Poczułam, że dłoń Sama lekko zadrżała. Starałam się najbardziej jak mogłam odsunąć od niego, ale to było niemożliwe, bo przytrzymywał mnie całym swoim ciałem.
- Nie podchodź! - powtórzył Sanders.
- Lepiej odłóż ten nóż zanim stanie się jej krzywda - powiedział spokojnym głosem Justin - Naprawdę chcesz żeby coś jej się stało?
Sam nie odpowiedział. Nie widziałam jego wyrazu twarzy, bo był odwrócony tyłem do mnie.
- No chcesz?! - krzyknął blondyn.
- Nie - warknął Sanders, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Więc to odłóż - mruknął Bieber, czekając na jakąkolwiek reakcje, ale była ona nikła - Słyszysz co mówię? Możesz ją skrzywdzić, a wiem, że tego nie chcesz.
- I tak już to zrobiłem - odpowiedział Sanders.
Justin momentalnie spojrzał na mnie, w jego oczach widziałam to jedno pytanie. Czy posunął się do czegoś więcej?
Pokręciłam delikatnie głową.
Czułam się okropnie. Moje dłonie starały się zakrywać jak najwięcej ciała. Patrzyłam w ziemie i marzyłam tylko o tym, aby ten koszmar się skończył.
- Mam nagranie, na którym jest widoczne jak już ją kiedyś zgwałciłeś - warknął Justin, a ja otworzyłam szeroko oczy - Chcesz żeby policja dołożyła jeszcze do tego usiłowanie zabójstwa?
Czułam na swojej szyi gorący oddech Sama, oddychał cholernie szybko.
- Nie rób nic głupiego, tylko odłóż ten jebany nóż - warknął Justin.
Po chwili poczułam jak narzędzie spada na ziemie, momentalnie wyrwałam się z objęć chłopaka i pobiegłam w stronę Justina. Jego wyraz twarzy był zwykły, nie pokazywał żadnych emocji. Po prostu ściągnął swoją bluzę i mi ją podał. Bez zastanowienia ją włożyłam. Właściwie nie wiem na co liczyłam.. Tak naprawdę chciałam się teraz do niego przytulić, tak bardzo przeprosić, ale Bieber nie spuszczał wzroku z Sandersa, a w stosunku do mnie.. był obojętny. Postanowiłam nic nie mówić, aż do przyjazdu policji.
Zerknęłam na Sama, opierał się drewniany blat i miał twarz schowaną w dłoniach. Po paru minutach do pokoju wbiegło paru policjantów. To wszystko działo się tak szybko. Rzucili się na Sama i zakuli go w kajdanki; nawet się nie sprzeciwiał.
- Mam nagranie w kieszeni - mruknął Justin, zerkając na mnie.
Po chwili wyciągnął płytę i wręczył ją policjantom.
- Najpierw musimy z nią porozmawiać - odpowiedział jeden z funkcjonariuszy.
- Ale ona...
- Musimy - przerwał Justinowi i podszedł do mnie.
Poprosił żebym opowiedziała wszystko, dokładnie ze szczegółami. Postanowiłam, że w końcu to zrobię. Nie będę chować głowy w piasek i udawać, że nic się nie stało. Trzymał notes, w którym wszystko notował. To mnie naprawdę dużo kosztowało, ale wiedziałam, że robię dobrze.
Kiedy skończyłam, mężczyzna w mundurze spytał czy potrzebuje pomocy lekarskiej albo psychologa; odmówiłam. Aktualnie chciałam tylko porozmawiać z Justinem.
- Obejrzymy to nagranie jeszcze dzisiaj i przesłuchamy Sama Sandersa - powiedział twardym głosem jeden z policjantów do Justina.
- W porządku. Mógłbym ją zawieść do domu?
- Tak, ale proszę byście byli pod telefonem. My się tu jeszcze rozejrzymy - odpowiedział.
Po chwili podali sobie ręce, a Justin powiedział coś po cichu do niego, a ten tylko kiwnął głową. Wyglądali jakby się znali.
Justin podszedł do mnie wolnym krokiem i chwycił za rękę.
- Chodź, idziemy.
Chwyciłam go mocniej i wyszłam za nim z mieszkania. Po paru minutach znaleźliśmy się w samochodzie jego kumpla. Bieber zapalił silnik i wyjechał z parkingu. Cisza w aucie kompletnie mnie przytłaczała. Nerwowo ciągnęłam za rąbek bluzy, którą miałam na sobie. Patrzyłam w szybę i ciągle przegryzałam wargę. Czekałam, aż chłopak coś powie, ale on milczał. Kiedy zaparkował pod moim domem, nie wiedziałam co zrobić. Miałam nadzieję, że będę mogła mu to wszystko teraz wytłumaczyć.
- Justin? - mruknęłam, a on powoli obrócił się w moją stronę.
- Hm? - westchnął.
- Przepraszam za to wszystko. Wiem, że powinnam była pojechać z tobą, a nie z nim, bo..
- Przestań, Grace - pokręcił głową.
- Myślałam, że... - zaczęłam, ale Justin mi przerwał.
-
Nie, Grace. Naprawdę mam dość tego wszystkiego. Nigdy mnie nie
słuchasz, a potem oczekujesz ode mnie, że będę ci ratować tyłek.
- To nieprawda - pokręciłam głową, a w moich oczach zaczęły się zbierać łzy.
- Przemyśl to wszystko, dobrze? A jak nie, to nigdy więcej nie dzwoń i nie proś mnie o pomoc.
- C-co? - otworzyłam szeroko oczy.
- Miałem nadzieję, że będziesz mi ufać i mnie słuchać... A ty tymczasem wybierasz go. Chce żebyś to wszystko przemyślała.
- Ale ja już to wszystko dobrze przemyślałam - odparłam - Wiesz, że cię kocham. Popełniłam błąd, ale...
- Grace, idź już - westchnął i położył rękę na kierownicy.
- Powiesz mi chociaż jak zdobyłeś to nagranie? - zapytałam cicho.
- Ukradłem z tamtego klubu. Dzięki mnie policja ma teraz dowody i na pewno wsadzą Sandersa - oblizał spierzchnięte usta - A teraz idź do domu.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczył mnie tym wszystkim kompletnie. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- Wiem, że zrobiłam źle, ale chce żebyś wiedział, że teraz się wszystko zmieni. Przestanę być taka naiwna. Musisz mnie zrozumieć. Sam to był mój przyjaciel i nie chciałam wierzyć w to, że on mógł mieć cokolwiek z tym wszystkim wspólnego. Chciałam to wszystko sprawić.. ale nie wyszło. W każdym razie dziękuje - wymamrotałam i wyszłam z samochodu.
Nie obróciłam się za siebie, tylko pospiesznie otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Mamy jeszcze nie było za co byłam naprawdę wdzięczna. Ona nie może się o niczym dowiedzieć. Pobiegłam na górę do łazienki i postanowiłam wziąć relaksujący prysznic. Kiedy ściągnęłam majtki i bluzę Justina, a woda zaczęła parzyć moje ciało do mojej głowy wpadały najróżniejsze myśli.
Co by było gdybym jednak pojechała z Justinem, a nie z Samem? To wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale teraz wiem, że nie chce mieć z Sandersem nic wspólnego. Był moim najlepszym przyjacielem, to właśnie jemu się ze wszystkiego zwierzałam, kiedy z Justinem przechodziliśmy trudny okres. A teraz się okazuje, że to właśnie on jest koszmarem mojego życia. To cholernie boli. Chciałabym go nigdy nie poznać. A co do Justina... wiem, że ma rację. Postąpiłam głupio, ale miałam nadzieję, że właśnie w takiej chwili postanowi na razie o tym wszystkim zapomnieć i mnie jakkolwiek pocieszy. Potrzebuję teraz go jak nikogo innego. A on najwyraźniej w świecie mnie zostawił w chwili, w której go najbardziej potrzebowałam.
*
Była niedziela. Minął dzień od wczorajszej katastrofy. Wzięłam prysznic nieskończoną ilość razy, a i tak czuje się brudna. Leżałam na łóżku i postanowiłam, że muszę z kimś poważnie porozmawiać. Poradzić się. Chwyciłam telefon i wystukałam numer Alex. Odebrała po paru sygnałach.
- Heeeeeej! - jej radość w głosie była niewyobrażalna - Co tam?
- Cześć - odparłam, przegryzając wargę - Masz chwilę czasu? Potrzebuje porozmawiać.
- Jasne, za chwilę będę.
Rozłączyła się, dlatego rzuciłam komórkę w stronę poduszek i położyłam się wygodniej.
Dwadzieścia minut później, usłyszałam delikatne stukanie w drzwi, dlatego krzyknęłam "Proszę!" i ujrzałam Alex, która wchodzi do mojego pokoju.
Miała na sobie długie, czarne spodnie i białą bluzę z kapturem. Jej włosy były spięte w kucyka.
- Twoja mama wyszła właśnie do sklepu, więc jesteśmy same - mruknęła.
- To dobrze, teraz mam pewność, że nikt nie usłyszy naszej rozmowy - westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała, tylko usiadła na krześle. Wpatrywała się we mnie zaciekawionym spojrzeniem.
- Więc o co chodzi? - zapytała - Mów, bo twoja twarz mówi, że nie jest dobrze.
Zebrałam się na głęboki oddech i opowiedziałam dziewczynie mój cały wczorajszy wieczór.
- Tylko błagam cię! Nie mów nikomu, a zwłaszcza mojej mamie. Ona ma teraz inne problemy, jest trochę.. załamana po rozstaniu z Tedem, a ja sobie poradzę. W końcu mam ciebie.
- Jasne, obiecuję, że nikomu nie powiem, a zwłaszcza jej - podeszła do łóżka i objęła mnie delikatnie - Zabiję tego skurwiela, możesz być tego pewna.
Zaśmiałam się pod nosem i odsunęłam się od niej na długość ramion.
- A co z Justinem? Dlaczego nie jest teraz przy tobie? - zapytała i zerknęła na mnie podejrzliwe.
- Jest na mnie zły - odpowiedziałam - Ma rację.
- Co?! - wrzasnęła - Przecież ty teraz go potrzebujesz. On nawet nie wie jakie to trudne dla dziewczyny..
- Sądzę, że wie - wzruszyłam ramionami.
- Oczywiście, że nie wie. Gdyby wiedział to by teraz tutaj był. Grace, ja bym się poważnie zastanowiła czy chcesz mieć chłopaka, który zostawia cię w takiej chwili - oblizała powoli usta.
- Ale nie wiesz wszystkiego. On mnie ostrzegał przed nim i prosił żebym pojechała z nim, a nie z Samem. Gdybym tylko go posłuchała to...
- Proszę cię, przestań. Stało się i nie ma odwrotu. Zresztą to był twój przyjaciel. Mój tak samo... Nigdy bym w to nie uwierzyła. Przecież on się tobą tak strasznie opiekował, pomagał ci, a przede wszystkim pocieszał. To wszystko jest strasznie dziwne. Co mu odbiło?
- Dobra, nie rozmawiajmy o nim. Na samą myśl o tym człowieku chce mi się rzygać. I teraz nie żartuję - przegryzłam wnętrze policzka.
Od ostatniego spotkania z tym potworem czuje się jak wrak człowieka. Zniszczył mnie.
- Grace, a może mogłabym zadzwonić do Justina i powiedzieć mu jak się teraz czujesz? Myślę, że by zrozumiał i sam tu przyjechał. Widzę, że to właśnie jego potrzebujesz, a nie mnie..
- To nieprawda! - krzyknęłam - Jesteś dla mnie bardzo ważna i...
- Ale to on jest dla ciebie najważniejszy. Ja o tym wiem. Wiem także, że to właśnie on sprawi ci bezpieczeństwo, którego tak potrzebujesz.
- Justin jest na mnie zły. Nie chce mnie teraz znać. Kazał mi się nad tym wszystkim zastanowić, więc to robię - wymamrotałam.
- Ale ile można się zastanawiać? - pokręciła głową - Zadzwonił do ciebie chociaż, żeby się spytać jak się czujesz?
Westchnęłam pod nosem i zerknęłam na telefon.
- Nie - odparłam, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Mam z nim pogadać? - zapytała, a ja momentalnie pokręciłam głową.
- Oczywiście, że nie. Zadzwonię do niego jak tylko..
- Jak tylko co? - westchnęła - Jak się załamiesz do końca?
- Nie załamię się do końca - wysiliłam się na uśmiech, który jak sądzę, kompletnie mi nie wyszedł - Jutro nie idę do szkoły.
- Wiesz, że cię rozumiem, ale nie chce żebyś była sama przez cały dzień - popatrzyła na mnie z troską w oczach.
Poprawiłam się na łóżku i zaczęłam bawić się palcami.
- Chce jutro odpocząć. Wiesz, pobyć w samotności. A we wtorek wracam do szkoły, obiecuję - mruknęłam.
- Może jutro też nie pójdę i spędzimy razem cały dzień? - uśmiechnęła się delikatnie.
- Jesteś naprawdę kochana, ale chce być sama.
Kiwnęła głową, a potem się pożegnałyśmy.
Chociaż ona mnie rozumie: pomyślałam, kiedy założyłam słuchawki i położyłam się na łóżku.
Justin's POV
Siedziałem w salonie na kanapie i wpatrywałam się w swój telefon od dobrej godziny. Czułem się strasznie, po tym jak potraktowałem Grace. Na początku byłem pewny swojej decyzji. Chciałem, żeby się nad tym wszystkim zastanowiła, ale byłem pewny, że zadzwoni tego samego dnia i poprosi, żebym do niej przyjechał. A tymczasem minął kolejny dzień, a ona nawet nie napisała jebanego sms-a.
Zrobiła głupio, kiedy pojechała z Sandersem, ale kiedy zastanawiam się nad tym wszystkim coraz bardziej, to otrzymała już wystarczającą karę. A ja musiałem dobić ją jeszcze bardziej. Dobrze wiem, że nie zrobiłaby tego ponownie. Nie wybrałaby kogoś innego, zamiast mnie. Wiem to. Tylko dlaczego, do cholery, jeszcze nie zadzwoniła? A co jeśli postanowiła wziąć jakieś tabletki na uspokojenie? A jak je przedawkowała? A jak teraz płacze w kącie i nie może się pozbierać po tym wszystkim. Powinienem z nią teraz być... Przegryzłem wargę i kolejny raz spojrzałem na telefon. Była już 23:00, ale Grace o tej porze jeszcze nie śpi, więc spokojnie mógłbym do niej teraz pojechać i.. nie. To ona ma do mnie zadzwonić. Wyraziłem się jasno, jak się zastanowi, to ma do mnie zadzwonić. A co jeśli postanowiła się nad tym wszystkim nie zastanawiać?
Przemyśl to wszystko, dobrze? A jak nie, to nigdy więcej nie dzwoń i nie proś mnie o pomoc.
Zdanie które jej powiedziałem tego cholernego dnia zaczęło się odtwarzać w mojej głowie. Pewnie postanowiła, że już nigdy do mnie nie zadzwoni i nie poprosi o pomoc. Świetnie.
Warknąłem pod nosem i postanowiłem, że podjadę jutro pod jej szkołę. Muszę z nią porozmawiać, nawet jeśli ona tego nie chce.
Udałem się do łazienki, wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Jutro nie mogę niczego schrzanić. Może nawet poproszę ją, żeby nie szła do szkoły, tylko w czasie lekcji porozmawiała ze mną i wszystko wyjaśniła. Wiem, że to nie najlepszy pomysł, bo będzie miała nieobecność, ale to ważne, a ja już dłużej nie wytrzymam ze świadomością, że mogłaby nigdy więcej się do mnie nie odezwać.
Nastawiłem budzik na 7:00. Jej lekcje zaczynają się dokładnie o 8:00, więc zdążę na czas. Przykryłem się szczelniej kołdrą i zacząłem sobie wyobrażać jak może wyglądać jutrzejszy dzień...
Obudziłem się zanim zadzwonił dzwonek. Westchnąłem cicho i ruszyłem w stronę kuchni. Kiedy zjadłem śniadanie i wziąłem prysznic, wsunąłem na siebie czarne rurki i szarą koszulkę, a na to zimową kurtkę. Ubrałem buty i schowałem klucze do kieszeni. Po dwudziestu minutach zaparkowałem pod jej szkołą i czekałem. Postanowiłem nie wysiadać z samochodu, bo było w chuj zimno. Kiedy podkręciłem ogrzewanie, zauważyłem Alex, która szła szybkim, nerwowym krokiem. Zacząłem się rozglądać dookoła, ale nigdzie nie widziałem Grace. Wysiadłem z samochodu i zawołałem:
- Alex?!
Dziewczyna obróciła się w moim kierunku i poprawiła czapkę na swojej głowie, a potem podeszła do mnie.
- Hej - przywitała się.
- Gdzie Grace? Czemu nie przyszła z tobą do szkoły? Coś jej się stało? - zalałem ją pytaniami.
- Hm.. nie. Została w domu - odpowiedziała, wzruszając ramionami.
- Ale dlaczego? - zmarszczyłem brawi.
- Po prostu nie miała siły dzisiaj przychodzić na lekcje - owinęła ręce wokół swojego ciała - Ona naprawdę cierpi. Myślę, że potrzebuje teraz ciebie.
- Co? Nie, ona miała to wszystko przemyśleć, a dopiero potem do mnie zadzwonić. Skoro jeszcze nie zadzwoniła to...
- Byłam wczoraj u niej i jest na skraju załamania, mówię ci - westchnęłam cicho - Proszę, pojedź do niej.
- A jeśli...
- Wiem, że ją kochasz, dlatego zrób to dla niej - mruknęła.
Kiwnąłem głową.
- Dzięki, Alex - powiedziałem, wsiadając do samochodu.
Zapaliłem silnik i już po dziesięciu minutach znalazłem się pod domem Grace. Na podjedźcie nie stało żadne auto, co oznacza, że dziewczyna jest sama w domu. Myślę, że to dobrze. Przynajmniej będziemy mieli sporo prywatności.
Wysiadłem z auta mojego kumpla, który pozwolił mi zatrzymać pojazd na dłużej i zadzwoniłem na dzwonek. Po paru minutach w drzwiach pojawiła się zielonooka. Miała na sobie białe, krótkie spodenki, moją wczorajszą bluzę i bawełniane skarpetki. Uśmiechnąłem się na ten widok.
- Um cześć - przywitałem się.
- Heeej - oblizała usta - Co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem sprawić co u ciebie - odpowiedziałem od razu, a dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
Zaprosiła mnie gestem ręki do środka, dlatego wszedłem i ściągnąłem buty oraz kurtkę. Zaczęła iść w stronę swojego pokoju; ruszyłem za nią.
- Jesteś sama? - wolałem się upewnić.
- Tak.
Usiadła na swoim łóżku, więc zająłem miejsce obok niej.
- Okej, nie będę owijał w bawełnę. Nie mam pojęcia co myślisz po naszej ostatniej rozmowie, ale nie chce żebyś wzięła moje słowa na poważnie. Dobrze wiesz, że chce ci pomagać i..
- Przepraszam - przerwała mi.
- Nie, nie, ty nie musisz przepraszać. To ja zawaliłem. Wiem, że po tym... incydencie powinienem cię wspierać, a ja po prostu odjechałem i zostawiłem cię samą z tym wszystkim. Wiem, że to nie było fair z mojej strony, ale byłem zły, że wybrałaś właśnie jego.
- Justin, ja nie wybrałam jego. Po prostu nabrałam się na jego sztuczki. Nigdy bym nie chciała z nim być. To był mój przyjaciel - westchnęła - Fałszywy przyjaciel - poprawiła się.
- Jak sobie z tym wszystkim radzisz? - musiałem zadać to pytanie.
- Dość dobrze - wzruszyła lekko ramionami.
Już miałem odpowiedzieć, kiedy moją uwagę przykuły tabletki. Leżały na półeczce, zaraz obok łóżka. Podszedłem do nich i chwyciłem opakowanie. Tabletki nasenne - przeczytałem.
- Grace...
- Co? - obróciła się w moją stronę, a kiedy zobaczyła co trzymam, dodała - Ach, nie mogłam w nocy spać. Mama mi je dała.
- Ale.. wiesz jak je stosować? - zapytałem, marszcząc brwi.
- Co? Co masz na myśli? Nie rozumiem - obdarzyła mnie dziwnym spojrzeniem.
Westchnąłem cicho i kucnąłem przed nią.
- Wiesz... nigdy nie zrobiłabyś czegoś, żeby siebie skrzywdzić czy narazić swoje zdrowie, prawda? - przegryzłem wargę, patrząc na nią.
- Nie, ja... - przerwała i zaczęła wpatrywać się w ścianę. Jej wzrok był pusty.
- Hej, mi możesz powiedzieć - chwyciłem palcami jej podróbek i skierowałem w moją stronę.
- Zastanawiałam się nad tym...
Kiedy to powiedziała, moje serce automatycznie zaczęło szybciej bić. Poczułem się winny. Wiedziałem, że będzie to wszystko strasznie przeżywać, ale nie sądziłem, że aż tak. Sama myśl, że mogła by się po nich nigdy nie obudzić sprawia, że trzęsą mi się ręce. Gdybym tylko z nią był w sobotę. Postarałbym się ją jakoś uspokoić, pocieszyć... A tak, to musiała wszystko przeżywać sama.
- Ale potem pomyślałam sobie, że mam ciebie, Alex, mamę... Nie mogłam dać tej satysfakcji Samowi. On zgnije w więzieniu, a ja będę szczęśliwa.
- Tak, tak właśnie będzie - uśmiechnąłem się szeroko - Chodź do mnie, kochanie.
Dziewczynie rozbłysły oczy i momentalnie wstała z łóżka i podeszła do mnie. Mocno ją przytuliłem i pocałowałem w czubek głowy.
- Ale wezmę te tabletki, dobrze? - wysiliłem się na spokojny ton.
- Dlaczego? Nie ufasz mi? - zerknęła na mnie przelotnie, a ja pokręciłem głową.
- Nie chodzi o to, że ci nie ufam. Po prostu będę miał pewność, że nie zrobisz nic głupiego - ponownie cmoknąłem ją w czoło.
- Cokolwiek - wzruszyła ramionami - Możesz je wziąć.
Schowałem opakowanie tabletek do kieszeni.
- Jesteś już bezpieczna. Nikt ci nie zagraża, jasne? Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził. Sanders już nigdy więcej cię nie dotknie, nie pozwolę mu na to.
- Nie dotknie Grace? - usłyszałem słaby głos, dlatego obróciłem się i zobaczyłem mamę Grace, była kompletnie zdziwiona, a w jej oczach widziałem łzy. Teraz moja dziewczyna musi jej o wszystkim powiedzieć.
- C-co? - otworzyłam szeroko oczy.
- Miałem nadzieję, że będziesz mi ufać i mnie słuchać... A ty tymczasem wybierasz go. Chce żebyś to wszystko przemyślała.
- Ale ja już to wszystko dobrze przemyślałam - odparłam - Wiesz, że cię kocham. Popełniłam błąd, ale...
- Grace, idź już - westchnął i położył rękę na kierownicy.
- Powiesz mi chociaż jak zdobyłeś to nagranie? - zapytałam cicho.
- Ukradłem z tamtego klubu. Dzięki mnie policja ma teraz dowody i na pewno wsadzą Sandersa - oblizał spierzchnięte usta - A teraz idź do domu.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zaskoczył mnie tym wszystkim kompletnie. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
- Wiem, że zrobiłam źle, ale chce żebyś wiedział, że teraz się wszystko zmieni. Przestanę być taka naiwna. Musisz mnie zrozumieć. Sam to był mój przyjaciel i nie chciałam wierzyć w to, że on mógł mieć cokolwiek z tym wszystkim wspólnego. Chciałam to wszystko sprawić.. ale nie wyszło. W każdym razie dziękuje - wymamrotałam i wyszłam z samochodu.
Nie obróciłam się za siebie, tylko pospiesznie otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Mamy jeszcze nie było za co byłam naprawdę wdzięczna. Ona nie może się o niczym dowiedzieć. Pobiegłam na górę do łazienki i postanowiłam wziąć relaksujący prysznic. Kiedy ściągnęłam majtki i bluzę Justina, a woda zaczęła parzyć moje ciało do mojej głowy wpadały najróżniejsze myśli.
Co by było gdybym jednak pojechała z Justinem, a nie z Samem? To wszystko potoczyłoby się inaczej. Ale teraz wiem, że nie chce mieć z Sandersem nic wspólnego. Był moim najlepszym przyjacielem, to właśnie jemu się ze wszystkiego zwierzałam, kiedy z Justinem przechodziliśmy trudny okres. A teraz się okazuje, że to właśnie on jest koszmarem mojego życia. To cholernie boli. Chciałabym go nigdy nie poznać. A co do Justina... wiem, że ma rację. Postąpiłam głupio, ale miałam nadzieję, że właśnie w takiej chwili postanowi na razie o tym wszystkim zapomnieć i mnie jakkolwiek pocieszy. Potrzebuję teraz go jak nikogo innego. A on najwyraźniej w świecie mnie zostawił w chwili, w której go najbardziej potrzebowałam.
*
Była niedziela. Minął dzień od wczorajszej katastrofy. Wzięłam prysznic nieskończoną ilość razy, a i tak czuje się brudna. Leżałam na łóżku i postanowiłam, że muszę z kimś poważnie porozmawiać. Poradzić się. Chwyciłam telefon i wystukałam numer Alex. Odebrała po paru sygnałach.
- Heeeeeej! - jej radość w głosie była niewyobrażalna - Co tam?
- Cześć - odparłam, przegryzając wargę - Masz chwilę czasu? Potrzebuje porozmawiać.
- Jasne, za chwilę będę.
Rozłączyła się, dlatego rzuciłam komórkę w stronę poduszek i położyłam się wygodniej.
Dwadzieścia minut później, usłyszałam delikatne stukanie w drzwi, dlatego krzyknęłam "Proszę!" i ujrzałam Alex, która wchodzi do mojego pokoju.
Miała na sobie długie, czarne spodnie i białą bluzę z kapturem. Jej włosy były spięte w kucyka.
- Twoja mama wyszła właśnie do sklepu, więc jesteśmy same - mruknęła.
- To dobrze, teraz mam pewność, że nikt nie usłyszy naszej rozmowy - westchnęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała, tylko usiadła na krześle. Wpatrywała się we mnie zaciekawionym spojrzeniem.
- Więc o co chodzi? - zapytała - Mów, bo twoja twarz mówi, że nie jest dobrze.
Zebrałam się na głęboki oddech i opowiedziałam dziewczynie mój cały wczorajszy wieczór.
- Tylko błagam cię! Nie mów nikomu, a zwłaszcza mojej mamie. Ona ma teraz inne problemy, jest trochę.. załamana po rozstaniu z Tedem, a ja sobie poradzę. W końcu mam ciebie.
- Jasne, obiecuję, że nikomu nie powiem, a zwłaszcza jej - podeszła do łóżka i objęła mnie delikatnie - Zabiję tego skurwiela, możesz być tego pewna.
Zaśmiałam się pod nosem i odsunęłam się od niej na długość ramion.
- A co z Justinem? Dlaczego nie jest teraz przy tobie? - zapytała i zerknęła na mnie podejrzliwe.
- Jest na mnie zły - odpowiedziałam - Ma rację.
- Co?! - wrzasnęła - Przecież ty teraz go potrzebujesz. On nawet nie wie jakie to trudne dla dziewczyny..
- Sądzę, że wie - wzruszyłam ramionami.
- Oczywiście, że nie wie. Gdyby wiedział to by teraz tutaj był. Grace, ja bym się poważnie zastanowiła czy chcesz mieć chłopaka, który zostawia cię w takiej chwili - oblizała powoli usta.
- Ale nie wiesz wszystkiego. On mnie ostrzegał przed nim i prosił żebym pojechała z nim, a nie z Samem. Gdybym tylko go posłuchała to...
- Proszę cię, przestań. Stało się i nie ma odwrotu. Zresztą to był twój przyjaciel. Mój tak samo... Nigdy bym w to nie uwierzyła. Przecież on się tobą tak strasznie opiekował, pomagał ci, a przede wszystkim pocieszał. To wszystko jest strasznie dziwne. Co mu odbiło?
- Dobra, nie rozmawiajmy o nim. Na samą myśl o tym człowieku chce mi się rzygać. I teraz nie żartuję - przegryzłam wnętrze policzka.
Od ostatniego spotkania z tym potworem czuje się jak wrak człowieka. Zniszczył mnie.
- Grace, a może mogłabym zadzwonić do Justina i powiedzieć mu jak się teraz czujesz? Myślę, że by zrozumiał i sam tu przyjechał. Widzę, że to właśnie jego potrzebujesz, a nie mnie..
- To nieprawda! - krzyknęłam - Jesteś dla mnie bardzo ważna i...
- Ale to on jest dla ciebie najważniejszy. Ja o tym wiem. Wiem także, że to właśnie on sprawi ci bezpieczeństwo, którego tak potrzebujesz.
- Justin jest na mnie zły. Nie chce mnie teraz znać. Kazał mi się nad tym wszystkim zastanowić, więc to robię - wymamrotałam.
- Ale ile można się zastanawiać? - pokręciła głową - Zadzwonił do ciebie chociaż, żeby się spytać jak się czujesz?
Westchnęłam pod nosem i zerknęłam na telefon.
- Nie - odparłam, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Mam z nim pogadać? - zapytała, a ja momentalnie pokręciłam głową.
- Oczywiście, że nie. Zadzwonię do niego jak tylko..
- Jak tylko co? - westchnęła - Jak się załamiesz do końca?
- Nie załamię się do końca - wysiliłam się na uśmiech, który jak sądzę, kompletnie mi nie wyszedł - Jutro nie idę do szkoły.
- Wiesz, że cię rozumiem, ale nie chce żebyś była sama przez cały dzień - popatrzyła na mnie z troską w oczach.
Poprawiłam się na łóżku i zaczęłam bawić się palcami.
- Chce jutro odpocząć. Wiesz, pobyć w samotności. A we wtorek wracam do szkoły, obiecuję - mruknęłam.
- Może jutro też nie pójdę i spędzimy razem cały dzień? - uśmiechnęła się delikatnie.
- Jesteś naprawdę kochana, ale chce być sama.
Kiwnęła głową, a potem się pożegnałyśmy.
Chociaż ona mnie rozumie: pomyślałam, kiedy założyłam słuchawki i położyłam się na łóżku.
Justin's POV
Siedziałem w salonie na kanapie i wpatrywałam się w swój telefon od dobrej godziny. Czułem się strasznie, po tym jak potraktowałem Grace. Na początku byłem pewny swojej decyzji. Chciałem, żeby się nad tym wszystkim zastanowiła, ale byłem pewny, że zadzwoni tego samego dnia i poprosi, żebym do niej przyjechał. A tymczasem minął kolejny dzień, a ona nawet nie napisała jebanego sms-a.
Zrobiła głupio, kiedy pojechała z Sandersem, ale kiedy zastanawiam się nad tym wszystkim coraz bardziej, to otrzymała już wystarczającą karę. A ja musiałem dobić ją jeszcze bardziej. Dobrze wiem, że nie zrobiłaby tego ponownie. Nie wybrałaby kogoś innego, zamiast mnie. Wiem to. Tylko dlaczego, do cholery, jeszcze nie zadzwoniła? A co jeśli postanowiła wziąć jakieś tabletki na uspokojenie? A jak je przedawkowała? A jak teraz płacze w kącie i nie może się pozbierać po tym wszystkim. Powinienem z nią teraz być... Przegryzłem wargę i kolejny raz spojrzałem na telefon. Była już 23:00, ale Grace o tej porze jeszcze nie śpi, więc spokojnie mógłbym do niej teraz pojechać i.. nie. To ona ma do mnie zadzwonić. Wyraziłem się jasno, jak się zastanowi, to ma do mnie zadzwonić. A co jeśli postanowiła się nad tym wszystkim nie zastanawiać?
Przemyśl to wszystko, dobrze? A jak nie, to nigdy więcej nie dzwoń i nie proś mnie o pomoc.
Zdanie które jej powiedziałem tego cholernego dnia zaczęło się odtwarzać w mojej głowie. Pewnie postanowiła, że już nigdy do mnie nie zadzwoni i nie poprosi o pomoc. Świetnie.
Warknąłem pod nosem i postanowiłem, że podjadę jutro pod jej szkołę. Muszę z nią porozmawiać, nawet jeśli ona tego nie chce.
Udałem się do łazienki, wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Jutro nie mogę niczego schrzanić. Może nawet poproszę ją, żeby nie szła do szkoły, tylko w czasie lekcji porozmawiała ze mną i wszystko wyjaśniła. Wiem, że to nie najlepszy pomysł, bo będzie miała nieobecność, ale to ważne, a ja już dłużej nie wytrzymam ze świadomością, że mogłaby nigdy więcej się do mnie nie odezwać.
Nastawiłem budzik na 7:00. Jej lekcje zaczynają się dokładnie o 8:00, więc zdążę na czas. Przykryłem się szczelniej kołdrą i zacząłem sobie wyobrażać jak może wyglądać jutrzejszy dzień...
Obudziłem się zanim zadzwonił dzwonek. Westchnąłem cicho i ruszyłem w stronę kuchni. Kiedy zjadłem śniadanie i wziąłem prysznic, wsunąłem na siebie czarne rurki i szarą koszulkę, a na to zimową kurtkę. Ubrałem buty i schowałem klucze do kieszeni. Po dwudziestu minutach zaparkowałem pod jej szkołą i czekałem. Postanowiłem nie wysiadać z samochodu, bo było w chuj zimno. Kiedy podkręciłem ogrzewanie, zauważyłem Alex, która szła szybkim, nerwowym krokiem. Zacząłem się rozglądać dookoła, ale nigdzie nie widziałem Grace. Wysiadłem z samochodu i zawołałem:
- Alex?!
Dziewczyna obróciła się w moim kierunku i poprawiła czapkę na swojej głowie, a potem podeszła do mnie.
- Hej - przywitała się.
- Gdzie Grace? Czemu nie przyszła z tobą do szkoły? Coś jej się stało? - zalałem ją pytaniami.
- Hm.. nie. Została w domu - odpowiedziała, wzruszając ramionami.
- Ale dlaczego? - zmarszczyłem brawi.
- Po prostu nie miała siły dzisiaj przychodzić na lekcje - owinęła ręce wokół swojego ciała - Ona naprawdę cierpi. Myślę, że potrzebuje teraz ciebie.
- Co? Nie, ona miała to wszystko przemyśleć, a dopiero potem do mnie zadzwonić. Skoro jeszcze nie zadzwoniła to...
- Byłam wczoraj u niej i jest na skraju załamania, mówię ci - westchnęłam cicho - Proszę, pojedź do niej.
- A jeśli...
- Wiem, że ją kochasz, dlatego zrób to dla niej - mruknęła.
Kiwnąłem głową.
- Dzięki, Alex - powiedziałem, wsiadając do samochodu.
Zapaliłem silnik i już po dziesięciu minutach znalazłem się pod domem Grace. Na podjedźcie nie stało żadne auto, co oznacza, że dziewczyna jest sama w domu. Myślę, że to dobrze. Przynajmniej będziemy mieli sporo prywatności.
Wysiadłem z auta mojego kumpla, który pozwolił mi zatrzymać pojazd na dłużej i zadzwoniłem na dzwonek. Po paru minutach w drzwiach pojawiła się zielonooka. Miała na sobie białe, krótkie spodenki, moją wczorajszą bluzę i bawełniane skarpetki. Uśmiechnąłem się na ten widok.
- Um cześć - przywitałem się.
- Heeej - oblizała usta - Co ty tutaj robisz?
- Przyszedłem sprawić co u ciebie - odpowiedziałem od razu, a dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
Zaprosiła mnie gestem ręki do środka, dlatego wszedłem i ściągnąłem buty oraz kurtkę. Zaczęła iść w stronę swojego pokoju; ruszyłem za nią.
- Jesteś sama? - wolałem się upewnić.
- Tak.
Usiadła na swoim łóżku, więc zająłem miejsce obok niej.
- Okej, nie będę owijał w bawełnę. Nie mam pojęcia co myślisz po naszej ostatniej rozmowie, ale nie chce żebyś wzięła moje słowa na poważnie. Dobrze wiesz, że chce ci pomagać i..
- Przepraszam - przerwała mi.
- Nie, nie, ty nie musisz przepraszać. To ja zawaliłem. Wiem, że po tym... incydencie powinienem cię wspierać, a ja po prostu odjechałem i zostawiłem cię samą z tym wszystkim. Wiem, że to nie było fair z mojej strony, ale byłem zły, że wybrałaś właśnie jego.
- Justin, ja nie wybrałam jego. Po prostu nabrałam się na jego sztuczki. Nigdy bym nie chciała z nim być. To był mój przyjaciel - westchnęła - Fałszywy przyjaciel - poprawiła się.
- Jak sobie z tym wszystkim radzisz? - musiałem zadać to pytanie.
- Dość dobrze - wzruszyła lekko ramionami.
Już miałem odpowiedzieć, kiedy moją uwagę przykuły tabletki. Leżały na półeczce, zaraz obok łóżka. Podszedłem do nich i chwyciłem opakowanie. Tabletki nasenne - przeczytałem.
- Grace...
- Co? - obróciła się w moją stronę, a kiedy zobaczyła co trzymam, dodała - Ach, nie mogłam w nocy spać. Mama mi je dała.
- Ale.. wiesz jak je stosować? - zapytałem, marszcząc brwi.
- Co? Co masz na myśli? Nie rozumiem - obdarzyła mnie dziwnym spojrzeniem.
Westchnąłem cicho i kucnąłem przed nią.
- Wiesz... nigdy nie zrobiłabyś czegoś, żeby siebie skrzywdzić czy narazić swoje zdrowie, prawda? - przegryzłem wargę, patrząc na nią.
- Nie, ja... - przerwała i zaczęła wpatrywać się w ścianę. Jej wzrok był pusty.
- Hej, mi możesz powiedzieć - chwyciłem palcami jej podróbek i skierowałem w moją stronę.
- Zastanawiałam się nad tym...
Kiedy to powiedziała, moje serce automatycznie zaczęło szybciej bić. Poczułem się winny. Wiedziałem, że będzie to wszystko strasznie przeżywać, ale nie sądziłem, że aż tak. Sama myśl, że mogła by się po nich nigdy nie obudzić sprawia, że trzęsą mi się ręce. Gdybym tylko z nią był w sobotę. Postarałbym się ją jakoś uspokoić, pocieszyć... A tak, to musiała wszystko przeżywać sama.
- Ale potem pomyślałam sobie, że mam ciebie, Alex, mamę... Nie mogłam dać tej satysfakcji Samowi. On zgnije w więzieniu, a ja będę szczęśliwa.
- Tak, tak właśnie będzie - uśmiechnąłem się szeroko - Chodź do mnie, kochanie.
Dziewczynie rozbłysły oczy i momentalnie wstała z łóżka i podeszła do mnie. Mocno ją przytuliłem i pocałowałem w czubek głowy.
- Ale wezmę te tabletki, dobrze? - wysiliłem się na spokojny ton.
- Dlaczego? Nie ufasz mi? - zerknęła na mnie przelotnie, a ja pokręciłem głową.
- Nie chodzi o to, że ci nie ufam. Po prostu będę miał pewność, że nie zrobisz nic głupiego - ponownie cmoknąłem ją w czoło.
- Cokolwiek - wzruszyła ramionami - Możesz je wziąć.
Schowałem opakowanie tabletek do kieszeni.
- Jesteś już bezpieczna. Nikt ci nie zagraża, jasne? Nie pozwolę, żeby ktokolwiek cię skrzywdził. Sanders już nigdy więcej cię nie dotknie, nie pozwolę mu na to.
- Nie dotknie Grace? - usłyszałem słaby głos, dlatego obróciłem się i zobaczyłem mamę Grace, była kompletnie zdziwiona, a w jej oczach widziałem łzy. Teraz moja dziewczyna musi jej o wszystkim powiedzieć.
Hej! Jak Wam się podoba rozdział?
Zależy mi na waszej opinii, dlatego skomentujcie misie! Proszę ♥
40 komentarzy = następny rozdział
Do zobaczenia! xx
#Klaudia
PS DZIĘKUJE ZA PONAD 130 000 wyświetleń!
PS DZIĘKUJE ZA PONAD 130 000 wyświetleń!
Rozdział genialny masz talent dziewczyno. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę ci MNÓSTWO WENY :D
Buziaki Tyta :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUff już myślałam że się pokloca ale na szczęście nie ;) świetny do następnego
OdpowiedzUsuńashgadhsagdha *_* jakie to jest genialne, cudowne...o Boże, nie mam słów żeby opisać ten rozdział..coraz bardziej mnie zaskakujesz, świetnie!:>
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Uu ta końcówka świetna, ale mama ? Coś mi się zdaje że m e wróży to nic dobrego. Pozdrawiam i weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńO japierdole ;o To się porobiło.. Jestem ciekawa jak jej matka na to zareaguje..
