niedziela, 22 marca 2015

35. Wiesz co mi wyznał?


Mężczyzna spojrzał na moją mamę z pogardą, a potem wyszedł z domu, trzaskając drzwiami.
Nie wiedziałam co się właśnie stało. Automatycznie chwyciłam się za bolący policzek, ale kiedy zobaczyłam krew na twarzy brunetki podbiegłam do niej.
- Nic ci nie jest? - zapytałam przestraszona.
Kobieta pokręciła przecząco głową i powoli wstała z podłogi, a potem usiadła na krześle.
Rozglądnęłam się dookoła. Nie miałam pojęcia do czego tutaj zaszło. Dlaczego Ted był taki zdenerwowany?
- Twoja warga jest rozcięta - stwierdziłam, a moja mama tylko wzruszyła ramionami.
- Naprawdę nic mi nie jest - westchnęła, a potem przyłożyła dłoń do ust i się skrzywiła.
Już miałam zamiar zacząć zadawać pytania, żeby dowiedzieć się czegokolwiek, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Moje serce przyspieszyło swoje bicie. Bałam się. To mógł być narzeczony mojej mamy, prawda? Może chce dokończyć to co zaczął. Podeszłam cicho do drzwi. Obok mnie znajdowała się półka, a niej była lampka. Nie myśląc długo chwyciłam ją do ręki i cicho westchnęłam. Z rozmachem otworzyłam drzwi i już miałam się zamachnąć, kiedy zobaczyłam... Justina. Wyglądał na zdezorientowanego. Najpierw spojrzał na mnie, a później przeniósł swój wzrok na moją rękę, w której trzymałam przedmiot. W pewnym sensie poczułam ulgę, że to nie Ted, ale z drugiej strony to był Bieber. On już nie miał prawda do mnie przychodzić, nie miał prawda się do mnie odzywać. Powiedziałam mu to. Zakończyliśmy to wszystko. Poczułam niewyobrażalną złość. Dlaczego nie da mi zapomnieć? Czemu nie może po prostu odejść i nie pokazywać mi się więcej na oczy? Czy ja naprawdę tak wiele wymagam?
Odłożyłam lampę na półkę i zmierzyłam go spojrzeniem.
- Czego chcesz? - warknęłam.
- Ja... - zaczął, ale mu przerwałam.
- No czego chcesz? - syknęłam - Justin, musisz o mnie zapomnieć, jasne? Naprawdę mam dość i chce żebyś dał mi spokój. Idź do swojej Camili i pieprz się z nią, a mi nie zawracaj głowy!
- Przyniosłem ci torebkę - oblizał powoli usta i wyciągnął przed siebie rękę, w której trzymał moją kopertówę - Zostawiłaś ją na cmentarzu.
Moje policzki zrobiły się czerwone. Poczułam się cholernie głupio. Dlaczego zawsze muszę coś zrobić, zanim pomyślę? Byłam na siebie zła, za to, że tak na niego naskoczyłam. On tylko chciał mi przynieść torebkę, chciał być miły.
Chwyciłam swoją kopertówę i zerknęłam na chłopaka. Nagle jego mina kompletnie się zmieniła. Jego czoło się zmarszczyło, a twarz wyrażała zaciekawienie.
- Twój policzek - zacisnął usta w cienką linię - Jest czerwony.
Automatycznie chwyciłam się za policzek i tylko pokręciłam głową.
- Przewróciłam się i...
- Znam cię na tyle długo, że wiem, kiedy kłamiesz - zaczął - Grace, co się dzieje?
- Nic - westchnęłam cicho.
Już miałam zamknąć mu drzwi przed nosem, kiedy zatrzymał je swoim butem i siłą wszedł do mieszkania. Chwyciłam go za ramię i próbowałam wyciągnąć z domu, ale na marne. Był ode mnie silniejszy. Wszedł do kuchni i zaczął się niespokojnie rozglądać. Potem jego wzrok natrafił na moją mamę, która właśnie przecierała chusteczką ranę.
Chłopak nic nie mówiąc, usiadł naprzeciwko mojej rodzicielki.
- Co tutaj się stało? - zapytał powoli.
Kobieta pokręciła przecząco głową, dlatego Justin zerknął na mnie.
- To Ted, ale nie mam pojęcia o co poszło - westchnęłam cicho - Mamo? - zapytałam z nadzieją.
- Po prostu... powiedziałam mu o czymś i strasznie się zdenerwował - mruknęła.
- Ale co mu powiedziałaś? - dopytywałam.
Ted zawsze wydawał się być miłym i spokojnym człowiekiem, a tu takie coś..
- Grace, nie mieszaj się w to, proszę - wymamrotała.
- On uderzył panią i Grace - powiedział twardym tonem chłopak - Nie miał prawa tego zrobić.
- Ale on naprawdę nie chciał - bąknęła - Sprowokowałam go i...
- Czym? - przerwał jej Bieber.
Oparłam się o ścianę i przypatrywałam mamie, która próbowała ująć to wszystko jakoś w słowa, ale ciężko jej to wychodziło.
- Po prostu.. na takiej imprezie biznesowej poznałam innego mężczyznę i my.. no wiecie - westchnęła, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
Otworzyłam szerzej oczy, nie mogłam uwierzyć w to co moja własna matka mówi. Zdradziła kogoś.. ponownie.
- Rozumiemy - odparł spokojnie chłopak - Ale to nadal nie usprawiedliwia go do uderzenia kobiet.
- Ja.. przepraszam cię, Justin - westchnęła kobieta, a ja zmarszczyłam czoło.
Za co go przeprasza?
-  Nie pozwoliłam ci się spotykać z moją córką, ale teraz wiem, że popełniłam błąd, dlatego już nie będę się między was mieszać.
- Ugh, mamo, przestań - warknęłam.
Przegryzłam wnętrze policzka. Atmosfera w pokoju robiła się coraz bardziej napięta. Nie winiłam za to mamy, w końcu nie powiedziałam jej o tym, że już nie jestem z Justinem.
- Wracając do tej sytuacji, już naprawdę zrozumiałam, że to co zrobiłam było złe - żaliła się - Na tej imprezie po prostu za dużo wypiłam i nie panowałam nad sobą. Chciałam być szczera z Tedem, myślałam, że zrozumie...
- Ale nie zrozumiał - wtrąciłam smutnym głosem.
- Właśnie - zgodziła się kobieta - Dlatego pamiętajcie, zdrada to coś okropnego. Mam nadzieję, że wam się nigdy to nie zdarzy. Ale ostrzegam, tak na wszelki wypadek. Jeden głupi ruch może zmienić wasze życie. Przez jedno głupstwo można stracić wszystko i...
- Wiem o tym, proszę pani - powiedział Justin, a potem zerknął na mnie.
Odwróciłam wzrok i wpatrywałam się w okno. Czułam jak moje policzki płoną. Rady od mojej mamy już nam się nie przydadzą, jeszcze parę dni temu możliwe, że coś by zmieniło, Justin by mnie nie zdradził, ale teraz.. To nie ma znaczenia.
- Wy jesteście jeszcze młodzi i nie znacie życia. Nie wiecie co wam się może przytrafić w życiu, ale musicie zapamiętać. Pokusy są wszędzie i...
Nie wytrzymałam. Słowa mojej matki sprawiły, że wszystko wróciło. Ta cholerna noc na nowo odtwarzała mi się w głowie. Justin i Camila.
Bez słowa wybiegłam z kuchni i ruszyłam do swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na środku łóżka. To wszystko było tak cholernie popieprzone. Słowa mojej mamy idealnie ostrzegały nas przed czymś, co już się stało. I nie mam na to żadnego wpływu.
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Westchnęłam cicho. W głębi duszy miałam nadzieję, że Justin pójdzie już do domu, ale jak widać, pomyliłam się.
- Proszę - mruknęłam cicho.
Do pokoju wszedł chłopak, a na jego twarzy widniał lekki uśmiech. Stanął naprzeciwko mnie i bacznie mi się przyglądał.
- Przepraszam - powiedział po chwili - I wiem, że moje przeprosiny to tylko głupie słowa, które między nami niczego nie zmienią, ale chce żebyś wiedziała, że żałuje tego co zrobiłem. Tylko tyle.
- Skoro tak bardzo żałujesz, to po co to zrobiłeś? - bąknęłam.
Nie odpowiedział. Po prostu machnął ręką i wyszedł z pokoju. Poddał się.

***
- Sam, mów! - krzyknęłam ze śmiechem.
Właśnie siedziałam u niego w mieszkaniu. Chłopak miał mi zaraz powiedzieć, czy może zostać w tym mieście, czy nie, ale jak zwykle się ze mną droczył.
- Cóż... - zachichotał.
- Sanders, gadaj! - uśmiechnęłam się szeroko.
- Dobra, dobra. Już mówię - oblizał powoli usta - Mogę zostać. Powiedziałem mamie, że to dla ciebie trudny okres i potrzebujesz wsparcia, dlatego zgodziła się.
- O mój Boże! - pisnęłam - Tak się cieszę!
Rzuciłam się na chłopaka i objęłam jego szyję rękami. Byłam cholernie szczęśliwa, ponieważ oznaczało to, że nie zostanę sama i nadal będę miała przyjaciela przy swoim boku.
- Mogę ci obiecać, że tego nie pożałujesz - powiedziałam - Postaramy się odbudować naszą relację. Będziemy nocowali u siebie codziennie, spędzali jak najwięcej czasu ze sobą. Mówię ci, będzie cudownie!
- Chyba zapomniałaś o jednym, małym fakcie - mruknął.
- O jakim? - dopytywałam.
- Szkoła.
To jedno słowo sprawiło, że w moim brzuchu poczułam nieprzyjemne uczucie. Wiedziałam, że będę musiała chodzić tutaj do szkoły, ale jednak.. Jak na razie nie myślałam o tym. Mój tata często pozwalał mi wagarować, ale zakładam, że z mamą tak nie będzie.. Na samą myśl o ojcu, poczułam łzy w oczach.
- Olać szkołę - prychnęłam - Relacja z tobą jest ważniejsza. Ale jak sobie pomyślę, że za tydzień mam iść do tego miejsca, to chce mi się rzygać, naprawdę..
Chłopak jedynie się cicho zaśmiał, a potem usiadł obok mnie na kanapie. W tym momencie jedna myśl nie dawała mi spokoju. Musiałam się go o to zapytać.
- Sam? - mruknęłam cicho.
- Tak? - odparł i zerknął na mnie.
- Zanim poszłam do Justina.. w tą cholerną noc - zaczęłam - To ty zapytałeś się mnie jakbym się czuła, gdyby Justin mnie zdradził, a potem poszłam do niego i zobaczyłam go razem z Camilą...
- Czy ty coś sugerujesz? - zapytał zdziwionym tonem.
- Nie, jasne, że nie - zaprzeczyłam - Po prostu jestem ciekawa dlaczego tak powiedziałeś?
- Czysty przypadek - wzruszył ramionami.
- W porządku - westchnęłam - Wiesz... wolałam zapytać, niż żyć w ciągłej niepewności.
- Rozumiem - kiwnął głową - Ale chyba nie sądzisz, że miałem cokolwiek wspólnego z tym co zrobiła Camila, prawda?
- Zacznijmy od tego, że to nie zrobiła tylko Camila - zaśmiałam się ironicznie.
- Grace, przestań o tym myśleć. Zacznij żyć przyszłością, a o przeszłości zapomnij. Tak będzie lepiej.
Kiwnęłam głową, a w moim umyśle pojawiła się nowa myśl.
- Mam pomysł! - krzyknęłam.
- Jaki? - zapytał ze zdziwieniem na twarzy.
- Zacznijmy chodzić na siłownię - palnęłam, a chłopak wybuchnął śmiechem - No co?
- Jakoś nie wyobrażam sobie ciebie na siłowni - parsknął śmiechem, a ja pokazałam mu język.
- Niby czemu? Naprawdę chciałabym zacząć ćwiczyć coś porządniejszego. Mam zdecydowanie za mało siły, a po ostatnim incydencie z Tedem, czułabym się pewniej gdybym po prostu coś ze sobą zrobiła - powiedziałam.
- Rozumiem, ale przecież teraz Ted z wami nie mieszka, więc...
- Moja mama ciągle o nim gada. Boję się, że mogą do siebie wrócić. Ale ja już nie mam zaufania do tego faceta - westchnęłam.
- Może to i dobry pomysł? - uśmiechnął się chłopak - Ty zyskasz na pewności siebie, a ja przy okazji popatrzę na twój zgrabny tyłek - wybuchnął śmiechem, a ja pacnęłam go w ramię.
- Mogę cię zapewnić, że założę długie spodnie i najdłuższą koszulkę jaką mam - uśmiechnęłam się szyderczo.
- Jeszcze zobaczymy - pokręcił głową, a ja zachichotałam cicho.
- To co, idziemy? - zaproponowałam.
- Ale gdzie? - zapytał.
- No, na siłownie! - wrzasnęłam - Naprawdę mam ochotę teraz poćwiczyć.
- Boże, wiesz, że moglibyśmy teraz leżeć i oglądać jakiś beznadziejny film? I jeść popcorn? Ugh, strasznie się napaliłaś. Ale dobra, niech będzie - zgodził się.
- To ja pojadę teraz do siebie i spakuję rzeczy na siłownie, a potem spotkamy się przed budynkiem, w którym ona się znajduje, okay?
- W porządku - chłopak cmoknął mnie w policzek, dlatego wybiegłam z jego mieszkania i skierowałam się do swojego domu.

***
Stałam przed siłownią i czekałam na Sandersa. Ten jak zwykle się spóźniał. Mówiłam wam kiedyś, że on nigdy nie przychodzi na czas? Nie? No to teraz mówię. To naprawdę irytujące, ponieważ ja zawsze staram się nie spóźniać.
- W końcu! - krzyknęłam, kiedy zobaczyłam chłopaka, który biegnie w moją stronę - Dłużej się nie dało?
- Spóźniłem się tylko 10 minut! - jęknął.
- Aż 10 minut! - parsknęłam śmiechem - I o 10 minut za dużo!
- Wejdźmy do środka - uśmiechnął się lekko i przepuścił mnie w drzwiach.
Na dole znajdowała się recepcja. Za ladą stała młoda dziewczyna z długimi, blond włosami, uśmiechała się szeroko. Sam podszedł do niej, a ja zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Po prawej stronie na parapecie leżało pełno kwiatów. Zaraz przy ścianie poukładane były czarne krzesełka, a naprzeciwko nich znajdowały się dwa korty do grania w squasha.
Po chwili podszedł do mnie chłopak i wręczył mi kluczyk do szafki.
- Widzimy się za 5 minut na siłowni, tak? - uśmiechnął się lekko.
- Tak - kiwnęłam głową.
Wspięłam się po schodach, które prowadziły do szatni dziewcząt, zaraz obok była szatnia dla chłopaków. Otworzyłam powoli drzwi, a moim oczom ukazało się duże pomieszczenie z żółtymi ścianami. Gdzie by nie spojrzeć znajdowały się szafki. Stało tutaj parę dziewczyn, które były naprawdę dobrze umięśnione. Poczułam się niezręcznie. Zdecydowanie nie wyglądałam tak jak one. Ale za niedługo zobaczę pierwsze efekty i będę mogła się jarać swoim brzuchem czy nogami. Ale najpierw trzeba poćwiczyć.
Westchnęłam cicho i zaczęłam szukać szafki o numerze 113. Gdy ją znalazłam przebrałam się szybko i wrzuciłam do niej swoje ubrania. Wyciągnęłam z torby wodę, słuchawki i telefon. Idealny zestaw. Coś czuję, że będę tutaj częściej bywać. Zamknęłam szafkę, a kluczyk schowałam do kieszeni czarnych getrów. Po chwili znalazłam się na siłowni.
Ściany były w kolorach ciemnoniebieskich, natomiast po lewej stronie znajdowało się duże okno z widokiem na park oraz pobliską ulicę. Miejsce było dobrze oświetlone, a na jasnych panelach znajdowała się pełno sprzętu do ćwiczeń, parę osób już nich korzystało. Przy sztangach i hantlach położona była bieżnia, dlatego podeszłam do niej i postanowiłam trochę pobiegać.
- Grace? - usłyszałam głos Sandersa.
Obróciłam się na pięcie i zobaczyłam chłopaka, który miał na sobie sportową koszulkę i czarne spodenki.
- Co jest? - uśmiechnęłam się lekko.
- Popatrz się na nich - wskazał tajnie palcem na chłopaków, którzy ćwiczyli parę metrów za nami - Oni wyglądają na cholernie umięśnionych, dlatego lepiej stąd chodźmy!
- Oh, błagam cię - zachichotałam - Za niedługo też tak będziemy wyglądać.
- Na pewno - jęknął.
Stanęłam na bieżni i włączyłam ją. Już po chwili powoli truchtałam. W międzyczasie włożyłam słuchawki do uszu i kliknęłam na swoją ulubioną piosenkę.
Sanders zaczął podnosić ciężary, ale nie patrzyłam na niego. Podziwiałam widok przed sobą. Było już późno, dlatego ciemne niebo sprawiało, że park nie był tak dobrze widoczny, natomiast najbardziej rzucały się w oczy światła aut, które jeździły po ulicy.
Po parunastu minutach przyspieszyłam. Zaczynało mi się to podobać, uśmiechnęłam się do siebie w duchu. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę pierwsze efekty. Następnie poczułam jak ktoś mnie szturcha w brzuch. Wyłączyłam piosenkę i zerknęłam na Sandersa.
- Co? - zapytałam z uśmiechem, nie przestając biegać.
- Zdenerwujesz się jak ci coś powiem - przeczesał ręką włosy, a moje serce zaczęło szybciej bić.
- No to powiedz, zobaczymy czy się zdenerwuje - odparłam.
- Jest tutaj Michael i Camila, a zaraz do nich ma dołączyć Justin - powiedział na jednym wydechu.
Otworzyłam szerzej oczy. Nie mogłam w to uwierzyć. Do jasnej cholery, dlaczego zawsze tam gdzie jestem ja, on jakimś cudem też się pojawia? To nie może być przypadek.
- Wychodzimy!
W momencie, kiedy to powiedziałam na siłownie wszedł Justin pieprzony Bieber. Na sam jego widok moje ręce zaczęły się trząść. Ale chłopak mnie nie zauważył (na szczęście), podszedł do swojej nowej dziewczyny i przyjaciela.
- Błagam cię, chodźmy stąd - powiedziałam cicho, udając niewzruszoną.
- Ale Grace... Wyjdzie na to, że uciekamy - westchnął cicho.
- On mnie jeszcze nie widział, błagam...
W momencie, kiedy obróciłam się w jego kierunku, nasze spojrzenia się spotkały.
Kurwa.
- Chyba już cię zobaczył - zaśmiał się cicho Sam, a ja westchnęłam.
- Dobra, poćwiczymy jeszczę parę minut, a potem jak gdyby nigdy nic wychodzimy, jasne?
- W porządku - wzruszył ramionami i wrócił do swoich ćwiczeń.
Nie włączyłam już kolejnej piosenki, ale też nie wyciągnęłam z uszu słuchawek. Po prostu biegałam na bieżni i starałam się nie myśleć o tym, że za moimi plecami stoi mój były chłopak.
- Wiesz co? - usłyszałam głos Sandersa - Pójdę po wodę, okay?
- Naprawdę nie wytrzymasz jeszcze paru minut? - jęknęłam w duchu.
- Zaraz wrócę, spokojnie - odpowiedział.
- Dobra, ale się pospiesz.
Chłopak kiwnął głową i odszedł, a ja zostałam sama. Niekontrolowanie obróciłam się w stronę Justina, ale ten na szczęście na mnie nie patrzył. Był zajęty ćwiczeniami ze swoim przyjacielem. Camili nigdzie nie widziałam.
Nie chciałam słyszeć ich rozmowy, ale jak na złość mówili tak głośno, że wszystko doskonale rozumiałam.
- Nadal jesteś z Alex? - zapytał chłopaka Justin.
- Tak - odparł - A ty jesteś ciągle sam?
- Nic się nie zmieniło od tamtego czasu - odparł Bieber, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
- No to do niej podejdź, w czym problem? - westchnął Michael.
- Po co? Jak dla mnie to jest bezsensu, ona i tak mi nie wybaczy, więc nawet już się nie staram. Myślisz, że na pewno nas nie słyszy?
- Stary, ma słuchawki - zaśmiał się Michael.
- To ci coś powiem. Wpadłem na pewien pomysł, nie mogę ci go do końca wyjaśnić, ale chociaż posłuchaj. Pojadę do jej rodzinnego miasta, do klubu, w którym kiedyś się bawiła - powiedział Bieber.
- Niby po co? - głos chłopaka był zdezorientowany.
- Więc.. można by powiedzieć, że w tamtym klubie Grace miała pewnego rodzaju.. sprzeczkę i chce przejrzeć kamery z monitoringu i zobaczyć, kto ją tam.. zaczepiał - powiedział blondyn na jednym wydechu.
- Przecież już nie jesteście razem, więc po co się tak starasz? - jęknął zielonooki.
- Może właśnie przez to wrócimy do siebie... - mruknął Justin z nadzieją.
Wyłączyłam bieżnię i zeskoczyłam z niej. Chwyciłam butelkę z podłogi i nie obracając się, wyszłam z sali. Nie mogłam w to uwierzyć. Justin chce się dowiedzieć kto mnie skrzywdził. On chce rozdrapywać stare rany. Ale ja tego nie chcę. Ta sprawa jest już zamknięta.
Westchnęłam cicho i skierowałam się do szatni. Na dzisiaj wystarczy tych ćwiczeń. Ale w momencie, kiedy otworzyłam drzwi, chciałam wyjść z tego pomieszczenia. Byleby być jak najdalej od niej.
 - Cześć, Grace - uśmiechnęła się sztucznie Camila.
Nie odpowiedziałam. Po prostu zmierzyłam ją wzrokiem i podeszłam do swojej szafki. Zaczęłam wyciągać z niej swoje rzeczy.
- Szkoda, że zerwałaś z Justinem - usłyszałam jej cichy chichot. Zacisnęłam mocno pięści - Ale tak na wszelki wypadek, trzymaj się od niego z daleka.
- Niby czemu? - syknęłam.
- Bo on jest mój - mruknęła z dumnym uśmiechem na twarzy.
- Ciekawe - parsknęłam śmiechem - Widocznie leci na dziwki. Stacza się, ale tak naprawdę gówno mnie to obchodzi.
-  Czyli masz w dupie to, że teraz jest moim chłopakiem? - zapytała.
- Tak, dokładnie tak - zgodziłam się i zaczęłam się przebierać.
Chciałam po prostu stąd wyjść. O niczym innym nie marzyłam.
- Wiesz co? Powinnaś spojrzeć w lustro, gdzie ty masz w ogóle tyłek? - zaśmiała się.
- Lepszy zgrabny tyłek, niż o trzy rozmiary za duża dupa jak twoja - warknęłam i wcisnęłam do torby dezodorant.
- Jest umięśniona - syknęła.
- Jest spasiona - poprawiłam ją i zamknęłam szafkę na kluczyk.
Już miałam wyjść z szatni, kiedy dziewczyna stanęła przed drzwiami. Torowała mi drogę.
- Przepuść mnie - zacisnęłam usta w cienką linię.
- Jak leże u Justina wieczorem, to sobie rozmawiamy, wiesz? - przekręciła głowę na bok - I czasem gadamy o tobie.
- Świetnie, a teraz mnie wypuść - warknęłam.
- Wiesz co mi wyznał? - podniosła wyżej brwi - Że zostałaś zgwałcona - parsknęła śmiechem.
Przegryzłam wnętrze policzka i patrzyłam pustym wzrokiem na dziewczynę. Moje serce biło niewyobrażalnie szybko, a nienawiść do Biebera wzrosła do maksimum.
- To nieprawda - palnęłam.
- A było ci chociaż dobrze? - zachichotała.
- Jesteś spierdolona! - wrzasnęłam i popchnęłam ją, dzięki czemu mogłam wyjść.
Biegnąc przez korytarz, zobaczyłam już przebranego Sama, który czekał na mnie przy recepcji. Po moich policzkach spływały łzy. Chwyciłam Sandersa za rękę i pociągnęłam go w stronę wyjścia.
- Chodź, musimy stąd wyjść - zawyłam.
- Dobrze, kochanie - szepnął - Ale najpierw oddaj mi klucz.
Podałam go chłopakowi, a on oddał go recepcjonistce.
- Ja mu zaufałam, rozumiesz? Powiedziałam mu o moim sekrecie, a on go wydał! Nienawidzę go!
Moje emocje były kompletnie rozdarte. Aktualnie miałam ochotę zabić Justina za to, że powiedział o tym Camili. Obiecał, że nikomu o tym nie powie! Obiecał mi to!


