sobota, 22 listopada 2014

22. Zawróć.

- Co się stało? - zapytał zmartwiony chłopak.
W myślach wyzywałam się od najgorszych. Sama tego nie rozumiałam, jak mogłam do niego zadzwonić? W ten sposób pokazuje, że nie dam sobie rady bez niego. Nie wiem czy to prawda, czy też nie, ale pewne jest to, że nie chce być nigdzie wywieziona. Postanowiłam, że to już ostatni raz, kiedy proszę go o pomoc. Teraz, to było konieczne, ponieważ wiem, że Justin na pewno poradzi sobie z Jaxonem.
- Jestem teraz u was i.. mam mały problem, bo twój brat zadzwonił po Luke'a, ma tu zaraz przyjechać i mnie.. - przerwał mi.
- Potem mi wszystko wyjaśnisz, już jadę - i się rozłączył.
Bez zastanowienia podeszłam do okna i zaczęłam patrzeć na nadjeżdżające samochody, nie miałam pojęcia za ile przyjedzie, ale w ten sposób czułam się trochę spokojniejsza, przynajmniej nie siedziałam bezczynnie.
Pogoda powoli się psuła, niebo było już ciemne i zbierało się na burzę, to wszystko idealnie pasowało do mojego nastroju. Wytarłam ręce w koszulkę, ponieważ były spocone i ze zdenerwowania przetarłam czoło.
Co mam zrobić jak przyjdzie Jaxon? Zachowywać się normalnie? Udawać, że nic nie wiem? A może kopnąć go tam, gdzie nie dochodzi słońce i uciec? Może lepiej, poczekam na Justina.
Po chwili do pokoju wszedł blondyn, uśmiechał się szeroko, a w rękach trzymał tacę, na której były dwie szklanki z sokiem pomarańczowym. Nie mogę tego wypić, na pewno już tam wrzucił tą tabletkę. Uśmiechnęłam się sztucznie i znowu zaczęłam przeglądać jego płyty DVD.
- Lubisz oglądać filmy, prawda? - zapytałam, nie patrząc na niego.
- Taaak - przeciągnął - Tu masz picie - podszedł do mnie i podał mi szklankę.
- Uh, dzięki - wymamrotałam i chwyciłam napój.
Miałam już mały plan. Nie byłam pewna czy się uda, ale z moją koordynacją, a raczej jej brakiem, na pewno.
Zaczęłam iść wolnym krokiem w stronę łóżka, spoglądnęłam na Jaxona, który bacznie mi się przyglądał. Ręce mi się strasznie trzęsły. Cholernie się go bałam, wcześniej nie rozumiałam dlaczego Justin tak bardzo nie chciał, żebym spotykała się z nim, ale teraz go rozumiem.
Teraz albo nigdy.
Zrobiłam jeszcze jeden krok i niechcącą się potknęłam o plecak, który leżał na ziemi, rozlewając cały sok na podłogę.
- Jezu, przepraszam - wymamrotałam i spoglądnęłam na chłopaka, który zrobił się cały czerwony.
Ups, chyba popsułam Ci plany.
Chwyciłam z biurka chusteczki, kucnęłam i zaczęłam wycierać podłogę.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się lekko i przeczesał ręką włosy - Pójdę ci znowu nalać.
- Nie trzeba, nie chce mi się pić - przegryzłam wargę, ciągle wycierając panele.
- Pójdę - powiedział ostro i wyszedł z pokoju.
Świetnie, czyli ma więcej tych tabletek. 
Momentalnie wstałam i podeszłam do okna. Nie widziałam nigdzie auta Justina. W oczach zbierały mi się łzy. Wyobrażałam sobie najgorsze. Co jeśli nie zdąży? A jeśli Luke przyjedzie pierwszy?
Potrząsnęłam głową, żeby pozbyć się tych okropnych myśli i przeczesałam ręką włosy. Nie pozostało mi nic innego jak czekanie. Usiadłam na łóżku i patrzyłam w ścianę.
Po jakichś 5 minutach usłyszałam otwieranie zamka. Mogłam się tylko modlić, żeby to był Justin, a nie Luke. Zacisnęłam palce na pościeli i zamknęłam oczy. Usłyszałam trzask mebli i ciągłe krzyki, jednak nie miałam pewności kto to jest. Podeszłam do drzwi i ..
- Obiecałeś, że już nigdy tego nie zrobisz! Obiecałeś, kurwa! - usłyszałam głos Justina.
Odetchnęłam z ulgą i wyszłam z pokoju. Ubrałam szybko buty i weszłam do kuchni. Jaxon leżał na ziemi i się nie ruszał, a Justin siedział na nim i okładał go pięściami po twarzy. Miał na sobie długie, jeansowe rurki i czarną koszulkę.
- Wystarczy! - wrzasnęłam i podbiegłam do niego.
Chwyciłam go za rękę i zaczęłam go ciągnąć w moją stronę. Po paru sekundach Justin popatrzył na mnie, więc mruknęłam:
- Wystarczy.
Chłopak wstał z brata, otrzepał spodnie i powiedział do Jaxona:
- Należało ci się - pokręcił głową i poszedł do przedpokoju.
Ruszyłam za nim, nie bardzo wiedząc co robić. Łzy spływały mi po policzkach, byłam wdzięczna, że mnie uratował, ale jednak.. co z jego bratem? Przecież go tak nie zostawimy..
- Justin, musimy mu pomóc - wskazałam ręką na leżącego chłopaka.
- Luke tu zaraz będzie, pomoże mu, albo i nie - wzruszył ramionami - Nie mój interes.
- Przecież to twój brat.. - szepnęłam.
- Mama i tak wraca za pół godziny, spokojnie. Nic mu nie będzie - uśmiechnął się lekko i chwycił mnie za rękę.
Wzdrygnęłam się na jego dotyk, ale nic nie powiedziałam. Nie chciałam tak zostawiać Jaxona, ale jednak.. to co chciał mi zrobić było okropne, więc wmawiałam sobie, że Luke mu pomoże. A jeśli nie on, to Pattie.
Ciągle płakałam, bo widok nieprzytomnego chłopaka, naprawdę mną wstrząsnął. Jeśli cokolwiek mu się stanie, będzie to tylko i wyłącznie moja wina.
Justin ciągle trzymał mnie za rękę i szedł w stronę auta. Kiedy znaleźliśmy się przy białym Lamborghini, usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Rozglądnęłam się dookoła i zobaczyłam biegnącego Sama w naszą stronę.
Świetnie, jeszcze jego tu brakowało.
- Grace, czekaj! - krzyknął Sanders.
Chłopak miał na sobie trzy czwarte, czarne spodnie i niebieski t-shirt z nadrukiem, na nos założył okulary przeciwsłoneczne, a na lewej ręce zegarek.
- Co jest? - mruknęłam, nie patrząc na niego.
- Czy ty płaczesz przez niego? - zapytał, mierząc wzrokiem Justina.
- Nie, jasne, że nie..
- Do chuja, nie broń go! - krzyknął - Bieber, co jej zrobiłeś? - zwrócił się do blondyna.
- Sam, przestań - pociągnęłam go za rękę - Nie wiesz co się stało, więc się w to nie mieszaj.
- To mi wytłumacz - powiedział, marszcząc czoło.
Pokiwałam przecząco głową i popatrzyłam na Justina, mówiąc:
- Jedźmy.
Blondyn uśmiechnął się lekko i wsiadł, dlatego po chwili zrobiłam to samo.
Sam nie próbował mnie powstrzymać, za co byłam mu naprawdę wdzięczna. Nie ma czasu na tłumaczenie mu co się właśnie stało. Po pierwsze Luke tu może zaraz przyjechać, a po drugie to nie jest jego interes. Wiem, że to mój przyjaciel, ale nie muszę mu o wszystkim mówić, mam prawo mieć swoje sekrety. Tak samo on, też nie chciał mi powiedzieć za co Luke, Jaxon i Justin go pobili. Jeśli on ma tajemnice, ja też mam do nich prawo.
Usiadłam wygodnie na fotelu, zapięłam pas i popatrzyłam na Justina, który przekręcił kluczyk w stacyjce i wjechał na ulicę. Jechaliśmy w kompletnej ciszy. Nie miałam zamiaru zaczynać rozmowy, wiedziałam, że jesteśmy pokłóceni, dlatego chciałam, żeby  zawiózł mnie tylko do domu i zostawił w spokoju. Po jakichś 3 minutach jazdy, zorientowałam się, że jeśli chce mnie zawieść do domu, musi skręcić w lewo, ale skręcił w prawo, co oznacza, że jedziemy do jego domu.
Jezu, nie.
- Justin, mój dom jest taaaam - wskazałam palcem za siebie.
- Wiem - wzruszył ramionami i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.
- Zawróć - powiedziałam ostro.
Nie miałam zamiaru jechać do niego, nie chciałam. Już wolałam pogadać z mamą i ją przeprosić, ale nie chce niczego wyjaśniać Justinowi.
- Nie - odpowiedział spokojnie i zapalił papierosa - Mamy do pogadania - mruknął i mocno się zaciągnął - A tak w ogóle mówiłem ci, że masz się nie zbliżać do Jaxona! Dlaczego ty mnie nigdy nie słuchasz? Po co z nim szłaś?
Nie wiedziałam co powiedzieć, dlatego mruknęłam cicho:
- Przepraszam.
Westchnęłam i zaczęłam wpatrywać się w szybę. Jechaliśmy po prostej drodze, a na około był las. Niebo miało naprawdę ciemny kolor i powoli zaczynało siąpić. Kiedy znaleźliśmy się pod jego domem, niechętnie wyszłam z domu i zaczęłam za nim iść. Otworzył mi drzwi na co mruknęłam ciche 'dziękuje' i weszłam. Ściągnęłam buty i podeszłam do salonu. Nie bardzo wiedziałam jak się zachować, kiedy ostatnio tutaj byłam, wszystko miało się świetnie. Z nami było w porządku. Ale trochę się pozmieniało. Kiedy Justin również ściągnął buty, stanął naprzeciwko mnie i zaczął mi się przyglądać.
- Nie wiem po co mnie tu przywiozłeś, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Wszystko jest już wyjaśnione - wzruszyłam ramionami - Dlatego odwieź mnie do domu - syknęłam.
- Nie mam zamiaru - zaśmiał się i poszedł do kuchni.
Obserwowałam każdy jego ruch, otworzył półkę i wyciągnął z niej szklankę, po czym nalał do niej wody i zrobił duży łyk, patrząc na mnie.
- Justin, masz mnie odwieźć do domu! - krzyknęłam.
- Nie, kochanie - uśmiechnął się szeroko - Dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnimy, nie wrócisz do domu.
- Już mówiłam, mamy wszystko wyjaśnione! Kurwa, jeśli mnie nie odwieziesz to sama wrócę - zacisnęłam usta w cienką linię, czekając na odpowiedź.
- Nie - pokiwał przecząco głową - Po pierwsze drzwi są zamknięte, a ja mam klucze - pokazał ręką na swoją kieszeń - A po drugie dzisiaj śpisz u mnie.
- Słucham?! - krzyknęłam.
Nienawidziłam tego, kiedy był tak cholernie pewny siebie. To było tak denerwujące.
- To co? - oblizał powoli usta - Porozmawiamy na spokojnie czy będziesz ciągle krzyczeć?
Prychnęłam i pobiegłam po schodach na górę. Weszłam do gościnnego pokoju, wyciągnęłam telefon, rzucając go na podłogę i położyłam się na łóżku. Nie miałam zamiaru go słuchać. Mam dość jego bezczelnej postawy i pewnego siebie uśmiechu. To jest strasznie irytujące. Myśli, że może wszystko.
Podeszłam do okna, patrząc czy mogłabym nim wyjść, ale niestety, jest za wysoko. Nie mam zamiaru złamać sobie nogi czy coś takiego, już wolę tu zostać i poczekać, aż mnie wypuści. W końcu nie może mnie tu trzymać do końca życia, nie?
Podniosłam telefon z podłogi i zaczęłam pisać sms-a do Alex:
Grace:
Przepraszam, plany odwołane. Jestem zajęta.
Pokręciłam ze zdenerwowania głową. Odpowiedź przyszła po minucie.
Alex:
Coś się stało?
Kłamać czy mówić prawdę? Nie chce żeby się martwiła..
Grace:
Pokłóciłam się z mamą i dzisiaj mnie nigdzie nie wypuści.
Alex:
To ją przeproś i przychodź..
Uśmiechnęłam się lekko i wystukałam odpowiedź:
Grace:
Wiesz, że tego nie zrobię
Alex:
No okay, w takim razie widzimy się kiedy indziej..
Grace:
Jasne.
Nienawidziłam kłamać, ale nie miałam innego wyboru. Nie mogę jej powiedzieć, że Justin nie chce mnie wypuścić z domu. To brzmi zbyt dziwnie.
Położyłam się na brzuchu i zaczęłam przeglądać zdjęcia na komórce, co chwilę zerkając na okno. Na dworze szalała burza, właściwie uwielbiałam taką pogodę, ale tylko wtedy, kiedy mam się do kogoś przytulić. Inaczej się po prostu boję. Po jakiejś godzinie leżenia, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Nie wchodź - warknęłam.
Wiem, że to niekulturalne, bo tak właściwie ten pokój należy do niego, ale kiedy jestem zła, nie panuje nad tym co robię.
Chłopak powolnym krokiem szedł w stronę łóżka, po chwili materac ugiął się pod jego ciężarem, dlatego westchnęłam i zablokowałam telefon.
- Już się uspokoiłaś? - zapytał cicho.
- Jestem zawsze spokojna - syknęłam, patrząc mu w oczy.
- Wychodzę - mruknął - Wrócę za jakieś 2, 3 godziny. Ale najpierw chce ci coś powiedzieć, mogę? - uśmiechnął się lekko.
- Słucham? - kiwnęłam głową, na znak, że może mówić.
- Chce żebyś wiedziała, że jest różnica pomiędzy spaniem z kimś, a spaniem u kogoś - oblizał powoli dolną wargę - Tylko tyle.
Westchnął i wyszedł z pokoju. Siedziałam oniemiała na łóżko, patrząc w jeden punkt i próbując przetworzyć to co właśnie mi powiedział. Moje myśli były mieszane. Czy on właśnie powiedział, że nie spał z Camilą? Tylko ona u niego nocowała i nie robili nic nieprzyzwoitego? Nie rozumiem. W takim razie, dlaczego nie powiedział mi tego zaraz na początku? Hmm.. no może dlatego, że nie pozwoliłam mu dojść do słowa. A co jeśli kłamie? Przecież każdy może tak powiedzieć, a tak naprawdę zrobić co innego. Ale wtedy przypomniała mi się nasza ostatnia rozmowa:
- Przecież to twoja wina! To ty się z nią przespałeś, nie ja!
- Nie zrobiłem tego..

Wtedy zaprzeczył, a ja mu znowu przerwałam. Ugh, jestem głupia.
 - Czy Camila spędziła u ciebie noc? (...)
- Tak.
Ale odpowiedział, że spędziła u niego noc.. przecież spanie z kimś, a spędzenie u kogoś nocy to zupełnie dwie inne rzeczy. Jezu, czyli teraz wychodzi na to, że to ja muszę go przeprosić? Dlaczego nie pozwoliłam mu tego wszystkiego wytłumaczyć? Dlaczego zawsze muszę być tak cholernie uparta?
Momentalnie schowałam telefon do kieszeni i pobiegłam na dół. Rozglądnęłam się po salonie i kuchni, ale nikogo nie było. Podeszłam do drzwi wyjściowych i zobaczyłam przez małe okienka w drzwiach, że nie ma auta Justina. Czyli już pojechał. Nawet nie spytałam gdzie, ale właściwie można się tego domyśleć. Sprawy z Lukiem.. albo chce sprawdzić co u Jaxona. Chyba, że jedzie do Camili i... Boże, przestań! On nic z nią nie zrobił, muszę mu uwierzyć. Chce mu uwierzyć. Pobiegłam do pokoju i znowu położyłam się na łóżku, zobaczyłam na ekran telefonu, który pokazywał, że jest 20:30. Bieber wraca za jakieś 2, 3 godziny. Na pewno teraz nie zasnę. Postanowiłam, że pójdę się umyć, żeby zabić jakoś czas.
Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Wiem, że jestem sama w domu, ale jednak.. wolę mieć pełną prywatność. Odkręciłam kurek z gorącą wodą i zrzuciłam z siebie ubrania. Patrzyłam jak woda nalewa się do wanny i momentalnie uśmiechnęłam się na ten widok. Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć wannę, ale jak na złość i w moim rodzinnym domu i tutaj mamy prysznic. Umyłam zęby Justina szczoteczką i zmyłam makijaż wodą. Kiedy wanna była już pełna, włożyłam mały palec u stopy, sprawdzając temperaturę wody.
Idealna. 
Usiadłam i zaczęłam się relaksować. Po jakichś 15 minutach leżenia, postanowiłam się umyć. Zaczęłam się rozglądać, ale nie było tu żadnego mydła ani żelu Jazzy czy jego mamy. Cóż, tak myślałam, dlatego chwyciłam męski żel i zaczęłam wsmarowywać go w swoje ciało. Nie chce nic mówić, ale pachniałam jak Justin, czyli cudownie. Za każdym razem kiedy nalewałam go sobie na rękę wdychałam ten niesamowity zapach. Potem opłukana, wyszłam z wanny i owinęłam się zielonym ręcznikiem, który wisiał na kaloryferze. Wypuściłam wodę z wanny i już chciałam się ubrać w swoją pidżamę, której.. tak, nie mam. Ugh, zapomniałam, że nie mam się w co ubrać. Nie mam zamiaru ubierać swoich brudnych, spoconych ciuchów. Westchnęłam i ruszyłam do pokoju Justina. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej biały t-shirt oraz koszykarskie spodenki. Właściwie, mogłabym pożyczyć od niego bokserki, ale.. bez przesady. Nawet nie wiem czy jesteśmy pogodzeni czy też nie. Zrzuciłam z siebie ręcznik i ubrałam jego ciuchy. Potem poszłam do gościnnego pokoju i powiesiłam ręcznik na kaloryferze, żeby zaczął schnąć. Położyłam się na łóżku, owinęłam kołdrą i wzięłam telefon, wchodząc na Instagrama. Już naprawdę nie miałam co robić, dlatego znowu zaczęłam przeglądać stare zdjęcia z Turcji, które wysłała mi kiedyś Nicki. Z nudów dodałam jedno:


Zrobiła mi je moja siostra. Właśnie, Nicki. Miała mi wysłać list, ciekawe czy jeszcze o tym pamięta. Pewnie nie. Westchnęłam i weszłam na Twittera. W sumie próbowałam zasnąć, ale nie potrafiłam. Ciągle patrzyłam na błyskawicę za oknem i marzyłam tylko o tym, żeby przytulić się do kogoś. Kogokolwiek. Owinęłam się mocniej kołdrą, żeby dało mi to w pewien sposób bezpieczeństwo i przeczesałam ręką włosy, wdychając zapach ubrań Justina. Po dwóch godzinach siedzenia na portalach społecznościowych, poszłam na dół do kuchni, żeby się napić. Wyciągnęłam szklankę z półki i nalałam sobie wody. Kiedy wypiłam, włożyłam ją do zmywarki i oparłam się o blat wysepki kuchennej. Po chwili usłyszałam szum otwierania drzwi, dlatego bez zastanowienia pobiegłam do gościnnego pokoju i położyłam się na łóżku, w nadziei, że Justin pójdzie spać do swojego pokoju, a mnie nie będzie budził, dlatego ponownie weszłam na telefon, popatrzyłam na zegarek, który pokazywał 23:25. Długo go nie było, jestem ciekawa gdzie był, ale jutro go o to zapytam. Po chwili usłyszałam, że drzwi do gościnnego pokoju się otwierają.
Świetnie.
Momentalnie zablokowałam telefon i zamknęłam oczy, udając, że śpię.
- Wiem, że nie śpisz - chłopak się zaśmiał.
Westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Chłopak był cały mokry, ale widocznie nie przeszkadzało mu to, ponieważ usiadł naprzeciwko mnie i przeczesał ręką włosy.
- Dalej się gniewasz? - mruknął cicho.
- Jeśli to co powiedziałeś jest prawdą, to nie.. - odpowiedziałam, przegryzając wargę.
- To jest prawda, przysięgam - westchnął - Camila kłamała, nic pomiędzy nami nie ma. Uwierz mi.
- Wierzę - oblizałam powoli usta i przypatrywałam się mu.
- No w końcu - podszedł do mnie na kolanach - Tęskniłem za tobą, kochanie.
W moim brzuchu poczułam przyjemne ukłucie i szeroko się uśmiechnęłam.
- Ja też za tobą tęskniłam - przegryzłam dolną wargę.
- Wiem - wzruszył ramionami.
Prychnęłam i się cicho zaśmiałam, a kiedy Justin chciał się do mnie przytulić, krzyknęłam:
- Jesteś cały mokry!
- Jeśli chcesz, ty też zaraz możesz być mokra - poruszył sugestywnie brwiami.
Poczułam, że moje policzki się zaczerwieniły na jego dwuznaczne słowa, dlatego westchnęłam i pokręciłam z zażenowania głową.
Chłopak otarł się swoim nosem o mój i namiętnie mnie pocałował. Pociągnęłam go za jego mokre włosy, żeby był bliżej mnie, a kiedy położył się na mnie, zmarszczył brwi i chwycił kawałek koszulki, którą miałam na sobie.
- Dobry t-shirt - mruknął - Pozwoliłem ci? - zapytał, uśmiechając się.
- Cóż.. - wymamrotałam i zaczęłam się zastanawiać co powiedzieć.
Justin pociągnął kołdrę, żeby sprawdzić co mam na sobie i cicho się zaśmiał, widząc, że mam jego spodenki.
- Wiesz, że to moje ubrania, więc bez żadnych skrupułów mogę je ściągnąć - powiedział, głaszcząc mnie po ramieniu.
- Nie możesz - pokręciłam głową - Bo teraz ja je mam na sobie.
- I właśnie o to chodzi.
- Wysusz się - odparłam, dotykając jego mokrego t-shirtu.
- Dobrze, w takim razie zaraz wracam - mruknął mi do ucha - A tak przy okazji.. dodałaś seksowne zdjęcie na Instagrama, księżniczko. Uwielbiam twoje ciało.
Blondyn wyszedł z pokoju, a ja zaczęłam czuć się naprawdę dobrze. Kiedyś zawstydziłabym się na te słowa, ale teraz.. sprawiały mi przyjemność. Cieszyłam się, że podobam się Justinowi. Po chwili usłyszałam szum wody, który dobiegał z dołu, co oznacza, że bierze prysznic. Włożyłam telefon do kieszonki spodenek, a po 10 minutach, do pokoju wszedł Justin w czarnych bokserkach w białe gwiazdeczki.
- Jestem cholernie zmęczony - mruknął i potarł swoje czoło.
- W takim razie idź spać - uśmiechnęłam się - Dobranoc - i obróciłam się na drugi bok, próbując zasnąć.
Po chwili poczułam, że ktoś wyciąga mnie spod kołdry..
- Co ty robisz? - krzyknęłam, śmiejąc się.
- Jaja sobie ze mnie robisz? - zapytał, przerzucając mnie sobie przez ramię - Idziemy do mojego pokoju. Spać. Razem - powiedział każde słowo bardzo powoli.
Kiedy wszedł do swojego pokoju, rzucił mnie na łóżko i położył się obok mnie. Wsunęłam się pod kołdrę i położyłam się po lewej stronie łóżka, Justin zrobił to samo, a w chwili, kiedy się do mnie przybliżył, ja się lekko oddaliłam. Nie miałam pojęcia, czy między nami jest już wszystko okay. Czy nie ma do mnie żalu, że nie pozwoliłam mu dojść do słowa?
- Zaraz spadniesz, jak będziesz się tak ode mnie odsuwać - mruknął mi do ucha.
Po chwili poczułam jak owija wokół mnie swoje silne ramiona i przyciąga do swojego ciała. Moje serce biło maksymalnie szybko, ale jak widać, Justin w ogóle się nie stresował, przytulił się do mnie jeszcze mocniej i szepnął:
- Dobranoc, kochanie.
- Dobranoc - powiedziałam cicho i zaczęłam zasypiać, czując jego łaskoczący oddech na mojej szyi.

Obudziłam się przez promyki słońca wpadające do pokoju. Niechętnie otworzyłam oczy i już miałam przytulić się do Justina, kiedy zobaczyłam, że go nie ma. Popatrzyłam na godzinę na telefonie. Wskazywał 10:07. Westchnęłam i wyszłam z łóżka, kierując się w stronę drzwi. Przeszłam przez korytarz, zaglądając do każdego pokoju, ale niestety. Nigdzie nie było Justina. Zeszłam na dół, ale tu również go nie było, dlatego włożyłam na stopy trampki i wyszłam przed dom.
Słońce zaczęło mnie razić w oczy, a ciepły wiatr otulił moje ciało. Po wczorajszej burzy nie było ani śladu.
Bieber stał w samych trzy czwartych, podartych jeansach i niebieskich adidasach. Mył swój samochód.
- Hej! - krzyknęłam, a kiedy zwrócił na mnie swoją uwagę, pomachałam mu.
Justin rzucił żółtą gąbkę na ziemię i podszedł do mnie. Stanął naprzeciwko mnie i przycisnął swoje usta do moich. Kiedy się ode mnie oderwał, żeby zaczerpnąć powietrza, zapytałam:
- Czemu mnie nie obudziłeś?
- Bo spałaś - uśmiechnął się szyderczo w moim kierunku.
Zaśmiałam się cicho, a chłopak po chwili dodał:
- Chciałem zdążyć umyć samochód, zanim wstaniesz - westchnął.
- I zdążyłeś? - uśmiechnęłam się lekko.
- Nie do końca...
- Mogę iść zrobić śniadanie, jeśli chcesz - przeczesałam ręką włosy, czekając na odpowiedź.
- Nie chce cię wykorzystywać - wysunął swoją dolną wargę w smutku - Ale zrób.
Pokręciłam głową z rozbawieniem i weszłam do domu. Ściągnęłam trampki i poszłam do łazienki. Zrobiłam koka na czubku głowy i zaczęłam szczotkować swoje zęby, znowu szczoteczką Justina. Ruszyłam szybkim krokiem do kuchni, właściwie nie bardzo wiedziałam, gdzie co jest, dlatego zaglądałam do każdej napotkanej półki. Kiedy miałam już wszystkie potrzebne składniki zaczęłam robić omlety. Uśmiechałam się jak głupia. Cholernie się cieszyłam, że jestem już pogodzona z Justinem, naprawdę mi go brakowało. Kiedy smażyłam już ostatniego omleta, Bieber wszedł do domu. Jak poszedł umyć ręce, nakryłam do stołu i położyłam tam jedzenie. Nalałam soku do dwóch szklanek i również postawiłam je na blacie. Gdy chłopak do mnie przyszedł, cmoknął mnie w czubek głowy i mruknął:
- Chce mieć takie śniadania codziennie.
- Chcieć zawsze możesz, a czy je dostaniesz, to inna sprawa - odpowiedziałam i usiadłam.
Kiedy Justin również usiadł, zaczęliśmy jeść w miłej ciszy śniadanie.
- To jest naprawdę dobre - powiedział z pełnymi ustami.
- Wiem, przecież - zaśmiałam się cicho.
- A tak w ogóle.. dzwoniła twoja mama - powiedział.
- Co?! - krzyknęłam zdziwiona - Jak to dzwoniła?
- Na twój telefon i um.. odebrałem.
- Przepraszam, co? - otworzyłam buzię w zdziwieniu - Po co?
- Bo ta komórka nie przestawała wibrować, a nie chciałem, żebyś się obudziła - mruknął.
- To trzeba było ją wyłączyć - syknęłam - No nic, co mówiła?
- Była trochę zdziwiona, że odebrałem..
- A dziwisz się? - oblizałam powoli usta - Nic jej nie mówiłam, że wychodzę.. a zwłaszcza do chłopaka.
- Ale nic się takiego nie stało, bo chyba wzięła mnie za kogoś innego.. - zmarszczył czoło.
- To znaczy..?
Nie bardzo rozumiałam co ma na myśli.
- No bo powiedziałem jej, że jestem twoim przyjacielem i wtedy zaczęła mówić: "Jest u Sama, dzięki Bogu, a ja tak się martwiłam", chciałem zaprzeczyć, ale się rozłączyła.
- Um.. jasne, potem jej powiem, że byłam u ciebie - uśmiechnęłam się lekko.
- Na pewno? - chciał się upewnić.
- No tak - wzruszyłam ramionami i zrobiłam duży łyk soku.
W sumie nie powiem jej, że byłam u Justina. Dobrze wiem, jakby zareagowała, dlatego.. lepiej potwierdzić, że byłam u Sama. Wtedy nie dostanę żadnej kary ani ochrzanu.
- Właściwie musimy się kiedyś przejść do Michaela - powiedziałam, patrząc na niego.
- Po co? - podniósł wyżej swoją lewą brew w pytaniu.
- Musimy go nastraszyć! - krzyknęłam poważnie.
- Co?
Justin zaczął się śmiać, ale to była poważna sprawa, dlatego bez zastanowienia szturchnęłam go łokciem w brzuch.
- Przestań, mówię serio. Nie mówię, że musi wrócić do Nicki, ale ma ją chociaż przeprosić - mruknęłam - Wiesz dobrze, że zachował się jak dupek..
- Wiem, kochanie, ale nie mieszaj się w to. To są sprawy pomiędzy nim, a Nicki. Nie sądzę, że potrzebują osoby trzeciej.
- Justin, on ją musi przeprosić - podkreśliłam słowo 'musi'.
- Jak chcesz - wzruszył ramionami - W takim razie pomogę ci.
- Dziękuje - kiwnęłam głową i cmoknęłam go w policzek.

***
- Naprawdę musisz już iść? - mruknął Justin. ubierając buty.
- Tak, byłam u ciebie naprawdę długo - uśmiechnęłam się i schowałam telefon do kieszeni.
- Możesz zostać jeszcze dłużej - wzruszył ramionami, dźgając mnie w brzuch.
- Justin, nie. Wiesz, że muszę pogadać z mamą i wszystko wyjaśnić..
- No dobra, ale musimy jeszcze na chwilę pojechać do mojego starego mieszkania, okay?
- Jasne - zgodziłam się i wyszłam z domu, kierując się w stronę auta.
Kiedy stanęłam przed drzwiami pojazdu, Justin mi je otworzył, uśmiechnęłam, i weszłam do niego, pytając:
- Chcesz być dżentelmenem czy znowu się boisz, że zamknę za mocno drzwi?
- To i to - odparł i szeroko się uśmiechnął.
Kiedy usiadł obok mnie, włożył kluczyk do stacyjki i wyjechał na ulicę.
- Po co wczoraj wyszedłeś? - zapytałam cicho, patrząc przesz szybę.
- Musiałem załatwić parę spraw.. - mruknął i skręcił w lewo.
- To znaczy? - dopytywałam.
- Kochanie, nie martw się, chciałem tylko pogadać z paroma osobami - wzruszył ramionami.
- Justin, ale nie zrobiłeś czegoś co.. mogłoby zagrażać komukolwiek z ludzi, którzy nie przepadają za mną? - zapytałam - Nie chce żebyś miał przeze mnie problemy..
- Czy ty siebie słyszysz? - poprawił się na siedzeniu - To ty masz przeze mnie problemy, a nie na odwrót. Ale spokojnie, nikomu nic nie zagraża.
- Mam nadzieję, że nie kłamiesz - mruknęłam.
- Nie kłamię - odparł i włączył radio, co oznaczało, że nie ma ochoty na rozmowę, dlatego westchnęłam i zaczęłam nucić piosenkę, którą właśnie puszczono.
Kiedy znaleźliśmy się pod jego blokiem, zaparkował na małym parkingu i odpiął pas.
- Zaraz wrócę - powiedział.
- Dobrze - kiwnęłam głową i wyciągnęłam telefon.
Gdy wyszedł z auta, weszłam na Instagrama i momentalnie się uśmiechnęłam, kiedy przeczytałam komentarz pod moim ostatnim zdjęciem. Dodał go Justin, pisząc 'moja księżniczka ♥'. Momentalnie zrobiło mi się ciepło na sercu i już miałam odpisać, kiedy zobaczyłam, że przed blokiem stoi Sam. Chciałam do niego podejść i pogadać, ale jak zobaczyłam, że stoi tam z nią, moje serce automatycznie zaczęło szybciej bić. Stali obok siebie i rozmawiali, po chwili dziewczyna uścisnęła mu dłoń, a on kiwnął głową. Wyglądali jakby.. zawarli jakąś umowę czy coś takiego? Wiedziałam, że Camila oznacza same kłopoty, dlatego postanowiłam, że muszę się dowiedzieć o co chodzi i dlaczego rozmawiała z moim najlepszym przyjacielem.



Siemaneczko! Omg dziękuje za 50,000 wyświetleń! Awwww dla mnie to cholernie dużo znaczy ♥
Chciałam żeby ten rozdział był dłuższy od poprzedniego, ponieważ wiele osób narzekało, że jest za krótki, dlatego proszę bardzo :D Jak Wam się podoba?
Jeśli to przeczytałaś, skomentuj!
A jeśli chcesz być informowana, to zapraszam do zakładki INFORMOWANI.
35 komentarzy = kolejny rozdział.
Dziękuje za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem! To mnie zmotywowało i napisałam szybciej rozdział, bo w sumie miał być jutro.
Do następnego!
#Klaudia 

37 komentarzy:

  1. Zajebiste!!!błagam dodaj szybko next! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty tak jak każdy <3. Nie mogę się już doczekać następnego *_*. Jesteś super :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny ! Ja chce następny ! <3 Przepraszam za tak dużą nieobecność :( ale brak internetu..ehhh /@Belieberka_14

    OdpowiedzUsuń
  4. jak słodko! Świetny rozdział, w sumie jak każdy. Wydaje mi się, że Sam i Camila zrobią wszystko żeby tylko skłócić Justina i Grace..

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dobrze że się już pogodzili. Chociaż wiem że Jaxon to cham to i tak zastanawia mnie czy nic mu nie jest, jak Justin go pobił. Ciekwe czego chciała Camila od Sama? Z niecierpliwoscią czekam na kolejny :)
    @daria_222

    OdpowiedzUsuń
  6. awh, kocham Twoje pomysły. kocham Twój styl pisania. cóż tu jeszcze w temacie? rozdział świetny, jak każdy poprzedni i zapewne każdy następny!
    A my dziękujemy, że dodałaś wcześniej rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. woow, swietne ! ciekawe czego chciala Camila od Sama, choc podejrzewam ze to Sam chce sklocic Jusina z Grace
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejagyagabggsc zajebiste *-* czekam na bara-bara hihihihi :D

    OdpowiedzUsuń
  9. mega swietny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przecudowny rozdzial! Wiecej takich poprosze!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW!! Ciekawe o co chodzi Samowi i Camili... Rozdzial jak zwykle genialny :D Czekam na next @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam !❤️

    OdpowiedzUsuń
  13. aww genialny rozdział czekam na następny<3 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  14. Znalazlam dzisiaj to opowiadanie i sie zakochalam ��

    OdpowiedzUsuń
  15. Z A J E B I S T Y <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny! Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny! Ugh, nienawidzę Camile, we wszystko się miesza -.- Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Hwglhrtbskvdkpcd WOW!! Nie mogłam się doczekać kiedy to dodasz :**

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja chcę następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Jezuu świetny! ❤❤❤ W końcu się pogodzili awww 😍 juz nie moge sie doczekac nn, świetnie piszesz dziewczyno, serio, twoje rozdzialy są mega :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Genialny, nic dodać, nić ująć ❤

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudowny rozdział ;). Masz talent do pisania :D. Czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny,zresztą jak zwykle :) Pisz szybciutko dalej,bo nie wytrzymam do soboty!To co piszesz jest tak genialne,ze trudno mi to opisac slowami..Masz naprawde dziewczyno talent,nigdy sie nie poddawaj i nigdy nie rzucaj pisania,bo byloby to marnotratstwo tak duzego talentu :))

    OdpowiedzUsuń
  24. G e n i a l n y <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Zajebisty <3 :* *_*

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudowny z niecierpliwością czekam na nastepny! kocham

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny rozdział ❤ O jaa i co mówiłam że Justin superhero przyjdzie ?! Haha miałam racje :D i wgl. Ten tekst "czemu mnie nie obudziłeś?" "bo spałaś" fuck Bieber logic xDD no co moge jeszcze napisać , że komentując to drapie się bo mnie komar użarł , no i kicham .... A ja wiem co będzie w następnym haha a ja wiem !!! :D ale nie powiem xD i kurde kiedy będzie jakaś scena taka wiesz.. Hehe *robi minę ajgora a w tle leci ta muzyczka* dobra dobra już ide bo się jeszcze rozpisze i nie będzie ciekawie xD czekam nn ❤ @myprettyKlaudia

    OdpowiedzUsuń
  28. Kocham to opowiadanie :) ! ~ Julka

    OdpowiedzUsuń
  29. Ej, nooo ... miały być rozdziały co tydzień. Dziś minął tydzień ;//

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie mam jeszcze 6 godzin, bo sobota nadal trwa, a po za tym nie będzie dzisiaj rozdziału, bo zorganizowałam konkurs.

      Usuń