OdpowiedzUsuńschool-loser-and-love-jb.blogspot.com
Dobrze, że to sie tak skończyło😐 tylko jeszcze matka Grace...ale da sobie rade jakoś, na pewno. Według mnie Justin dobrze zrobił, Grace nie pojechała z nim wtedy kiedy ją prosił, zrobił to dla niej, pojechał tam i wgl. A też sie pewnie źle poczuł jak go zostawiła😐 dobrze że sobie to wyjaśnili! Świetny rozdział, do następnego ✌
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest jednym z najlepszych 💕💕💕 Ten rozdział ma w sobie tyle uczuć, że nie dałabym rady ich wszystkich opisaać *.* czekam na kolejny z OGROMNĄ niecierpliwością :-)
OdpowiedzUsuńO kurde... Mama Grace u tak ma dużo problemów. :( Ta informacja ją tylko dobije :(. Świetny rozdział kochana <3.
OdpowiedzUsuńjeju ! to takie kochane :D kocham twój blog bardzo bardzo bardzo haha :D jak zwykle świetny rozdział a końcówka to już wgl z przyjemnością się czyta :D
OdpowiedzUsuń40 kom proszę ja nie mogę tyle czekać Mama kochaaaam ten. Ff
OdpowiedzUsuńRozdział bombowy !!! Nie moge sie doczekać nexta ! ;**
OdpowiedzUsuńKocham juz chce Następny !! Zajebisty rozdział ! ♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńOOOOO *_* KOCHAM TO OPOWIADANIA. WRĘCZ WIELBIĘ :*
OdpowiedzUsuńJezu, jesteś najlepsza <3. Uwielbiam Cię :*
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Grace poradzi sobie na rozmowie z mamą:/ Już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuń1. Justin! Jak mogłeś ją zostawić w takiej chwili, co?
OdpowiedzUsuń2. Okej wybaczam ci ale tylko dlatego, że zdecydowales się do niej pójść.
3. Kocham tego bloga. Nie umiem nawet opisać tego jak bardzo uwielbiam tę historię. Dziewczyno, jesteś genialna w pisaniu ! ♡ do nastepnego ! ;)
Ojojo oj boski rozdział.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny! *.* dobrze ,że się pogodzili i wszystko jest ok, oby tak dalej :)) tylko teraz rozmowa Grace z mamą... ciekawe jak pójdzie. Jestem bardzo ciekawa co wymyślisz. Życzę dużo dużo weny! Nie mogę się doczekać nexta! < 33
OdpowiedzUsuńGenialne!!!!
OdpowiedzUsuńPoprostu kocham !
OdpowiedzUsuńCuuudowny rozdzial *-* uwielbiam i nie moge sie doczekac kiedy bedzie nastepny ;) @nxd69
OdpowiedzUsuńsobota/niedziela
UsuńKiedy będzie ten rozdział .? ;)
UsuńJejku :D Super!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudny rozdzial. Dobrze ze justin do niej poszedl.. i ta jej mama weszla w najmniej odpowiednim momencie.. teraz grace musi jej wszystko powiedziec..
OdpowiedzUsuńZ anonima /wiktoria hofman
*-*
OdpowiedzUsuńPIĘKNY <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Ciekawi mnie czy Grace powie o wszystkim mamie czy sklamie i nic nie powie^^~Paulinaa
OdpowiedzUsuń<3 <3
OdpowiedzUsuńahhh uwielbiam cie kochana!
OdpowiedzUsuńcudowny rozdzial *3*
OdpowiedzUsuńOMG!! BOSKI ROZDZIAŁ! NN < 3
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza i Twoje opowiadanie również <3 :*
OdpowiedzUsuńŁooo ale sie porobilo,bardzo emocjonujacy rozdzial! Kochaam i czekam na nn <3333
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny ? :**
OdpowiedzUsuńSobota/niedziela
UsuńJejuu boskie 😍😍 jestes najlepsza nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu <3 nie myslalam ze wszystko sie wyda tak szybko 😯😯
OdpowiedzUsuńCudo *_*
OdpowiedzUsuńAle genialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSię działo w tym rozdziale, trzymał w napięciu
Justin zrobił dobrze że przyszedł do Grace i dobrze że sie pogodzili :D
Czekam na następny!! :*
@daria_222
Ej no, już powinien być rozdział? Gdzie on jest? ;ooo
OdpowiedzUsuńRozdziały pojawiają się co tydzień jeśli mają wyznaczoną ilość komentarzy ;)
UsuńKiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńŚledzę tego bloga od dłuższego czasu i bardzo mi się spodobał. Zachęcam cię do zgłoszenia bloga, do " Czytać znaczyć drugi raz - Rejestr blogów"
http://czytac-zyc-drugi-raz-rejestrblogow.blogspot.com/
♥♥♥
Z niecierpliwością czekam na rozdział.
Dodasz dziś proszę :)
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać kolejnego?:)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze obłędny, dziewczyno! I ta końcówka... Mimo wszystko cieszę się, że Sanders został złapany. Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńGdzie jest rozdział?? :-(
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPojawi się z opóźnieniem, 16/17 maja.
UsuńW kilka ostatnich dni przeczytałam całego bloga i go kocham! Chcę kolejny rozdział
OdpowiedzUsuń@bizzlesbaby99
Jezu twoj blog jest cudowny! !
OdpowiedzUsuńEj gdzie jest. Rozdział 😞
OdpowiedzUsuńEjj no gdzie nowy :( smutam :(
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Bo mial być wczoraj;)
OdpowiedzUsuńhej kiedy dodasz nastepny rozdzial?
OdpowiedzUsuń17 maja już był :(
OdpowiedzUsuńKieedyyy nasteepnyy ? :(((
OdpowiedzUsuńCo się stało ze nie dodajesz rozdziału??
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEj gdzie jest rozdział??
OdpowiedzUsuńW sobotę będzie już na pewno!
UsuńCzekamy :)
UsuńKażesz nam czekać aż do soboty ... ;ccc
OdpowiedzUsuńJest niedziela! :(
OdpowiedzUsuń