Pozdrawiam mojego tatę, który ciągle mi przeszkadzał, moją mamę, która cały czas coś ode mnie chciała, brata, który co 5 minut pytał, kiedy skończę oraz psa, który właśnie gryzie mnie w stopę i odciąga od komputera :))))
35 komentarzy = następny rozdział
#Klaudia

29 komentarzy:

  1. Coś mi się wydaje że Camilla kłamie !!! Świetny rozdział i czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju tyle się dzieje :D
    Już nie moge się doczekac nastepnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciągle chce mi się płakać przez to, co dzieje się Grace :( Czemu ona musi tak cierpieć?


    http://collision-fanfiction.blogspot.com/

    Proszę o głosy: http://sonda.hanzo.pl/sondy,241637,P804.html

    OdpowiedzUsuń
  4. cos mi sie wydaje ze justin nic nie powiedzial o tym camilli, kurcze sama nie wiem skad moglaby
    to widdziec czekam na nowy:)<3

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja :o to się dzieje :o nienawidzę camilli -.- oby Justin jakoś to naprawił :D czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Justin tego nie powiedzial Camili na 100%. Wydaje mi sie, że poprostu Camila wie ale od kogoś innego.. :))) Super rozdział( jak zwykle :D)~ Paulinaa

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER ROZDZIAŁ - naprawde to opowiadanie jest wspaniałe - czekam na kolejny ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. OD KILKU ROZDZIAŁÓW TO JEST MOJE ULUBIONE OPOWIADANIE <3 NA KOLEJNE ROZDZIAŁY CZEKAM ZAWSZE Z TAKĄ NIECIERPLIWOŚCIĄ I ZACIEKAWIENIEM! NWM CO TY ZE MNĄ ZROBIŁAŚ, ALE JESTEM POD CZAREM TEGO OPOWIADANIA !!! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurwa, jak on na serio o tym jej powiedział to jest skończonym sukinsynem!

    OdpowiedzUsuń
  10. dziwie sie ze ona nie przywalila camilli.........

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny, czekamy na nastepny!<3

    OdpowiedzUsuń
  12. Camila kłamie ! Justin taki nie jest i niech lepiej bardziej się stara jeśli chce ją odzyskać.
    Pozdrowienia dla twojej rodzinki ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezuu nie moge sie doczekac az wroca do siebie!! Super rozdzial czekam na kolejny!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Woow no to sie wyrabia ;o co za malpa jak mozna mowic takie rzeczy ehh szkoda mi jej :c mam nadzieje ze on sie nie podda i bedzie walczyc o nia,czekam na nastepny ;) @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  16. Chce już następny rodział

    OdpowiedzUsuń
  17. Swietny rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Wydaję mi się, że Camila usłyszała to przypadkiem. Ale jeśli Justin jej to powiedział to jest dupkiem.. Justin ją nadal kocha ona go też, a Sam to takie 5 koło u wozu. Oni muszą być razem.

    OdpowiedzUsuń
  19. *-*-*-*-*-*-*
    Kocham Cie
    Blog swietny, rozdzialy sa coraz lepsze!
    Buziakiii

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale się dzieje. Tyle informacji. Podejrzewam ze to Sanders powiedzial Camili sekret... kocham cię do nastepnego:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Trzy ostatnie rozdzialy sa naprawde cudowne, sa swietne.. nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Naprawdę się rozkrecasz i to nieźle :** Najlepszy blog jaki czytałam :* Superrr kocham to opowiadanie :* Ostatnie rozdziały są naprawde bardzo dobre :) Pozdrawiam ;) A i mogłabyś mi powiedziec kiedy przewidujesz następny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie :D Dzięki za odpowiedź! :*

      Usuń
    2. To fajnie :D Dzięki za odpowiedź! :*

      Usuń
  23. Dlaczego ona musi tyle cierpieć? Tak mi jej szkoda ;ccc.

    OdpowiedzUsuń
  24. Bieber przegioł i to ostro. Ona ci tego nie wybaczy. Nigdy. Ja bym nie wybaczyła. Boski rozdział. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  25. Niech Grace i Justin do siebie wrócą ! Camila napewno kłamie, Justin jej nic nie powiedział,nie mógłby..
    Kocham to opowiadanie ! Nie mogę się doczekać nexta < 33

    Serdecznie zapraszam :) :
    www.neversaye.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Boski rozdział ;) jestem strasznie ciekawa co bedzie dalej :D

    OdpowiedzUsuń