładki INFORMOWANI.
35 komentarzy = kolejny rozdział. 
Do zobaczenia x
#Klaudia

39 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że jest trochę krótki ale to nic bo jest świetny:* Czy nn będzie za tydzień? ~Paulinaa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest trochę dłuższy od poprzedniego. Tak, za tydzień x

      Usuń
  2. Co tu pisać więcej genialnie jak zawsze i czekam nn ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa Jezu, Jezu czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow super. Ja nawet nie wiem co mam pisać, nie nadaje się do tego. Ale rozdział świetny. Do nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super jak zawsze <3 . Czekam na następny *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. KURWA! KURWA! KURWA! JA CHCE NASTEPNY ROZDZIAL! KOCHAM TWOJEGO BLOGA, KOCHAM GP NORMALNIE!

    OdpowiedzUsuń
  7. Uuu no to się trochę dzieje pod koniec
    Ciekawe kto jechał w tym pomarańczowym aucie
    Rozdział genialny z resztą jak zawsze
    Już nie mogę się doczekać następnego :)
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  8. o cholera, najlepsza końcówka..fantastycznie
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  9. jeju cudowny *-* nie mogę się juz doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny! !!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebiste,dawaj szybko kolejne bo nie wytrzymam!!

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurde ale sie pokomplikowalo... czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. O jejku *.* super :) ciekawe co będzie dalej :) czekam

    OdpowiedzUsuń
  14. Brakuje mi scen no bardziej czułych xD hahahahha :D rozdział świetny (jak zwykle) :) Wesołych Świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  15. O mój bo że! Końcówka jeju.. Boje się. Justin będzie wściekły.. Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny ♡ czekam na nn ! ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. Justin się dowiedział :O będzie źle ... czekam na następny ! ✌

    OdpowiedzUsuń
  18. o matko hahahhaha co ona narobiła ahahha XDD Justin jest zły, to sie bedzie działo :D czekam z niecierpliwościa na nastepny, cudownie piszesz, najlepsze opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Brak słów! Cudny! Błagam 🙏 dodaj szybciej rozdział

    OdpowiedzUsuń
  20. cudowny ndjndkjnfn

    OdpowiedzUsuń
  21. cudowny ❤ czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  22. Błagam dodaj szybko następny!!! To jest super. Zaczęłam czytać to opowiadanie dzisiaj i jestem w nim zakochana...

    OdpowiedzUsuń
  23. Już nie moge sie doczekać co będIe w następnym.. Coś czuje że bęxzie bardzo wściekły..

    OdpowiedzUsuń
  24. boski ;)
    nie mogę się doczekać następnego ;3
    Wesołych Świąt <333
    @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowny !!!!!! Nie moge sie doczekac następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudowny, kocham max! <3

    OdpowiedzUsuń
  27. super, czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Hej czytam Twojego bloga od jakis 2-3 dni i jest ekstra! I dzisiaj patrze 35 komentarzy to dodasz kolejny rozdzial ale patrze , ze ja juz bede 36 to sie ucieszylam, ze bedzie kolejny za niedlugo:-)
    Co do rozdziału, to moze ona mu w koncu powie o co chodzi z tym Luckiem , sms . Wkurza mnie juz ona . I tez kolejny raz wychodzi naga w nieodopwiednim momencie . Pierw przed jego bratem teraz kolegą..
    I niech mu powie w koncu o co chodzi z ta matka jej , ze zdradzała Teda z Jego ojcem!
    Czekam na kolejny rozdzial! Pozdrawiam Agnieszka :-)

    OdpowiedzUsuń
  29. 37 komentarz! ♡ kiedy następny rozdział? ? ;* Już nie mogę się doczekać, ten blog jest suuuper! ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  30. Kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń